Tuesday, February 25, 2014

Sprawa z duchami




    Prawdopodobnie, naoglądałem się za dużo horrorów w moim życiu i powoli duchy wchodzą do mojego prywatnej codzienności. Bo to tylko tak można określić sytuacje w jakich się znajduję. No bo jak inaczej można wytłumaczyć te wszystkie zdarzenia niewyjaśnionych, tajemniczych wydarzeń w naszym prywatnym życiu?
    Wczoraj wróciłem do domu i zszedłem po coś do pokoju z barem. Zauważyłem, że okna były zamknięte ale nie zablokowane, czyli każdy mógł je z zewnątrz otworzyć . Jest zima, więc wiadomo, że okien nie otwiera się często, ale jak wielu mężów wie, żony uwielbiają wietrzyć dom przy każdej pogodzie. Ilu zna tą sytuację:
-       Czemu okna znów otwarte?
-       Przecież, trzeba przewietrzyć dom, potrzebujemy świeżego powietrza!
-       Kochanie, ale na zewnątrz jest minus 5 stopni a w domu nastawione na 30. Te okna są już otwarte pół godziny. To po cholerę ogrzewasz ogród? Wyłącz ogrzewanie!
-       Zwariowałeś! To w domu będzie zimno!
Oczywiście to samo jest latem, kiedy działa klimatyzacja. Z tym już się pogodziłem. Gorzej jest z tymi duchami. Kiedy żona wróciła do domu, wspominam, że znów zostawiła otwarte okna (nieraz zostawia otwarte drzwi) i ktoś może się włamać (nawet nie włamać, po prostu wejść ) do domu i nas okraść.
-       Znów zostawiłaś otwarte okna.
-       Gdzie?
-       Na dole w barze.
-       To nie ja! Ja tam nawet nie byłam.
-       Jak to nie, przecież pracowałaś tam całą sobotę!
-       To nie ma nic wspólnego z oknami. Ja ich nie dotykałam.
I nie wiem jak długo mógłbym o tym dyskutować, stwierdzenie jest jedno. To muszę być ja! Oczywiście, dobrze wiem że to nie ja, bo jest to niezgodne z moją religią, chłodzenia domu, kiedy je ogrzewam i to za grube pieniądze. Trzeba się przyzwyczaić i codziennie sprawdzać, czy te duchy znów ich nie otworzyły.
      Pod koniec miesiąca, dostaję rachunek z karty kredytowej. Nieraz się zdarza, że sumy są bardzo duże, ale to przeważnie w wypadku kiedy jedziemy na wakacje, albo kupujemy coś do domu. Nieraz jednak przeglądając te rachunki, zauważam dużą sumę i nie mam pojęcia skąd się wzięła.
-       Czy zdajesz sobie sprawę, że wydałaś na karcie w tym miesiącu kilka tysięcy dolarów?
-       Co Ty gadasz, to nie ja!
-       Tu wyraźnie pokazuje, że to na Twojej karcie.
-       Nie wiem co tam pisze, ale to nie ja.
-       W takim wypadku spójrz w to, bo może ktoś używa Twoja kartę.
-       Daj mi spokój, zawsze coś do mnie masz, nie mam zamiaru się denerwować. Sam wydałeś te pieniądze, a teraz na mnie!
Czyli znów te duchy. Nie wspomnę o tym, że kiedy wchodzi do domu, wiem kiedy wraca z zakupami, bo zawsze bardzo cicho przechodzi do sypialni. Tam się może szybko rozpakować. A kiedy wejdę i zobaczę te pełne zakupów torby to natychmiast pojawia się wytłumaczenie:
-       Nie wyobrażasz sobie jaka dzisiaj była przecena. Każda rzecz kosztowała mnie tylko kilka dolarów!
Ha, ha. Dobrze że mam poczucie humoru.
     A nieraz te duchy by się przydały. Bo mogły by pomóc w „trudnych” sytuacjach życiowych.
-       Musisz ze mną zejść do samochodu i pokazać mi jeszcze raz jak działają te wycieraczki!
-       A co zepsuły się?
-       Nie, ale nie mogłam ich włączyć!
-       To jak jechałaś, przecież dzisiaj leje deszcz!
-       No właśnie. Wiesz jak trudno było jechać jak nie mogłam ich włączyć? Nic nie widziałam!
-       ?????
I tu właśnie by się przydały.
Nieraz dochodzę do wniosku, że rozumiem homoseksualistów. Jak to może być przyjemnie, nie mieć tych codziennych problemów z kobietami. Ale co zrobić. My je tak kochamy. I po tych szybko zapomnianych konfrontacjach, znów jest cudownie. A tak jak w naszym przypadku, tak pięknie jest już ponad trzydzieści lat.
     Jeszcze jedno. Czy ktoś kiedyś zastanowił się, dlaczego na Walentynki, czyli dzień zakochanych, mężczyzna kupuje kwiaty, czekoladki kobiecie a rzadko działa to w drugą stronę? A przecież to nie jest Dzień Kobiet, tylko zakochanych! Czy nam się cos nie należy? Nie muszą być kwiaty. Może paczka papierosów, piwo? Byle co! One mają swój dzień, Dzień Kobiet. My nie mamy Dnia Mężczyzny! To chociaż w ten dzień. Ale nie, bo kobiety uważają, że to my się w nich zakochaliśmy a one nas po prostu zaakceptowały. Tak z litości, albo nie było lepszej okazji. Chociaż, trzeba przyznać, że miło podarować kobiecie kwiaty i widzieć jak się z podziękowaniem uśmiechają. Wtedy wszystkie te inne drobnostki w  życiu nie maja żadnego znaczenia.


