Thursday, November 9, 2017

Greenpoint

  
   Kilka dni temu odwiedziłem nasz stary polski Greenpoint. Wszyscy znają tą dzielnicę jako Małą Polskę. Od wielu lat było to największe skupisko Polskiej Imigracji. Znajduje się ona w dzielnicy Brooklyn. Na granicy z Queens i przy rzece East River, oddzielajacej Greenpoint od Manhattanu. 


Tutaj można znaleźć prawie wszystko co jest dostępne na polskim rynku. 
    Zaczynając od restauracji. Niestety nigdy nie było tu żadnej o wielkiej klasie. Takiej, gdzie wszyscy chcieli by raz być. Rosjanie mają takie, Włosi, Irlandczycy i dużo innych narodowości. My mamy tylko dobrej jakości, bardzo dobrego jedzenia ale bez żadnego splendoru.
    Natomiast jadłodalnie, stołówki, restauracje szybkiej obsługi są na każdej ulicy.


  Najczęściej odwiedzanymi sklepami, nie tylko przez Polaków, są masarnie. Sklepy z wędlinami przyciagają tłumy i nie radził bym nikomu próbować robić tu zakupy dzień przed ważnymi świętami. Kolejki są jak w dawnej Polsce. A jeszcze gorzej jest z parkingiem. Nieraz jeździłem pół godziny w okolicy i nie mogłem znaleźć jednego wolnego miejsca. To właśnie dla tych sklepów, najczęściej sie tam zjawiałem. Mieli i jeszcze mają wspaniałe wyroby. Najwięcej odpowiadał mi sklep Mazur i innym w pobliżu, Kiszka.


     W dzielnicy tej są polskie delikatesy. Można tu znaleźć nawet takie produkty jak polska mąka, cukier, masło, makarony, herbaty i wszystko inne. Nieraz zastanawiałem się, dlaczego ludzie wolą kupować polską mąkę zamiast amerykańskiej? Dwa powody. Pierwszy to ceny. Dużo niższe od tutejszych. Drugi, to już z doświadczenia po naszej mamie. Nieraz, będąc u nas, próbowała coś upiec, ugotować na amerykanskich produktach i często jej nie wychodziło. Szczególnie ciasta. Robiąc to w Polsce, gotowała z doświadczenia. Miała dosypać tyle cukru, tyle soli, tyle mąki. Tutaj jednak wszystko jest inne. Sól inaczej słona, mąka też inna i ciasta nie wychodziły. Dlatego Polki, wolą używać polskie produkty. 
     Są tutaj także Polskie Banki, agencje turystyczne, apteki, etc. 



Oczywiście nie zapomnijmy o kościołach. Jednym z nich jest historyczny, Stanisława Kostki.


    Greenpoint to najważniejsza Manhattan Ave i inne ulice, które ją przecinają. 




Dzielnica mieszkalna, wokół tych głównych ulic nie jest zbyt ciekawa. W większości to dom przy domie. 


    Mają one z tyłu malenkie działki, to wszystko. Polacy jednak lubią to miejsce. Czują się jak u siebie. Wielu mieszka tu z powodu pracy i braku potrzeby nauczenia się języka angielskiego. Nie byłoby więc zaskoczeniem, spytania się kogoś na ulicy o znalezienie jakiegoś miejsca i braku odpowiedzi. Po prostu nie mówią w tutejszym języku.
     Inna przykra rzecz to alkoholizm. Często można spotkać upitych, kołyszących się na nogach panów. Są także wypadki śmiertelne. Tak jak tych Polaków, których znalezliśmy na naszej budowie, zamarzniętych na śmierć z pustymi butelkami po wódce.
      Dlaczego zacząłem pisać o Greenpoincie? Zaskoczył mnie widok tego miejsca. Połowa polskich sklepów zniknęła. Jest ich coraz mniej. Polityka miasta jest skierowana na nie dbanie o etniczne grupy. Tak znikają z naszego miasta Małe Włochy i inne dzielnice narodowościowe. Jedynie Chińskie, Koreańskie i Żydowskie dalej się utrzymują.
      Greenpoint przegrał także przez lokalizację. Nieraz myślałem o dziwnym myśleniu mieszkanców Nowego Yorku. Większość chciała mieszkać na Manhattanie. I najdroższe mieszkania, były te z widokami na rzekę i na przykład Greenpoint. A przecież powinno być odwrotnie. I właśnie do takiego wniosku doszli też Ci z pieniędzmi. Zaczęli wykupywać tereny na Queensie, Brooklynie. Tereny nad rzeką. Teraz można kupić sobie mieszkanie w tych budynkach z niesamowitym widokiem na Manhattan. Nie może być nic piękniejszego.
I tak stało się z naszą dzielnicą.
Tak wyglądają plany tych terenów.






   Wyrosło już wiele budynków, ale budowy trwają i powstaje całe nowe miasto. Jest to też powód, że w okolice te zaczynają sprowadzać się bardzo bogaci a oni mają inne wymagania. I nasze polskie sklepy już nie są dla nich taką atrakcją. Wygląda na to, że czas polskiego Greenpointu już się skończył. Trudno powiedzieć jak długo potrwa jego znikanie. Na pewno coś tam pozostanie, ale nie będzie to już ta dzielnica. Prawda, że te nowe budynki są piękne, tereny będą zadbane i luksusowe. Szkoda jednak że to stare ginie.