Od dzisiaj już można liczyć na palcach ilość dni która została do przyjazdu nowożeńców do Nowego Jorku. Odwiedzają nas Iza i Kamil. Chciałem zaoszczędzić na prezencie ślubnym i zamiast pieniędzy zafundowałem im ten wyjazd. Już po fakcie obliczyłem sobie że źle na tym wyjdę. Nie mogłem się jednak od tego wykręcić.
Ha, ha. Będą u nas przez dwa tygodnie. Raczej tydzień, bo jeden tydzień spędzą w Meksyku w okolicy Cancun. Tam będzie im towarzyszyła Elaine.
Przeważnie nie sprawdzam pogody na tak długi okres, bo oni się mylą nawet na następny dzień a co mówić o dwóch tygodniach. Tym razem, tak na wszelki wypadek spojrzałem i pierwsze dni wyglądają bardzo dobrze. Słonecznie i nawet nie za gorąco. W dzień ma być około 30 stopni a w wieczory około 20-tu.
W Meksyku bardzo podobnie, tylko wieczory trochę cieplejsze.
Kilka rzeczy mam już zaplanowanych, a reszta to będzie zależna od pogody i ochoty. Został mi tylko jeden weekend, w który trzeba trochę posprzątać i przygotować wszystko na ich pobyt.
W tą sobotę idziemy na imprezę do Krzysia Haska. Jest ona z okazji ukończenia Szkoły Wyższej przez jego córkę. Będzie trochę gorąco, ale zawsze się można schować w domu. Zostanie mi więc mało czasu na porządki, bo po imprezie, w niedzielę to nie wiadomo w jakim będę stanie.
Nie wiem czy w Polsce słyszeliście o naszym panu dentyście.
Złapano go na nielegalnym polowaniu w Afryce.
Nie jestem z grupy ludzi lubującej się w polowaniach. Przeciwnie, nie potrafił bym strzelać do bezbronnej zwierzyny. Przepraszam, nie miał bym problemu ubić tego zasranego dzięcioła, który mi dziurawi dom!!
Nie jestem jednak przeciwnikiem idei polowań. Myślę, że jeśli są pod kontrolą, spełniają swój cel. Ponieważ ludzie zburzyli jakiś porządek wśród populacji zwierząt, wiele drapieżników zniknęło a innych jest za dużo. Jednak zabijanie zwierząt, których jest coraz mniej na świecie a niektóre z nich prawie na wyginięciu, powinno być poważnie karane i nie tylko finansowo. Ten dentysta to kryminalista i mam nadzieję, że ktoś się do niego dobierze i wsadzą go do więzienia na wiele lat. Widać, że zabijał je dla szpanu, dla pochwalenie się przed innymi. Zamordował on niezliczoną ilość zwierząt. Nosorożca, lawa, słonia, lamparta i wiele, wiele innych.
Wpadł na tym, że zabił lwa, który był w Zimbabwe bardzo popularny. Mieszkał na terenie chronionym, więc zwabiono go mięsem i wyszedł na prywatne tereny, gdzie go postrzelił z łuku. Do tego niecelnie i ten umierał przez 40 godzin. Smutne, że jesteśmy zdolni do takiego okrucienstwa.
A teraz trochę na wesoło. Znane lub nie ale zabawne.
Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Swięty Mikołaj przygotowywał
się do swojej corocznej podroży.
Jednak wszędzie piętrzyły się problemy...
Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak
szybko jak elfy, wiec Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie
zdążyć...
Następnie pani Mikołajowa oswiadczyła mu, że jej Mama ma zamiar wkrótce
Ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało Mikołaja. Na domiar złego, kiedy
poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, ze trzy z nich są w zaawansowanej
ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez plot i zwiały - Bóg jeden wie dokąd. Mikołaj
zdenerwował się jeszcze bardziej ... Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z
płóz złamała się. Worek runął na ziemie, a zabawki rozsypały się
dookoła.
Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky.
Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, że elfy ukryły cały alkohol i
Nic nie było do wypicia... Roztrzęsiony Mikołaj upuscił dzbanek do kawy,
Który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł wiec po
szczotkę, ale okazało się, ze myszy zjadły włosie, z którego była
zrobiona... I własnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi... Mikołaj poszedł
otworzyć. Za drzwiami stal mały aniołek z piękną, wielką choinką.
Aniolek radosnie zawołał: - Wesołych Swiąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy
dzień ? Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie
chciałbys, żebym ja wsadził?... Stąd wzięła się tradycja aniołka na
czubku choinki.
Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Swięty Mikołaj przygotowywał
się do swojej corocznej podroży.
Jednak wszędzie piętrzyły się problemy...
Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak
szybko jak elfy, wiec Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie
zdążyć...
Następnie pani Mikołajowa oswiadczyła mu, że jej Mama ma zamiar wkrótce
Ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało Mikołaja. Na domiar złego, kiedy
poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, ze trzy z nich są w zaawansowanej
ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez plot i zwiały - Bóg jeden wie dokąd. Mikołaj
zdenerwował się jeszcze bardziej ... Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z
płóz złamała się. Worek runął na ziemie, a zabawki rozsypały się
dookoła.
Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky.
Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, że elfy ukryły cały alkohol i
Nic nie było do wypicia... Roztrzęsiony Mikołaj upuscił dzbanek do kawy,
Który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł wiec po
szczotkę, ale okazało się, ze myszy zjadły włosie, z którego była
zrobiona... I własnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi... Mikołaj poszedł
otworzyć. Za drzwiami stal mały aniołek z piękną, wielką choinką.
Aniolek radosnie zawołał: - Wesołych Swiąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy
dzień ? Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie
chciałbys, żebym ja wsadził?... Stąd wzięła się tradycja aniołka na
czubku choinki.
Zamożny właściciel masarni miał przygłupiego syna. Ale rad nierad chciał go
wprowadzić w biznes i przekazać obowiązki, w
końcu to syn.
Prowadzi go na halę i pokazuje urządzenie.
- Patrz synu, to jest automat do parówek, kumasz ?
- Nie.
- OK, wkładasz barana z jednej strony, z drugiej wychodzi parówka. Rozumiesz?
- Nie bardzo.
Prowadzi go na halę i pokazuje urządzenie.
- Patrz synu, to jest automat do parówek, kumasz ?
- Nie.
- OK, wkładasz barana z jednej strony, z drugiej wychodzi parówka. Rozumiesz?
- Nie bardzo.
- Ku..., co tu nie rozumieć...! Baran, maszyna,
parówka. Patrz, tu wsadzamy barana. Chodź na drugą stronę. Tu wychodzi parówka.
Wiesz o co chodzi...
- Nie za bardzo...
- Kuuuuuuuuurwa mać, czy Ty jesteś pierdolnięty?
- Tato, a nie ma takiej maszyny, żeby włożyć parówkę i żeby wyszedł baran?
- Kuuuuuuuuurwa mać, czy Ty jesteś pierdolnięty?
- Tato, a nie ma takiej maszyny, żeby włożyć parówkę i żeby wyszedł baran?
- Tak, ku..., jest
!!!!!!!!!!!! Twoja matka...
Lekarz mówi do bacy
Przykro mi, baco, ale macie raka.
Baca zasępił sie, pomysał, podrapał po głowie i pyta:
- Doktorze, a nie możecie mi napisać, ze mam łejds?
- AIDS..? No, ale dlaczego baco? - pyta zdziwiony doktor
- Ano, po pirse, to bede pirsy we wsi co ma łejds,
po wtóre, to bede miał pewnosć, ze po mojej Smirci mojej baby żaden nie rusy,
a po czecie, to chcialbyk zobacyć mordy tych, co juz jom rusali...
Przykro mi, baco, ale macie raka.
Baca zasępił sie, pomysał, podrapał po głowie i pyta:
- Doktorze, a nie możecie mi napisać, ze mam łejds?
- AIDS..? No, ale dlaczego baco? - pyta zdziwiony doktor
- Ano, po pirse, to bede pirsy we wsi co ma łejds,
po wtóre, to bede miał pewnosć, ze po mojej Smirci mojej baby żaden nie rusy,
a po czecie, to chcialbyk zobacyć mordy tych, co juz jom rusali...
Dwoch facetow rozwiazuje krzyzowki. Jeden z nich czyta: -Otwor u kobiety na "p" -Pionowo czy poziomo? Poziomo. To pisz pan "pysk"
Lekarz skacowany po ostrym weekendowym pijaństwie. Nagle wchodzi pacjent, w doskonałym nastroju, i pyta: - Panie doktorze, jak tam moje wyniki? Na to opryskliwie lekarz: - Ma pan raka! Jak to raka? A przecież wczesniej mówił pan, że to tylko kamienie! - Kamienie... A pod każdym kamieniem rak.
Kiedy miałem 14 lat miałem nadzieję, że kiedyś będę miał dziewczynę. Kiedy miałem 16, miałem dziewczynę, ale była beznamiętna.Jak mialem 18 lat spotykałem sie z dziewczyną, która była bardzo namiętna. Jednak była zbyt uczuciowa, o wszysko płakała, łatwo się denerwowała. Ciągle groziła samobójstwem. Postanowiłem, że muszę znaleźć jakąś "stabilną" dziewczynę. Jak doszło do 25 znalazłem dziewczynę stateczną, ale było to strasznie nudne, wszystko można było przewidzieć, nie cieszyła się z życia. Życie stało się przygnębiające. Trzeba bylo znaleźć dziewczynę z którą można byłoby przeżyć coś podniecającego. W wieku 28 lat znalazłem ekscytujacą dziewczynę, ale nie mogłem za nią nadążyć. Wciąż się spieszyła, nigdzie nie zagrzała miejsca. Ciągle z kimś flirtowała. Z początku było zabawnie i ciekawie. Ale był to związek bez przyszłości. Więc postanowiłem znaleźć dziewczynę z ambicjami. Kiedy już miałem 31 lat spotkałem mądrą, ambitną dziewczynę stojącą twardo na ziemi. Ożeniłem się z nią. Ale niestety była tak ambitna, że się ze mną rozwiodła i zabrała wszystko co miałem. Teraz mam 40 lat i szukam dziewczyny z dużymi cyckam