Tuesday, July 30, 2013



  Już kilkakrotnie pisałem na temat rozrzutności naszego rządu. Dzisiaj trafiłem na ciekawy artykuł o huraganie Katrina, który przeszedł przez New Orlean. Natychmiast usiadłem przy komputerze i wyszukałem dodatkowe informacje. To wszystko przeraża. Może lepiej o tych rzeczach nie wiedzieć i spać snem niewinnego.
     Washington kocha katastrofy. Z katastrofami na dużą skalę, rząd się rozbudowuje, jego przyjaciele uzyskają bogactwa a obywatele jak kocięta stają się mięsem na pokarm.     Gdy huragan Katrina zniszczył miasto Nowy Orlean (przypominam to był rok 2005), Kongres skoczył i zrobił to, co robi najlepiej kongresowe: Wydawać pieniądze jak pijani żeglarze, nie bacząc na konsekwencje podatkowe. To było bardzo łatwe. Ameryka przerażona potęgą zniszczeń materialnych i ludzkich tragedii (zginęło powyżej 1800 osób) rzuciła się na pomoc. Nikt wtedy nie zwracał uwagi na wielkość wydatków. Przecież nie wypadało. Tylko tak naprawdę, nikt tego nie kontrolował. I tutaj tylko kilka z setek przypadków naiwności jednych i tych innych potrafiących myśleć tylko o sobie.

***** Właściciel hotelu w Sugar Land w Teksasie, spreparował wymyślone nazwiska ofiar huraganu ( ludzie z okolic Nowego Orleanu, wysyłani byli do hoteli w całej ameryce do momentu poprawy sytuacji, także do Nowego Jorku) i otrzymał opłatę 232.000 dolarów za wynajmowanie dla nich pokoi.

*****Około 1100 więźniów w więzieniach wybrzeża Gulf  zebrało ponad 10 milionów dolarów z funduszy na pomoc dla poszkodowanych. Byli w tym czasie za kratkami.

*****Biurokraci, zamówili mobilne domy za pół miliarda dolarów, które zostały niewykorzystane (a ludzie mieszkali w hotelach), rozlokowane na terenie dawnej bazy Armii Alabama.

*****Kobieta ze stanu Illinois (po drugiej stronie ameryki), próbowała zebrać federalnych świadczenia twierdząc, że patrzyła jej dwie córki utopiły się w rosnących wodach Nowego Orleanu. W rzeczywistości, prokuratorzy mówią, że ona nie ma dzieci.

*****Pewien mężczyzna otrzymał 26 Disaster Relief  czeków na łączną 139000 dolarów, przy użyciu 13 numerów social security (PESEL), wszystkie z fałszywymi adresami.

*****Rząd stwierdził po czasie, że z 2,5 mln kart debetowych dla pomocy kryzysowej, które zostały wyemitowane, 900000 poszły do ludzi z fałszywymi adresami, fałszywymi numerami ubezpieczenia społecznego lub z podwójnych numerów.

*****Wiele osób, sciągało pieniążki podwójnie. Na przykład agencja zapłaciła 8000 dolarów dla kogoś, za pobyt w hotelu w Kalifornii przez pięć miesięcy, a także wysyłano tej osobie 6.700 dolarów na pomoc mieszkaniową w tym samym okresie.

I NAJLEPSZE!

  *****  Z powodu wysokich temperatur, zamówiono lód. Zanim go dostarczono dla potrzebujących, znaleziono miejsca na jego przechowanie. I teraz!!! Koszt zakupu, transportu i przechowania kosztował nas podatników 12.5 milionów dolarów!!  Nie jest tego koniec. Po latach utrzymywania lodu przy życiu (chyba musieli mu dawać kroplówki) zdecydowali, że lodu nie uda się utrzymać przy życiu i wydali 3.5 miliona dolarów na jego rozpuszczenie i oszyszczenia lodówek.

     Większość z tych informacji nigdy nie dostało się do masowej pracy, nie mówiła o tym telewizja. Można to znaleźć na internecie z raportów rządowych, sądów i niezależnych agencji prasowych.

    To jest tylko Katrina. To działo się przy ragedii WTC, dzieje się teraz z naszym huraganem Sandy i wiele innych. Ale nas na to stać! Tylko w tym roku moje podatki za dom podskoczyły 1000 dolarów za rok ( osiem procent), ubezpieczenie za  dom 11%. Tak samo za samochód a nie wspominam o kosztach życia. Wszystko to dzięki naszemu kochanemu rządowi, które rozdaje pieniążki w lewo i w prawo a jak nie ma to trochę ich wydrukuje. Nie mówiąc o tym, że produkcja jednego centa ( z miedzi) kosztuje 2.5 centa. Przy tym, cent już tak mało znaczy, że wielu ludzi po prostu je wyrzuca. A rząd wydaje nowe nic nie warte centy i nowe nic nie znaczące ustawy.

