Thursday, November 30, 2017

Termin dotrzymany!

      Dotrzymałem terminu. Autostrada ma trzy linie w każdym kierunku.

      Moim problemem jest to, że wszystko co trzeba będzie wykonać do zakończenia robót, znajdować będzie się w bardzo małych miejscach. Tak jak na zdjęciu widać, między barierami. Tam nawet nie można wjechać samochodem. Ale to już problem na przyszłe dni.
      Ludzie z miasta nie mogą przestać dziękować. Ten który prowadzi tą budowę, przyznaje się, że to bardzo pomoże mu w jego karierze.
      Smutne jest tylko to, że jedyni ludzie, którzy nie zwrócili na to uwagi, to moi szefowie. Ten z kórym mam problemy, w ogóle nie odpowiada i nie widziałem go od kilku tygodni. Nie ma jednego słowa podziękowania dla moich ludzi, którzy włożyli wiele wysiłku, żeby dokonać tego cudu i skończyć tą część budowy w tak krótkim czasie. Trzy miesięczna praca, zrobiona w trzy tygodnie!
    Ale wisi mi to. My wiemy, że zrobiliśmy wielką robotę i satysfakcja zostaje nasza. On prawdobodobnie jest zły, że mi się udało!
    

Monday, November 27, 2017

Przygotowania do Świąt

Zostało trzy dni do wygrania walki z czasem na mojej budowie. Jeszcze nie jestem pewien czy się uda. Mało więc czasu na inne rzeczy, w tym wchodzenie na mój blog. Niektóre sprawy jednak, muszą być załatwione, jak na przykład dekoracje na Święta Bożego Narodzenia. Między pracą zawodową, udało mi się udekorować nasz dom na zewnątrz. Zostało mi kilka drobiazgów ale nie jestem pewien czy zdążę dodać. Na razie tak to wygląda. No a teraz wracam do pracy! Kliknij na zdjęcie, żeby zobaczyć filmik


   No a teraz wracam do pracy!

Friday, November 24, 2017

Po Thanksgiving

No i już po pierwszym święcie. Ale co to za dzień, kiedy przygotowuje się do niego kilka dni, gotuje się cały dzień, je się w pół godziny, pada się na kanapę przejedzony i zmęczony a na drugi dzień trzeba iść do pracy?!
      Nie robiłem żadnych zdjęć, bo indyk wyglądał tak jak jego kuzyn z przed roku. Wczoraj też potwierdziłem swoją teorię o ich przyrządzaniu. Kupiłem tym razem świeżego indyka i do tego organicznie chodowanego. Zrobiłem to też kilka lat temu. Ten tańszy, zamrożony na kość (trzeba go rozmrażać dzień wcześniej), jest smaczniejszy. Przede wszystkim zawsze wychodzi dużo delikatniejszy. Rozpływa się w ustach. A te świeże, chociaż bardzo smaczne, nigdy tak dobrze nie wychodzą. Może to przez dodawanie jakiejś chemii kiedy go zamrażają, a może przez to że jest starszy i zamrażany, rozmrażany? Nie mam pojęcia, ale zawsze wychodzi lepiej. Pamiętam jak babcia wieszała zająca na zewnątrz, żeby skruszał. Wisiał tam kilka dni. Może coś podobnego?
     Jedzenia mamy na kilka dni, ale nie przeszkadza nam to bo mamy indyka tylko raz w roku i wszystko to bardzo lubimy.
     W pracy mam problemy. Zosatło mi 6 dni do otwarcia drogi. Dzisiaj mam wylać ten specjalny beton. Do tego, przez 24 godziny przed tą operacją, trzeba spryskiwać wodą miejsca gdzie ma on być wylany. Przyszliśmy do pracy a formy i wszystko inne pokryte są lodem. Walczymy z tym, próbując ten lód usunąć, ale każda stracona godzina to tragedia. Musimy pracować w sobotę i niedzielę. Zobaczymy!
    Smutki, więc na rozweselenie, trochę humoru.


