Thursday, June 16, 2016

Polska - Niemcy 0:0

Wygląda na to, że list polskich kibiców do Boga został wysłuchany. Myślę jednak, że musiał być też list niemieckich miłośników piłki nożnej, bo Bóg zdecydował się na remis no i Muller nie dostał zadnego urazu stawu skokowego o co było proszone w liście. Ale dla nas to wystarczy.
    Ja nie bardzo nadaję się na oglądanie takich długich pojedynków, bo nerwy mi odmawaiją posłuszeństwa. Wolę np. bieg na sto metrów. Zanim się zdenerwuję to już po biegu. Muszę Wszystkim w Polsce powiedzieć, że po zakończeniu meczu, tutejsi komentatorzy doszli do wniosku (był między nimi Niemiec), że Polacy grali lepiej i jeżeli komuś się należało zwycięstwo to nam. Uważali, że jeśli Polacy dalej będą tak grali i nabiorą pewności siebie, to mają bardzo duże szanse na dojście do finałów. I znów cała drużyna zasłużyła na pochwłałę. Nie widziałem naprawdę słabego punktu. Trochę zabrakło wykończenia. Następny mecz z Ukrainą. Jeżeli Ukraińcy będą grali tak jak do tego czasu to nie mają szans. Trochę się obawiam, że ponieważ już odpadli i nie będą się musieli niczego obawiać, pójdą na całego, żeby zachować twarz po kiepskich poprzednich grach. Ale myślę, że powinno być dobrze.
   Dla tych co nie czytali prośby polskich kibiców:

LIST OTWARTY DO PANA BOGA Szanowny Panie Boże, piszemy do Pana w sprawie dzisiejszego meczu Polaków z Niemcami. Nie wiemy, czy śledzi Pan piłkę, ale dla nas ten mecz to jak dla Pana Wielkanoc i Boże Ciało w jednym. Niestety, odkąd pamiętamy, mamy nieodparte wrażenie, że od zawsze miał Pan do Niemców słabość. Niemcy dostali Beethovena, my dostaliśmy Piotra Rubika. Kiedy w latach 90-tych niemieccy nastolatkowie zajadali się czekoladą z okienkiem, my suche bułki przegryzaliśmy rozczarowaniem w tubce. A kiedy dziś przeciętny mieszkaniec Hamburga za swoją średnią pensję może polecieć na dwutygodniowe wakacje na Bora Bora, kupić golfa szóstkę i zjeść tyle pistacji, aż mu spierzchną wargi - my za nasze 2100 brutto możemy co najwyżej zapłacić za mieszkanie, kupić miesięczny na autobus i zorganizować sobie wypad na środy z orange do multikina. Słowem, Niemców zawsze traktował pan jak swojego ulubionego wnuczka, któremu nigdy nie żałował Pan werther's original, podczas gdy my byliśmy dla Pana bardziej jak przygłupi parobek ze wsi, który co prawda rozkosznie merda ogonem na widok kostki cukru, ale nie na tyle, żeby dostać pod stołem kawałek kiełbasy. A przecież tak bardzo się staramy. Postawiliśmy Jezusa w Świebodzinie, lewica nie weszła do sejmu i już nawet Nergal nie jest jurorem w The Voice of Poland. Mimo to ciągle mamy wrażenie, że na nasz widok wywraca Pan oczami. Nie chcemy tu niczego sugerować, ale mamy teorię, że Pan po prostu nie lubi Polaków. Tak między nami mówiąc, my za sobą też jakoś niespecjalnie przepadamy, ale przecież było mówione, że kocha Pan wszystkich po równo, więc wydaje nam się, że coś tu jest jednak niehalo. Podsumowując, sądzimy, że dzisiejszy mecz byłby idealną okazją na gest dobrej woli z Pana strony. To nie musi być nic spektakularnego, nikt tu nie mówi, że zaraz Kapustka z przewrotki na 3:0 i Polska mistrzem świata. Ale takie, dajmy na to, 2:1 po wyrównanym meczu byłoby naprawdę okej. Wie Pan co, remis, 2:2 i jesteśmy kwita. Miłym gestem byłaby kontuzja stawu skokowego u Thomasa Mullera, ale to jak już Pan uważa. Jeśli przychyliłby się Pan do naszej prośby, to my z naszej strony możemy obiecać, że już nie będziemy dokuczać Terlikowskiemu i jeszcze dziś wieczorem po uroczystym odśpiewaniu barki wrzucimy Nergala do wulkanu. Pozdrowienia dla małżonki. Z poważaniem, Polacy