Sunday, July 11, 2010



Czerwiec 2010.



    Następna wizyta w polsce i w pamięci zostają niezapomniane chwile.
   Problemem z naszymi wizyami jest to, że czekając na nie cały rok, trudno nacieszyć się wszystkim w ciągu jednego tygodnia. I jak tu można iść spać, wiedząc że za kilka dni zostawimy to wszystko za sobą i powtórzy się to dopiero za kilkanaście miesięcy. Wiedząc o tym spędziliśmy w rodzinnym gronie wszystkie wieczory a nieraz do samego rana przy polskim piwku,jedzeniu,muzyce i pogawędkach. My wróciliśmy do Stanów w stanie że przydałyby się następne kilka dni odpoczynku, a myślę, że szczególnie moje siostry też by ich potrzebowały. Ale nie jest mi Was żal, bo macie za dużo wakacji w polsce i przez nas macie ich trochę mniej.
   Pierwsze kilka dni spędziliśmy w Golinie. Ja z Elaine, bo Wiesia pojechała najpierw odwiedzić rodzinę w Koszalinie. Pogodę mieliśmy wspaniałą a wszelkie prognozy przed wyjazdem wskazywały na deszcz. Jednego popołudnia udaliśmy się na spacer za Golinę. Tereny te zalane były niedawno przez rzekę Wartę i widać jeszcze było tego skutki. Na drodze tysiące ślimaków a jak doszliśmy do lasu to zaatakowały nas komary i trzeba było się natychmiast wycofać.
   W poniedziałek wsześnie rano wyjechaliśmy na trzydniową wycieczkę do Krakowa. W pierwszy dzień najpierw zrobiliśmy krótki przystanek w Częstochowie, ponieważ Andrzej miał gdzieś w pobliżu obejrzeć koparkę, którą chciał kupić. My więc przeszliśmy się na Jasną Górę, żeby obejrzeć klasztor. Był to jednak bardzo krótki spacer, bo czekała nas jeszcze długa droga.
   Już przed samym Krakowem, zatrzymaliśmy się w Ojcowskim Parku Narodowym. Niestety tuataj też był tylko kilkugodzinny przystanek i wieczorem dobiliśmy do Krakowa.
   Najpierw znaleźliśmy mieszkanie. Choć może nie było ono najnowsze, ale za to olbrzymie, z balkonem i cudownym widokiem na Kraków. Później spacer i obiad, no i oczywiście długi wieczór przy sukiennicach przy piwie.  Drugi dzień to już zwiedzanie. Stare miasto, Wawel no i spacery pięknymi uliczkami miasta. Nie będę tu opisywał wszystkiego, bo złączam zdjęcia.

   Trzeci dzień to jeszcze krótki spacer a w powrotnej drodze do domu, zahaczyliśmy o Wieliczkę. Tam prawdopodobnie spotkałem więcej chińczyków niż u nas. Widać że turystyka w polsce się rozwija. Po obejrzeniu kopalni, czekała nas jeszcze wielogodzinna droga do Golina.
   W czwartek dobiła do nas Wiesia i już w komplecie cieszyliśmy się razem spotkaniami rodzinnymi.
   Z moich zdjęć zrobiłem dwa oddzielne filmy. Jeden byłby by za długi. Pierwszy który jest poniżej to „Kraków i okolice„ czyli fotografie z naszej wycieczki, drugi „Wspomnienia„ to zdjęcia rodzinne.
   Jeszcze jedno. Przez cały pobyt, byłem dość zajęty zabawami z Niną z którą się bardzo polubilśmy. Cały czas przychodziła do mnie i chciała się bawić. Jest naprawdę cudownym dzieckiem (gratulacje dla rodziców Uli i Łukasza) i choć nieraz chciałem już odpocząć od niej to nie potrafiłem bo tak była rozkoszna. Teraz myślę o tym i mi jej brakuje.
   Miłego oglądania. Mam nadzieję że się będą Wam podobały.