Nie chcę pisać o wirusie bo jestem zmęczony wszystkimi wiadomościami i sytuacją. Ale muszę wspomnieć szybko o kilku rzeczach. Straszą nas na codzień i chociaż nikt z nas nie zaprzecza że ta choroba jest niebezpieczna to zrobili z ludzi idiotów.
Przez wszystkie miesiące straszyli, że ten wirus żyje na plastyku trzy dni, na papierze dwa dni, na metalu.... i tak dalej. Ludzie wykupili wszystkie chemiczne produkty. Psikali, smarowali się, pół życia w rękawiczkach. Dzisiaj CDC, organizacja zdrowia w USA ogłosiła, że udowodniono, że nieprawdopodobne jest zarażenie przez dotknięcie produktów. Wow! Zarażenie nastepuje tylko przez kontakt człowiek - człowiek.
Ludzie chodzą w maskach, jeżdżą w nich samochodami (nawet jak są sami), spacerują w parkach a nawet jeżdżą na rowerach. Wiemy dobrze, że maski nas nie uchronią przed wirusem. Mogą pomóc w zwolnieniu rozprzestrzeania się, jesli ktoś jest chory. Zrozumieć mogę noszenie ich w miejscach publicznych ale przy sportach? Głupota. Ludzie wdychają swój dwutlenek węgla zamiast tlenu, którego potrzebują przy wysiłku. Już są przypadki śmiertelne. Dwóch chłopców zmarło w Chinach ćwicząc w sali gimnastycznej.
Nie wspomnę o Francuzach, którzy ogłosili, że palenie papierosów pomaga w odporności na koronawirusa.
Lekarstwo na malarię podobno pomaga. Przynajmniej w 50 procentach. A zostało zabronione do używania. Do diabla. Czemu. Nawet gdyby pomogło 25% procentom ludzi. Ja brałem je wielokrotnie i wszyscy w Afryce je biorą. Nie ma poważnych skutków ubocznych. Dlaczego więc jest zabronione a nie odwrotnie, polecane?
Lekarstwo na malarię podobno pomaga. Przynajmniej w 50 procentach. A zostało zabronione do używania. Do diabla. Czemu. Nawet gdyby pomogło 25% procentom ludzi. Ja brałem je wielokrotnie i wszyscy w Afryce je biorą. Nie ma poważnych skutków ubocznych. Dlaczego więc jest zabronione a nie odwrotnie, polecane?
Wszystko to przez zakłamanie medii i straszeniu ludzi. Każdy ma w tym jakiś cel, przeważnie polityczny. A fakty są inne niż nam podają.
Szwecja nigdy nie zamknęła swojej ekonomii i daje sobie dobrze radę. Nie które Stany w USA, nie miały poważniejszych ograniczeń i też sobie dają jakoś radę. Floryda ma więcej ludzi niż Nowy Jork a chorujących coraz mniej i większość zakładów jest otwarta. Georgia, także jako pierwsza usunęła wszystkie ograniczenia i przypadków zarażen coraz mniej. O tym się nie mówi, ale mówiło się w dniu kiedy podjęli tą decyzję, nazywając ich idiotami ryzykującymi ludzkim życiem. A Nowy Jork i Kalifornia dalej wpadają w kryzys ekonomiczny, zbliżające się bankructwo i wszystko jest zamknięte. Ludzie zaczynają się buntować i otwierają sklepy “nielegalnie”. Straszeni są aresztowaniami. To jest wolny kraj. Wypuścili z więzień tysiące kryminalistów (Nasze cudowne, demokratyczne reformy) a aresztują ludzi za nie noszenie masek! Czy to jest ta Ameryka do której przyjechałem i marzyłem?
To tak samo jak z bronią palną. Najsurowsze prawa przeciw posiadaniu broni są w demokratycznych Stanach Illinois, New York, California etc. Tam jest też najwięcej morderstw! Czyli co, te demokratyczne przepisy jakoś nie pomagają? W innych Stanach nie jeden zastanowi się czy wyciągnąć pistolet, wiedząc, że ten drugi też może mieć. A kryminalista jak chce, to dostanie pistolet nielegalnie a my nie mamy możliwości się obronić.
Statystyki też są omijane, bo nie dobrze dla wiadomości.
Na Koronawirusa zmarło w Stanach 95000 osób. Olbrzymia liczba ale...
Co roku na serce umiera u nas 635,000 ludzi.
Na Raka - 598,000
Przez wypadki - 161,000
Drogi oddechowe - 154,000
Udar mózgu - 142,000
Alzheimer - 116,000
Cukrzyca - 80,000
Samobójstwa - 45,000
Czy kiedykolwiek słyszycie, żeby zamknąć kraj, zniszczyć gospodarkę, i poprawić sytuację w jakimś z tych przypadków. Tak, tak, wytłumaczymy to sobie, że to jest coś innego. Rozumiem, że trzeba było coś zrobić. Ale zamykać wszystko na pół roku? To histeria, polityczne rozgrywki, głupota. Chorobę opanujemy ale ekonomiczna sytuacja znajdzie nas w rozpadzie i biedzie. I gówno na to można pomóc. Chyba że drukować papierkowe banktnoty.
Ludzie też są nieprzyjemni i mam ich dosyć. Wielu podchodzi do tego, że jak Ty nie masz maski (chociaż się do niego nie zbliżasz), to atakujesz jego zdrowie, jesteś jego wrogiem.
Kilka dni temu kupowałem rybę. Po obejrzeniu co mieli, chciałem zamówić jedną. Stałem oddalony (miedzy nami była gablota z rybami o szerokości 4 stópm i miałem maskę) od niego na odległość 5 stóp lub więcej. U nas bezpieczna określana jest na 6 stóp. Ten wyskoczył na mnie z gębą i krzyczy z pod tej maseczki, żeby się oddalić. Zdenerwowałem się, ale zachowałem spokój. Zapakował mi rybę i nachylił sie z nią przez tą gablotę prawie mnie dotykając, próbując mi ja podać. Uśmiechnąłem się w duchu i głośno krzyknąłem. Zatrzymaj się, co Ty robisz. 6 stóp. Co to znaczy, teraz nie znasz przepisów a przed chwią na mnie krzyczałeś? Kazałem mu obejść wokół stanowiska, położyć rybę i odejść. Wtedy dopiero zabrałem ją z uśmiechem. On się oczywiście nie uśmiechał.
Takich sytuacji jest wiele i mam tego dosyć. Tak jak w fimie Network “I'm mad as Hell and I'm not going to take this anymore ...