Dalej walczę z Vertigo. Postanowiłem na własną rękę
wsiąść antybiotyki. Czuję że w lewym uchu coś się dzieje, więc może to
zapalenie. Nie ma kiedy iść do lekarza a nawet jak się idzie to strata czasu.
Dojechałem
do pracy, ale próbuję jeździć tylko jak muszę. Świat się trochę kręci ale
niektórzy piją alkohol żeby tak się działo a ja mam to za darmo, więc nie ma co
narzekać.
Piszę
często i wyliczam, ile to różnych zwierząt kręci się po naszych okolicach. I jak
zwykle dochodzę do wniosku, że nie ma co narzekać, bo zawsze są inni, którzy mają
gorzej.
Na dowód tego pokażę zdjęcia kolegi Marka, który też
mieszka w New Jersey. Ja wszystkie zwierzaki połapałem w klatki i wywiozłem ale nie myślę
żeby jemu to się udało.
Nigdy nie
byłem zwolennikiem jazdy motocyklem. Szczególnie teraz, kiedy ruch jest dużo
większy i wielu znajomych miało poważne wypadki. Ale podziwiam jak ktoś ma do
czegoś pasję. I myślę, że może być to niezła frajda, taka jazda na świeżym
powietrzu. Szwagier Kaziu, zawsze o tym marzył i na ”stare lata” ( widzę jak
się wkurza) postanowił to zrealizować. Kupił sobie motocykl i jeździ wokół
domu. Ostatnio wybrał się do Słupska na
zjazd podobnych do niego zapaleńców. Dostałem tylko dwa zdjęcia.
Jak ktoś go nie zna to ten przystojny w czerwonej chusteczce.