PS. Pensja podskoczyła mi 1.5%. Każdego roku zarabiam mniej niż w poprzednim.


Na wesoło.

AUTENTYCZNE OGŁOSZENIA PARAFIALNE:

1. Cała wspólnota dziękuje chórowi młodzieżowemu, który na okres
wakacji zaprzestał swojej działalności.

2. Za tydzień Wielkanoc. Bardzo proszę wszystkie panie składać jajka w przedsionku.

3. Pan Kowalski został wybrany na urząd kustosza naszego kościoła i zaakceptował ten wybór. Nie mogliśmy znaleźć nikogo lepszego.

4. W niedziele ksiądz rektor przewodniczył swej pożegnalnej mszy. Chór odśpiewał klaskajmy wszyscy w dłonie

5. Z tablicy ogłoszeń: Dzisiejszy temat: Czy wiesz jak jest w piekle? Przyjdź i posłuchaj naszego organisty.

6. Po południu w północnym i południowym końcu kościoła odbędą się chrzty. Dzieci będą chrzczone z obu stron.

7. W czwartek o 16.00 Wspólne lody. Panie dające mleko prosimy przyjść wcześniej.

8. W środę spotkanie żeńskiego kręgu literackiego. Pani Kowalska zaśpiewa Połóż mnie do łóżeczka razem z wikarym.

9. W podziemiu panie zrzuciły wszelkiego rodzaju ubrania. Można je oglądać w każdy piątek po południu.

10. W niedziele nasza grupa teatralna zaprezentuje "Hamleta". Jesteśmy zaproszeni do udziału w tej tragedii.

11. Spotkanie grupy terapeutycznej pomagającej wzmocnić poczucie własnej wartości w środę wieczorem. Prosimy używać tylnych drzwi.

12. We wtorek cotygodniowa katecheza, tym razem na temat: "Jezus chodzi po wodzie". Temat katechezy w przyszłym tygodniu: "W poszukiwaniu Jezusa".

13. W każdą środę spotykają się młode mamy. Na te panie, które pragną do nich dołączyć, czekamy w zakrystii w czwartki wieczorem.

Myśli dnia.

    Optymiści wierzą, że świat stoi przed nimi otworem.  Pesymiści wiedzą, gdzie ma ten otwór.

*************************************************************

  Paradoksalnie,  żyjąc jak pies, nie musisz nikomu być wierny   

************************************************************************

 

Sunday, July 28, 2013


 
 
      Mija następny weekend. Znów trochę pracy w ogrodzie, trochę odpoczynku. Nic ciekawego się nie stało. Myślałem dużo o Kamilu. Dla tych co nie wiedzą, mój siostrzeniec, dowiedział się nagle, że jest chory. Po dniach strachu, uspokoiłem się. Choroba nie jest groźna dla życia, ale będzie musiał brać lekarstwa i być na specjalnej diecie do końca życia. Myślę, że medycyna tak szybko się rozwija, że znajdą coś, co pozwoli na pełne wyleczenie. Jest to jednak mały szok. Młody, do tej chwili zdrowy i nagle taka wiadomość. Nie jest to pierwszy raz, kiedy zaskoczeni zostajemy podobnymi wiadomościami. Zaczynamy myśleć o sensie życia, o codziennych problemach. Dla mnie kończy się to zawsze tym samym. Trzeba się cieszyć, wykorzystywać maksymalnie każdą chwilę. Problemy które mamy, powodują nerwowe dni, nieprzespane noce. Mija kilka dni, tygodni i wszystko przemija, wielokrotnie okazuje się śmiesznie banalne, niewarte naszych nerwów. Tutaj załączam film, który dostałem od kolegi. 
 
 
 
     Może to tylko film, ale tak naprawdę jest. Nasze olbrzymie problemy, przy problemach innych, okazują się niczym, mało ważne. Kiedyś kolega mój złamał nogę. Kiedy go spotkałem, cieszył się, zadowolony rozbawiał wszystkich. Pytam się: A ty co taki zadowolony? Masz połamaną nogę w kilku miejscach. A on mi na to: To prawda, ale mogłem złamać dwie nogi! To znaczy, że miałem szczęście. Chciałbym umieć tak podchodzić do życia. Za kilka dni sierpień. Będzie to miesiąc bardzo wypełniony pracą i przyjemnościami.
   Za tydzień, jedziemy na New York Renaissance Faire. Jest to całodzienna impreza, przenosząca nas w czasy renesansu. Opisze wszystko po powrocie, jeśli dopisze pogoda. Kilka zdjęć z poprzednich.

