Tuesday, January 26, 2016

Związki zawodowe i wypadek nie przy pracy


   Każdy inny zasłużyłby sobie na odpoczynek po tym ciężkim weekendzie, ale ja nie mam takiego szczęścia. Wychodziłem wczoraj z pracy. Po drodze próbowałem odbić trochę lodu ze ścian biura i musiałem stanąć na ich kawałku. Wyleciałem w powietrze jak nieudany start Apollo, bo natychmiast spadłem. Prosto na kość ogonową (teraz wiem że ją mam) a głową przyrżnąłem w poręcz. Jeden z moich ludzi stał obok, ale bał się podejść, tak jęczałem.  Udało mi się wstać i wróciłem do biura. Z dużym guzem na głowie, rwącym bólem w całych plecach, posiedziałem trochę, ale po pół godzinie postanowiłem wracać do domu. Nie spałem dobrze, ale najważniejsze, że nic nie złamałem i nie ma wstrząsu mózgu.
     Dzisiaj do pracy dobiłem trochę później, bo wstawanie i ubieranie się trwało długo dłużej. Nie mam dużo obowiązków, bo budowa zamknięta, ale u  mnie nawet w takie dni borykać się musze z problemami.
     Postanowiliśmy, że przyprowadzę trochę ludzi i spróbujemy odśnieżyć tereny, które są nam najbardziej potrzebne do kontynuowania budowy. Na przykład dojścia i miejsca w których pracować muszą geodeci, bo są opóźnieni. Najważniejsi są dla mnie brygadziści, więc im dałem szansę wyboru. Mogą pracować przy odśnieżaniu, ale jak nie chcą pracować fizycznie, to nie muszą, ale wtedy oczywiście nie będą mieli płacone. Wszyscy się zgodzili. Mam dwóch od robotników i jednego od stali. Tu zadam pytanie. U nas człowiek instalujący metalowe konstrukcje, mosty, nazywa się ironworker. W polskim tłumaczeniu to ślusarz, ale nie myślę że to pasuje do tego zawodu. Więc jak się  nazywa ich zawód? Na razie będę mówił stalowcy.
      Dołożyłem do nich trzech głównych robotników. Okazuje się że mam problem. Związki zawodowe stalowców, (pisałem nie raz o problemach z nimi) wydzwaniają i żądają, żeby wrócić do pracy ich członków, bo tylko oni maja prawo odśnieżać w miejscach, gdzie będą pracować. Chciałoby się wyjść na zewnątrz i zawyć takie ku………aaaaaaaa!!!!!
     Teraz dochodzi do tego, że będą walczyć do kogo należy śnieg! Przez chwilę próbowałem  kontrolować  mój temperament. Pytam się jak oni chcą ten śnieg podzielić? Ona na to, że gdziekolwiek oni będą pracować. Czyli wszędzie. Już z głową rozpaloną do czerwoności, pytam się jak on to widzi, bo w tych samych miejscach będą pracować stolarze, robotnicy, malarze, etc. On jednak uważa, że ich praca jest najważniejsza.
I wtedy doszło do wybuchu rozpalonej głowy. Zostały tylko usta, bo zdążyły rzucić czymś przez telefon i zakończyły tą durnowatą rozmowę.
   Musiało minąć kilka minut, zanim przejrzałem przez zamglone oczy  i zobaczyłem, że głowa jest na swoim miejscu. Przez chwilę nawet zapomniałem o bólu w plecach. Jak daleko dalej może zajść ten amerykański socjalizm. Przecież tu już trudno oddychać.   Tracę więcej czasu na rozwiazywanie problemów, kto robi co i jak. Następnym razem musze zrobić listę z niektórych z tysiąca przepisów, do których ja mam się dostosować. Nie mam czasu na planowanie i prowadzenie budowy.
Przychodzą człowiekowi jakieś mordercze myśli, żeby ich wszystkich zapakować na statki i zawieść do Rosji, Chin. . Żeby sobie trochę popracowali w warunkach prawdziwego komunistycznego świata.

  Na razie wracam do naszej rzeczywistości i czekał będę na to co się stanie. Reprezentant związków, zdążył poinformować mnie, że oddadzą sprawę do sądu.