I na dodatek kilka filmików przesłanych przez moich kolegów.
Pierwszy o różnych głupich, ciekawych, trudnych do uwierzenia pokazach. 

Drugi to kontynuacja z rosyjskich dróg. Wypadki. Mam nadzieje, ze działa, bo słyszałem, ze niektóre z tych filmów, chociaż tutaj działają, w Polsce są zablokowane. 


I ostatni z żartami robionymi przez program telewizyjny.









Wednesday, February 19, 2014

Polityka i rozrywka




     W zimowym śnie, jak zwykle dużo się nie dzieje w naszym życiu, więc może trochę o innych wydarzeniach, które mnie interesują lub przerażają.
     Jedną z najważniejszych wiadomości ostatnich dni to  raport Komisji śledczej ONZ ds. Praw Człowieka, który wydał ostrzeżenie dla przywódcy Korei Północnej Kim Jong-un, że może być pociągnięty do odpowiedzialności za zbrodnie przeciwko ludności cywilnej, w tym porwania, tortury i masowego głodu . Eksperci ONZ zebrali dowody które obejmują, zdjęcia satelitarne i wywiady ponad 80 świadków, którzy opisywali makabryczne warunki w tajnych obozach pracy. Ludzie umierają z głodu, podawane są przykłady z przeróżnych, nieludzkich tortur, mordowanie tysięcy ludzi. Może nigdy nie dowiemy się ilu tam zostało zgładzonych. No i co z tego?   Mogę się założyć, że dużo się nie zmieni. Wszyscy podpiszą się pod takim ostrzeżeniem i wrócą do normalnego życia. I to nie dlatego, że się boją Korei ale z prostej przyczyny. Chińczycy są zaprzyjaźnieni z tymi mordercami a nikt nie chce konfliktu z Chinami.  Zabrzmi więc cały świat na pięć minut, potępi to co się tam dzieje, w najlepszym przypadku ustalą nic nie znaczące sankcje, Chiny się pod tym nie podpiszą i na tym się skończy. A w obozach dalej będzie ginęło tysiące osób. Czy nie przypomina nam to historii niemieckich obozów  koncentracyjnych?   Na zakończenie tego jedna myśl. Przez te wszystkie ostatnie lata, wszyscy krytykowali Stany Zjednoczone za wtrącanie się w sprawy świata. Sami amerykanie wykorzystywali każdą okazje, żeby protestować, szkalować amerykański rząd za takie akcje. No to teraz macie odpowiedź  . Ameryka powoli upada. Nie jest już najmocniejszym krajem, strażnikiem świata. Tego wszyscy chcieli. Macie teraz Chiny, Rosję. Wielu będzie się odzywać, czemu Ameryka nic na to nie reaguje! Ironia. To będą Ci sami, którzy wczoraj krzyczeli ze amerykanie mordują ludzi na całym świecie. Oni są w jakimś sensie winni temu co się teraz dzieje. Niestety politycy dalej będą bawili się w zdobywanie władzy a tam gdzieś, mordowani będą niewinni ludzie i nikt im nie pomoże. Może i racja! Co nas oni obchodzą! Nam się dobrze żyje! Tylko dlaczego ja źle się z tym czuję?

