Ponownie znalazłem się w strefie zero. Niestety sytuacja się pogorszyła. Nasze dwa stany, Nowy Jork i New Jersey mają zdecydowanie największą ilość zachorowań. W NY zmarło już powyżej 4000 osób a w NJ 1400. Wczorajszy dzień miał największą ilość zmarłych. W Nowym Jorku około 700 osób i w New Jersey powyżej 200. Dobra wiadomość, pomimo tych śmiertelnych, że zwalnia się ilość nowych przypadków. Pamiętajmy że dzisiejsze statystyki są wynikiem dwóch poprzednich tygodni, czyli dni zarażenia. Niedawno słyszeliśmy o tym że ktoś umarł, ktoś jest chory, teraz śmierć jest wokół nas. W mojej firmie zmarł pierwszy znajomy. Kierowca ciężarówki, który był pracował dla mnie wielokrotnie. Miał siedemdziesiąt kilka lat i nie był w najlepszym stanie zdrowia. Mimo to odmawiał pójścia na emeryturę, nawet kiedy związki zawodowe proponowały mu dodatkowe pieniądze. Na budowach jest też wiele przypadków. U mojego kolegi z firmy, kilku poszło na kwarantannę i budowa została zamknięta. Okazuje się że są różne przypadki. Jeden zaraża się i szybko umiera, inny (tak jak jeden z tych zarażonych robotników) po odkryciu że ma wirusa, nie odczuwa żadnych zmian i objawów. Ci są najgroźniejsi, bo przenoszą wirusa bez żadnej świadomości. W biurze też jest już jeden chory. Został odizolowany, ale kto już się zaraził? Na szczęście to w budynku obok, gdzie nie wchodzę lub bardzo rzadko.
Moi przyjaciele, małżeństwo, zamknięci są w domu. Ona była już chora ale przeszła to lekko. Niestety zaraziła męża i teraz on walczy z chorobą.
W sklepach są fale paniki. Jednego dnia wykupują wszystko, potem półki się wypełniają i ponownie wszystko znika. Większość przestrzega przepisy trzymania dystansu, higieny, etc. Wielu panikuje i gdy zbliżysz się do niego na trochę mniejszą odległość niż 2 metry to krzyczą i każą się oddalić. A inni srają na wszystko i spotykają się w parkach na lampkę wina. Czyli nic się nie zmieniło. Ludzie są zawsze tacy sami.
Kiedyś to minie, większość przeżyje, wielu straci życie. Każdy ma nadzieję, że jemu się uda. My też. Ale uważam, że świat się zmieni. Tak jak zmienił się po
11-tym września. Nie jestem pewien jakie to będą zmiany. Będą na pewno różne korekty w kierunku kontroli granic i przenoszenia się ludzi. W jakim stopniu to zobaczymy. Także podróże, lotniska. Wprowadzenie nowych testów, kontroli?
Nadzieja jest że będzie to zrobione mądrze a nie tylko dla pokazania że coś robią. Tak jak ściąganie butów w jednym kraju ale jak się wraca to tam już nie trzeba.
Wiadomo że samoloty były w jakiś sposób niebezpieczne. My też kilka razy chorowaliśmy po przelotach. Obieg powietrza jest tam zamknięty i jak ktoś jest chory, to łatwo przenieść to na inne osoby. Czy coś się zmieni?
Może rządy wprowadzą nowe regulacje w szpitalach i ośrodkach zdrowia? Można się spodziewać, że to nie jest ostatni raz kiedy coś takiego się stanie. Wydawałoby się mądre, wiedząc jakie koszta i tragedie epidemie przynoszą, wprowadzić regulacje i zmuszenie szpitali do zabezpieczenia się w podstawowe środki, zaczynając od głupich rękawiczek i masek. Jeśli nie potrafimy chronić naszych lekarzy, pielęgniarek, obsługi szpitali to w jaki sposób mamy pomóc innym?
Niektóre rzeczy mogą być kosztowne a inne mniej ale wszystko to jest warte inwestycji. Dzisiaj jest tego główna lekcja. Pokazuje nam jakie są straty, jeśli tego nie zrobimy. Materialne i w ofiarach ludzkich.
Także zależność od innych! Dowiadujemy się wielu rzeczy o których wczoraj nie myśleliśmy. Większość naszych lekarstw, produkowanych jest w Chinach! Czy nie jest to, w najprostszy sposób powiedziane, GŁUPOTA? W wypadku konfliktu jesteśmy bez podstawowych środków medycznych. Srać, że nam butów, koszul zabraknie. Przeżyjemy w starych z dziurami. Ale lekarstwa? Nie chcę tutaj zaczynać politycznej rozprawy, ale okazuje się że Trump miał rację. Od początku walczy o powrót naszych firm do kraju i od uniezależnienia się od Chin i innych krajów. Nie wszystko jest możliwe i łatwe. Mniejsze kraje jak Polska nie jest w stanie produkować wszystkiego i musi zgodzić się z faktem sprowadzania produktów z innych krajów. Ale powinny być działania skierowane w kierunku ograniczenia i zabezpieczenia swoich podstawowych potrzeb.
Dzisiaj może to przypadek. Ale jutro? Każdy bał się wojny atomowej. To nie jest już potrzebne! Pomyślcie jak łatwo można to zrobić. Na przykład Chiny produkują taki wirus i także szczepionki na niego. Ale tylko oni to mają. Wypuszcają w świat i wojna wygrana. My nie mamy podstawowych lekarstw, bo oni wstrzymują dostawy i świat zmienia kolor na żółty. Oczywiście to teoria ale czy nie realna?
Sytuacja ta pokazuje też wartość człowieka. Przestańmy wreszcie wpatrywać się w tych naszych wspaniałych obywateli, piosenkarzy, aktorów. Jeden z nich wysłał na internecie filmik ze swojego jachtu będącego na wodach wysp Karaibskich, pokazując jak bezpieczny on jest i jak tam jest cudownie. Nie myślę że muszę to komentować. Kiedy inni nie są zauważani na codzień. Wszyscy wiemy o służbie zdrowia, która ryzykuje życiem żeby nam pomóc. Ale są też inni o których nie myślimy. Zamykamy się w domu, przyjemnie, cieplutko, telewizja, internet i oczekujemy lepszego jutra. A gdyby tak zrobili wszyscy co produkują prąd elektryczny? Sytuacja trochę by się zmieniła. Albo linie telefoniczne, internet?
Zawodów takich jest mnóstwo. Kierowcy ciężarówek, zbieranie śmieci, poczta etc, etc. Każdy ma jakiś mały wkład w naszą przyszłość.
Szkoła dzisiejsza jest dobra, lekcja też. Pytanie czy my się czegoś nauczymy? Zdolni jesteśmy ale mam obawę że gnuśni i leniwi. Nadzieja, że się mylę. Dzisiaj musimy przeczekać bezpiecznie do jutra. Czy ten jutrzejszy dzień przyniesie nam zmiany na lepsze? Na to też musimy poczekać.