      
 
 
   Za dwa tygodnie, organizuję coroczne przyjęcie dla moich pracowników z pieczoną śwnią. Tym bardziej ważne, że dwa tygodnie później mamy skończyć budowę i nikt nie wie co z nami będzie. Nie mamy dużo pracy, więc każdy liczy się z tym, że może być zwolniony. Jest to jeszcze jeden powód, dla którego trzeba trochę wypić, zjeść i się pobawić.
       Za trzy tygodnie... o tym nie będę pisał. I za cztery zakończenie mojej budowy i wyjazd na wakacje. Mam nadzieję, że nie wyrzucą mnie z pracy przed wakacjami. Trochę zepsuło by mi to humor. Ale mam to w d...e! To na zakończenie coś na temat tej tak ważnej części naszego ciała!
Dupa
Dupę wynalazł uczony radziecki Wołow. Dlatego mówimy: 'dupa Wołowa'.
Inni twierdzą, że dupę wynalazła Marynia. Ci z kolei rozmawiają o ''dupie Maryni''.
Dupa pełni ważną rolę w ruchu obrotowym. Wszystko kręci się wokół dupy.
Dupa służy również do przekazywania zdecydowanych sygnałów niewerbalnych.
Dobrze wymierzony, solidny kopniak w dupę jest wyrażeniem uczuć negatywnych wobec
adresata takiego gestu.
Dupie można również przekazać emocje pozytywne, np.''całując kogos w dupę''.
Dupa może spełniać też rolę lizaka. Szczęśliwie nie wszyscy są ''dupolizami''.
Uniwersalnosć dupy nie kończy się na tym, jest ona bowiem zadziwiająco skutecznym pojemnikiem:
''w dupie'' można mieć całe osoby, a nawet społeczności.
Dupa służy nieraz jako etalon: wiele rzeczy jest ''do dupy'', tym samym dupa spełnia rolę uniwersalnego wzorca porównawczego.
''W dupę'' (lub ''po dupie'') można również dostać. Czynnosć ta umacnia więzi emocjonalne między rodzicami i dziećmi.
Prócz tego, dupa spełnia rolę siedziska, powiadamy bowiem: 'siadaj na dupie', często z dodatkiem poleceń uzupełniających,
jak np. '[...] i siedź cicho'.
Określenie 'dawać (dać) dupy' funkcjonuje w dwóch znaczeniach: erotycznym i wartościującym, jednak 'sciągnąć
kogos z dupy' tylko w tym pierwszym.
Można również ''chronić swoją (lub czyjąś) dupę'', co kolejny raz potwierdza ważnosć dupy w otaczającym nas świecie.
Zabrać się do czegoś od ''dupy strony' oznacza podjęcie niewłaściwe, od końca; dupa funkcjonuje tu jako synonim odwrotności.
Dupa pełni również rolę uchwytu, można bowiem ''trzymać się czyjejś dupy''.
Okreslenie to nie oznacza braku równowagi, ale samodzielności.
 

Myśli dnia

  Im większe piersi, tym trudniej zapamiętać twarz
*************************************************************************
   Kobieto! Akceptuj mężczyzn takimi, jacy są. Innych nie ma.
*************************************************************************
   Kobiety zawsze mówią to, co myślą. Tylko nieco częściej

*************************************************************************


 
 
 



 


Friday, July 19, 2013

   

 Pobiliśmy dzisiaj rekord temperatur w Nowym Jorku. Było powyżej 45 stopni. Do tego pełna wilgotność i całkowity brak wiatrów. Przykro było patrzeć na moich ludzi pracujących w pełnym słońcu. Ja mam okazję co jakiś czas schować się w samochodzie, ale nie oni.

    Najgorsze jest to, że tak wysokie temperatury utrzymują się już powyżej tygodnia. Zaczynamy się obawiać przerw w dostawie prądu elektrycznego i to oznacza braku klimatyzacji w domach. Spanie w takim wypadku nie byłoby możliwe. Chyba że w wannie z zimną wodą. Dzisiaj słyszałem, że kilka miasteczek w pobliżu straciło prąd. My jeszcze mamy. Klimatyzacja nie przestaje działać i tutaj następna obawa, czy wytrzyma. Moja jest już dość stara. Będę musiał zmienić na następny rok, ale teraz to nie jest możliwe. Przede wszystkim podwójne ceny a ci co to robią, mają pełne ręce roboty i trzeba czekać w kolejce. Trzymam kciuki. Jutro, w sobotę, będzie jeszcze jeden ciężki dzień. Niestety znów do pracy. Od niedzieli ma się trochę ochłodzić. Będzie dość zimno bo około trzydzieści stopni.