     Drugim krajem, na który zwraca się trochę uwagi to Ukraina. Sytuacja znów się pogarsza. W protestach zginęło wielu ludzi. Nawet gdybyśmy nie wchodzili w szczegóły tego konfliktu, nietrudno jest dojść do wniosku, że wolności w tym kraju nie ma. Jeżeli cały kraj się porusza i jest niezadowolony z tym co się tam dzieje, każdy demokratyczny kraj podałby rząd do dymisji i dokonał nowych wyborów, według wymagań swych obywateli. Oczywiście tak nie jest na Ukrainie. To samo wystarczy do stwierdzenia faktu, ze kraj jest skorumpowany. I tutaj podobnie, problemem jest Matka Rosja, która nie pozwala na zmianę, bo to nie jest im na rękę. I znów wszyscy inni się przypatrują, bo nie chcą konfliktu z Rosją. Wygląda na to, że Unia Europejska wyda jakiś nieistotny papierek wyrażający niezadowolenie z sytuacji. Może narzuci nawet jakieś sankcje, które ugodzą w większości w samych obywateli tego kraju a nie w tych co rządzą. Bez wspólnego, światowego nacisku, dużo się nie zmieni jeśli Rosja będzie niezachwiana w swoich zamiarach. I znów nasuwa się to samo porównanie. Gdzie jest Ameryka? Ano, Obamę i jego rząd, „gówno” to obchodzi. Niektórzy powiedzą, że to nic by nie zmieniło? A dlaczego Polsce udało się zwyciężyć w czasach Solidarności? Może Regan i Thatcher trochę w tym pomogli? Jak ważna była pozycja Ameryki w takiej sytuacji! Teraz to się nie zdarzy. My jesteśmy zajęci dzieleniem pieniędzy bogatych, wprowadzaniem socjalistycznych idei, tych samych, z którymi walczyliśmy kilkadziesiąt lat temu, zwalczając komunizm na całym świecie.

     W Nowym Jorku nie dzieje się lepiej. Mamy swojego komunistę, burmistrza. Co chwila pojawia się jakaś wiadomość o jego idiotycznych posunięciach. Zresztą Nowojorczycy, w większości demokraci, sami powoli zdaja sobie z tego sprawę i błędu jaki zrobili wybierając tego pana na to stanowisko, bo w sondażach, około 70 procent mieszkańców jest niezadowolona z poczynań burmistrza. A jest on dopiero drugi miesiąc na stanowisku. Na razie to głupie błędy, bo jeszcze nic nie mógł nam zaszkodzić, ale strach co będzie później. Jednym z takich głupotek to decyzja w sprawie rowerów. Nowy Jork wprowadził tysiące rowerów, z których mogą korzystać mieszkańcy. Są one zlokalizowane w różnych częściach miasta i można je wypożyczyć, jeździć po mieście i  zostawić w dowolnym miejscu, w których są parkowane. Co roku, przed rozpoczęciem zimy, rowery zostawały chowane w jakimś miejskim budynku. Oczywiście on musiał zrobić coś nowego, więc rowery pozostały na ulicach. W tej chwili zasypane są śniegiem, lodem, solą i nie wiadomo w jakim będą stanie , kiedy obudzi się wiosna. Prawdopodobnie połowa, jak nie wszystkie, będzie musiała iść do serwisu lub naprawy.

