Saturday, May 27, 2017

BBQ

    Czas tak wypełniony, że trudno znaleźć chwilę na wejście do swojego bloga. Od kilku dni trwały przygotowania do mojego corocznego BBQ dla swoich pracowników. Tym razem miałem około setki gości. W czwartek, dzień przed imprezą, złapała mnie jakaś choroba i nawet nie było czasu wpaść do lekarza. Dostałem od kolegi antybiotyki i próbuję leczyć sie sam. 
       To już 19-cie razy urzadzałem BBQ. W mojej firmie robię to tylko ja. Oficjalnie jest zabronione urzadząnie imprez z alkoholem. Każdy boi się, że coś się może stać i ktoś będzie nas sądził. Tak jak wszystko na świecie. Przestajemy się cieszyć życiem, bo panicznie boimy się, że ktoś poda nas o coś do sądu. 
Mnie probówali zatrzymać, ale im się nie udało.  Poddali się. 
Zdjęcia z imprezy.








     Dzisiaj wstałem trochę później. Lenistwo. Wziąłem antybiotyki i przepracowałem dzień w ogrodzie. Należał mi się odpoczynek. Kąpiel w jacuzzi. Elaine żartowała ze mnie, że dziwaczeję. Zrobiła mi zdjęcie. A ja po prostu relaksuje się. W wodzie trochę się siedzi, więc nudno. Dlatego czytam sobie książkę. Nie ma tu dużo światła a ja ślepy, więc mam dodatkową latarkę. 


    Jutro idziemy na przyjęcie u znajomych. Z powodu? Wiosny! Nie trzeba szukać powodów. Zawsze się znajdzie.

Sunday, May 21, 2017

Wesele

   Najważniejsza i przerażająca wiadomość z Nowego Jorku to przejazd samochodem przez Time Square wariata, który był po wpływem narkotyków. Początkowo, wszyscy myśleli że to następny atak terrorystyczny. Tym razem okazało się że to po prostu mężczyzna naćpany narkotykami.  Nowy Jork wypełniony jest kamerami. Można je zauważyć, na każdym budynku, skrzyżowaniach, autostradach. Każdy więc wypadek jest bardzo łatwy do odtworzenia. Tak i w tym wypadku, wszystko zostało przez nie sfilmowane. Jak ktoś ma słabe nerwy, lepiej tego nie oglądać.   W połowie filmu, samochód przejeżdża obok wejścia do budynku w którym pracuje Wiesia. Wszyscy tam byli przerażeni, bo mogli przecież wyjść na papierosa, lunch i wtedy oni byli by ofiarami wypadku.  Nie mogli później opuścić budynku przez wiele godzin z powodu policyjnego dochodzenie.
   Poniżej film z kamer pokazujący całość wydarzenia. Na końcu widać w jakim stanie był ten facet. Już po zabiciu jednej osoby i okaleczniu 22-óch, rozbił samochód ale nadal nie wystarczylo mu tego co robił. Wyskoczył z samochodu i zaczął atakować każdego napotkanego człowieka.



   Wczoraj byliśmy na kolejnym weselu. Żenił się jeden z inżynierów, dla mnie pracujących. Niestety, było to chyba najgorsze wesele na jakim byliśmy. Kiedyś jak je urządzano, każdy starał się je tak zorganizować, żeby Ci którzy tam się zjawili mieli dobry czas. Teraz to wszystko jest robione pod tych co je organizują. Myślę że 60% gości, to ludzie po piećdziesiątce. Muzyka jednak była tylko - straszne disco i nawet rap. Nikt nie zwracał uwagi na gości. Jedzenie też nie najlepsze. 
   Zajęło nam godzinę, żeby tam dojechać. Po podaniu kawy zwinęliśmy się szybko. Wielu wyszło przed nami.
Może zacznę robić tak jak mój kolega. Zabiera kilka różnych czeków, wypisanych na różne sumy. Kopertę z czekiem daje dopiero pod koniec zabawy i wkłada wtedy odpowiedni czek. W zależności od rodzaju imprezy. Im gorsza zabawa, tym mniejsza suma. Wyśmiewałem się z niego że taki wyrachowany i skąpy, a wczoraj pomyślałem, że może ma rację!  Jedyne zdjęcia jakie zrobiłem to Wiesi.