Mechanik wymieniał cylinder w Harleyu, kiedy spostrzegł w warsztacie znanego - kardiochirurga, który czekał na kierownika. Mechanik krzyknął:  
- Hej, panie doktorze, chce pan na to spojrzeć?  
-Kardiolog, nieco zaskoczony, podszedł do mechanika.  
-Ten wyprostował się, wytarł ręce w szmatę i rzekł:  
- Panie doktorze, niech pan spojrzy na ten silnik. Otwieram jego serce, wyjmuję  zastawki, naprawiam każda usterkę, potem wkładam je z powrotem, a kiedy skończę,  wszystko działa jak nowe.  Dlaczego więc ja zarabiam 20 tys. rocznie, a pan 200 tys., skoro w zasadzie wykonujemy tę samą robotę?  
-Kardiolog  uśmiechnął się, nachylił i odrzekł:  
- Niech pan spróbuje zrobić to, kiedy silnik pracuje.  
----------------------------- ----------  
-Wrócił zmarznięty Czukcza z tundry:  
- Czaj gorący? - pyta żonę.  
- Gorący - potwierdziła żona.  
-Czukcza nalał stakanczik czaju, a tu czaj zimny! - BĘC! Żonę czajnikiem przez łeb!  
- Dobrze, że nie był gorący - pomyślała żona.  
----------------------------- ------------  
-Niektórzy mężczyźni to szowinistyczne świnie!  
-Ciągle powtarzają, że miejsce kobiety jest w kuchni.  
-A ja się pytam: a kto ma resztę domu posprzątać?!  
----------------------------- -----------  
- Przepraszam kochanie, że wczoraj nie przyszedłem, ale byłem na wieczorze kawalerskim...  
- Na wieczorach kawalerskich zawsze jakieś dziwki są!  
- Nie, mylisz się, kochanie! Na wieczorach kawalerskich kobietom wstęp wzbroniony...  
- Nie kłam! Myślisz, że ja na wieczorach kawalerskich nie bywałam, czy co?  
----------------------------- ------------  
- Zawód ojca?  
- Ojciec nie żyje.  
- Ale kim był?  
- Gruźlikiem.  
- Ale co robił?!!  
- Kaszlał.  
- Ale z czego żył? Z tego się przecież nie żyje.  
- No to przecież mówię, że nie żyje...  
----------------------------- ---------------  
Pacjent u stomatologa:  
- Panie doktorze, bolą mnie zęby, które pan mi wstawił!  
Na to lekarz:  
- A nie mówiłem, że będą jak prawdziwe?!  
----------------------------- ---------------  
 Wiejski proboszcz daje się ogolić lokalnemu golibrodzie.  
Ten przez swoją niezdarność i trzęsące się ręce zacina księdza kilkakrotnie.  
W końcu Sługa Boży nie wytrzymuje:  
- Mój synu, i tak to właśnie wygląda, gdy się non stop chleje!  
Fryzjer przytakuje:  
- Zgadza się, proszę księdza, skóra się robi przez to taka porowata...  
----------------------------- ---------------------  
Dzwoni telefon na komendzie:  
- Ratunku! Tu matka przełożona od Urszulanek! W naszym klasztorze zdarzył się gwałt!  
- Rety, a kto został zgwałcony?!  
- Listonosz...  

