Został jeszcze jeden miesiąc do końca zimy. Marzec już można wytrzymać. A ja codziennie walczę z pogodą. Nieraz udaje mi się ją pokonać, ale często odchodzę zwyciężony. Trudno jest coś robić w tak niskich temperaturach.
Dzisiaj zacząłem nową operację. Trochę się denerwuję, bo jest dość ryzykowna. Trzeba liczyć, że wszystkie inżynierskie kalkulacje są prawidłowe. Także, że nie zdarzy się coś niespodziewanego. Spróbuję opisać to w jak najprostszy sposób.
Mosty stoją na kolumnach. Na każdej z nich, umieszczone jest łożysko. Ono pozwala metalowym belkom mostu na przeuwanie się. Wiadomo że stal zwiększa swoje rozmiary w wysokich temperaturach i kurczy się w niskich. To tak jak kaczorowi w zimnej wodzie.
Mam teraz kolumnę, która podpiera belki stalowe o wysokości dwóch metrów. Na nich leży betonowa droga i cały czas poruszają się samochody. Są więc tam olbrzymie obciżenia. Muszę podnieść tą belkę, wyjąć łożysko, usunąć warstwę betonu z kolumny, wylać nowy beton, założyć nowe łożysko i opuścić belkę. Podniesienie jej, jest na minimalną wysokość, bo na górze jeżdżą samochody.
Problem jest w tym, że nie ma miejsca na założenie hydraulicznego podnośnika. Zbudowaliśmy więc poszerzenie kolumny, przez przykręcenie do niej stalowej belki. Na niej właśnie umieścimy ten podnośnik, który przez dwa tygodnie musi utrzymać całą drogę. Następnym problemem jest to, że sama kolumna jest w strasznym stanie. Część z niej jest już usunięta, bo się rozpadła. Mam więc nadzieję, że to co zostało, wytrzyma te obciążenia.
Tak wygląda to poszerzenie
A tu rozpadająca się kolumna.
Od chwily usunięcia łożyska, nie ma możliwości wycofania się z tej operacji. Cały czas będę musiał pracować, ze ściśniętymi kciukami.