Kontynuacja.
Zacznę z trochę innej strony. Nie spotkań ale od oglądania miejsc ich pracy.
Jechałem taksówką przez Central Park West Street. W pewnej chwili zrobił się mały korek i po chwili dobiłem do dziwnego miejsca. Na środku ulicy wystawał policyjny samochód. Połowa była wbita w drogę. Coś się tu wydarzyło ale nie miałem pojęcia co bo wyglądało to jak po ataku bombowym. Część przykryta była czymś białym, jak śnieg. Ale to było lato. Nie mogłem się zatrzymać, bo wokół było pełno ludzi i kamer. Nie dowiedziałem się długo co to mogło być. Aż obejrzałem film Ghostbusters. Wtedy wszystko stało się jasne. Była to scena pod budynkiem gdzie odgrywały się główne momenty filmu. Tutaj jest zdjęcie jak to wyglądało.
Tylko brakuje białego. To była pozostałość po wybuchu Marshmallow Man.
Kiedy Elaine miała 5 lat, pojechałem do pobliskiego MacDonald na posiłek. Kiedy dojechaliśmy okazało się, że już go nie ma. Elaine była bardzo zawiedziona. W tym samym miejscu i w tym samym budynku była nowa restauracja o podobnej nazwie - MacDowell. Trochę to dziwnie wyglądało, ale nie mogłem się niczego dowiedzieć, bo była w tym momencie nieczynna. Pojechaliśmy więc do innego miejsca. Był to rok 1986. Ponownie, dopiero dwa lata później, oglądając film Coming To America, odkryłem co to było.
Mac Donald nie był zamknięty, ale zamieniony w filmowy Mac Dowell. Tam właśnie pracował Eddie Murphy, grający księcia z państwa Zamunda i szukającego kobiety, którą pokocha i poślubi.
Innym razem przejeżdżałem przez Queensboro Bridge. Codziennie pojawiało się na nim coraz więcej szczegółów wiszących po północnej stronie mostu. Ponownie zagadka. Było dużo świateł i wyglądało, że zakładane jest to na jakąś rocznicę. Na końcu przeczytałem świetlny, olbrzymi napis Turk 182. Nie mogłem się domyśleć jego powodu.
W roku 1985 obejrzałem nowy film Turk 182, i sprawa została wyjaśniona. Była to po prostu następna scena filmu robionego w naszym mieście.
W roku 2001, poszliśmy na sylwestra w bardzo eleganckim miejscu na Long Island, gdzie przychodziło zawsze dużo członków mafii włoskiej. Byliśmy jak zwykle z naszymi przyjaciółmi, Marianem i Grażyną. Gdzieś w połowie zabawy, przypadkowo wpadłem na starszego pana, który siedział dokładnie za mną przy stoliku obok. Najpierw go przeprosiłem i za chwilę wydałem okrzyk : Dziadek? Bo właśnie on nim był. Nie jestem pewien czy w Polsce to kiedykolwiek grali. Nie za moich czasów. Tutaj był to jeden z najpopularniejszych komediowych seriali The Munsters. Prawie jak Potwory ale ze zmienioną jedną literką o na u. Jego rola to Dracula.
Dziadek przesiedział całego sylwestra przy stole. Miał wtedy 78 lat. Też dużo nie mówił, chociaż próbowałem trochę pogadać. Był jednak bardzo zadowolony i cały czas uśmiechnięty. Zrobiliśmy sobie z nim zdjęcie. Zmarł kilka lat później.
Jesteśmy na zabawie u Jacka i Mirki. Połączone z oglądaniem rozdawania Oskarów, więc każdy miał przyjść przebrany za postać filmową. Ja byłem wtedy Braveheart. Tylko troszeczkę podpity Braveheart, który siedział tak ubrany w śniegu i na drugi dzień chorował.
Kiedy już prawie wszyscy byli, ktoś zadzwonił do drzwi, ktoś otworzył i weszła jakaś kobieta. Nikt się nie zdziwił, choć nikt jej nie znał. Oprócz właściciela Jacka. Pamiętam tylko że powiedział, A to kurwa kto?