   Ludzie ochładzają się jak mogą. Np: przy hydrantach:



lub w Central Parku



   Tak wysokie temp. powodują różnego rodzaju wypadki, pożary. Tak się stało na mojej budowie. Nie znamy powodu, ale ztrzymało się auto, kierowca wyszedł i samochód natychmiast otoczyły płomienie ognia. Biedny (smutne i śmieszne, zależy jak na to patrzyć) próbował dostać się do środka, bo zostawił wszystkie dokumenty. Krzyczałem, żeby nie robił tego, bo samochód może w każdej chwili wybuchnąć i zginie, ale ten cały czas próbował. Na końcu, już po ugaszeniu ognia, uratował arbuza!!! Ugotowanego! Ciekaw jestem co powiedział jak wrócił do domu.

Kochanie, mam dobrą i złą wiadomość. Zła: straciliśmy samochód. Spalił się. Ale nie martw się. Mam też dobrą wiadomość. Uratowałem arbuza. Z całym poświęceniem. Prawie złamałem nogę przy jego ratowaniu. Zresztą zobaczcie na filmie.

 

Cytaty dnia

   Odkąd sięgam pamięcią, zawsze miałem sklerozę  

********************************************
   Najlepsze w dwuznacznej propozycji jest to, że oznacza tylko jedno
**************************************************************
   Kobiety nie można zmienić.  Można zmienić kobietę,  ale to niczego nie zmienia
***************************************************************************
 