Wednesday, May 17, 2017

Restauracje w Nowym Jorku

Nowy Jork jest niezwykły pod każdym względem. Wszystko może Cię zaskoczyć. Na przykład w jednej z najgorszych dzielnic w mieście, w której teraz pracuję, Bronksie. Tak wygląda dach jednego z budynów gospodarczych. Zaraz przy mojej autostradzie.

 

Największą atrakcją są jednak restauracje. Tysiące, dziesiątki tysięcy. Większość to normalne, do codziennych usług mieszkańców. Kiedy chce się jednak znaleść coś orginalnego na specjalny wieczór? Na pewno nie zabraknie wyboru.

   La Caverna - Wschodnia Dolna część Manhatannu na Rivington St
Czyli posiłek w jaskini. Nie wiem czy polecił bym tam jedzenie. Smaczne ale bardzo skromny wybór. Jest to raczej miejsce na spotkanie przy drinku i zjedzeniu czegoś do alkoholu. Za to atmosfera i wystrój na pewno przyciąga.




Diamond Horseshoe - Diamentowa Podkowa - znajduje się na 46-tej szóstej ulicy przy Broadwayu.
Jest jedną z tych najefektowniejszych. Otwarta już w 1938 roku była miejscem wspaniałych obiadów połączonych z występami pięknych kobiet. Teraz oprócz dobrych obiadów, każdy coś znajdzie dla siebie: przysmaki morza, ryby, mięso, włoskie pasty. Tam urządzane są bogate, wystawne przyjęcia, imprezy. Czas też umilany jest różnymi występami.
 



 Apotheke - Apteka - dół Manhattanu na Doyers St
To bar do spotkań przy alkoholu.


Please Don’t Tell - Na 8-ej Ulicy w East Village
Też tylko bar. Nie byłem, bo tam trzeba zawsze rezerwować miejsca. Wchodzi się przez budkę telefoniczną. Mają podobno wspaniałe, wymyślne drinki.


 
  
Jekyll an Hyde Club - Kiedyś znajdował sie także przy Time Square, teraz tylko na 7-ej Alei przy 4-ej Ulicy
Jedzenie od pizzy do steków. Ale najważniejsze są tutaj dekoracje. Jak już nazwa wskazuje są one z okresu Halloween. 

                         

                          
 
 
 
                         

   Ellen’s Stardust Diner na 51-ej Ulicy, przy Siódmej Alei
Nie zachwyci wystrojem. Podbny do zwykłych amerykańskich Diners. Tak one wygladają w naszych okolicach.
                           

 
 
                           Tam jednak, jak przystało na restaurację przy teatrach Broadwayu, wszyscy śpiewają i tańczą. Mam na myśli kelnerki, barmani. Można więc posłuchać przebojów z Broadway Shows.
                          
  
                         
Tutaj napewno narobię każdemu smaku. Zaznaczam, że tam nie byłem!!!
Black Ant - na Drugiej Alei
                          
  Meksykańska, ale ma w swoim jadłospisie coś niezwykłego. ROBACTWO!
I tak można sobie przygry
źć pasikonika, czy mrówkę albo nawet lepiej, jakieś larwy.
 
 

 
Duvet - na 21-ej Ulicy.
Czy ważne co będziecie jedli, jeśli jedzenie podawane jest w łóżku?
Tak właśnie można sobie zjeść w tej restauracji.
 

 

Są jeszcze inne niezwykłe miejsca takie jak Opaque Dark Dining na 29-ej Ulicy. Nie mogę pokazać zdjęć, bo nie istnieją. Tam po prostu nic nie widać. Całkowita ciemnia. Zamawiasz jedzenie i to też kilka do wyboru, bez dokładnego opisu co będziesz jadł. Wprowadzają Cię do środka i tam, nic nie widząc rozkoszujesz się jedzeniem, którego nie zobaczysz. Pracownicy chodzą w noktowizorach.
Jak w wielu restauracjach wymagany jest odpowiedni, elegancki garnitur, tak w niektórych nie nosisz nic. Siedzisz na gołym tyłku. Może jedzenie wtedy smakuje lepiej? Nie dla mnie. Nie mógłbym się na nim skoncentrować.
 