    Trochę za dużo poważnych tematów. Załączam kilka zabawnych lub interesujących filmików.                                                                                    Nie wiem czy ten wyczyn to odwaga, czy głupota, ale oglądając to,  szczególnie pod koniec, powodowało u mnie dreszcze strachu.


Jak źle się czuję, to lubię sobie puszczać ten muzyczny clip. Zawsze poprawia mi humor. 


Rosjanie zawsze zadziwiają. Mamy tego przykłady w tym filmiku.
Może zostańmy przy Rosjanach. Najważniejsze w rosyjskim narodzie, zresztą Polakom dużo nie brakuje, picie wódki.
 

Friday, February 14, 2014

Dokończenie i zwiedzanie Istanbułu


    Dokończenie wczorajszego dnia.
Jeszcze wczoraj, późno wieczorem, śnieg zamienił się w deszcz i rozpętała się burza z błyskawicami i grzmotami. Trwało to dwie godziny i później zamieniło się jeszcze raz w śnieg. Gdzieś o 21-ej Wiesia zwróciła uwagę na to że nasz górny taras jest zawalony śniegiem i lodem i cały deszcz w to wsiąka, boi się więc, że może się to wszystko zawalić. I jak tu z takim postawieniem sprawy polemizować. Gdyby się naprawdę zawalił, miałbym poważny problem. Znów więc złapałem łopatę i w pełnym deszczu musiałem oczyścić wszystko z tego „białego gówna”. Wróciłem do domu jak po kąpieli. Na zewnątrz zlany deszczem a wewnątrz potem. Po małej toalecie, połamany, poszedłem natychmiast spać.
     Rano powtórka z rozrywki. Wszystko pokryte jest 10-cio centymetrową warstwą nowego śniegu. Przed domem znów ten Pług, zasypuje mi moją drogę dojazdową do garażu. Po oczyszczeniu samochodu wyruszam w drogę do pracy. Niestety. Po przejechaniu kilku kilometrów, dojeżdżam do skrzyżowania z drogą, która ma mnie doprowadzić do autostrady. Przez środek ustawione są barykady z napisem: Droga zamknięta. Skręcam więc w prawo i mam zamiar dojechać tą trasa do samego Mostu Washingtona. Na następnym skrzyżowaniu znów barykada z tym samym napisem, tylko w przeciwnym kierunku. Tego już za dużo. Zawracam samochód w miejscu i wracam do punktu pierwszej barykady. Przejeżdżam przez ustawione pachołki z nadzieją, że mnie nikt nie aresztuje. W połowie drogi znajduję powód zamknięcia. Po deszczu, cała woda spłynęła w niżej położoną część drogi i zablokowana z każdej strony przez śnieg, stworzyła małe jeziorko. Tak jest zresztą wszędzie, jak się później przekonuję. Mnie już wszystko jedno. Wjeżdżam w to i bez problemu przebijam się na druga stronę. Dobrze jest mieć duży samochód.
    Na autostradzie mało samochodów. Niestety, dziur w drodze jest olbrzymia ilość. Tak jest do samego końca. Nie wiem jak oni to wszystko naprawia. Sól, śnieg, deszcz, niskie i wysokie temperatury dopięły swego. Tysiące dziur. Już później na budowie mamy tego dowód. Moje biuro jest przy okrężnicy, z której się wjeżdża, albo zjeżdża z autostrady. Przez cały dzień stoi tu dziesiątki samochodów z rozwalonymi oponami. Przeważnie te z drogimi małymi oponami.
Tutaj inne miejsce. Przynajmniej 12 samochodów z uszkodzonymi oponami.

      Dalej pada śnieg, ale widać, że to końcówka. W radio podają wiadomość, że jutro mam spaść następne 10 centymetrów. Co chwila tworzą się korki. Z różnych powodów. Wypadki, woda zebrana w niższych częściach dróg, dziury w drodze. Teraz to jeszcze mało samochodów, ale powrót do domu będzie makabryczny.
     W pracy wszyscy jak na zawołanie wyzywają tych od pługów śnieżnych. Widać nie tylko ja mam ten problem. Mój kolega Paul, opowiada historie, jak żona go zmuszała do odśnieżania górnego tarasu. Tylko, że on kategorycznie odmówił. Tak sobie myślę, czy czasem kobiety, zanim się nie urodzą, ich dusze, nie są w jakiej specjalnej szkole w której głównym temat to: Metody zatruwania życia swojemu mężowi, z uśmiechem na twarzy.
    