Tuesday, November 21, 2017

I did not have sexual relations with that woman

     Zaczął się świąteczny okres i jak co roku okres ten upływa w zawrotnym tempie. Najpierw Halloween, teraz zbliżamy się do Świąt Dziękczynienia (Thanksgiving) a zaraz po tym Boże Narodzenie i Nowy Rok. Do tego, w ubiegły weekend, dodane było wesele. Mój kolega i prawa ręka w pracy, Joe, zdecydował się wreszcie na oficjalne połączenie się ze swoją dziewczyną. Żyją już razem wiele lat i mają dziecko. Ale w obecnych czasach  jest to już bardzo normalne.
W odróżnieniu do wesela na którym byliśmy kilka miesięcy temu, była to bardzo udana zabawa. Dobre jedzenie, dobra muzyka. Cocktail hour jest u nas częścią każdej imprezy. Zanim zaczynie się przyjęcie, zanim usiądziemy przy swoich stołach, w dodatkowych salach, można się spotkać ze wszystkimi. Porozmawiać, poznać się, no i oczywiście (przynajmniej dla mnie) zawsze najlepsze jedzenie. Tutaj podaje się dziesiątki różnych potraw. Pasty, krewetki, kalmary, różne rodzaje mięsa, wędliny, sery, pieczywo, ciasta i wiele, wiele innych dań. Oczywiście jest też alkohol. Po tej godzinie wszyscy siadają do stołów w bardzo dobrych humorach i gotowi do zabawy. Rzuciliśmy się na jedzenie, bo nie zdążyliśmy nic zjeść po pracy a dojazd do miejsca imprezy trwał prawie dwie godziny. 
     Następnie oficjalna część. Wejście świadków, rodziców i oczywiście pary młodej. Powitania i przemowy. Tutaj może trochę przesadzili. Przeważnie mówią coś świadkowie a na tym weselu, przemawiało ich czterech. Panowie nawet ciekawie i zabawnie, więc nie było to takie złe ale dziewczyny nudziły i nie miały nic ciekawego do powiedzenia. 
      Później wszystko już było piękne i udane. Dawno się tak nie natańczyliśmy. Nie piłem dużo, bo musieliśmy wracać do domu. Kilka piw, może jeszcze kilka, na całej imprezie.
   Wróciliśmy około pierwszej w nocy, więc i wyspać się było można.
   Dzisiaj zakupy na Thanksgiving. Indyka już mam. Za dwa dni, zasiądziemy do stołu, przy najlepszym posiłku całego roku.
       Teraz na inny temat. Pamiętam jak zaczynała się nowa era w sądzeniu się o byle co. Teraz jest to już codzienność. Nie dbanie o to co się robi, tylko znalezienie winnego za to co się stało. My nie jesteśmy winni braku uwagi, nie dbania o przepisy, naszej głupoty. Winni są zawsze inni. Takie jest nowe podejście tego pokolenia.
      W ostatnie tygodnie pojawiła się nowa choroba. Zadziwiające, że rozprzestrzenia się jak groźny wirus, w przyspieszonym tempie.
     Oskarżenia kobiet o molestowanie, dyskryminacje. Jestem pierwszym, który skazywał by winnych gwałtów na ciężkie więzienia. Tutaj jednak nie jest to takie całkiem białe i jednoznaczne. Przede wszystkim są dwie strony. Kobiety i mężczyźni. Kiedy kobieta powie, że mężczyzna ją molestował, wszyscy rzucają się na zwyrodniałego mężczyznę. W wielu wypadkach jest to tylko słowo kobiety przeciwko słowie mężczyzny. Ale jak tu nie wierzyć biednej niewiaście. Żeby nie być tym co tylko wykrzykuje oskarżenia, podam kilka faktów. Pierwszy. Sprawa drużyny sportowej Lacrosse. Trzech studentów zgwałciło czarną dziewczynę, która został zaproszona jako striptiserka na ich zabawę. Wyrzucono natychmiast trenera, drużyna nie mogła dalej grać w tym sezonie i aresztowanie trzech winnych. Wszyscy natychmiast rzucili się na świeże mięso, szczególnie że sprawę podciągnięto także pod rasizm. Po wielu tygodniach okazało się, że wszystko to jest kłamstwem. A były nawet dowody z DNA, które też okazały się oszukane.
    Sprawa Tawana Brawley. Czarna dziewczyna, znaleziona w plastikowym worku z napisami pokrywającymi jej ciało: kurwa, murzyn, KKK. Oskarżyła grupy białych mężczyzn o zgwałcenia. Sprawa przyjęła natychmiast krajowy rozgłos, bo dziewczyna miała tylko czternaście lat. Murzyni protestowali w całym kraju. I znów okazało się, że jest to wymyślona historia. Ona sama wypisała to na swoim ciele i sama zaaranżowała całą sytuację. Jeden z oskarżonych, którego małżeństwo rozpadło się po tych wypadkach zaskarżył ją później o zniszczenie jego reputacji i życia, wygrał od niej tylko 185,000 dolarów a do tego czasu zapłaciła tylko 3800 dolarów i żyje sobie spokojnie w innym stanie pod przybranym nazwiskiem.
     Oczywiście nigdy nie ma sprawy odwrotnej. Bo jakby kobieta mogła to zrobić? Zresztą, żaden mężczyzna by nie protestował, kiedy baba złapała by go za tyłek i powiedziała: podoba mi się twój zadek. Nie liczy się też prowokacyjny strój kobiety. Kiedy ubierze się tak że cycki chcą wyskoczyć spod bluzki i prawie krzyczą: dotknij mnie. To jest jej sprawa jak się ubiera. Nawet gdyby w restauracji piła z facetem alkohol, przytulała się, podniecała. W momencie, kiedy zaproszony mężczyzna dotknie jej, staje się seksualnym drapieżnikiem.
    Zaczęło się to od producenta filmowego, Weinsteina. Najpierw jedna kobieta a za nią dużo innych zdawało relację, że tak się naprawdę działo. Jego kariera jest skończona i powoli usuwany jest ze wszystkich stanowisk. W tym wypadku fakty wskazują, że tak się działo. Zaraz po nim pojawiły się nazwiska gwiazd filmowych. Kevin Spacey był pierwszym z nich. Tutaj oskarżenia są przez mężczyzn. Wszystkie wypadki zdarzyły się dwadzieścia lub trzydzieści lat temu. Nie twierdzę że się to nie stało ale czy tak się stało? Dokładnie tak jak oni twierdzą? To wszystko spekulacje a wszyscy już go osądzili. Kariera tego aktora już się sypie. Ostatnio oskarżają Sylwestra Stallone. To miało się zdarzyć 30 lat temu. Naprawdę? Ja nie pamiętam dobrze co się stało tydzień temu a ona dokładnie jak ją dotykał 30 lat temu? Nie chcę nawet mówić dużo fakcie, że Hollywood to wielki burdel. Tam każdy śpi z każdym. Muzycy i aktorzy znani są z nadużywania alkoholu i narkotyków. W tych brukowcach które piszą tylko o nich, większość artykułów to kto spał z kim. Po tych eskapadach, żenią się, rozwodzą i znów żenią z innymi partnerami. Kobiety stoją w kolejkach, żeby przespać się z John Travolta, czy kimś z Rolling Stones. I jak się coś takiego zdarzy, kiedy ona na siłę wejdzie komuś do łóżka to później jest gwałt? To jak teraz młodzi ludzie będą szukali partnera? Można się spodziewać spotkania dziewczyny, zakochania się i po pierwszym seksie, posądzonym być o gwałt?
   Codziennie pojawiają się nowe nazwiska. Politycy, aktorzy. Oskarżenia są o idiotyczne historie. Większość to tylko słowa bez dowodów. Inne są nawet ze zdjęciami. Ale! Jak się temu przyjrzeć to my wszyscy powinniśmy być w więzieniu. Na przykład w wypadku komika, który teraz jest senatorem Al Franken. Bardzo go nie lubię, szczególnie że jest zawziętym demokratą. Ale to nie robi go winnego. Zdjęcia które pojawiły się w prasie



