Friday, January 30, 2015

Spotkanie


   Wczoraj spotkałem się ze Staszkiem, kolegą z Politechniki Koszalińskiej. Jeszcze w czasie studiów, pracowaliśmy razem w czasie wakacji w Zachodnim Berlinie. Kiedy my wyjechaliśmy na stałe do USA on osiedlił się w Szwecji.
Razem z żoną wyjechali na wakacje na wyspy Karaibskie i zatrzymali się w Nowym Jorku na dwa dni. Wykorzystaliśmy to na krótkie spotkanie i spędziliśmy kilka godzin w barze przy piwie.
    Oprócz rozmów o dawnych czasach, dowiedziałem się trochę o warunkach życia w Szwecji. Były chwile, że kazałem mu przestać mówić, bo różnica życia miedzy Szwecją a USA jest trochę wykurzająca. Oczywiście żartowałem ale fakty są niezaprzeczalne. Nie znaczy to żebym chciał tam mieszkać, chociaż może jest to lepsze miejsce. Ja jednak podchodzę do wszystkiego z innego punktu widzenia. Jak mówią: Zielona trawa sąsiada, czyli wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma?  Cieszę się z tego co mam a może trochę zazdroszcząc innym.
    Czego się dowiedziałem. W Szwecji ludzie mają po 6 a nawet 7 tygodni wakacji. W porównaniu z moimi trzema to trochę różnicy jest. Do tego ma prawo zamienić ponadgodziny z materialnego wynagrodzenia na dodatkowe wakacje. Kiedy stracił pracę, firma wypłaciła mu trzyroczną wypłatę. My w najlepszym wypadku mamy czek za dwa tygodnie.
   Po urodzeniu dziecka, rodzice dostają 480 dni wolnego i mężczyzna musi wziąć część z tego czasu, czyli każdy ma ponad pół roku wakacji.
Szkoły są za darmo i to nie tylko podstawowe ale także wyższe. Dzieci w wieku powyżej jednego roczku maja także za darmo żłobki I przedszkola.
Oczywiście także opieka zdrowotna jest za darmo.
     Ich liberalne myślenie jest tak rozbudowane, że dochodzi do absurdów. Na przykład imigranci (jest już ich 15 procent) dostają raz w roku pieniądze od rządu, żeby mogli polecieć do swoich krajów odwiedzić rodziny.
    Było tego jeszcze trochę ale nie zapamiętałem wszystkiego a nie chce napisać czegoś co źle usłyszałem.
    Inna rzecz, że kiedyś czytałem że kraj ten ma najwięcej przypadków samobójstw. Nie dziwię się, jeśli mieszkają w północnych terenach, gdzie noce trwają 20 godzin. Ja tutaj wpadam w depresje w czasie zimowym, kiedy mamy krótkie dni a to dalej 9 godzin nie 4.
      Teraz trochę na inny temat. Zdrowia. Kilka dni temu, wyjechałem z domu jak zwykle o 5:30 rano. Temperatury spadły do -10 stopni. Ciemno, zmarznięty przejeżdżałem obok człowieka w dresach sportowych, który wybiegł sobie na poranne ćwiczenia.  Czy to ja? Zestarzałem się tak, że pomyślałem – wariat?  Może mnie można posądzić o lenistwo i wygodne życie. Nie zależy mi. Wolę zostać takim jakim jestem. Nigdy w życiu nikt by mnie nie wypędził na taki bieg w podobnych warunkach.
     Nie dawno czytałem o człowieku, który codziennie biegał w Central Parku. Był sławny z propagowania biegu dla zdrowia. No i zmarł na atak serca w czasie jednego z nich.
     Podobnie jest z produktami żywnościowymi. Co roku znajdujemy artykuły o czymś cudownym dla zdrowia albo o szkodliwym. Jeszcze do niedawna straszono mnie o szkodliwości kawy. A teraz pojawił się artykuł, że kawa jest wspaniała i pomaga w wielu możliwych chorobach. Szczególnie dla kobiet. Obniża możliwość dostania raka skóry aż o 30 procent. Tak samo działa na raka piersi, chorobę Alzhaimera, cukrzycy i wiele innych. I tego też nie biorę bardzo na serio. Myślę że trzeba jeść i pić to co się chce, czego chce Twój organizm i z niczym nie przesadzać.
Wiele badań przeprowadzanych jest przez instytucje opłacane przez kogoś. Dlatego pojawia się wiele artykułów na temat co jest zdrowe. W jednym roku czytam, że Greckie jedzenie jest najzdrowsze. Za rok, że Meksykańskie , etc. Prawdopodobnie producenci tych dań, produktów, zapłacili za te badania i zrobione były tak, żeby pokazać to co chcą a ukryć inne informacje.
    Jaki wniosek? Zamawiam lunch. Tłusty hamburger z dużą ilością bekonu i frytkami  posypanymi solą i zalane ketchupem.  Potem jak najszybciej kładę się na kanapie i zapadam w drzemkę, oglądając w telewizji sport.