Tuesday, July 16, 2013

1984





     Nie wydaje się Wam ostatnio, że świat nie jest już taki jak za naszej młodości? Czy to tylko my go tak widzimy? Babcia też zawsze powtarzała, że świat się zmienia i jest coraz gorzej. Może po prostu się starzejemy i tak go widzimy a nowe pokolenie tego nie zauważa.
    Dla mnie jednak, każda rzecz jest upaprana polityką. Ponieważ internet zmienił możliwości dostępu do informacji, ludzie skrzętnie to wykorzystują. Cokolwiek by się nie wydarzyło, natychmiast jakiś panek występuje w sejmie, kongresie, parlamencie i próbuje coś naprawić, coś ulepszyć. Niestety w większości wypadku nie jest to korzystne dla nas samych, ale on robi na tym karierę. Staje się widoczny a nawet sławny.
     Przykładem tego jest obecna sprawa Georga Zimmermana. Tak krótko. W miasteczku na Florydzie, powstała prywatna organizacja, której członkowie sprawdzali wieczorami okolice i w razie zauważenia czegoś, lub kogoś kto wydawał się zagrożeniem dla bezpieczeństwa mieszkańców, dzwonili na policję i ta przejmowała sprawę. Danego wieczora Zimmerman (pochodzenia hiszpańsko-żydowskiego) zauważył młodego mężczyznę (Trayvon Martin - czarny), w kapturze i nie podobało mu się gdzie ten się porusza. Zadzwonił na policję. Powiedziano mu że zaraz się zjawią i żeby dalej za nim nie szedł. Reszta to relacje Zimmermana oraz jednego świadka. Podobno Trayvon nie wytrzymał, że ktoś za nim idzie i zaatakował Georga. Przewrócił go i uderzał jego głowę o krawężnik. Prawo na Florydzie brzmi (to nie jest w każdym stanie Ameryki), że osoba zaatakowana, czująca że grozi to utratą życia, ma prawo się bronić, nawet do użycia broni. I tak się stało. George zastrzelił Treyvona.
     Tak naprawdę to mnie nie interesuje, kto był winien. Czy George, bo zastrzelił biednego, niczemu nie winnego chłopca, czy Treyvon, który zaatakował pracującego Georga i chciał go zabić. Dwie historie, dwa schematy wydarzeń i jak zwykle Ameryka podzielona na dwie grupy i walka o to kto ma rację. Samo wydarzenie jest tragiczne. Ktoś nie żyje a ktoś może iść do więzienia na całe życie.
    Jeszcze zanim sprawa dostała się do sądu, już karierowicze działali. Jedna ze stacji telewizyjnych, wypuściła rozmowę telefoniczną między policją i Georgem. Słuchając tego, można było wyciągnąć konkluzję, że George jest rasistą. Później okazało się, że taśma była spreparowana przez pracownika TV. Pozamieniane słowa, wycięte kawałki etc. Ale już czarna ameryka grzmiała. Następnu przypadek rasizmu białych! Nasz prezydent, nie czekał długo. Treyvon, mógłby być moim synem! - powiedział. Teraz już grzmi! Nie pomaga to, że wszyscy wieżą tu, że nikt nie jest winny do momentu udowodnienia w sądzie.
   Sprawa skończyła się kilka dni temu. George został uniewinniony. Sześciu ławników, same kobiety, każdej rasy doszło do wniosku, że działał on w obronie własnej.
   I teraz zaczyna się wyścig karierowiczów. Wykorzystują sytuację i podburzają wszystkich, że stało się bezprawie. Wychodzą z dziur, kongresmeni o których nic się nigdy nie słyszało i zdobywają głosy do następnych wyborów.
     Jeszcze raz, nie wiem kto jest winny. Ale w takim wypadku po co mamy sądy? Kobiety, ławnicy po wysłuchaniu wszystkich dowodów, stwierdziły, że jest on nie winny. Jeśli to się nie liczy to po co męczyć się prawem. Wróćmy do linczów. Zebrać grupę ludzi i powiesić Georga na pierwszym lepszym drzewie.
    Ja uważam, że ta sprawa ma dużo z rasizmem, ale nie przeciwko czarnym a białym. Kiedy uwolniono OJ Simpson z zarzutów (pamiętacie tą sławną sprawę z rękawiczką), ja byłem w restauracji, gdzie większość była czarna. Wiwatowali, bili brawa, jedna kobieta płakała. A wszyscy wiedzieli, że był on winny! Niestety, nic na to poradzić nie można. Nie było wystarczająco dowodów, żeby go skazać. Prawo trzeba szanować. Ponieważ był on czarny, nie było protestów, kongresmenów krzyczących o pomstę, prezydenta litującego się nad zamordowanymi ( Ci byli biali). Teraz, ponieważ sytuacja jest odwrotna, musi to być rasizm. Bo jak nie to co?
      I tak jest ze wszystkim. Siedzi setki tych panków w kongresach stanowych, federalnych i coś muszą robić, żeby ich znów wybrali. Czekają na coś ciekawego i natychmiast to wykorzystują. Wykorzystują nasze słabości, naszą ludzkość. A prawnicy robią przy tym olbrzymi szmal. Coraz więcej bzdurnych praw ekologicznych. Jak z tym się nie zgodzić. Każdy z nas kocha przyrodę i gdyby się z czymś nie zgodzić to zostajesz barbażyńcą. Ale wszędzie muszą być granice. Czy naprawdę musimy wydawać miliardy dolarów na tworzenie nowych miejsc dla kaczek i gęsi. (Ja to buduję), a nasze drogi pokryte są dziurami, mosty się zapadają. Czy musimy rozdawać za darmo telefony dla biednych (wydano ich już setki tysięcy, jeśli nie miliony) a są miejsca, gdzie dzieci nie mają co jeść! Czy musimy tworzyć prawa, ograniczjące naszą wolność osobistą, mówiące nam co mamy pić, czego nie wolno jeść, jak mamy wyglądać, czy powinna to być nasza decyzja i sami powinniśmy być odpowiedzialni za nasza wygląd, za nasze zdrowie. Dawno temu nabijano się z Rosji i komunizmu, po wydaniu książki 1984. Big Brother Watching Us!  Wielki Brat Nas Obserwuje. Teraz my jesteśmy w centrum tej powieści. My wróciliśmy do roku 1984!

Dość poważnych rzeczy, trochę na rozweselenie.
 


Wojtek (żonaty od 11 lat):
Od lat kocham tę samą kobietę.
Żona mnie zabije, jak się dowie!

Zbyszek (żonaty od 23 lat):
Mamy z żoną sposób na szczęsliwe pożycie małżeńskie.
Dwa razy w tygodniu idziemy do przytulnej restauracji,
trochę wina, dobre jedzenie…
Żona chodzi we wtorki, a ja w piątki.

Henryk (żonaty od 17 lat):
Ktos mi ukradł wszystkie karty kredytowe.
Ale nie zamierzam zgłosić tego na policję.
Złodziej wydaje mniej niż moja żona.

Mirek (żonaty od 12 lat):
Wszędzie zabieram moja żonę.
Ale ona zawsze znajduje drogę powrotną.

Jurek (żonaty od 29 lat):
Zapytałem żonę: „Gdzie chciałabyś pójść na naszą rocznicę?”
Ona na to: „Gdzieś, gdzie jeszcze nie byłam”.
Więc odpowiedziałem: „Może do kuchni?”

Piotrek (żonaty od 3 miesięcy):
Zawsze trzymamy się za ręce. Jak puszczę, to zaraz robi zakupy.

