Thursday, April 23, 2020

Podatki

     Przestraszeni, zamknięci w domach, bez pracy, musimy się otrząsnąć z tego wszystkiego bo nadszedły dni rozliczenia się z podatków. Normalnie w tym czasie trzeba to było załatwić, jeśli chcieliśmy uniknąć kar. W tym roku termin przesunięto o kilka miesięcy, ale nie zwolni nas to od tego obywatelskiego obowiązku. Nie lubię tego odwlekać, więc rozliczyłem się w normalnym terminie.
     Każdy kraj ma swoje regulacje i przepisy. A jak to wygląda w Stanach? Skomplikowane. Normalny obywatel nigdy nie będzie w stanie poznać wszystkich przepisów. Tyle ich jest. Jest metoda internetowa, gdzie zrobić to można samemu i wielu to robi. Ograniczeni są jednak do swojej wiedzy, w większości podstawowej.
Inni, tak jak ja, zdają się na łaskę losu z tymi, którzy robią to zawodowo.
     Zacznijmy od podstaw. Kiedy zatrudnieni jesteśmy w firmie, wypełniamy formularz, gdzie znajdziemy kilka pytań decydujących o wysokości płaconego podatku. Czyli, samotny czy w związku małżeńskim i ile osób jest w rodzinie. Nie musimy podać prawdy. Zaniżając swoje dane, dostaniemy więcej pieniędzy tygodniowo, ale po rozliczeniu (tutaj już trzeba podać prawdziwe swoje dane) okaże się, że musisz zapłacić jednorazowo wielką sumę podatków, których nie zapłaciłeś na codzień. Lub odwrotnie. Zawsze wybierałem wersję przepłacenia i dostania dodatkowego czeku na koniec roku.
    Od samego początku znajdujemy się ogłupiani i oszukani. Jeśli ustalona jest tabela, gdzie na przykład facet ma żonę i dwoje dzieci i powinien zapłacić jakiś procent podatków, to dlaczego podając prawdziwe dane, pod koniec roku musi dopłacać? Czyli w moim wypadku, powinienem podać żonaty i jedna osoba na utrzymaniu, bo żona robi to samo. Gdybym to zrobił, koniec roku przyniósł by mi wiadomość o “oszukiwaniu” w podatkach i zawiadomienie od “prośbie” dopłaty w wysokości wielu tysięcy dolarów. Najwyższe podatki płaci sie więc wpisując że jestem samotny i 0 na utrzymaniu. Myślicie że to da mi gwarancję spokojnego snu? Buuuuu! Nieprawda. Dalej mogę dopłacać. 
      To po cholerę jest ta tabela się pytam?
    Do tej chwili wszystko było proste. Ale zaczynają się rozliczenia. Zacznijmy od osób takich jak ja, pracujących dla kogoś i nie posiadających własnej firmy.
Każda rzecz, która może przynieść Ci zarobek, powinna być rozliczana. Idąc więc do twojego księgowego, zabierasz ze sobą dziesiątki dokumentów. Dodam że warto podać wszystkie dane, bo wzywają nieraz wybrane osoby i sprawdzają, każdy dokumencik. Jak złapią na “oszukiwaniu”, trzeba będzie do dopłacić z wielkimi karami i procentami.
    Nie będę wstanie podać wszystkiego, nawet nie wiem co to jest wszystko, ale kilka przykładów.
     Masz konto w banku? Trzeba przynieść dokument od nich ile zarobiłeś na oszczędnościach. Nawet gdyby to było 3 złote, trzeba podać. Od tej sumy będziesz musiał zapłacić podatek. 
     Najgorsze są podatki od domów. Kupiłeś dom musisz zapłacić podatek. Bierzesz pożyczkę ( nikt nie ma tyle pieniędzy, żeby kupić go bez dodatkowej pożyczki), i przez lata spłacasz, duże odsetki. Na przykład, kupiłeś za 200,000 ale przez 20 lat zapłaciłeś dodatkowo 50000 odsetków. Teraz wartość domu poszła w górę i sprzedałeś go za 250,000. Niestety za te 50000, musisz zapłacić podatek. 
   Na tych drobiazgach trzeba się dobrze znać. Na przykład jeśli dasz komuś 20000 dolarów, to powinien za to zapłacić podatek, ale jeśli to dasz jako podarunek (myślę, że musi być jakaś forma dowodu?) to nie trzeba tego płacić. 
    Najważniejsze jest udowodnienie dodatkowych wydatków, co może Ci pomóc w obniżeniu podatków. Płacisz odsetki do banku na pożyczce za dom? Dostaniesz od tej sumy ileś tam procent z powrotem. Płacisz miejski podatek za dom? Przynieś dowód i także część tego Ci się zwróci. Do ostatniego roku całość takich podatków była liczona. Teraz tylko do dziesięciu tysięcy. Dla wielu Stanów to nie ma znaczenia ale dla nas tak. Nowy Jork i New Jersey ma jedne z największych podatków za domy. Przeciętna w mojej okolicy jest 15000 dolarów, więc tylko część może być teraz odliczana.
    Czyli jest to gra w chowanego. Kto co znajdzie. Czy Ty coś co możesz odliczyć, czy oni coś czego Ty nie zapłaciłeś. Lepiej być ostrożnym. W tym kraju za zamordowanie kogoś możesz dostać niską karę, ale za oszustwa podatkowe idziesz na wiele lat za kratki.
      A łatwo się pomylić. Na początku naszego pobytu w Stanach, żona była kelnerką. Prawdziwe zarobki kelnerki są znikome. Większość to napiwki.
Przy rozliczeniach, podawać trzeba było podstawowe zarobki i wysokość napiwków. Żadna kelnerka nie zarabiała wielkich sum, tym bardziej że były dni kiedy nie dostawała nic. Przy rozliczeniach podawane były więc niższe sumy. Tak rozliczał nas polski, tani księgowy. Minęło kilka lat od czasu kiedy 
Wiesia przestała być kelnerką a dostaliśmy list z IRS (agencja rządowa zajmująca się podatkami), że oszukaliśmy i obciążyli nas karą 8,000 dolarów. Wtedy nasze zarobki razem były może 40000 na rok. A samo mieszkanie kosztowało nas 7000. To była dla nas tragedia. Okazało się, że w jakimś roku zmieniono przepisy i kelnerom przypisywane są średnie zarobki na napiwkach. Na przykład, 50 dolarów dziennie. I jeśli nawet ona tego nie zarobiła, to i tak musi zapłacić podatki. Nasz księgowy tego nie wiedział, lub o to nie dbał i nie zmienił wpisów. Oczywiście on nie bierze winy na siebie a my jesteśmy karani. Musieliśmy tą kare zapłacić.
    Mojemu księgowemu, płacę też za dodatkową pracę przy szukaniu lepszego. Nieraz lepiej wychodzimy rozliczając się osobno a nieraz jako małżeństwo. Też nie ma sensu!! Te same zarobki, te same wydatki, te same podatki a okazuje się dwa różne wyniki! Ale dla nas gra warta świeczki.
    Wszystko to to nerwowa rozgrywka, ale może być zakończona miłą niespodzianką z dodatkowym czekiem. Chociaż to tylko miraż, bo to moje pieniądze które przepłaciłem przez cały rok. Ale lepiej jest zapłacić 100 dolarów tygodniowo więcej a potem dostać jednorazowo czek na 5000, niż odwrotnie.
    O i jeszcze jedno. Chociaż to Twoje pieniądze, jeśli taki czek dostałaś na końcu roku, to na następny policzą Ci za to podatek.