   Na zakończenie podaję mój bardzo opóźniony film z wakacji w Turcji Jest to część z Istambułu . Tylko ze zdjęć. Więc został mi jeszcze film. 



I jeszcze dla wszystkich Pan, które zaglądają na tą stronę, wszystkiego najlepszego w dniu Walentynki. I nawet kiedy chodziłyście do tych szkół, żeby nam utrudniać życie, życzę wspaniałego dnia i całego roku. A jak nie ma tej osoby, która Wam tego życzy, to zawsze można na mnie liczyć, chociaż już starszy i zgryźliwy. Wszystkiego naj…, naj…

HAPPY VALENTINE’S DAY!!!!




Thursday, February 13, 2014

Ten zasrany pług śnieżny!

  To tak jakby czytać codziennie tą samą książkę. Śnieg, odśnieżanie, śnieg, odśnieżanie.
Przed wyjazdem do pracy spadło następne kilka centymetrów śniegu. Po powrocie, było już 50 centymetrów więcej. Wiem co bym chciał napisać, ale myślę, że zrobi to za mnie ktoś inny. Jak skończycie to słuchać, to pomyślcie, że ja dokładnie tak się czuję. Kilka zdjęć z mojego domu.



No i moje uczucia wyrażone przez kogoś innego. Kliknij na moje zdjęcie wjazdu na drogę do garażu.


       Natychmiast po tym poszedłem do sauny parowej, żeby się odmrozić i wyciszyć. Nastawiłem na 45 stopni Celsjusza i wysiedziałem pół godziny. Jak wyszedłem byłem trochę mniejszy ale też spokojniejszy.


Resztę dnia poświęciłem jak zwykle w ostatnich dniach, na oglądanie Olimpiady. Wiele się dzieje. Polacy mimo wielu zawodów, zdobyli drugi złoty medal. Pierwszy raz w historii olimpiad zimowych, mamy dwa złote a jeszcze nie koniec. Można było podziwiać Justynę Kowalczyk.Niesamowity bieg. Zobaczymy jak będzie dalej. Amerykanie też zawiedli w wielu sportach. Szczególnie Shaun White, bezprzecznie najlepszy na świecie w halfpipe na desce. Był dopiero czwarty. No i oczywiście zjeździe na nartach, gdzie Bode Miller powinien wygrać a był dopiero ósmy. 
    W pracy dobra wiadomość. Szef powiedział, że spotkamy się w następnym tygodniu i mam zacząć nową budowę, lub dwie (nie są duże, każda w okolicy 10 milionów dolarów). Jak się dowiem szczegółów to napiszę. Trochę mnie to jednak uspokoiło.


Thursday, February 6, 2014

Problemy ruchu drogowego w Nowym Jorku.