Shopsins na Essex St jest bardzo prosto urządzona, nawet ubogo. Ma jednak coś niezwykłego. Jadłospis ma aż 900 różnych potraw. Żeby jeszcze utrudnić wybór, komplikują to wszystko nazwami. Bo są tam między innymi: Jewchew (żujący żyd), handjob (tak by się nazwało coś brzydkiego robionego ręką), slutcake (ciasto zdziry?), etc. 
To tylko niektóre. Oczywiście są te które słynne są z najlepszego jedzenia (i najdroższego), inne z najlepszych drinków, romantycznego wystroju, dobrej zabawy, etc. Można powiedzieć, że nie ma możliwości, żeby ktoś nie znalazł tego co lubi najbardziej. Są restauracje które serwują posiłki z kangura, bizona, krokodyla etc. Są też każdej narodowości z naszego ziemskiego globu. Była nawet z Marsa ale niedawno została zamknięta.

 

Monday, May 8, 2017

Prace domowe


   Chciałem zacząć od „Wszyscy pracujemy bardzo ciężko”, ale to nie byłoby prawdą. Większość z nas pracuje ciężko, żeby do czegoś dojść. Zaczynamy od ładnego mieszkania, później dążymy do domku a jeszcze lepiej jak będzie on duży. Następnie ogród i nie jednemu udaje się z basenem i innymi dodatkami. 
    Gdzieś w połowie drogi, zdajemy sobie sprawę, że to całe szczęście do którego dążymy ma swoje uboczne strony. Posiadając to wszystko, musimy się tym opiekować. A okazuje się, że im więcej mamy, tym więcej rzeczy zaczyna wysiadać. Potrzebne są naprawy. Wielu potrafi to samemu robić. Inni muszą wydawać duże pieniądze na sprowadzanie fachowców. Nie muszą się męczyć i tracić czas ale muszą mieć kasę a to już może być problemem. My, którzy sami się tym bawimy, spędzamy wiele wolnego czasu przy naprawie tych usterek. Kiedy zbliżamy się do wieku emerytalnego, wielu dochodzi do wnisoku, że jest to za duże obciążenie i zaczynają wracać do lat początkowych, zmieniając duże na mniejsze.
       Ja jeszcze się nie poddaję. Wielokrotnie jednak mi takie myśli przechodzą przez głowę. Uważam jednak, że prace w domu, szczególnie na zewnątrz w ogrodzie, pozwolą mi utrzymać minimalną kondycję. Inaczej wrosnę w kanapę przy oglądaniu telewizji. A zawsze jest coś do robienia. 
   Zaczęła się wiosna, więc przyszło do posprzątania na zewnątrz, włączenia podlewania trawy. I od razu okazało się że mam problem. Trawniki wokół domu podzielone są na cztery strefy spryskiwaczy. Jak włączam wodę, to działa jeden po drugim. Inaczej nie było by odpowiedniego ciśnienia. Jesienią strefa druga miała problem. Korzenie drzewa w tym miejscu, rozrastając się, blokują gdzieś dopływ wody. Wezwałem swojego specjalistę od tego systemu i zaczęliśmy poszukiwania. Rozkopał mi cały trawnik i wreszcie znalezliśmy powód braku wody.




Szybka naprawa, sprawdzenie systemu, ubytek w portfelu i jestem szczęśliwy. 
W piątek włączylem wszystkie inne i okazało się niestety, że strefa jeden nie działa. Dziwne, bo jesienią nie było problemu. Ponowne wezwanie pomocy i rozkopywanie trawnika. Niespodzianka. To co znalezliśmy.







   Te korzenie urosły tak przez 6 miesięcy. Nie do uwierzenia. Teraz wszystko działa. Zobaczymy na jak długo.

    Wziąłem się też do porządkowania kwietników. Jestem bardzo dokładny. Więc jak coś zacznę robić to staram się bardzo przykładać do każdego szczegółu. Miałem do tego czasu wysypane kamienie pod domem. Utrzymywały one porządek w razie dużych deszczy, kiedy woda przelewa się z rynien. Kiedy ich nie było, dom spryskany był błotem. Nie miałem wyznaczonej dokładnej granicy między kamieniami a ziemią. W tamtym roku postanowiłem to zmienić i teraz skończyłem. Wyłożyłem granitowy krawężnik, który oddziela te dwie strefy. Najwięcej namęczyłem się na wybieraniu tych kamieni, które przez te wszystkie lata zmieszały się z ziemią. Jak kopciuszek wyłuskiwałem jeden po drugim, ale teraz wygląda wszystko dużo schludniej.





 Posadone jest też kilka nowych krzewów. Probuję to tak planować, że o każdej porze coś kwitnie. Oczywiście oprócz zimy.





