Ostatnio nie wspominałem dużo o
pracy, ale jak się jest czymś zmęczonym,
to nie chce się o tym dyskutować. Przyspieszam cały czas tempo budowy, żeby
nadrobić zaległości. Mam w tej chwili powyżej 100 pracowników, co na jednej
budowie jest bardzo dużą liczbą. Niektóre odcinki drogi są dla nas niedostępne
bez poważnego utrudnienia ruchu dla kierowców, zmuszani więc jesteśmy co kilka
miesięcy do wykonywania prac w tych miejscach bez przerwy, czyli 24 godziny na dobę
i mamy limit 10 dni, żeby to skończyć. Następny taki kawałek mamy zaplanowany
na 5 Lipca.
Z głównych operacji, czyli rozbiórki starej
drogi i położeniu nowej mam trochę materiału filmowego. Brakuje mi tylko jednej
operacji, którą będę mógł nakręcić w następny tydzień i spróbuję złożyć mały
reportaż jak powstaje nowa autostrada. Kilka operacji jest nowych i dalej
uczymy się na swoich błędach.
Wiele rzeczy wyprowadza mnie z równowagi.
Pocieszam się myślą, że już niedługo do emerytury, ale mam trochę złą wiadomość
na ten temat. Do niedawna, mój wiek legalnego odejścia na zasłużony odpoczynek
był 65 lat i 6 miesięcy. Kilka dni temu otrzymałem coroczny raport z IRS ( rządowej
organizacji podatkowej), i doczytałem się, że podnieśli mój wiek emerytalny do
66 lat i dwa miesiące. Płacimy coraz więcej ale chcą, żebyśmy zmarli przed
odpoczynkiem, wtedy wystarczyłoby im pieniędzy na rozdawanie tym co nigdy nie
pracowali.
Wracając do problemów w pracy. Jak można się nie wykurzać, kiedy jako
prywatna firma musimy naprawiać każdą drobnostkę wskazaną przez miasto, ale jak
to nie jest nasza wina i taki sam
problem ( w tych wypadkach miasto musiałoby nam zapłacić), machają na to ręką i
mówią, że to nic wielkiego i mamy tak zostawić. To jest droga jednokierunkowa.
Zawsze w stronę która im odpowiada.
Przed rozbieraniem drogi, musimy ja pociąć
na odpowiedniej wielkości prostokąty. Piły przecinają 25 centymetrów betonu i
musimy być bardzo dokładni. Jak przetniemy za mało, to trudno zdjąć pocięte płyty
betonu a jak za głęboko to przeciąć możemy stalową belkę pod betonem. Zdarzyło
się to już kilka razy. Piła przecięła kilka centymetrów stali.
Bardzo malutki kawałek. Nie
pozwolili mi tego zaspawać. Zażądali bardzo drogiej naprawy i nałożenie na belkę
nowej stalowej płyty na długość jednego metra. Każda taka praca, kosztuje mnie
przynajmniej 5000 dolarów.
Kilka dni temu, zdjęliśmy
następny kawałek drogi i okazało się, że belka pod nim przykryta była dodatkowa
płytą metalowa , która jest całkowicie przeżarta przez rdzę.
Dla lepszego
zrozumienia. Na zdjęciu widać wystające Studs (szpilki metalowe) które muszę
przyspawać przed położeniem nowej drogi. Powinny być trzy w każdy rzędzie. Muszą
być sprawdzone na wytrzymałość. Test polega na kilkukrotnym uderzeniem młotkiem
i nie mogą się złamać. Jak widać na zdjęciu, połowy z nich nie ma bo nie wytrzymały
testu. Jak powiększycie zdjęcie to można zauważyć, że w miejscach których były są
dziury w stali. Po bokach widać, że przeżarta jest przez rdzę i prawie nie
istnieje. W niektórych miejscach po prostu jej nie ma. W tym wypadku miasto
musiałoby płacić za założenie nowej. Po obejrzeniu tego miejsca, zadecydowali, że
nie chcą wydawać dodatkowych pieniędzy i każą mi to zostawić, bez żadnych
napraw.
Jak my musimy płacić to 4 centymetry im przeszkadza ale jak oni mają za to płacić
to 8 metrów całkowicie zniszczonej belki nie jest żadnym problemem.
To jeden z wielu przykładów. Każdego
dnia muszę więc walczyć o rzeczy, które nie powinny być problemem. Nie mówiąc o
tych poważnych.
Nie dziwota więc, że nie chce
mi się pisać o mojej pracy.