     Jedna z rzeczy, która codziennie wyprowadza mnie z równowagi i według statystyk, skraca moje życie, to spotkania trzeciego stopnia z UFO-ludkami w czasie jazdy samochodem. Mówię oczywiście o tych, którzy w wielu wypadkach nie powinni być przepuszczeni przez egzaminy do prawa jazdy.
     Zejdę trochę z tematu i zacznę od profilowania. Jest to choroba naszego „ludzkiego” społeczeństwa. Dawniej to nie istniało. Po prostu, szukając kryminalisty, zaglądało się do tłumu gdzie oni przebywają a nie do szkoły. Szukając pijaka, sprawdzało się knajpy a nie kościół. Sytuacja się zmieniła. Ludzkość przeszła do wyższej świadomości, człowieczeństwa. Znów powracam do hasła: Wszyscy jesteśmy równi! Jak strasznie zboczone zostało to słowo: równi. Kiedyś znaczyło po prostu, że mamy takie same prawa a później praca, talent, szczęście, pomoc innych doprowadzić Cię może do wygodnego życia. Teraz, Ci co pracowali ciężko całe życie, musza płacić za tych, którym pracować się nie chciało. Tak samo z terroryzmem. Na lotniskach, stoimy w kolejkach przy sprawdzaniu, babcie są macane czy nie przewożą bomby, a obok muzułmanin przechodzi bez problemu, bo akurat na niego nie przypadł numerek do sprawdzenia. PRZECIEZ NIE MOŻNA PROFILOWAC LUDZI! To by było nie w porządku! To jest choroba!
W Nowym Jorku przestępstwa spadły do najmniejszych w historii, a jedną z przyczyn było to, że policjanci podchodzili do podejrzanych (z różnych powodów, wyglądu, zachowania, miejsca etc.) i sprawdzali go, często znajdując broń, narkotyki i w ten sposób pozbawiali go szansy do popełnienia przestępstwa. W tej chwili jest to zabronione, bo niezgodne z nasza ludzkością. No bo dlaczego 75% sprawdzanych, było czarnych? Dlaczego sprawdzanie w większości odbywało się w biednych dzielnicach? Gdyby policjanci zaczęli rewidować więcej starych ludzi, księży, kobiety w ciąży i robili by to w bogatych dzielnicach, gdzie jest mało przestępstw, to wtedy można byłoby to prawo zostawić! Byłoby ludzkie!   Sick, sick, sick!!!
W żołądku mi się kreci, więc nie będę o tym więcej pisał. Ale dlaczego o tym wspominałem. Jeżdżąc samochodem dochodzimy do podobnego wniosku. I jak szczególny przypadek potwierdza regułę, to prawda jest taka, że ludzi można podzielić na grupy w jakości prowadzenia pojazdów. Zresztą udowodniłem to nie raz. Jadąc z córką, przepowiadałem dokładnie kto jedzie samochodem przed nami (Ci co robili coś głupiego). W 80% miałem rację.
    Ortodoksyjni żydzi nie dbają o nikogo innego znajdującego się na drodze. Po pierwsze zmieniają linie bez sygnalizacji, wjeżdżając innemu samochodowi w tył, lub przód tak że tamten nie chcąc znaleźć się w wypadku musi gwałtownie zahamować i ustąpić mu miejsca. Po drugie nie zwracają w ogóle uwagi na to co się dzieje na zewnątrz jego auta. Przyglądając się dokładnie ich zachowaniu, możesz zauważyć że się modlą, czytają, gorąco rozmawiają z kolegą w samochodzie, etc. Możesz trąbić, krzyczeć, błyskać światłami, to nie zmieni niczego w ich postępowaniu.
     Chińczycy, to najgorsi kierowcy świata. Po nich możesz się spodziewać wszystkiego. Zresztą sama pozycja przy kierownicy to potwierdza. Zaciśnięte raczki na kierownicy, wyprostowana, sztywna sylwetka, wytrzeszczone oczka. Nic nie pomoże. Trzeba ich objechać.
     Polacy, bardzo agresywni. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Objechać, przez krawężnik, przestraszyć kierowcę obok za blisko do niego podjeżdżając. Zawsze jest wyjście, żeby być w domu na czas!
     Czarni, w zasadzie dobrzy kierowcy. Ale jest pewna grupa, nie wiem którzy (są czarni z wysp karaibskich, z Afryki i Amerykanie), którzy żyją w świecie fantazji i nie ważne co się dzieje na drodze, nieważne jaka szybkość, jakie warunki drogowe, oni jadą rozmarzeni, wyciągnięci w fotelu i nic ich nie rusza. Często jadą najszybszym pasem, najwolniej. Tracąc cierpliwość, wyprzedzasz ich po wewnętrznym pasie, trąbiąc i wtedy widzisz ich rozmarzoną twarz ze znakiem zapytania. Co się stało?
     No i zakończę krótko. Kobiety!!! Ale tu nic nie napisze, bo mi się dostanie od sióstr i znajomych.
     Jedna z najgorszych rzeczy, które są normalką na Nowojorskich drogach, to choroba lewego pasa. Polega to na tym, że kiepscy kierowcy z zasady boją się jeździć na liniach, gdzie trzeba dużo manewrować. Takim pasem jest pierwszy, prawy. Tam mogą się znaleźć jeszcze gorsi od nich i trzeba go wyprzedzić, wyminąć a dla nich jest to trudne do wykonania. Można do tego nie dopuścić. Oglądamy wiec samochód jadący z małą prędkością, wyjeżdzający z wjazdu na autostradę, i natychmiast przejeżdżający z pasa na pas aż do momentu znalezienia się na ostatnim, najszybszym, lewym. Powoduje to chwilowy chaos, bo nie zawsze trafiają w dobry moment i w chwili zmiany tych pasów są tam inne samochody, które musza się ratować hamowaniem, lub przyspieszeniem. Dlaczego tak ryzykują? No bo teraz jest prosta jazda! Nikt na tym pasie nie jest wolniejszy niż oni, czyli odpada problem wyprzedzania. Teraz spokojnie, jadąc 50 na godzinę, można dobić do celu podroży. A że inni trochę się wkurzą i nakrzyczą, to tylko kwestia nauczenia się cierpliwości i nie reagowania na chamów. I to jest także powodem, że w bardzo wielu przypadkach, prawa, najwolniejsza linia jest u nas najszybsza. Paradoks!