pokazują go w dwuznacznej sytuacji. Ale ja też mam takie zdjęcia.



Są momenty w których żartujemy i to wspólnie z kobietą, która jest na zdjęciach. Nieraz przy zabawie i alkoholu. Nie robi to z każdego wykolejeńca. Facet się wygłupiał. Może nie powinien ale nie jest to powodem, żeby zniszczyć jego życie. Jak by robił coś groźnego, to nie zrobił by tego zdjęcia, dowodu winy. 
    Jeszcze nie tak dawno kobiety (cztery) oskarżały prezydenta Clintona o seksualne molestowanie. W demokratycznych gazetach wyśmiewano je, nazywano dziwkami. New York Time pisał, tym kobietom nie można wierzyć. A one właśnie miały dowody takich działań.
Tym razem w wypadku republikanina Roy Moore, oskarżenia są 40 lat stare, bez żadnych dowodów. New York Time pisał: my wierzymy tej kobiecie! Na Boga! Tu nie ma problemu z wiarą? Bez dowodów? 40 lat temu? U Clintona wyraźny brak wiary. Z dowodami!
   Jak łatwo jest teraz zlikwidować przeciwników politycznych. Znaleźć tylko jedną kobietę, która zgodzi się na coś takiego. Zmieni swoją historię i facet jest skończony. Każdy z nas miał gdzieś, kiedyś jakąś przygodę z seksem. Przed małżeństwem. Czyli odnaleźć tą dziewczynę, zmienić jej pogląd (pieniądze?) i ona stwierdzi ze została zgwałcona. Już po nas!
    Jest też kilka przypadków, że kobieta szantażowała danego człowieka, ten winny czy nie, ale przestraszony aferą zapłacił jej jakąś sumę, żeby pozostało to tajemnicą. W jednym wypadku było to 50000 a w innym 25000 dolarów. One pieniądze wzięły i zgodziły się zapomnieć o całej sprawy. Teraz się przebudziły i oddały sprawę do gazet. One dla mnie powinny być aresztowane! Jeżeli coś się naprawdę stało, to nie powinny brać łapówki. Jak wzięły to zgodziły się z tym. Teraz po wydaniu tych pieniędzy chcą tych ludzi zniszczyć? Dla mnie są one tyle samo winne co ci mężczyźni (jeśli są winni).
     Wszystkie te afery (a jest ich już dziesiątki) upewniają mnie, że nasz czas się skończył. Teraz każdy będzie się bał wszystkiego. Trudno powiedzieć kto nas kiedyś zaatakuje i z czym. Cieszy mnie tylko to, że żyłem w czasach, kiedy można było stać na budowie i kiedy przechodziła ładna dziewczyna, robotnicy gwizdali i wołali jaka jesteś piękna. Kobieta się uśmiechała bo zadowolona z komplementu a mężczyźni, że mieli okazję zobaczyć piękną kobietę. To będzie można oglądać już tylko w filmach!
     PS. Było też kilka wypadków, że nauczycielki (ze zdjęć, bardzo ładne), miały seks ze swoimi uczniami szkół średnich. Siedzą teraz w więzieniu. Boże drogi. Jak ja o takim czymś marzyłem! Czemu mnie nic takiego w życiu nie spotkało. Ach wykorzystaj mnie seksualnie, błagam. Gdzie ja bym się komuś poskarżył?! Raczej prosił bym o następną lekcję. A gdyby mnie policja pytała czy coś się stało, odpowiedział bym prostymi słowami naszego prezydenta Clintona: Ja nigdy nie miałem seksu z tą kobietą