Leon (żonaty od 11 lat):
Dostaliśmy z żoną w hotelu pokój z łóżkiem wodnym.
¯ona nazwała go Morzem Martwym…

Michał (żonaty od 21 lat):
Żona ma elektryczną sokowirówkę, elektryczny toster, elektryczny piecyk do chleba. Kiedys powiedziała, że ma tyle gadżetów, że nie ma gdzie usiąsć.
Może jej kupię krzesło elektryczne?

Władek (żonaty od lat, zdziwiony, że kobiety tak długo żyją):
Żona zrobiła sobie maseczkę blotna i wyglądala swietnie przez dwa dni. Potem bloto odpadło... .

Cytaty dnia:


   Jeśli się boisz utyć, wypij przed jedzeniem setkę.    To usunie uczucie strachu

*******************************************************************

 Myślę, że jestem, więc jestem. Tak myślę.

*******************************************************************

 Jak mawiają daltoniści: Życie jest jak tęcza  – raz białe, raz czarne.



Thursday, July 11, 2013

Pisoenki

  

   Praca, praca i nic poza tym.  Ostatnio pracowałem cały dzień, kilka godzin przerwy i całą noc. Trochę więcej niż godzina snu i znów cały dzień. Nawet nie chce mi się pisać na temat tego co robię. Próbuję nie myśleć o problemach mojego zawodu, kiedy wracam do domu. Najlepiej mi się to udaje, kiedy bawię się robieniem filmików lub słuchaniu muzyki. Jeszcze lepiej, kiedy łączę te dwie rzeczy i robię slide show do wybranej przez siebie utworów. Jest to wyzwanie, wyszukania i dobrania odpowiednich zdjęć do słów i atmosfery danej piosenki. Lubię dobrą muzykę ale słowa też są dla mnie bardzo ważne. Czy mi się to udaje. Po pierwsze sprawia mi samemu przyjemność ale także widać, że podoba się też innym.
    Pierwszy, który zrobiłem to piosenka śpiewana przez Cindy Crawford -   When I get over you.
Jednej rzeczy nie będę robić. Tłumaczyć poezji. Nie każdy tekst piosenek jest poezją, ale napisane w podobnym stylu, z rymami. Mogę jednak napisać o czym ona śpiewa.
    Śpiewa to kobieta, która odrzuciła, lub straciła miłość, swojego partnera. I trudno jest jej z tym żyć. Ale, kiedy czas upłynie i kiedy pozbędzie się tych uczuć żalu, kiedy zapomni o przeszłości, wszystko się zmieni. Spełnią się jej wszystkie marzenia, niebo będzie dalej niebieskie, chodzić w butach na wysokim obcasie i będzie czas na wszystko. Tylko, kiedy pozbędzie się jego w swoich myślach i sercu.
    Filmik od czasu pojawienia się na Youtube, został już obejrzany przez 20,000 osób. Sto osób zaznaczyło, że im się bardzo podoba. Tylko jedna osoba, że nie ( to musiała być moja teściowa, ha ha). Jest też wiele miłych komentarzy, np: so sad and so cute the same time (bardzo smutne a zarazem bardzo miłe).

           
 



   Druga to piosenka wykonywana przez jeden z moich ulubionych zespołów - Enigma. Why - Dlaczego. Ta obejrzana jest przez 25,000 osób. Palec w górę dało 68 oglądających i znów jedna osoba palec w dół.
    Byłem dziecinny i nieuczciwy, Dla ciebie, mój jedyny przyjacielu, Żałuję, ale teraz jest już za późno. Nie mogę nic więcej pokazać, Rzeczy których nauczyłem się od Ciebie, Bo życie po prostu Cię zabrało. Dlaczego to musi tak być, Dlaczego nie zdajemy sobie sprawy, Dlaczego jesteśmy zbyt głupi, aby zauważyć kogoś, Kto jest zawsze po naszej stronie....... Tylko początek.
A w filmie jest moja interpretacja tych słów.

 
 Piosenki „Wspaniały Świat„ wykonanej przez Amstronga, nikomu nie trzeba przedstawiać, ani też chyba tłumaczenie nie jest potrzebne. Ponieważ kiedyś użyłem tej piosenki (wraz z innymi) w filmie o Wiesi.
 
 
 Tutaj użyłem więc wersji w wykonaniu Sary Brightman. Z nim praca była dużo łatwiejsza. Umieściłem zdjęcia miejsc z wspaniałego świata. Miejsc w których byłem, miejsc które chciałbym zobaczyć, miejsc o których czytałem i marzę od dzieciństwa. Ten jest mniej oglądany, ale trudno się dziwić. Na temat tej piosenki jest tysiące filmów i trudno mój znaleźć w tłumie. 
 