    Druga rzecz która skraca moje życie to jazda tych lepszych, mesjaszy!
Korki to normalka w naszym mieście. Ja chce jechać szybko, ale na to nic nie można poradzić. I wtedy pojawiają się Ci lepsi, którzy się spieszą, bo my to jesteśmy tu dla przyjemności i oni o tym wiedzą. Dlatego, kiedy ja ich blokuje to są bardzo zdziwieni o co mi chodzi!?
Mówię o tych, którzy jeżdżą poboczami i wyprzedzają wszystkich innych. Nie byłoby o czym gadać, gdyby to był tylko jeden albo kilka samochodów. Ale jak ktoś to zrobi, to natychmiast wszyscy dochodzą do słusznego wniosku: Jak oni, to czemu nie ja! I w ciągu kilku minut, tworzy się dodatkowy pas ruchu, który gdzieś tam z przodu, musi w końcu wbić się z powrotem w normalną linię, co oczywiście powoduje dodatkowe, olbrzymie opóźnienie a my przestrzegający prawa, przyglądamy się setkom samochodów, które nas wyprzedzają z prawej strony.
     Są autostrady tylko dla samochodów
 pasażerskich i inne dla wszystkich pojazdów. 
W większości na tych dla wszystkich, lewa linia 
jest oznaczona ostrzeżeniami, zabraniającymi ruchu 
samochodów ciężarowych.  Kiedy są duże korki, to w gruncie rzeczy nie ma żadnego znaczenia, choć przepis jest dalej przepisem. Ale jadąc rano do pracy, drogi są stosunkowo puste. I to następny powód podnoszenia się mojego ciśnienia krwi. Na pasie, gdzie powinno się jechać szybko i bez ciężarówek, zawsze znajdzie się wielu, którzy uważają, że ich to nie dotyczy. Oczywiście, te olbrzymie amerykańskie traki nie jadą z taką szybkością jak my, więc przez niego, wszystkie linie jadą z dokładnie taką samą szybkością.
    Ciekawe jest także, że nasza policja, która tak skrupulatnie wypisuje nam mandaty za pasy bezpieczeństwa (przy okazji. Uważam że to nie jest ich zasrany biznes, czy ja mam pasy czy nie!!), nie zatrzymuje nikogo za te wszystkie przewinienia, które opisałem. To by była ciężka praca. Dużo łatwiej jest siedzieć w samochodzie, na zmianę z kumplem i na rogu, blisko kawiarni zatrzymywać tych, którzy jadąc 20 kilometrów na godzinę wyskoczyli po kawę i przebywają w samochodzie przez 3 minuty. ALE NIE MAJA ZAŁOŻONYCH PASOW!!!!   
   I tak codziennie potykam się z tymi problemami komunikacji w Nowym Jorku. Gdybym bawił się w teorie spiskowe, jak wielu to robi, musiał bym dojść do wniosku, że to wina żydów. Na pewno chcą zniszczyć Amerykę. Niestety to tylko zwykle podejście do życia wielu ludzi, bez zasad i zauważania innych. Gdzie podziały się te cechy wychowania, przestrzegania praw, postępowania według ustalonych praw. W tym wypadku chciałoby się być Niemcem! 