Tuesday, November 14, 2017

Sądy

      Prawie kończę prace nad portretami z Halloween. Zostały mi jeszcze cztery i nasze własne. Niektóre osoby ubrane są tak, że łatwo mi jest coś wymyśleć i wyprodukować. Te zawsze robię na początku. Im dalej, tym gorzej. Trudno wymyśleć coś ciekawego dla osób które się kiepsko wystroją. Tak jak na przykład Marek, który przyszedł ubrany na czarno i jedyną rzeczą wyróżniającą jego, były oczy koloru jasno niebieskiego. Nie mam pojęcia co znim zrobić. Ale pozostałe, które zrobiłem, są chyba udane.
     Sądownictwo jest ostatnio problemem w każdym kraju. W Polsce macie swoje problemy ale u nas też nie jest najlepiej. Ale trudno się dziwić jak mamy głupie zarządzenia i prawa. Na przykład. Dla mnie jest to czysta głupota, że sędzia może mieć nominację na całe życie. Prezydent ma maksymalnie 8 lat, Gubernatorzy to samo, nawet do Kongresu czy senatu, chociaż może być tam całe życie, musi co kilka lat przystępować do ponownych wyborów. Żadna inna praca nie jest gwarantowana a sędzia raz wybrany, ma to miejsce zagwarantowane do końca życia. W najwyższych sądach. Czyli nie musi się nawet obawiać o swoje wyroki. Jest niedotykalny. Sędzia powinien być bezstronny, niepolityczny. To następna bzdura. Jeżeli tak by było, to czemu Republikanie wypychają swoich a Demokraci innych? Bo oczywiście mają inne poglądy i wydają inne wyroki. Nikt na świecie nie jest bezstronny. Zawsze mamy jakieś opinie, które kierują naszymi decyzjami, naszym życiem. Tego się nie zmieni. Taka natura. Czyli zawsze będą sędziowie liberalni i konserwatywni. Na kogo mamy się zdecydować? 
Jeżeli w polityce możemy dyskutować o wyższości jednej partii nad inną, myślę że w sądownictwie, liberalne podejście jest trochę niebezpieczne. Jest na to wiele przykładów.
W Nowym Jorku jest sędzina, która uwielbia wypuszczać na wolność kryminalistów. Już kilka razy zdarzyło się, że Ci wypuszczeni popełniali natychmiast przestępstwo i wracali do więzienia. Ostatnio wypuściła jednego, który niedługo później strzelił do policjanta. 
      Kilka dni temu inna ciekawa historia opisana była w gazecie.
     Dziewczyna, mieszkająca na Queensie, w Nowym Jorku, musiała wyjechać na kilka miesięcy. Za swoje mieszkanie płaciła 2000 dolarów miesięcznie. Nie jest bogata, więc postanowiła wyrentować mieszkanie na ten czas. Zgłosiła się do niej młoda para i zgodzili się na cenę. Po powrocie nie mogła dostać do mieszkania. Zamek został zmieniony. Wezwała policję i weszli do mieszkania. Para dalej tam była i odmówiła wyprowadzenia się. Policja nie mogła nic zrobić bo według prawa oni tam mieszkali. Dziewczyna musiała mieszkać tam razem z nimi. Oprócz tego, nigdy jej nie zapłacili i dalej nie płacą. Nawet jedli jej jedzenie. Założyła więc kłódkę na lodówkę i tamci złożyli skargę na policję. Żądają prawnej ochrony przed dziewczyną. Ta poszła do sądu i jeden z tych liberalnych sędziów uznał, że oni nie muszą się wyprowadzić. Teraz udowodniono, że ta para nie robi to pierwszy raz. Już mają świadków, że zrobili to już jeden raz na Greenpoincie (polskiej dzielnicy). Ponieważ historia doszła do prasy i radia, myślę, że uda je się z tego wyjść, ale co ta dziewczyna musi przejść to jej!
Nie chce się wierzyć, że jakikolwiek sędzia mógł wydać taką decyzję, szczególnie wiedząc, że oni nie płacą, jedzą jej jedzenie i śpią w tej samej sypialni. W każdym innym zawodzie, ktoś stracił by pracę za takie podejście a tutaj, nawet gdyby dziewczyna wygrała, sędzia dalej zostaje i nie można go za to ukarać. To gdzie jest ta Pani z opaską na oczach? Zagubiona w socjalistycznych, liberalnych przekonaniach.
      