 


   Ostatni zrobiłem wczoraj, po ciężkim dniu na budowie. Close to heaven - Blisko nieba. Piosenka wykonana jest przez nieznany zespół D-emotion Project a umieszczona była na płycie Enigma presents.
  Otwórz oczy, i zdasz sobie sprawę, musi być coś blisko nieba, czuję to, gdy jesteś ze mną Wszechświat drży kochanie, smutek zniknął. 
    Jak wspominałem, to nie jest tłumaczenie poezji, to zwykłe tłumaczenie słów, żeby przybliżyć sens piosenki.
 
 
 
 


Myśl dnia:

W przedszkolu marzyłem o szkole,
W szkole marzyłem o studiach,
Na studiach marzyłem o pracy.
K***wa, co mi w tym przedszkolu przeszkadzało...?!
 
 
 
 

Saturday, July 6, 2013

Dzień Niepodległości






    Czwarty Lipca.  To już 32-gi raz obchodzimy Dzień Niepodległości w Stanach Zjednoczonych.  Oczywiście nie Amerykanie, tylko my, bo tyle lat jesteśmy w tym kraju.
     Wstałem bardzo późno, o 9-tej. Trochę musiałem sobie odespać po trudnych dniach w pracy. Piękna pogoda wyciągnęła nas zaraz po śniadaniu do ogrodu. Zaczęliśmy ten dzień spokojnie, nawet leniwie. Opalanie się, słuchanie muzyki, film, czasopisma.  Czyli całkowity relaks.
   Ogród nasz jest jak zwykle pełen życia. Co chwila odwiedzają nas zwierzaki i ptaki, które tu mieszkają. Przyzwyczajone są do nas i chociaż dalej dzikie, nie mają problemu przebywać kilka metrów od nas. Najczęściej widziane są chipmunki

i zające



Oprócz innych ptaków, ostatnio pojawiły się też szczygły.


    Podlałem ogród i trochę poobcinałem krzaki.





  Około godziny czternastej, wszyscy poszliśmy pod prysznic, ponieważ było bardzo gorąco i zalani byliśmy potem. Po odświeżeniu, wybraliśmy się na długi spacer w pobliskim parku, może raczej lesie. Jest on w miasteczku Tenafly.
     Zaczęliśmy od odwiedzenia ptaków, które tam żyją. Niestety są one zamknięte w olbrzymich klatkach ale nie ma innego wyjścia. Wszystkie są uratowane przez ludzi. Znalezione z połamanymi skrzydłami i wyleczone przez lekarzy nie mogą już latać. Gdyby je zostawić na wolności, długo by nie przeżyły. Są tam Sowy, Jastrząb.
  W okolicy kręci się dziesiątki innych ptaków. Są tam też kolibry, ale tych akurat nie było.





Później spacer. Pochodziliśmy prawie dwie godziny. Było bardzo gorąco i duszno ale bardzo przyjemnie. 




  Nigdy nie można spędzić miłego dnia bez dobrej kawy. Po spacerze, wstąpiliśmy do kawiarni po cappucino i wróciliśmy do domu.
    Zbliżał się wieczór, zacząłem więc przygotowania do BBQ. Nie byliśmy głodni. Zrobiłem więc tylko zwykłe amerykańskie hot dogi i rybę (tęczowego pstrąga).


Trochę relaksu na strawienie jedzenia.


   Niestety, dzień upłyną szybko a jutro znów do pracy. Nie chciało nam się jednak wracać do domu. Skorzystaliśmy więc z Jacuzzi.





  I tak zakończyliśmy bardzo mile spędzony dzień.




Tuesday, July 2, 2013

Chmura Deszczowa



    Zacznę od tego, że piszę to drugi raz, bo po pierwszym razie, komputer nie zapamiętał tego wszystkiego i bez sprawdzenia wszystko skasowałem.

