Jestem w domu i nic
nie wyszło ze straszenia. Cały i zdrowy.
Jeżeli chodzi o doświadczenia z
tej wycieczki to można to określić krótko. To jest inny świat, który my znamy.
Jeżeli ktoś nie potrafi znieść brudu, biedy i przykrych zapachów to nie radził
bym się tam wybierać. Chyba że ograniczy się do hoteli (które w większości są o
bardzo dobrym standardzie) i kilka zabytkowych miejsc, jak na przykład Taj
Mahal.
7 Marzec
Próbujemy zapomnieć o horrorze poprzedniego
dnia i zacząć tą wycieczkę od początku. Od pierwszej jednak chwili coś nie gra.
Czekam na taksówkę, która nie pojawia się w zamówionym czasie. Dzwonię do biura
tej kompanii i „blondynka” odpowiada, żebym się nie martwił. Taksówka się
pojawi i zdążę na czas. Po pół godzinie, dzwonię ponownie. Tym razem odbiera mężczyzna
i zdziwiony mówi, że samochód czeka pod moim domem już od 40 minut. Wyszedłem
na zewnątrz i znalazłem limuzynę zaparkowaną od tyłu domu. Nikt nie zadzwonił
żeby mi to powiedzieć.
Łapię szybko walizkę i wybiegam z domu. Na
szczęście nie ma korków na drodze. Dojeżdżamy spóźnieni tylko kilka minut.
Marian już czeka. Przechodzimy przez wszystkie kontrole. Zabawne, że Marian
przechodząc przez bramki gdzie sprawdzają walizki i kontrolę osobistą, ponownie
(bo wczoraj też tak było) dostaje kartkę, która zwalnia go od sciągania butów,
paska etc. Podszedłem do celnika i spytałem się dlaczego on zawsze dostaje a
nie ja. Czy może dlatego że jest mały i jest im go żal? Zaśmiał się, ale kartki
mi nie dał.
Samolot wylatuje na czas. Tym razem mamy
trochę szczęścia. Obok są dwa wolne miejsca. Przesiadam się szybko. W ten
sposób i Marian i ja mamy obok puste miejsce i można wygodniej się wyspać.
Po siedmiu godzinach jesteśmy w Brukseli.
Znajdujemy miejsce lotu do Indii. Po 3 godzinach wchodzimy do samolotu. Tu
trochę mniej szczęścia. Tym razem siedzimy osobno. Znów Marianowi się udaje. Siedzi przy oknie. A ja nie tylko, że
bez okna, ale miedzy pasażerami. Najpierw po lewej siada Hinduska para a za chwilę
po prawej, dziewczyna z tyłkiem większym niż jej fotel. Była tak wielka, że jej
plecy były jak wałek i kiedy opierała się o fotel, ramiona odsunięte były od
oparcia o 30 centymetrów.
Nawet nie mogłem się oprzeć o poręcz
fotela, bo jej ciało przelewało się na moją stronę. Natychmiast wziąłem pastylkę
na sen. Szybko usnąłem i tak jakoś przespałem całą podróż.
Lądowanie w Delhi pomyślne. Wyjście na
zewnątrz tez dość sprawne. Walizki były jednak ostatnie i trochę się
martwiliśmy czy ich nie zgubili.
Odnaleźliśmy naszego kierowcę i
w pół godziny znaleźliśmy się w Taj Mahal Hotel. Bardzo ładny z zewnątrz. Przy
bramach, czekały straże hotelu. Oglądali podwozie z lustrami. Otwierali
wszystkie drzwi a nawet maskę samochodu. Widocznie tutaj muszą się dobrze
strzec przed terrorystami.
Wewnątrz kilka formalności i znaleźliśmy
się w pokoju. Bez wielkich luksusów ale bardzo czysty i przyjemny. Wzięliśmy
szybko prysznic, wypiliśmy kawę i trochę odsapnęliśmy.
Ja połączyłem się z siostrą Grażyną przez Skype i telefonicznie z żoną, żeby powiadomić o szczęśliwym locie. Poszliśmy spać o 3 rano, gotowi na rozpoczęcie naszej przygody.
Ja połączyłem się z siostrą Grażyną przez Skype i telefonicznie z żoną, żeby powiadomić o szczęśliwym locie. Poszliśmy spać o 3 rano, gotowi na rozpoczęcie naszej przygody.