Monday, April 20, 2015

Normalny weekend




     Tak, poczułem się dużo lepiej i cokolwiek to nie było, już przeszło. Nie zmieniło to jednak niczego, bo czuję się gorzej niż przed wyleczeniem. Pracowałem w ogrodzie i w sobotę przesuwałem bardzo ciężki stół. Kiedy go podniosłem, naderwałem coś w dolnej części pleców. Sekunda olbrzymiego bólu, błyskawica w mózgu, ptaszki latające wokół głowy. Nie pierwszy raz coś takiego się zdarzyło, ale tym razem było poważniejsze, bo przez kilka minut traciłem wzrok i czułem się jak miał bym zemdleć. Nawet pomyślałem szybko czy to nie wylew krwi do mózgu. Przeszło jednak i został tylko ból. Z tym można sobie poradzić, chociaż każde zgięcie, obrót to poważny wysiłek. Szczególnie trudno spać. Mimo wszystko przepracowałem cały weekend, może na zwolnionych obrotach.
       Pogoda w sobotę była prawie letnia, bo pełne słońce i 23 stopnie Celsjusza. Niedziela trochę chłodniejsza ale też ładnie.
Jednym z pierwszych oznak, że jest już wiosna to zakwitnięcie naszego żółtego krzewu. Nawet nie wiem jak się nazywa. Kwitnie on dosłownie w ciągu jednego dnia. W jeden widać tylko pączki a następnego jest już żółty.


      Wymalowałem już większość  drewnianych elementów ogrodu. Niektóre najpierw pokryłem barwnikiem, bo wyblakły od słońca. A wszystkie specjalną farbą chroniącą przed deszczem i słońcem. Jeszcze zostało kilka rzeczy ale mało.


    Skończyłem też (prawie, zabrakło mi trochę materiału), zmianę zadaszeń z trzciny  (wspominałem że się rozpadła)


na bambus.


     Teraz będę musiał zająć się roślinnością wokół domu. Ciężka zima zniszczyła mi dużą ich część . Nie wiem co się da uratować. Jest też kilka zjedzonych przez sarny i myślę że też pójdą na straty.
Trzeba będzie zmienić na nowe i może na coś, czego nie jedzą sarny, chociaż to trudne, bo jak jest sroga zima to te bydlaki jedzą nawet świerki.  
    Problemy się nie kończą. Otrzymałem list od zarządu budynku w którym mam mieszkanie własnościowe.  W jednym z okien w pokoju wypoczynkowym mam zamontowaną klimatyzację.  Na zewnątrz okna znajdują się schody ewakuacyjne. Zmieniły się prawa i napisano mi że mój sprzęt jest za duży i muszę go zlikwidować lub zmienić. Oczywiście o likwidacji nie ma mowy. Latem, Elaine nie byłaby tam w stanie mieszkać. Wygląda więc na to że muszę ten wyrzucić a kupić nowy. Podobno są o niskim profilu, które są dużo mniejsze i te byłyby legalne w tych miejscach. Następny, niepotrzebny wydatek.

     Długo zamierzałem zmienić mój główny  twardy dysk  gdzie mam zapamiętane moje wszystkie zdjęcia, filmy, muzykę. Nie wiem nawet jak duże są te files (akta?) bo mam to na różnych pamięciach, ale musi być z 12 terra bite.  Najnowszą rzeczą są tak zwane Clouds, czyli Chmurki (nie mam pojęcia jak tłumaczone są najnowsze słowa. W większości pozostają w wersji angielskiej). Wszystko co się tam znajduje, można przeglądać z podręcznych urządzeń jak telefonów, I-pad, mądrych telewizorów. Nie muszę więc nic kopiować. Kiedy zechce, mogę włączyć mój telefon, nacisnąć odpowiednie ikony i słuchać muzyki z mojego komputera domowego czy oglądać film.  Nawet jak będę w Polsce. Jak szybko się to wszystko zmienia! Jeszcze niedawno ktoś miał płyty gramofonowe i jedyna możliwością wysłuchania tej muzyki było calowanie mu dupy, żeby mi ją pożyczył. Teraz będąc w Polsce, jedno naciśnięcie przycisku i słucham piosenki która jest na moim komputerze w Nowym Jorku.
     Ten który kupiłem, ma tylko 6 terra bite. Jestem w trakcie kopiowania wszystkiego i zobaczę co się tam zmieści.