Friday, November 10, 2017

Zima

Pogoda rozpieszczała nas do ostatniego tygodnia. Niestety skończyło się i to bardzo gwałtownie. W ciągu kilku dni temperatury spadły i od dwóch nocy jest poniżej zera. Najgorsze, że w dzień są bardzo silne, zimne wiatry. Praca na wysokościach pogarsza tą sytuację, bo nie ma się za czym schować. Wiatr przenika przez każdy ciuch i ciężko to znieść. Nawet mój tłuszcz, tak pięlęgnowany i rozbudowany dużo nie pomaga. 
    Wiek też robi swoje. Dawniej, potrafiłem znosić minusowe temperatury bez wielkiego wysiłku. Teraz wolałbym siedzieć przy gorącym piecu.
    Zostając przy moim wieku. Co jest najgorszym wrogiem starszych ludzi? .......  LUSTRA!  Nawet zdjęcia nie są takie złe. Człowiek się jakoś ubieże, wyczyści i jakoś wygląda. Ale kiedy wieczorem kładzie się spać, rozbierze, pójdzie do łazienki, stanie przed umywalką i przypadkowo spojrzy w lustro! O kurwa! Cała radość z dobrze spędzonego dnia znika w sekundę. I pamietając młodość, z przykrością przyglądasz sie temu, temu, cokolwiek to jest i z opuszczoną głową i kładziesz się do łóżka z nadzieją szybkiego zaśnięcia.
      Kiedy mówimy o zimnie. Myślę, że bezdomni mają trochę więcej problemu niż my. Chociaż powypychani są papierami, szmatami, musi być to nieprzyjemny dla nich okres. W dzielnicy w której pracuję, znaleźć ich można setki. Nawet na mojej budowie. Nie możemy ich przeganiać, bo takie jest prawo. Zmienili je kilkanaście lat temu, kiedy szef budowy powiedział jednemu z nich, że musi opuścić miejsce gdzie oni pracowali. Bezdomny wyciągnął pistolet i go zastrzelil.
   Mieszkają w różnych miejscach. Jeden z nich ma dom zrobiony na naszych metalowych platformach wiszących pod autostradą, chroniących samochody i pieszych na ulicach, poniżej drogi. To jest jego miejsce.



  Inny ma chatę między moimi barykadami i ciężarowkami na placu budowy.




  Widząc takie rzeczy, zdajemy sobie sprawę, że nie jest źle. Mogłoby być dużo gorzej!

Thursday, November 9, 2017

Greenpoint

  
   Kilka dni temu odwiedziłem nasz stary polski Greenpoint. Wszyscy znają tą dzielnicę jako Małą Polskę. Od wielu lat było to największe skupisko Polskiej Imigracji. Znajduje się ona w dzielnicy Brooklyn. Na granicy z Queens i przy rzece East River, oddzielajacej Greenpoint od Manhattanu. 


Tutaj można znaleźć prawie wszystko co jest dostępne na polskim rynku. 
    Zaczynając od restauracji. Niestety nigdy nie było tu żadnej o wielkiej klasie. Takiej, gdzie wszyscy chcieli by raz być. Rosjanie mają takie, Włosi, Irlandczycy i dużo innych narodowości. My mamy tylko dobrej jakości, bardzo dobrego jedzenia ale bez żadnego splendoru.
    Natomiast jadłodalnie, stołówki, restauracje szybkiej obsługi są na każdej ulicy.


  Najczęściej odwiedzanymi sklepami, nie tylko przez Polaków, są masarnie. Sklepy z wędlinami przyciagają tłumy i nie radził bym nikomu próbować robić tu zakupy dzień przed ważnymi świętami. Kolejki są jak w dawnej Polsce. A jeszcze gorzej jest z parkingiem. Nieraz jeździłem pół godziny w okolicy i nie mogłem znaleźć jednego wolnego miejsca. To właśnie dla tych sklepów, najczęściej sie tam zjawiałem. Mieli i jeszcze mają wspaniałe wyroby. Najwięcej odpowiadał mi sklep Mazur i innym w pobliżu, Kiszka.


     W dzielnicy tej są polskie delikatesy. Można tu znaleźć nawet takie produkty jak polska mąka, cukier, masło, makarony, herbaty i wszystko inne. Nieraz zastanawiałem się, dlaczego ludzie wolą kupować polską mąkę zamiast amerykańskiej? Dwa powody. Pierwszy to ceny. Dużo niższe od tutejszych. Drugi, to już z doświadczenia po naszej mamie. Nieraz, będąc u nas, próbowała coś upiec, ugotować na amerykanskich produktach i często jej nie wychodziło. Szczególnie ciasta. Robiąc to w Polsce, gotowała z doświadczenia. Miała dosypać tyle cukru, tyle soli, tyle mąki. Tutaj jednak wszystko jest inne. Sól inaczej słona, mąka też inna i ciasta nie wychodziły. Dlatego Polki, wolą używać polskie produkty. 
     Są tutaj także Polskie Banki, agencje turystyczne, apteki, etc. 



Oczywiście nie zapomnijmy o kościołach. Jednym z nich jest historyczny, Stanisława Kostki.


    Greenpoint to najważniejsza Manhattan Ave i inne ulice, które ją przecinają. 




Dzielnica mieszkalna, wokół tych głównych ulic nie jest zbyt ciekawa. W większości to dom przy domie. 


