Monday, March 16, 2015

Lot do Indii


     Jestem w domu i nic nie wyszło ze straszenia. Cały i zdrowy.
Jeżeli chodzi o doświadczenia z tej wycieczki to można to określić krótko. To jest inny świat, który my znamy. Jeżeli ktoś nie potrafi znieść brudu, biedy i przykrych zapachów to nie radził bym się tam wybierać. Chyba że ograniczy się do hoteli (które w większości są o bardzo dobrym standardzie) i kilka zabytkowych miejsc, jak na przykład Taj Mahal. 

7 Marzec

   Próbujemy zapomnieć o horrorze poprzedniego dnia i zacząć tą wycieczkę od początku. Od pierwszej jednak chwili coś nie gra. Czekam na taksówkę, która nie pojawia się w zamówionym czasie. Dzwonię do biura tej kompanii i „blondynka” odpowiada, żebym się nie martwił. Taksówka się pojawi i zdążę na czas. Po pół godzinie, dzwonię ponownie. Tym razem odbiera mężczyzna i zdziwiony mówi, że samochód czeka pod moim domem już od 40 minut. Wyszedłem na zewnątrz i znalazłem limuzynę zaparkowaną od tyłu domu. Nikt nie zadzwonił żeby mi to powiedzieć.
    Łapię szybko walizkę i wybiegam z domu. Na szczęście nie ma korków na drodze. Dojeżdżamy spóźnieni tylko kilka minut. Marian już czeka. Przechodzimy przez wszystkie kontrole. Zabawne, że Marian przechodząc przez bramki gdzie sprawdzają walizki i kontrolę osobistą, ponownie (bo wczoraj też tak było) dostaje kartkę, która zwalnia go od sciągania butów, paska etc. Podszedłem do celnika i spytałem się dlaczego on zawsze dostaje a nie ja. Czy może dlatego że jest mały i jest im go żal? Zaśmiał się, ale kartki mi nie dał.
    Samolot wylatuje na czas. Tym razem mamy trochę szczęścia. Obok są dwa wolne miejsca. Przesiadam się szybko. W ten sposób i Marian i ja mamy obok puste miejsce i można wygodniej się wyspać.
    Po siedmiu godzinach jesteśmy w Brukseli. Znajdujemy miejsce lotu do Indii. Po 3 godzinach wchodzimy do samolotu. Tu trochę mniej szczęścia. Tym razem siedzimy osobno. Znów Marianowi  się udaje. Siedzi przy oknie. A ja nie tylko, że bez okna, ale miedzy pasażerami. Najpierw po lewej siada Hinduska para a za chwilę po prawej, dziewczyna z tyłkiem większym niż jej fotel. Była tak wielka, że jej plecy były jak wałek i kiedy opierała się o fotel, ramiona odsunięte były od oparcia o 30 centymetrów.
      Nawet nie mogłem się oprzeć o poręcz fotela, bo jej ciało przelewało się na moją stronę. Natychmiast wziąłem pastylkę na sen. Szybko usnąłem i tak jakoś przespałem całą podróż.
     Lądowanie w Delhi pomyślne. Wyjście na zewnątrz tez dość sprawne. Walizki były jednak ostatnie i trochę się martwiliśmy czy ich nie zgubili.
Odnaleźliśmy naszego kierowcę i w pół godziny znaleźliśmy się w Taj Mahal Hotel. Bardzo ładny z zewnątrz. Przy bramach, czekały straże hotelu. Oglądali podwozie z lustrami. Otwierali wszystkie drzwi a nawet maskę samochodu. Widocznie tutaj muszą się dobrze strzec przed terrorystami.
 
     Wewnątrz kilka formalności i znaleźliśmy się w pokoju. Bez wielkich luksusów ale bardzo czysty i przyjemny. Wzięliśmy szybko prysznic, wypiliśmy kawę i trochę odsapnęliśmy.



Ja połączyłem się z siostrą Grażyną przez Skype i telefonicznie z żoną, żeby powiadomić o szczęśliwym locie. Poszliśmy spać o 3 rano, gotowi na rozpoczęcie naszej przygody.