Monday, October 16, 2023

Karnak i Luxor

      Taksówka zabiera nas nad Nil. Tam przesiadamy się na motorową łódź, którą dopływamy na głębowie wody i przesiadamy się na łódź żaglową. Jest to Egipski rodzaj, zwany Felucca. Charakteryzuje się ona skośnym położeniem żagla.

                                                 




           

Całkowicie zrelaksowani i przyjemniej, bo chłodniej na wodach Nilu. Popływaliśmy ze dwie godziny. Wody tej rzeki nie są czyste. Na pewno częściowo przez piaski, które są tutaj wszędzie, ale to chyba nie tylko to. Okolice także nie zachwycają. Dalej widoczne są zaniedbane okolice.
     Kończymy to dopłynięciem do hotelu.
                                                        


 Nie jest to łatwe, bo nie ma tam przestani i prowadzący łódkę, musiał próbować kilka razy z przybiciem do brzegu.
    W pokoju, w pełnej klimatyzacji, odpoczywamy dwie godziny.
    Powtarzalna historii, bo przy wyjściu czeka na nas organizator, przewodnik i kierowca. Jedziemy do jednej z większych świątynii, Karnak.
Zobaczyć można model tych świątyni na zdjęciu poniżej.
                                                            

    Położona na powierzchni 200 akrów. To nie jest jednak tylko jedna świątynia a raczej cały komplex. Zresztą jej budowa trwała przez wiele lat. Zaczęto ją 4000 lat temu ale najważniejsze budowle powstały około 2000 lat temu. 
    Miejsce to robi olbrzymie wrażenie. Napewno powodem jest to, że widać całe budowle a nie ruiny jak w innych miejscach. Pierwsze bramy i mury są trochę podniszcone ale za nimi i olbrzymim placem stoją monumentalne mury z otworem gdzie kiedyś była gigantyczna brama. Te poznikały wszędzie. Jednym z powodów to ich wartość, bo obite były złotem a to oczywiście przez wieki zostało zbrabowane. 
                                                          

                                                      
    Za głównymi murami pojawia się plac z krużgankami. Wokół potężne kolumny, rzeźby. Wszystkopokryte płaskorzeźbami, hieroglifami. Trzeba to zobaczyć na własne oczy, żeby zrozumieć ich potęgę i piękno. 
                                                       





   Ponownie mury i następny plac i następny. Na samym końcu pojawiają się już tylko ruiny. 
                                                        


Musiało być to przepiękne miejsce w czasach swojej świetności.
     Ostatni przystanek tego dnia to Luxor. Następne olbrzymie miejsce ze świątyniami. Zaraz po wejściu wchodzimy na drogę, która ciągnęła się 3 kilometry i łączyła te dwa miejsca, Karnak i Luxor.  Po obu jej stronach stoją posągi sfinksów z ludzkimi głowami. Każdy w odległości może 4 metry. W tej chwili została tylko ich część ale ciągnęły się one przez całą drogę. Przechodziły tam procesje w czasie ich festiwali.
                                                           


    Obracam się i widać świątynię. Przed murami sześć potężnych posągów. Mało zniszczone. Za nimi wejście do wewnątrz.
                                                     




 Tutaj ciekawostka. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu stały tu prywatne domy i meczet. Ale nie na tym poziomie którym spacerujemy. Piaski pustynii zasypały te tereny. Z ziemi wystwały tylko głowy rzeźb, końcówki kolumn. Ludziom to nie przeszkadzało i nie interesowało ich to że budują na gruzach Egipskiej historii. Stawiano więc coraz więcej domów. Dziadkowie naszego przewodnika też tutaj mieszkali.
    Zaczęto tam prace arecheologiczne i okazało się, że wszystko zasypane było 8-mio metrową warstwą piachu. Domy usunięto ale meczet został. Stoi teraz na szczycie gruzów jednej ze światyń. 
                                                         

   Luxor był przez długi czas stolicą Górnego Egiptu i w tej świątynii odbywała się koronacja wielu faraonów.
    Reszte niech przekażą zdjęcia.
                                                                






 Na końcu ruin jest część zbudowana przez Marka Antoniusza, rzymianina ale w stylu egipskim. Na ścianie widać malunki rzymian.
   W hotelu mamy jeszcze czas na wyjście na basen i relaks. Ja zamawiam sobie lody i delektuję się ich smakiem i chłodem po tym upalnym dniu. Potem czas na spanie.