Cały świat w tym dniu powtarzał że nigdy tego nie zapomnimy. Niestety
tak jak wiele innych wydarzeń po upływie czasu zostaje usunięta w kąt. Mało
tego, wielu zapomina o tym co się stało a potrafią wykorzystywać ten dzień dla
własnej kariery oraz korzyści finansowych.
Nie mam zamiaru dzisiaj więcej o tym pisać. Chcę tylko zaznaczyć, że dla
mnie nigdy nie zmieni się podejście do tych chwil i do końca moich dni będę
pamiętał go jako najtragiczniejszy dzień mojego życia.
Wróciłem z wakacji w Namibi. Wielu natychmiast przyczepiało się, że ja mam co tydzień wakacje, ale tak głupio się złożyło. Głupio, bo teraz nie będę miał wolnego przez następne pół roku. Zawsze rozkładam je na równe części roku, ale tym razem tak nie wyszło.
Wycieczka planowana od wielu, wielu miesięcy. Trudno było dogadać się z firmami turystycznymi, żeby to było według mojego planu, z miejscami ktore chcę zobaczyć. Dopiero w ostatnich tygodniach wszystko zostało potwierdzone. Czemu Namibia? Kraj o którym większość ludzi nawet nie słyszała. Kraj w którym nie ma dużo poza pustyniami i wypalonymi przez słońce terenami? Czytałem za dużo książek podróżniczych i wiele z nich zbliżyło mnie do szczególnych zakątkow świata. Zawsze zwiedzałem je w mojej wyobraźni. Teraz nadeszła okazja, na ich zrealizowanie. Po obejżeniu wszystkich zdjęć, sami zdecydujecie, czy było warto.
Wiesia nie mogła dostać wolnego z pracy, wyjechałem więc ponownie z Marianem.
Kraj ten jest dość duży i jedna z firm proponowała latanie małymi samolotami, żeby szybciej dostać się do wyznaczonych celów i nie marnować czasu na przejazdy. Ceny były jednak podwójne. Najważniejsze, że ja właśnie lubię marnować czas na przejazdy samochodem. Zawsze można więcej zobaczyć i często spotyka się różne niespodzianki po drogach. Tak więc, trasa została wytyczona w środkowej i północnej części Namibi. Do przejechania mieliśmy około 2500 kilometrów. Połowa z tego na drogach z piachu. Tak wyglądała nasza trasa.
Wróciłem z wakacji w Namibi. Wielu natychmiast przyczepiało się, że ja mam co tydzień wakacje, ale tak głupio się złożyło. Głupio, bo teraz nie będę miał wolnego przez następne pół roku. Zawsze rozkładam je na równe części roku, ale tym razem tak nie wyszło.
Wycieczka planowana od wielu, wielu miesięcy. Trudno było dogadać się z firmami turystycznymi, żeby to było według mojego planu, z miejscami ktore chcę zobaczyć. Dopiero w ostatnich tygodniach wszystko zostało potwierdzone. Czemu Namibia? Kraj o którym większość ludzi nawet nie słyszała. Kraj w którym nie ma dużo poza pustyniami i wypalonymi przez słońce terenami? Czytałem za dużo książek podróżniczych i wiele z nich zbliżyło mnie do szczególnych zakątkow świata. Zawsze zwiedzałem je w mojej wyobraźni. Teraz nadeszła okazja, na ich zrealizowanie. Po obejżeniu wszystkich zdjęć, sami zdecydujecie, czy było warto.
Wiesia nie mogła dostać wolnego z pracy, wyjechałem więc ponownie z Marianem.
Kraj ten jest dość duży i jedna z firm proponowała latanie małymi samolotami, żeby szybciej dostać się do wyznaczonych celów i nie marnować czasu na przejazdy. Ceny były jednak podwójne. Najważniejsze, że ja właśnie lubię marnować czas na przejazdy samochodem. Zawsze można więcej zobaczyć i często spotyka się różne niespodzianki po drogach. Tak więc, trasa została wytyczona w środkowej i północnej części Namibi. Do przejechania mieliśmy około 2500 kilometrów. Połowa z tego na drogach z piachu. Tak wyglądała nasza trasa.
Po wylądowaniu w stolicy Windhoek, pojechaliśmy na południe do
Sossusvlei. Następnie wybrzeżem do Etosha Park. Wróciliśmy już drogą asfaltową
przez centrum kraju do stolicy, skąd samolot zabrał nas z powrotem do
domu.