Zima nie chce się u nas skończyć. Średnie temperatury to
-10 stopni. Ale w nocy dochodzi nieraz do powyżej -30. Co dzień słyszymy w
radiu, że to najzimniejszy dzień w historii Nowego Jorku lub drugi po 1945,
1933 etc. Ja cały czas żyję tym, że jeszcze dwa tygodnie i wyjeżdżamy na
wakacje. A jak wrócę to będzie 15 Marzec, czyli nadzieja, że koniec tego
cholerstwa.
Zawsze
największym (złośliwym) pocieszeniem jest, że ktoś ma gorzej od nas. Nowy Jork
przykryty jest śniegiem już od powyżej miesiąca, ale nie jest tego aż tak dużo.
Temperatury są większym wyzwaniem. Natomiast troszkę na północ to już inna
historia. Największy problem ma Boston, gdzie zanotowano historyczne opady śniegu.
Nie wyobrażam sobie jak oni dają sobie radę. Wiadomo, że są miejsca, miasta, które
co roku mają podobne opady a może większe. Są oni jednak na to przygotowani. To
jest ich coroczne zmaganie. Gorzej dla tych co
są
tym
zaskoczeni. Pamiętam
jak kilka lat temu w stanie Floryda spadło kilka centymetrów. Oni zachowywali
się jakby spadło kilka metrów. Wypadki na drogach, zamknięte szkoły… Ale dla nich to takie samo zaskoczenie jak
dla murzynka Bambo.
Kilka zdjęć z
Bostonu i okolic.
Gdzie to globalne ocieplenie? Niektórzy teraz życzyli by
sobie, żeby to była prawda!
Kilka zdjęć z
innego miejsca. Wodospad Niagara. Byliśmy kiedyś zimą w tym miejscu. Nie było
tak źle jak teraz. Wszystko wygląda pięknie z tego powodu. Woda, która spada z
wodospadu, rozpryskuje się i pokrywa wszystko wokół. Oczywiście natychmiast
zamarza. Zmienia to krajobraz w bajkowy. Jednym z najzimniejszych lat w tym
regionie to rok 1911. Tak to wyglądało.
W tym roku nie
jest jeszcze tak źle, ale już blisko do pełnego zamarznięcia wodospadu.