Następny wypadek na naszej drodze, którego jesteśmy świadkami. Rozmawiałem ze swoim inżynierem, który jest moim zastępcą, Joe ( na flmie, na począktu, ten w białym kasku). Mieliśmy problem w tym miejscu. Przed nami wyskoczył jadący z dużą szybkością samochód. Chciał wyprzedzić jadącą przed nim ciężarówkę, która akurat zmieniała pas. Zauważył że się nie zmieści, zareagował nerwowo i wjechał na lewą barierę. Odbiło go i zjechał przez trzy pasy w prawo. Tam już nie panował nad samochodem. Odbiło go ponownie w prawo. Uderzył mocno w lewą barierę. Samochód posawiło w poprzek drogi. Wyleciał w powietrze jak na filmach przygodowych. Samochód zrobił dwa obroty w powietrzu i upadł częściowo na bariery odgradzające przeciwlegly ruch. My wszyscy wrzasneliśmy, bo myśleliśmy że przeleci na drugą stronę. Wtedy zginęło by dużo ludzi. Upadł jednak na dach po naszej stronie. Pędem podbiegliśmy do samochodu. Wyciągneliśmy natychmiast kierowcę. W środku było trzech pasażerów i wszyscy byli w porządku. Zostawiłem swoich ludzi przy wyciąganiu reszty, żeby złapać coś na filmie. Kierowca miał 19 lat. Musieli się popisywać. Na szczęście wszystko się dobrze zakończyło. Nie mieli większych obrażeń. Samochód się też nie zapalił. Dymiło tylko z rozgrzanego silnika.
W ciągu kilku minut mieliśmy wszystko pod kontrolą. W ciągu 4 minut, pojawiła się straż pożarna. Dwie minuty później policja. Błyskawiczna reakcja i pomoc. Mieli gówniarze szczęście.
Potem to już normalka na całym świecie. Olbrzymi korek, jeden pas otwarty dla ruchu i prawie każdy samochód zatrzymujący się, żeby zrobić zdjęcia. Jeden nawet zatrzymał się i wysiedli z niego dwaj panowie, żeby to sfilmować. Musieliśmy ich gonić.
Porobiliśmy zdjęcia i film z powodu ubezpieczenia. Prawie gwarancja, że ktoś będzie zwalał winę na naszą budowę. Że bariery nie tak stały, że przestraszył się czegoś, etc. Mamy jednak za dużo świadków, więc prawdopodobnie tym razem nic nam nie zrobią.