W Nowym Jorku, Grudzień był
wyjątkowym miesiącem. Temperatury nieraz osiągały 25 stopni Celsjusza a nigdy
nawet nie zbliżyły się do zerowych. Śmialiśmy się, że nasza córka pierwszy raz
miała urodziny latem. Siedzieliśmy przy kawie i cieście na zewnątrz w naszym
ogrodzie.
Kiedy w styczniu temperatury obniżyły się do zerowych, rozpieszczeni
dotychczasowymi warunkami, zaczęliśmy narzekać. Mimo wszystko, nawet obecny
miesiąc nie jest taki zły. Ma się to jutro zmienić. Pierwszy raz w tym roku ma
spaść śnieg i to w bardzo efektownym wydaniu. Nadal jednak trwają dyskusje nad ilością
opadów. Sam śnieg nie jest jeszcze najgorszy. Z tą pogodą mają też przyjść
wiatry do 80 km na godzinę. Wszyscy
przygotowują się na ten atak. Jak zwykle sklepy z narzędziami do odśnieżania wysprzedały
wszystko z tym związane. Nigdy nie mogę tego zrozumieć. Przecież to u nas
normalne. Mówię o śniegach. Więc każdy ma już narzędzia. Rozumie, że jednemu,
czy drugiemu się zniszczyły. Ale to jest rutyną. Ogłoszenie nadchodzącej burzy i
sklepy sprzedają cały swój towar. Ludzie są zresztą panikarze. W supermarketach
duże kolejki. Wykupują mleko, chleb i inne podstawowe produkty. Wyobrażam sobie
jak by była tu wojna albo jakiś inny kataklizm, to by się zabijali o wszystko.
Tak jak w wielu filmach fantastycznych.
Faktem jest, że trochę się trzeba
przygotować, bo burza taka może pozrywać linie elektryczne i wtedy będziemy w
kłopocie. Manhattan jest jedyną dzielnicą w której wszystkie linie
(elektryczne, telefoniczne telewizja kablowa) znajdują się pod ziemią. Inne
dzielnice i okolice mają te linie na słupach.
Przy poważnych burzach wiele z nich zostaje uszkodzone. Największym problemem
są pobliskie drzewa. Wiadomo, że nie jest się w stanie przewidzieć, które z
nich się przewróci i byłoby głupotą je wszystkie wyciąć. Niestety wiele z tych wypadków
jest do przewidzenia i można by było temu zapobiec, ale się tego nie robi.
Dlaczego? Na to już nie mogę odpowiedzieć.
W każdej okolicy, także w pobliżu mojego domu, linie te przechodzą prze środek
konarów drzew. Co roku ekipy oczyszczają okolice kabli. Drzewa te wyglądają
trochę zabawnie i nie myślę że dodają uroku
tym ulicą.
Bardzo jednak często olbrzymie
konary rosną dokładnie nad tymi liniami i wiadomo, że jest to tylko kwestia
czasu, kiedy przy takich burzach się złamią i mieszkańcy spędzą trochę czasu w
lodówce.
Dzisiaj po pracy, zanim ta burza nadejdzie idziemy na świąteczna imprezę,
zorganizowaną przez Wiesi firmę. Większość firm robi te imprezy przed Świętami Bożego
Narodzenia (tak jak moja), ale są też takie, które robią to w styczniu. Odbędzie
się w bardzo ładnym miejscu. Restauracja nazywa się Bryant Park Grill
I zlokalizowana jest w samym centrum
Manhattanu. Na 40-tej ulicy, miedzy Piątą
i Szóstą Aleją. Po pracy muszę szybko dojechać do domu, przebrać się i błyskawicznie
wyjechać, żeby tam zdążyć na 18-tą godzinę.
Jest to jednak piątek kiedy korki
drogowe są dużo większe niż w inne dni. Sytuacja z pogodą, też może to
pogorszyć i nie mam pewności czy dobiję na czas. Nie przejmuję się, bo
prawdopodobnie będzie to trochę nudne.
Mówi się, że wszyscy jesteśmy tacy
sami ale już nieraz z tym polemizowałem. Różnice są nawet między ludźmi o różnych
zawodach. Kiedy chodzimy na przyjęcia firm w których pracownikami są ludzie
aktywnie, zawsze jest wesoło. Ile razy spotykamy się w firmach projektanckich,
inżynierskich z ludźmi siedzącymi za biurkami, atmosfera jest całkiem inna. Poważni,
stoją w grupkach i rozmawiają przeważnie o pracy. Raz nawet takiej grupce wygarnąłem,
że bardzo smutne jest to, że nawet w czasie relaksu nie potrafią się rozluźnić
ale dyskutują jak zaprojektować most. No ale każdy ma swojego konika. Oni są z
tym szczęśliwi.
Wracać będziemy wcześnie, żeby nie zaskoczyła nas pogoda. A jutro odśnieżanie.