     Zdarza się, że budzimy się rano i nie zdajemy sobie sprawy, że nad nami wisi ciężka chmura deszczowa. Nie ważna jest pogoda na zewnątrz. Ta menda, przesuwa się dokładnie razem z nami. Bad Luck. Taki był poniedziałek.
    Kładąc się spać w niedzielę, nastawiłem budzik na czwartą rano, żeby mieć więcej czasu na przygotowania, bo z moim bólem w plecach, wszystko idzie dużo wolniej.
    Wstawanie nie było łatwe a jeszcze gorzej z ubraniem się. Codziennie, zajmuje mi to dosłownie kilka minut. Dzisiaj trwało przynajmniej pół godziny. Każde zgięcie powoduje olbrzymi ból. Samo wciągnięcie majtek i spodni było trudne ale założenie skarpetek to już prawie cyrkowy wyczyn.
     Pospacerowałem sobie trochę, żeby rozciągnąć kości i udałem się do samochodu. Po drodze zatrzymałem się w pobliskiej stacji benzynowej po kawę i gazetę. Przy płaceniu zdałem sobie sprawę, że nie mam swojego portfela. Musiał wypaść przy operacji ubierania się. Czyli nie mam pieniędzy, prawa jazdy, rejestracji i ubezpieczenia. Jakby zatrzymała mnie policja, to będzie mnie to kosztowało 300 dolarów, ale nie chce mi się wracać do domu. Na szczęście mam mały portfelik z kartami kredytowymi, które zawsze noszę osobno. Po kilku milach jazdy zauważyłem, że nie mam gazety, musiałem ją zostawić przy kasie.
    W połowie drogi, zaczął tworzyć się korek. Po chwili poruszaliśmy się wolniej niż piesi na poboczach. Coraz trudniej siedzieć. Coraz gorszy ból. Po godzinie dobiłem do miejsca, gdzie leżał samochód na dachu a obok jeszcze dwa całkowicie rozbite auta. Pasażerowie stali obok i rozmawiali z policją. Wygląda na to, że nic nikomu się nie stało. Ale mnie nie było ich żal. Trzeba było jechać wolniej! I znów ostry ból w plecach.
    Wreszcie dojechałem do pracy. Dosłownie wyczołgiwuję się z auta. Wchodzę do biura, gdzie miauczeniem wita mnie mój kot. Rozciąga się jak zwykle na dywanie i czeka na drapanie ale ja nie mogę się schylić.
     Dzisiaj jest bardzo ważny dzień. Mamy wylewać beton na ostatnim kawałku autostrady. Nie mam już żadnego dnia do stracenia. Włączam komputer i sprawdzam pogodę. Szok. Jeszcze wczoraj prognoza była pomyślna. Teraz pokazują deszcz o 11, 13 i 16. Wydaję polecenia ludziom. Decyduję się na jedenastą. Do dziesiątej jest nawet słonecznie. Potem spada deszcz. O jedenastej podjeżdżają pierwsze betoniarki. Wreszcie przestaje padać. Natychmiast bierzemy się do pracy. Niestety. Zaczyna lać. To jest powódź. Przez budowę płynie rzeka . Nic już nie mogę poradzić.Zatrzymuję natychmiast dostawę reszty. Następna przegrana bitwa. Wylewamy beton do przygotowanego dołu. Wszystko na śmieci. Ludzie łopatami usuwają to co zostało już wylane na drogę. Moi podwykonawcy, rezygnują z pracy i chociaż po godzinie przestaje padać, zwijają się do domu. Nie mam już siły z nimi walczyć. Wracam do biura.
     Po chwili wpada Ralph, mój pracownik. Bo.. Bo... Boss (on się jąka) wy.. wyrzuć mnie z pracy! Do diabła, o co Ci chodzi? Prowadzi mnie na zewnątrz. Mój samochód stoi zaparkowany przy schodach biura. On zaparkował dostawcze auto przed moim. Kiedy ruszał, zamiast do przodu, włączył wsteczny bieg i na pełnym gazie wbił się w mojego Forda. Trudno było je rozczepić. Zniszczył cały zderzak i zgiął ramę samochodu. A kilka tygodni temu całość była wymieniona po wypadku z sarną. Pieprzyć. Mam już tego dosyć. Mówię do niego: Idź kup mi kawę. A on się pyta, czy go wyrzucam z pracy. Nie, k...a, dostaniesz podwyżkę! Idź po kawę i nie odzywaj się do końca dnia, żeby się to dla Ciebie źle nie skończyło. Zapalam następnego papierosa, to już chyba druga paczka i wracam do biura. Teraz czuję się jak ten komunista!
Przypomnę.

    Pamiętnik komunisty.
   Wracam zmęczony do domu. Siadam w fotelu. Na ścianie wisi plakat. Lenin! Otwieram gazetę. Lenin! Odkładam gazetę i włączam radio. Lenin! Wyłączam radio i włączam telewizję. Lenin! Wyłączam. Otwieram lodówkę! Kurwa, boję się otworzyć konserwe!
   Ja tak się czuję. Boję się cokolwiek zrobić. Nie będę pisał o innych szkodach na budowie, bo staje się to opowieść fantastyczna i nikt już nie uwierzy.
    Wracam do domu. Jem obiad. Chrzanić wszystko. Idę spać. Cóż złego może mi się tam przytrafić. Chyba że zmoczę łóżko a to nie zdarzyło się od dziecięcych lat.

 Cytat dnia:
 Dlaczego kobieta ma w domu tak dużo do roboty?
Śpi w nocy to i się jej zbiera...