Tym razem mamy weekend, w poniedziałek do pracy ale za to wtorek wolny bo u nas święto narodowe - Independence Day. Jak zwykle wiąże się to z fajerwerkami i spędzeniem wieczoru przy BBQ. W Polsce oglądacie największe pokazy sztucznych ogni, na przykład w Nowym Jorku. Pokazy są jednak w każdym miasteczku. Robione są nie tylko czwartego Lipca, ale często w dni poprzedzające. Już wczoraj słyszałem wybuchy tych większych gdzieś w pobliżu Cresskill. Tak będzie codziennie aż do wtorku.
Nie mamy zamiaru iść na ich oglądanie. Byliśmy tam wiele razy a jest to bardzo uciążliwe. Żeby zająć dobre miejsce, trzeba się tam znaleźć wiele godzin przed pokazem. Powrót do domu to makabra. Wolimy spędzić ten dzień u siebie.
Ta część zainteresuje tylko moją rodzinkę. Będąc w Polsce odkryliśmy wiele starych zdjęć w kuferku rodziców. Zabrałem ze sobą wiele z nich. Niektóre bardzo zniszczone. Próbuję je wszystkie odświeżyć, usunąć skazy, pęknięcia, polepszyć jakość. Trochę to zajmie czasu. Za każdym razem wejścia na mój blog, zamieszczę te które już poprawiłem.
I tutaj są pierwsze z nich.
Babcia Gienia, Dziadek Antoni, Wujek Zdichu, Ojciec, Wujek Roman i Mama
Mama, Tata i Ola
Ola ze Zdichem Szumanskim
Ola, Ciocia Ala, Pani Gadzinowska, Mama
Trzeci od prawej Ojciec
Mama, Ta pani obok to zapomnialem nazwiska, miala dwie corki, siostry przypomnijcie mi, Pan Korzeniewski, Maryla, Pani Gadzinowska
A dzieci to Ania Gadzinowska i Grazyna
Tu pamiec zawodzi.
Stoją - Ojciec, Dziadek rodzina brata dziadka (?)
Siedzą dwojka braci dziadka, babcia, brat dziadka z Anglii z żoną