Pracy jest od groma. Trawniki wymagają po jesieni odnowienia. Spryskiwanie na różne chwasty, pozbycie się rosnącego mchu, zasianie trawy w miejscach gdzie wyschła.  Drzewa i krzaki trzeba poprzycinać. Inaczej rozrastają się w niekontrolowane olbrzymy. Na chodnikach usunąć wyrastającą trawę. Nie mówiąc już o pracy w ogrodzie i sadzeniu nowych kwiatów.   
 To wszystko to takie nasze syzyfowe prace. 

Sunday, May 7, 2017

Fecebook


  Lubię jak przy przeglądaniu stron internetu gra muzyka. Dlatego mam ją na swojej stronie. Niestety jak wszystko inne, zmienia się przez chęć zarobienia pieniędzy. Do programu który mam założony, zostały wprowadzone reklamy. Ponieważ sam swojej strony nie czytam, nie widziałem tego. Ostatnio jednak przestaje mi się to podobać. Rada. Po włączeniu strony, proszę nacisnąć na prawy trójkąt z kreską, przy nazwie piosenki i przeskoczy się na muzykę, albo po prostu wyciszyć i włączyć pauzę. 
   Facebook jest najnowszą formą przekazywania informacji. Znajomi wysyłają sobie zdjęcia. Znajdujemy tam najnowsze wiadomości, interesujące fakty, zabawne historie i drażnimy się nawzajem odmiennymi opiniami politycznymi. 
   Wielu robi sobie z tego pewne wyzwanie. Uważają że im więcej ludzi mają wpisanych jako„przyjaciół” tym ważniejsi się stają. 
    Jedna rzecz jest naprawde fajna. Można tam znaleźć bardzo dużo zabawnych i ciekawych filmików. Poniżej załączam niektóre z nich.
Kliknij na poszczególne zdania.

Ten facet powinien zostać strażakiem.

Ojciec i córka uniknęli śmierci

Reakcja dziecka pierwszy raz w okularach, dobrze widzącego swoją matkę.

Kobieta za kierownicą

Wredna ryba

Tu potrzeba cierpliwosci. Jak kobiety parkuja samochod.

I kilka innych

Kamery są wszędzie, więc nawet na tych zamontowanych na stałe, można coś złapać
I jeszcze lepsze

Co chwila ktoś robi sobie kawały, jak ten facet z szamponem

I setki innych rzeczy ktore rozbawiają, uczą, czy denerwują.

Friday, May 5, 2017

Ulewa

    Koniec dnia w pracy. Nie ma na mnie jednej suchej nitki. Deszcz jest tak duży, że czuje się poszczególne krople na skórze. Są olbrzymie. Jestem też cały roztrzęsiony. 
Zakładalismy nowe betonowe płyty na autostradzie. Przy pomocy dużego dźwigu. Nic nie pasowało. W takim deszczu trudno coś zobaczyć i wymyśleć jak naprawić. O 11-tej kazałem podnieść następną płytę. Nic się nie działo. Brygadzista mi powiedział, że ludzie na dole zniknęli. Musiałem zjechać z autostrady i kiedy znalazłem się pod nią, okazało się że nie ma operatora dźwigu. Ludzie powiedzieli mi, że zszedł z maszyny, powiedział że nikt mu nie przyniósł kawy wczoraj i dzisiaj, więc bierze za to dodatkową przerwę i wróci po lunchu o 12:30. Normalnie ma tylko od 12 do 12:30, pół godziny. Budowa zaostała zatrzymana. Dzwonię do szefa i wściekły mówię, że mu za ten dzień nie zapłacę. Dwanaście osób, stało całą godzinę i nic nie mogli robić. A ten mi odpowiada, że jak tak zrobię to i tak przegram ze związkami zawodowymi w sądzie. Więc lepiej nie walczyć, tylko mu zapłacić. Za co, przecież on nie pracował! To on tak może zrobić każdego dnia i też nic? Pokłóciłem się z właścicielem ale musiałem zrezygnować. Kazałem mojemu człowiekowi zadzwonić po czek i wylać go z pracy.
   Dzwonię do syna właściciela, który odpowiada za dostarczenie mi operatorów maszyn. Proszę o innego na poniedziałek. Ten mi odpowiada, że nie ma nikogo i muszę trzymać tamtego, czyli nie mogę go wyrzucić. Jak mu odpowiadałem z kilkoma ku...ami, to telefon leciał w powietrzu. Zmieniłem plany i zlikwidowałem całą operację. Nie ma żadnej siły, żeby mnie zmusili do trzymania tego gnoja. Napisałem, że wrócę do pracy, jak mi znajdą operatora dźwigu. Zmarznięty, mokry i sfrustrowany marzę o emeryturze i powiedzeniu im wszystkim pocałujcie mnie w moje zawieszenie! 

