Każdy inny zasłużyłby sobie na odpoczynek po
tym ciężkim weekendzie, ale ja nie mam takiego szczęścia. Wychodziłem wczoraj z
pracy. Po drodze próbowałem odbić trochę lodu ze ścian biura i musiałem stanąć
na ich kawałku. Wyleciałem w powietrze jak nieudany start Apollo, bo
natychmiast spadłem. Prosto na kość ogonową (teraz wiem że ją mam) a głową przyrżnąłem
w poręcz. Jeden z moich ludzi stał obok, ale bał się podejść, tak jęczałem. Udało mi się wstać i wróciłem do biura. Z
dużym guzem na głowie, rwącym bólem w całych plecach, posiedziałem trochę, ale
po pół godzinie postanowiłem wracać do domu. Nie spałem dobrze, ale
najważniejsze, że nic nie złamałem i nie ma wstrząsu mózgu.
Dzisiaj do pracy dobiłem trochę później,
bo wstawanie i ubieranie się trwało długo dłużej. Nie mam dużo obowiązków, bo
budowa zamknięta, ale u mnie nawet w
takie dni borykać się musze z problemami.
Postanowiliśmy, że przyprowadzę trochę
ludzi i spróbujemy odśnieżyć tereny, które są nam najbardziej potrzebne do
kontynuowania budowy. Na przykład dojścia i miejsca w których pracować muszą
geodeci, bo są opóźnieni. Najważniejsi są dla mnie brygadziści, więc im dałem
szansę wyboru. Mogą pracować przy odśnieżaniu, ale jak nie chcą pracować
fizycznie, to nie muszą, ale wtedy oczywiście nie będą mieli płacone. Wszyscy
się zgodzili. Mam dwóch od robotników i jednego od stali. Tu zadam pytanie. U
nas człowiek instalujący metalowe konstrukcje, mosty, nazywa się ironworker. W
polskim tłumaczeniu to ślusarz, ale nie myślę że to pasuje do tego zawodu. Więc
jak się nazywa ich zawód? Na razie będę
mówił stalowcy.
Dołożyłem do nich trzech głównych robotników.
Okazuje się że mam problem. Związki zawodowe stalowców, (pisałem nie raz o
problemach z nimi) wydzwaniają i żądają, żeby wrócić do pracy ich członków, bo
tylko oni maja prawo odśnieżać w miejscach, gdzie będą pracować. Chciałoby się
wyjść na zewnątrz i zawyć takie ku………aaaaaaaa!!!!!
Teraz dochodzi do tego, że będą walczyć do
kogo należy śnieg! Przez chwilę próbowałem
kontrolować mój temperament.
Pytam się jak oni chcą ten śnieg podzielić? Ona na to, że gdziekolwiek oni będą
pracować. Czyli wszędzie. Już z głową rozpaloną do czerwoności, pytam się jak
on to widzi, bo w tych samych miejscach będą pracować stolarze, robotnicy,
malarze, etc. On jednak uważa, że ich praca jest najważniejsza.
I wtedy doszło do wybuchu
rozpalonej głowy. Zostały tylko usta, bo zdążyły rzucić czymś przez telefon i
zakończyły tą durnowatą rozmowę.
Musiało minąć kilka minut, zanim przejrzałem
przez zamglone oczy i zobaczyłem, że głowa
jest na swoim miejscu. Przez chwilę nawet zapomniałem o bólu w plecach. Jak
daleko dalej może zajść ten amerykański socjalizm. Przecież tu już trudno oddychać.
Tracę więcej czasu na rozwiazywanie problemów,
kto robi co i jak. Następnym razem musze zrobić listę z niektórych z tysiąca przepisów,
do których ja mam się dostosować. Nie mam czasu na planowanie i prowadzenie
budowy.
Przychodzą człowiekowi jakieś
mordercze myśli, żeby ich wszystkich zapakować na statki i zawieść do Rosji,
Chin. . Żeby sobie trochę popracowali
w warunkach prawdziwego komunistycznego świata.
Na razie wracam do naszej rzeczywistości i czekał
będę na to co się stanie. Reprezentant związków, zdążył poinformować mnie, że oddadzą
sprawę do sądu.