Co jakiś czas, i to coraz częściej, pojawiają się wiadomości które mnie przerażają. To życie które znałem za czasów młodości już nie istnieje. Wolność zamieniana jest w labirynt tysięcy przepisów, które nie pozwalają się cieszyć życiem. Takim beztroskim, spontanicznym.
Nie jedz tego, nie pal tutaj, nie rozmawiaj z obcymi, nie patrz komuś w oczy i tak dalej. Każdy jest winny czegoś, każdy musi uważać, żeby nie być posądzonym o coś. Dotkniesz dziewczynę na randce i na drugi dzień jesteś aresztowany o seksualne molestowanie. Ktoś się przewróci przed Twoim domem, bo wpatrzony był w swój telefon, to Twoja wina bo leżała na nim puszka od coli. Uśmiechniesz się do małej dziewczynki i powiesz że jest śliczna to molestujesz dzieci. Postawisz płot wokół domu to ograniczasz wolność zwierząt. To jest choroba naszego wieku.
Dzisiaj następna wiadomość. Na wybrzeżu New Jersey znajduje się plaża, Sandy Hook. Co roku odbywały się tam koncerty muzyczne. I już nie będą. A powód jest logiczny i wytłumaczalny. Żyjące tam mewy tego nie lubią. Przynajmniej tak uważają niektórzy z tych liberalnych idiotów, którzy to wszystko wymyślają. Musiało kilka z tych mew przyjść do psychiatry z nerwowym załamaniem, kilka wyprowadziło się z tego miejsca na inne plaże a kilka popełniło samobójstwo. To trzeba im jakoś pomóc. Teraz pytanie czy to się zrobi następną epidemią? Mamy wiele miejsc przy oceanie, gdzie odbywają się koncerty. Jednym z sławniejszych jest Jones Beach, gdzie wielokrotnie bywałem. Przecież jak mewy w New Jersey mają problem to mewy w Nowym Jorku też muszą to odczuwać. A koncerty w Central Parku. Te gołębie i wróble to muszą być wykończone nerwowo.
Zastanawia mnie tylko filmik, którą kiedyś oglądałem, jak grali koncert na łące i wszystkie owce zlatywały się, żeby tego słuchać. Tak samo było z krowami. Czyli czy to jest problem rasy? Zwierzęta lubią ptaki nie? Czy po prostu ptaki są wredne i wymyślają cały ten problem.
Nie jest to jedyny przypadek takich działań. Przypomina mi się wydarzenie z dawniejszych lat. To był początek działalności tych świrów!
Na zachodniej stronie Manhattanu, rozpadała się stara autostrada i trzeba było ją odbudować. Powstał więc nowy plan. Ale ponieważ tutaj trzeba budować tak, żeby wpływ na codzienny ruch był najmniejszy, więc nowa droga miała w kilku miejscach wejść na brzegi rzeki. No i liberalne świry się przebudziły z zimowego snu. Zaraz, zaraz! A pasiasty Bas? Jeśli ktoś nie wie, to jest taka ryba. A ona żyje właśnie na tych terenach. Wybudowanie tej drogi w tych kilku miejscach zmusiło by te ryby do przeniesienia w inne miejsce. Skandal! To prawie jak wojna w Wietnamie!
I świry poszły do sądu. Wzięli ze sobą wielu naukowców-świrów i mając szczęście, że sędzia też świr, wszyscy się fajnie zgodzili i zabroniono wybudowania autostrady. Starą co była, rozebrano a ruch samochodowy wprowadzono na szeroką aleję, która jest teraz na poziomie wyspy a nie tak jak dawniej ponad ziemią. (A ja ją budowałem) Ryby zachowały swoje miejsca i przeprowadzka nie jest potrzebna. Tylko że my teraz, jeśli tam jeździmy, stoimy w godzinnych korkach i wielu ma ataki serca, bo zamiast drogi szybkiego ruchu, każde skrzyżowanie ma światła. Czyli 100 skrzyżowań, zamiast płynnego ruchu. Ale ryby nie mają stresów. I znów zastanawia mnie logika. Bo jeśli samochody stoją dwie godziny w tych korkach, przyśpieszają, zwalniają, to z tego co wiem wydzielają dużo więcej spalin niż samochód, który przeleciał by tą trasę w ciągu 10 minut przy ekonomicznej szybkości? To jest stres dla ptaków? Ale tego świry już nie zauważyły.
Problem jest w naszym systemie. Wybieramy polityków do kierowania naszego kraju. Oni nie myślą o naszym życiu i jak nam się powodzi, jakie mamy potrzeby. Oni myślą jak wygrać następne wybory, żeby mieć ciepłą posadę. A żeby wygrać to trzeba coś zrobić. A więc nawet gdyby zabawka nie była zepsuta, to trzeba ją naprawić i pokazać wszystkim że to ja ją naprawiłem. I tłumy z opaskami na oczach, wybierają mnie na następne cztery lata. A nie jest łatwe wymyślenie czegoś nowego. Trzeba więc improwizować. Najlepiej jest robić coś na gorąco. Jak wydarzy się coś tragicznego, to siadamy ze swoimi konsultantami i dyskutujemy jak to wykorzystać. Na drugi dzień pojawiamy się w rządzie i zaskakujemy wszystkich swoimi wspaniałymi pomysłami. Tak na przykład wprowadzane są prawa o ograniczaniu broni. Zawsze po jakiejś tragedii. Ludzie są wstrząśnięci, więc trzeba to wykorzystać. I nie liczy się logika, że kryminaliści zawsze kupią nielegalną broń, jeśli tylko zechcą. A my, ponieważ jej nie możemy mieć, zostajemy bezbronnymi kaczkami. Wczoraj właśnie oglądałem filmik z Brazylii. Facet wyciągną pistolet i groził ludziom stojącym na skrzyżowaniu ulic. Nie wiem dlaczego, bo nie było głosu. Ale kamery pokazują, jak stojąca obok kobieta, wyciąga pistolet z torebki i kładzie atakującego jednym strzałem. Wszyscy są bezpieczni. W tym wypadku okazało się, że była ona dawniej w armii Brazylijskiej.
Ale wracając do tematu, polityków nie obchodzi logika. Najważniejszy jest cel pozostania przy korycie. Więc teraz tworzy się całość. Politycy dbający o swoją przyszłość łączą się ze świrami i powstaje niebezpieczna mieszanka wybuchowa. A my możemy się tylko temu przyglądać i wspominać świat, kiedy żyliśmy bez tych wszystkich ograniczeń i praw.