Tuesday, February 4, 2014

Superbowl


    Chciałbym napisać o czymś innym niż zima ale niestety, przytłacza nas ona w tym roku niemiłosiernie i codziennie jest głównym tematem. W niedzielę w czasie superbowl mieliśmy szczęście. Był to jedyny dzień gdzie temperatury podskoczyły do siedmiu stopni i nie padał śnieg. Już w poniedziałek wróciliśmy do niekończącej się zimy. Zaczęło padać w czasie kiedy jechałem do pracy a skończyło się wieczorem z pokrywą 23-ech centymetrów  lepkiego śniegu. Była to burza śniegowa, przez co widoczność była bardzo ograniczona. Widać to na zdjęciach, na mojej budowie.

     Później trochę się poprawiło ale dalej bardzo zachmurzone, bez słońca.



    W domu oczywiście odśnieżanie. Nawet nie wiem po co, bo tylko dzisiaj nie będzie śniegu, ale w nocy oczekujemy następnych 20 centymetrów. Przynajmniej dzisiaj jest pięknie. Wymarzona mroźna pogoda w pełni słońca.





   W niedzielę nadchodzi następna poważna burza. Ta może być trochę groźniejsza. Niestety, nie ma co narzekać, tylko cierpliwie przeczekać ten okres z myślą o wiośnie.
    Jak wspominałem, niedzielny wieczór spędziłem u Ewy i Georga z całą resztą naszego towarzystwa (około 40 ludzi) przy oglądaniu finałowego meczu futbolu amerykańskiego. Nie będę wspominał jakie drużyny grały, bo to dla Was nie ma żadnego znaczenia, powiem tylko, że był to jeden z najgorszych meczy jakie oglądaliśmy w tym sporcie. Po prostu jedna drużyna prawie nie grała. Nikt nie wie co się z nimi stało ale wyglądało to tak jakby w piłkę nożną w najważniejszym meczu dwóch najlepszych drużyn, spotkanie zakończyłoby się wynikiem 9:0. No ale nie byliśmy tam tylko z tego powodu, ale także żeby się spotkać, porozmawiać, wypić a jedzenie też było. Mecz oglądać można było w kilku miejscach. Najważniejsze to małe kino z ośmio-metrowym ekranem. Ilość siedzących miejsc jednak ograniczona do czternastu. Za to każdy fotel jest potężny i można go rozłożyć prawie do pozycji leżącej. Załączam dwa zdjęcia z mojego telefonu, czyli o bardzo kiepskiej jakości.



    Nie sprawiło to problemów bo na tym poziomie domu było jeszcze 6 innych telewizorów i to potężnych rozmiarów. Na zakończenie miła niespodzianka, bo po ostatecznym wyniku okazało się, że wygrałem zakład między ludźmi z mojej pracy. Mała suma, bo robimy to więcej dla zabawy, ale 100 dolarów nie leży na ziemi.

   Kończąc załączam coś dla relaksu. Film z rosyjskich dróg. Nie wiem czy wszystkie przypadki zdarzyły się w Rosji, ale to nie jest ważne. Wszystkie pokazują jedno.  Ludzie mieli pecha i doszło do wypadków. Ale czy naprawdę pecha??? Zobaczcie sami.

http://www.youtube.com/embed/5RAaW_1FzYg?autoplay=1&amp;modestbranding=1&amp;rel=0&amp;showinfo=0<http://www.youtube.com/embed/5RAaW_1FzYg?autoplay=1&modestbranding=1&rel=0&showinfo=0>