Ciekaw jestem czy Al Gore będzie kiedyś musiał zwrócić pokojową nagrodę Nobla.
Bo wiele ostatnich wiadomości i sama pogoda wskazuje na to, że to globalne
ocieplenie jest następną sztuczką polityków i tych, którzy na tym zrobili
olbrzymie pieniądze. Ale oczywiście o tym bardzo mało się mówi, bo temat
niewygodny, gdyż Ci co się z tym nie zgadzają to ludzie bez serca, którym nie
zależy na naszej matce Ziemi. I tłumaczenie, że można dbać o te same rzeczey,
mieć ten sam cel ale bez drastycznych, idiotycznych posunięć (np. osobisty
problem - nie można wyciąć drzewa, które jest dla kogoś problemem, nawet gdy
zgodzi się posadzić trzy, czy więcej ale innego rodzaju), nie ma żadnego sensu,
bo nas zakrzyczą, a to potrafią robić dużo lepiej od nas.
I tak pogoda zaskakuje nas w Nowym Jorku. To już chyba piąty raz kiedy
pada śnieg, a grudzień zawsze był tym łagodniejszym miesiącem zimy. Także
temeratury spadają poniżej normalnych.
W takiej sytuacji obudziłem się dzisiaj rano. Wiedzieliśmy o nadchodzącej
burzy i obiecanego przez meteorologów śniegu, ale nigdy nie wiadomo czy się to
spełni. Do pracy nie musiałem iść, bo nic ważnego nie było do roboty, ale
miasto, dla którego pracujemy, zażądało, że w razie opadu śniegu, musimy oczyścić
chodniki i drogi w okolicy naszej budowy. Zadzwoniłem do moich podwładnych
inżynierów i powiedziałem, że jeden z nich musi tam dojechać, żeby pokierować
moimi robotnikami. Ja mam do pracy godzinę jazdy a oni są w pobliżu. Wszyscy
wpadli w panikę. To niemożliwe, drogi nie oczyszczone, mamy kiepskie samochody i
inne wymówki. Wkurzyłem się i odkrzyknąłem, żeby wracali do łóżka a ja sam
pojadę. I tak znalazłem się w drodze do pracy. Drogi były puste, bo wszyscy
zostawali w domu. I tak trudno było jechać, bo zawsze znalazł się taki, który
jechał na dwóch pasmach drogi, 20 kilometrów na godzinę, z włączonymi światłami
ostrzegawczymi (dawał mi znać, że pada śnieg, głupi ........) i trudno go było
ominąć. Trzeba przyznać, że odśnieżanie przeszło bardzo sprawnie i wracając,
każda droga, główna i podrzętna oczyszczona była do widocznego asfaltu.
Śniegu spadło tylko tyle, żeby zaburzyć poranne dojazdy. Około 35
centymetrów, w naszej okolicy trochę mniej ale było bardzo zimno. U nas w Cresskil spadło do minus 14 stopni a
przez następne dni ma być jeszcze gorzej.
Kiedy wróciłem do domu, zdziwiłem się, że od głównych drzwi do podjazdu
do garażu, odśnieżona była dróżka i główne schody. Okazało się, że Elaine
zabrała się sama za łopatę i odśnieżyła tą część. Dobre dziecko. Ja już oczyściłem resztę. Tym razem maszyną, bo za dużo śniegu na ręczne
odkopywanie.
Wiesia pracuje w domu. Ma jakiś ważny project do wykończenia. Wczoraj
pracowała do trzeciej rano. A ona jak pracuje, to nie przerwie nawet na obiad.
Je i popija herbatę w czasie pracy. Po 4 godzinach snu, znów siedzi przy stole i
tak będzie jutro. W takich sytuacjach, lepiej z nią rozmawiać, bo można
dowiedzieć się o sobie bardzo nieprzyjemnych rzeczy o których nigdy nie
wiedzieliśmy. Hi, hi. Najlepiej partyzanckim sposobem. Wiesiu? Może Ci zrobić
herbatkę? Tak, proszę. A przy okazji, gdzie schowałaś kluczyki od samochodu?
Bezpośrednie, hamskie zapytanie o kluczyki, spotkać by się mogło z nieoczekiwaną
odpowiedzią.
Jutro trzeba się zabrać do zdejmowania dekoracji po balu sylwestrowym.
Jak zwykle kilka zdjęć z dziesiejszego dnia.