  


Monday, May 1, 2017

Namibia

     Zaczynam organizować następną wyprawę z Marianem. Mam z tym mały problem. Wielu mi odpowie, że chciało by mieć taki kłopot. Tak powiedziało mi kilka osób w pracy. Ale nie zmniejsza to faktu, że problem mam.
    Postanowiliśmy wyjechać do Namibii w Afryce. Każdy mój wyjazd ma jakiś konkretny cel. Zawsze jednak główne cele są dwa. Pierwszy to natura, drugi to historia i nasza cywilizacja. Mniej interesują mnie rzeczy które podniecają innych. Nie mam zamiaru odwiedzić Dubai, Singapuru, czy innych olbrzymich metropolii. Jeżeli tam się znajdę, to tylko dlatego, że było to po drodze do moich miejsc. 
     Namibia jest jednym z nielicznych miejsc gdzie można odwiedzić pustynie. Tam jeszcze nie byłem. Jest ona trochę inna od pozostałych, płaskich i nie interesujących. Ta posiada olbrzymie wydmy. Zdjęcia z tych miejsc są we wszystkich publikacjach geograficznych, podróżniczych. Także znalazły się one w wielu filmach fabularnych.
     Najsławniejsze są fotografie z uschniętymi drzewami. Tak ja te poniżej.





   Jest to miejsce, gdzie wielu korzysta z różnych wymyślnych atrakcji. Na przykład zjeżdżają na deskach do śniegu. 



Inni po prostu dobrze się bawią w piachu.




    Pozostała część wycieczki to już normalniejsze, ale dla mnie niesamowicie podniecające safarii. Chcę znaleźć się w Etosha Park. Każdy powie że safarii tu czy tam to cały czas to samo. Ja tego tak nie widzę. Przede wszystkim, mógłbym tam jeździc każdego roku. Jestem w tym zakochany. Ale może to być bardzo różne doświadczenie. W jungli jest najmniej ciekawe, bo trudno coś wyśledzić. Słyszy się setki głosów ale zobaczyć coś jest trudno. Przy terenach wodnych znaleźć można przeróżne rodzaje ptaków. Na sawannie łatwiej jest znaleźć dzike zwierzęta.
     Etosha Park ma też coś charakterystycznego. W sezonie suchym (my byśmy byli tam pod jego koniec), tereny są pustunne ale jest dużo różnych rozmiarów naturalnych zbiorników wodnych. Tam zbierają się zwierzęta i przy nie jednym z nich można spotkać dziesiątki ich odmian. Razem piją wodę lwy, antylopy, żyrafy, etc. Niesamowite widoki.






     To są dwa główne cele dla których tam chcę jechać. Dodatkowy to dostanie się do wioski ich plemion. Są to nieliczne już miejsca gdzie tubylcy mieszkają i żyją jak setki lat temu.






     No więc jaki mam problem. Mam już trzy różne propozycje i żadna mi nie odpowiada. Pierwsza to trzy obozy i aż siedem lotów malutkimi samolotami. Same przeloty mi nie przeszkadzają, ale tracimy na nie dużo czasu a wakacje nie są zbyt długie. Niestety te dwa miejsca są na dwóch końcach tego kraju.
Nie ma tam też uwzględnionych odwiedzin tubylców.
   Drugi to tylko samochód. Wolałbym tą opcję, bo jadąc można dużo zobaczyć. Niestety okazuje się, że całość byłaby w okolicy 2000 kilometrów. Ponownie, zajęłoby to trochę za dużo czasu. Szczególnie, jak jedzie się 6 - 8 godzin to po dojeździe nie ma już czasu na jakś atrakcję.
     Trzecia opcja jest najgorsza, bo nie ma pustynii. Chociaż cenowo i pozostała część jest najlepsza. Ja na pewno nie zrezygnuję z głównego celu.
     No i właśnie taki mam problem. Agencje turystyczne trochę się na mnie wkurzają, że marudny, ale nie pojadę na coś co mi nie odpowiada, bo to się nie powtórzy. 
   Czekam na ich odpowiedzi po moich uwagach, ale na razie cisza. Marian ma najlepiej, bo on zgadza się na wszystko co ja załatwię. Muszę to rozwiązać w ciągu najbliższych dni, bo brakuje już biletów na samoloty.