    Mają one z tyłu malenkie działki, to wszystko. Polacy jednak lubią to miejsce. Czują się jak u siebie. Wielu mieszka tu z powodu pracy i braku potrzeby nauczenia się języka angielskiego. Nie byłoby więc zaskoczeniem, spytania się kogoś na ulicy o znalezienie jakiegoś miejsca i braku odpowiedzi. Po prostu nie mówią w tutejszym języku.
     Inna przykra rzecz to alkoholizm. Często można spotkać upitych, kołyszących się na nogach panów. Są także wypadki śmiertelne. Tak jak tych Polaków, których znalezliśmy na naszej budowie, zamarzniętych na śmierć z pustymi butelkami po wódce.
      Dlaczego zacząłem pisać o Greenpoincie? Zaskoczył mnie widok tego miejsca. Połowa polskich sklepów zniknęła. Jest ich coraz mniej. Polityka miasta jest skierowana na nie dbanie o etniczne grupy. Tak znikają z naszego miasta Małe Włochy i inne dzielnice narodowościowe. Jedynie Chińskie, Koreańskie i Żydowskie dalej się utrzymują.
      Greenpoint przegrał także przez lokalizację. Nieraz myślałem o dziwnym myśleniu mieszkanców Nowego Yorku. Większość chciała mieszkać na Manhattanie. I najdroższe mieszkania, były te z widokami na rzekę i na przykład Greenpoint. A przecież powinno być odwrotnie. I właśnie do takiego wniosku doszli też Ci z pieniędzmi. Zaczęli wykupywać tereny na Queensie, Brooklynie. Tereny nad rzeką. Teraz można kupić sobie mieszkanie w tych budynkach z niesamowitym widokiem na Manhattan. Nie może być nic piękniejszego.
I tak stało się z naszą dzielnicą.
Tak wyglądają plany tych terenów.






   Wyrosło już wiele budynków, ale budowy trwają i powstaje całe nowe miasto. Jest to też powód, że w okolice te zaczynają sprowadzać się bardzo bogaci a oni mają inne wymagania. I nasze polskie sklepy już nie są dla nich taką atrakcją. Wygląda na to, że czas polskiego Greenpointu już się skończył. Trudno powiedzieć jak długo potrwa jego znikanie. Na pewno coś tam pozostanie, ale nie będzie to już ta dzielnica. Prawda, że te nowe budynki są piękne, tereny będą zadbane i luksusowe. Szkoda jednak że to stare ginie. 

Tuesday, November 7, 2017

Trochę o wszystkim

    Trudno jest zaczynać dzień od przesiadywania w korkach. Niestety ostatnio bardzo często się to zdarza.  Wyjeżdżając z domu biorę najpierw Palisade Parkway i tu nie ma nigdy problemu. Przed wjazdem na most Washingtona zatrzymuję się na stacji benzynowej, żeby kupić kawę i gazetę. W tym miejscu już wiem, słuchając radia, że coś się dzieje na drogach. Tak jak dzisiaj. Wypadek dwóch ciężarówek zablokował autostradę przed mostem. Udało mi się dojechać na mostek, nad wjazdem do Washingtona i tam już przesiedziałem pół godziny. Mogłem tylko oglądać wschód słońca i nieruszające się samochody na głównym moście.



Później w żłówim tempie dobiłem do pracy. Normalne 10 minut zamieniło się w godzinę. Chociaż mamy autostrady w każdym dowolnym kierunku, nie zawsze to nam pomaga. Bez korków można tu dojechać do kazdego celu w krótkim czasie. Niestety, prawie za każdym razem, gdzieś będzie jakaś kraksa, jakiś zepsuty samochód i jazdy stają się męczarnią.

    Wczoraj przy moim biurze zauważyłem dziwny samochód. Zainteresował mnie nie tylko wyglądem, ale  dziwną osobą siedzącą za kierownicą. Z daleka nie widziałem kto. Podjechałem bliżej i okazało się że to pies a razem z nim dwa koty. Tablice samochodu były ze stanu Michigan. Z tyłu, stał trzydziestoletni chłopak. Spytałem, kto prowadzi samochód, pies czy koty. Powiedział, że się zmieniają. Po rozmowie okazało się, że on tak żyje. To jest jego dom. Z tyłu jest sypialnia i kuchnia. Jeździ tak po całych Stanach. Jest muzykiem i zarabia gdzie może. Chociaż jest to zwariowany tryb życia ale nie jestem pewien kto ma wiecej przyjemności. Ja, mając pracę, ładny dom, rodzinę? Czy on nie mając nic. Na pewno jego życie jest łatwiejsze. 



