Friday, January 22, 2016

Burza śniegowa



     W Nowym Jorku, Grudzień był wyjątkowym miesiącem. Temperatury nieraz osiągały 25 stopni Celsjusza a nigdy nawet nie zbliżyły się do zerowych. Śmialiśmy się, że nasza córka pierwszy raz miała urodziny latem. Siedzieliśmy przy kawie i cieście na zewnątrz w naszym ogrodzie.
    Kiedy w styczniu temperatury obniżyły się do zerowych, rozpieszczeni dotychczasowymi warunkami, zaczęliśmy narzekać. Mimo wszystko, nawet obecny miesiąc nie jest taki zły. Ma się to jutro zmienić. Pierwszy raz w tym roku ma spaść śnieg i to w bardzo efektownym wydaniu. Nadal jednak trwają dyskusje nad ilością opadów. Sam śnieg nie jest jeszcze najgorszy. Z tą pogodą mają też przyjść wiatry do 80 km na godzinę.  Wszyscy przygotowują się na ten atak. Jak zwykle sklepy z narzędziami do odśnieżania wysprzedały wszystko z tym związane. Nigdy nie mogę tego zrozumieć. Przecież to u nas normalne. Mówię o śniegach. Więc każdy ma już narzędzia. Rozumie, że jednemu, czy drugiemu się zniszczyły. Ale to jest rutyną. Ogłoszenie nadchodzącej burzy i sklepy sprzedają cały swój towar. Ludzie są zresztą panikarze. W supermarketach duże kolejki. Wykupują mleko, chleb i inne podstawowe produkty. Wyobrażam sobie jak by była tu wojna albo jakiś inny kataklizm, to by się zabijali o wszystko. Tak jak w wielu filmach fantastycznych.
      Faktem jest, że trochę się trzeba przygotować, bo burza taka może pozrywać linie elektryczne i wtedy będziemy w kłopocie. Manhattan jest jedyną dzielnicą w której wszystkie linie (elektryczne, telefoniczne telewizja kablowa) znajdują się pod ziemią. Inne dzielnice i okolice mają te linie na słupach.  Przy poważnych burzach wiele z nich zostaje uszkodzone. Największym problemem są pobliskie drzewa. Wiadomo, że nie jest się w stanie przewidzieć, które z nich się przewróci i byłoby głupotą je wszystkie wyciąć. Niestety wiele z tych wypadków jest do przewidzenia i można by było temu zapobiec, ale się tego nie robi. Dlaczego? Na to już nie mogę odpowiedzieć.
     W każdej okolicy, także w pobliżu mojego domu, linie te przechodzą prze środek konarów drzew. Co roku ekipy oczyszczają okolice kabli. Drzewa te wyglądają trochę zabawnie i nie myślę że dodają uroku  tym ulicą. 



Bardzo jednak często olbrzymie konary rosną dokładnie nad tymi liniami i wiadomo, że jest to tylko kwestia czasu, kiedy przy takich burzach się złamią i mieszkańcy spędzą trochę czasu w lodówce.



    Dzisiaj po pracy, zanim ta burza nadejdzie idziemy na świąteczna imprezę, zorganizowaną przez Wiesi firmę. Większość firm robi te imprezy przed Świętami Bożego Narodzenia (tak jak moja), ale są też takie, które robią to w styczniu. Odbędzie się w bardzo ładnym miejscu. Restauracja nazywa się Bryant Park Grill



I zlokalizowana jest w samym centrum Manhattanu. Na 40-tej ulicy, miedzy Piątą  i Szóstą Aleją. Po pracy muszę szybko dojechać do domu, przebrać się i błyskawicznie wyjechać, żeby tam zdążyć na 18-tą godzinę.
Jest to jednak piątek kiedy korki drogowe są dużo większe niż w inne dni. Sytuacja z pogodą, też może to pogorszyć i nie mam pewności czy dobiję na czas. Nie przejmuję się, bo prawdopodobnie będzie to trochę nudne.
Mówi się, że wszyscy jesteśmy tacy sami ale już nieraz z tym polemizowałem. Różnice są nawet między ludźmi o różnych zawodach. Kiedy chodzimy na przyjęcia firm w których pracownikami są ludzie aktywnie, zawsze jest wesoło. Ile razy spotykamy się w firmach projektanckich, inżynierskich z ludźmi siedzącymi za biurkami, atmosfera jest całkiem inna. Poważni, stoją w grupkach i rozmawiają przeważnie o pracy. Raz nawet takiej grupce wygarnąłem, że bardzo smutne jest to, że nawet w czasie relaksu nie potrafią się rozluźnić ale dyskutują jak zaprojektować most. No ale każdy ma swojego konika. Oni są z tym szczęśliwi.
    Wracać będziemy wcześnie, żeby nie zaskoczyła nas pogoda. A jutro odśnieżanie.