Za chwilę weszła znajoma Małgosia, która przyprowadziła tą osobę.
Bawiliśmy się na dole i nikt na nią szczególnie nie zwracał uwagi. Siedziała cicho na kanapie a my wariowaliśmy. Dopiero pod koniec spytałem się kto to jest. I dostałem odpowiedź: Irena Jarocka.
Dopiero wtedy ją poznałem. Ale już nie byłem w stanie się porozumieć. Podszedłem tylko się przywitać a reszty nie pamiętam.
Wracając do Strefy Zero, gdzie poznałem najwięcej gwiazd. Niestety, wielu nie zdołałem złapać na zdjęciach, bo nie zawsze miałem ze sobą aparat fotograficzny. Ale z niektórymi mam.
Bardzo sympatycznym okazał się John Travolta. Nie było można odczuć, że jest tak sławnym aktorem. Spotkania z większością były bardzo krótkie. Wymiana kilku zdań. W większości to oni pytali nas o to co się działo w miejscu naszej pracy. Zrobiłem szybko zdjęcie z Travoltą. Już dużo później, znalazłem jego adres na internecie i postanowiłem zaryzykować. Wysłałem mu swoje zdjęcia ze Strefy Zero a także nasze wspólne, które zrobiłem w czasie jego wizyty. Załączyłem prośbę, żeby mi je podpisał. Po kilku tygodniach, niespodzianka. Wróciła koperta z tym zdjęciem i z jego podpisem. Jeszcze dołożył kilka innych z jego autografem i podziękowaniem.
Sylwester Stallone, zachowywał się trochę inaczej. Elegancko ubrany, powoli przesuwał się między gruzami, żeby się czasem nie ubrudzić. Kiedy poprosiłem żeby do zdjęcia, założył mój kask, trochę się wykrzywił i wkładał go z niezadowolonym wyrazem twarzy. Ale do zdjęcia się uśmiechnął. On też zaskoczył mnie swoim wzrostem. Chociaż na zdjęciu, nie jest dużo mniejszy niż ja, to trzeba odjąć ten kask i jego buty na bardzo wysokim obcasie.
Chyba najprzyjemniejszym ze wszystkich był John Cusack. Z nim rozmawiało się jak z bliskim kolegą. Gdyby się nie wiedziało, to nikt by się nie domyślił, że jest on sławnym aktorem.
No i Brook Shields. Kiedy z nią rozmawiałem, to cały czas widziałem tą młodziutką aktorkę z filmu Blue Lagoon. Wtedy wszyscy byliśmy w niej zakochani.
Z nią pochodziłem trochę dłużej. Była bardzo cicha i nieśmiała. Zaskoczenie. Na końcu podziękowała mi i pocałowała w policzek. Kiedy wróciłem do domu, powiedziałem żonie, żeby czasem nie próbowała dotknąć mojego prawego policzka.
Ostatnim z którym zrobiłem sobie zdjęcie to zwycięzca olimpijski w pojedynczych saneczkach, Jimmi Shea. Sławny jest z tego, że jego ojciec i dziadek także zdobyli medale na olimpiadach. Szczęśliwy, że mógł wejść do środka Strefy, był bardzo wdzięczny. Mało tego, że zrobił sobie ze mną zdjęcie, to zostawił mi swój adres. Powiedział także, że jeśli chcę go odwiedzić to bardzo chętnie zaprasza. Później wysłałem mu kilka zdjęć a on odesłał swoje z autografem i numerem telefonu, gdybym czegoś potrzebował. Bardzo miłe spotkanie.
Już bez zdjęć spotkałem najsławniejszą piosenkarkę disco z lat 70-tych, Donne Summer. Nikomu nie trzeba przedstawiać Roberta DeNiro. Było też kilku innych mniej sławnych, których nie pamiętałem nazwisk.
Częstsze były spotkania z ludźmi polityki, bo oni byli związani z odgruzowywaniem Strefy Zero. Ale to było już częścią mojej pracy. Nasławniejsi to Burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani. I wielokrotne spotkania z Gubernatorem Georgem Pataki. Z tym mam wiele zdjęć.