Dobrze jest, jak wszystko wychodzi ale gorzej jak nie. W lodówce zepsuła się maszyna do robienia lodu. Próbowałem coś zrobić ale niestety. Zbyt skomplikowana. Będę nadal coś kombinował, ale nie myślę że bez rozmontowanie jej z lodówki da się coś naprawić.
W łazience pękła uszczelka w szklanych drzwiach do prysznica. To udało mi się szybko naprawić. Ale przy okazji dostało mi się dokładne wysprzątanie i wyszorowanie łazienki.
Dziewczyny prosiły o założenie filtra do wody. Nie trzeba będzie wtedy kupować dobrej wody. To nie znaczy że u nas jest zła, ale wymieszana z chemią. Jak wszędzie. I znow klęska. Zakupiony filtr ma inne połączenia niż moje. Będę musiał przejść przez sklepy i odszukać ich wspólne połączenie. Porozkręcałem wszystko i na próżno.
Elaine narzekała na komputer. Blokował się i wolno pracował. Wyszyściłem, pozmieniałem programy i udało się go przywrócić do dobrej formy.
Posprzątałem też garaż. Tam złożone były wszystkie świąteczne dekoracje. Teraz leżą ładnie spakowane na półkach.
A na zakończenie, skończyłem drugą część filmu o Hawajach.
Dzięki Bogu mogę chodzić do pracy, bo można byłoby zapracować się na śmierć.