    W pracy dalej kocioł. Mam za zadanie skończenia trzy miesięcznej pracy w ciągu trzech tygodni. Są dni, jak wczorajszy, kiedy nic nie wychodzi i stoję bezradny, bez żadnych pomysłów i wydaje mi się że przegrałem tą bitwę. Później ogarnięcie się, kawa, paieros (vapor), nowy pomysł i powrót do walki. Nie zamierzam dać satysfakcji mojemu szefowi, że temu nie podołam!
     W domu skończyłem sprzątanie po imprezie i teraz pracuję nad portretami moich przyjaciół z tej zabawy. Mam niestety problem z komputerem. Już dwa razy po wyłączeniu nie chciał się uruchomić. Zajęło mi dużo czasu na jego ponowny start. Mam jednka duże obawy, że następnym razem mi się to nie uda. Gdyby tak się stało to byłoby to dużym problemem. Komputer mógłbym odbudować, ale starciłbym wszystkie programy. Na niektóre mam wykupioną licencję i nie można ich załadować na następny komputer, dopóki nie zdejmie je się z poprzedniego. A jak by on po prostu zniknął, to tracę licencję i muszę kupić nową. A to kosztuje olbrzymie pieniądze. Zdecydowałem się więc, że lepiej zainwestować w nowy. I tak był już czas na szybszy i nowszy. Teraz czekam na jego dostarczenie a później zabawa w przełożeniu wszystkiego ze starego do nowego. Duża praca. Ale ja to lubię, więc jedynym problemem jest znalezienie czasu na to wszystko.
      Muszę także załatwić coś na sylwestra, bo już czas. Nie mamy zabawy, więc chyba pojedziemy na narty. Trzeba coś szybko postanowić.

Wednesday, November 1, 2017

Terroryzm w Nowym Jorku

      Już chyba wszyscy wiedzą o następnym terrorystycznym ataku w Nowym Jorku. Po wypadkach w Europie, pojawiła się nowa forma, wpadania w tłum samochodem. O tyle niebezpieczna, że nie jest się w stanie temu zapobiec. Każdy może złapać samochód i wjechać w miejsce pełne ludzi. Jedyną metodą obrony jest śledzenie muzułmanów i miejsc w których się spotykają, czyli ich meczetów. Jest udowodnione, że wiele z nich wykorzystywanych jest to siania nienawiści. Chociaż opinia w Stanach dużo się zmieniła i coraz więcej ludzi z tym się zgadza, są grupy, które powtarzają tą samą litanię. Jak można robić to przeciwko jednej religii. W każdej innej znajdują się ludzie którzy nienawidzą innych. Są też grupy białych ekstermistów i inne organizacje. Tak to prawda, ale nie istnieje żadna religia na świecie, która na codzień morduje ludzi. O większosci wypadków nawet nie słyszymy, bo kogo tu obchodzi że zginęło dwadzieścia osób na przykład w Mali. Ci którzy wygłaszają te liberalne bzdury, nie myślą nawet o ludziach którzy giną i ich rodzinach. Chciałoby się powiedzieć, że byłoby sprawiedliwie, żeby w następnym terrorystycznym ataku zanlazły się ich rodziny. Ciekaw jestem jakie byłoby ich zdanie po takich wypadkach.
     Wiadomo, że w naszym mieście, większość ludzi spacerujących po ulicach to turyści. I tak w tym wypadku, Ci co zginęli nie są z Nowego Jorku. Chyba pięciu z Argentyny i jeden z Belgii.
Drugi raz jestem jakoś związany z miejscami tych aktów. W pierwszym byłem uczestnikiem akcji ratunkowej. Teraz zdarzyło się to w miejscu, które zbudowałem. Ta droga dla pieszych i rowerów była częścią mojej budowy West Side Highway.


Ścieżka jest odgrodzona od autostrady dużymi kwietnikami z kamienia. Jest tam jednak dużo przerw, dla możliwości dojazdu pojazdów policji, sanitarnych, etc. Tak dostał się tam ten samochód. Reszta to już makabra.



Przejechał tak kilka ulic. Na koniec po zderzeniu sie z autobusem szkolnym, wyskoczył z ciężarówki i trzymając w dłoni pistolet (okazało się że to tylko broń pneumatyczna), wykrzykując allahu akbar!


Chciał być zastrzelony. Nie spelniły się jego marzenia, bo policjant, postrzelił go w nogę i w tej chwili jest w areszcie. 

     Jeszcze jedna ciekawa wiadomość z Nowego Jorku. Nasz burmistrz, komunista wystąpił z wspaniałą ideą. Jeżeli więźniowie w aresztach będą się zachowywali poprawnie, będą dostawali na lunch pizzę. Logiczne, nie? Poprawi to morale wśród więźniów i poprawi ich zachowanie. A ja mam inny pomysł. Jeśli nie będą zachowywać się poprawnie, nie dostaną tego dnia jedzenia! To jest do cholery więzienie. Co to oznacza że będą się tak zachowywać lub inaczej. Siedzą tam bo kogoś zamordowali lub zgwałcili. Nie ma takich opcji, że oni mogą się zachowywać inaczej niż tak jak im nakazują regulaminy więzienia. Koniec i kropka!
To można też wprowadzić w szkołach. Jak dzieci będą grzeczne to dostaną różne nagrody. A nie jak teraz.  Jak jest niegrzeczny to wzywają rodziców, lub dostaje niedostateczny z zachowania i nie przechodzą do następnej klasy! 
    Sorry, ale Ci demokraci, potrafią obrócić do góry nogami każdą rzecz, która wpadnie im w ręce.
   Ach. Na kogo oni głosują? Jedno ze zdjęć. Nazwisko na transparencie to nasz burmistrz.