Thursday, May 7, 2015

Deegan Expressway

Brak pojawiania się czegoś na mojej stronie to przeważnie brak czasu lub dołek w samopoczuciu. Nieraz są dni, kiedy nie ma się ochoty ani siły na dzielenie się ze swoimi problemami. I na tym zakończę moje tłumaczenie.
     W pracy ciągle walczymy z przeciwnościami i nasza mała grupka inżynierów, szuka znalezienia jakiegoś wyjścia. Sfrustrowani, bo władzom miasta nie zależy żeby nam pomóc. Ich cel to znalezienie wyjścia, żeby nam nie zapłacić i skrócenie czasu budowy. Najgorsze, że właściciele też nie kwapią się w wspomaganiu nas. Wydaje się, że pogodzili się z możliwymi milionowymi stratami naszej budowy i koncentrują się na innych budowach. A my na codzień chcemy coś ratować ale jest to prawie niemożliwe.
     Jeszcze nie zacząłem prawdziwej części mojej budowy. Większość to przygotowanie i mniejsze naprawy. Nie znaczy to, że jest to łatwe ale nie ma porównania z tym co nas czeka.
      Główną częścią naszych dotychczasowych prac to zabezpieczenie dołu autostrady. Osłona ta ma za zadanie chronienia wszystkiego pod nią, na wypadek, gdyby coś przypadkowo nam spadło. Nie jest tu mowa o małych narzędziach, tylko na przykład spadł nam kawał betonu z rozbieranej drogi.
W tej chwili  kończymy i pokryte jest tym prawie 2 kilometry drogi na szerokość dwudziestu dwóch metrów. Kilka zdjęć.
 



     Naprawiamy też części drogi, które nie będą zmieniane. Tutaj są dwie kolumny podtrzymujące zjazd z autostrady. Beton był w bardzo złym stanie. Usunłem więc popękaną powierzchnię. Widać zbrojenie. W pewnej chwili przestałem to robić i postanowiłem najpierw naprawić ich część. Są w bardzo złym stanie i w pewnej chwili zacząłem się martwić, czy się nie rozpadną. I chociaż wiedza mówiła mi że nie ma strachu to nie podejmowałem ryzyka. Na zdjęciu widać część kolumn z usuniętym betonem. Dolna obudowana drewnianymi formami i dzisiaj wylałem świeży beton. Za dwa dni przejdziemy na górę i zrobimy to samo. Wtedy będę mógł spokojnie usunąć następną część uszkodzonego betonu.
 

     Najgorsza część mojej pracy, to znalezienia metod jej wykonania. Zmuszani jesteśmy do prac w bardzo małych sekcjach. Droga musi być otwarta dla ruchu publicznego. Zmniejszamy szerokość każdej linii na drodze. Jak było 6 to tak ma pozostać. Są po prostu trochę węższe. W ten sposób dostajemy wąski pasek drogi na którym możemy pracować. Na tych zdjęciach widać jego szerokość.


    Jak to skończymy, to przesuwamy się na następny i tak wielokrotnie. Nieraz nie mam pojęcia jak to zrobić. Wyobraźcie sobie, że trzeba zerwać ten beton, zdjąć metalowe belki. Później założyć nowe i wylać nową nawierzchnię. Nie wspominam o drobniejszych pracach. Do tego wszystkiego potrzebny jest ciężki sprzęt a ja tam nic nie mogę zmieścić. Na pierwszą część - rozbiórki - zamówiłem miniaturowe maszyny. Nie mają one jednak tyle siły i będzie to dłużej trwało a my nie mamy czasu. Natomiast zdejmowanie i zakładznie stali nie może być zrobione zabawkami bo belki ważą po wiele ton. Dobrze że jestem już siwy.
     Szkoda, że nie możemy prowadzić budów tak jak w wielu innych krajach. Pamiętam jak jechałem do Koszalina i stałem w olbrzymim, wielogodzinnym korku. Okazało się, że odnawiali kawałek głównej drogi. Nie było żadnych ostrzeżeń, informacji. Dojeżdżając do budowy nie mogłem najpierw pojąć co się dzieje, bo u nas jest to nie do pomyślenia. Droga była zamknięta i wszyscy, jeden za drugim, zjeżdżali w trawę przez łagodny rów, jechali po polu przez długość budowy i potem wracali. Nikt nie protestował. Chyba to normalne. U nas jakbym nie został aresztownay przez policję to napewno zastrzelony przez jakiegoś kierowcę.
 
A tu ciekawostka. Na jednym z dachów znajduje się coś takiego. Nie mamy pojęcia co, dlaczego. Wygląda na przewróconego konia i obok leżącego jeźdca. Ten już trochę się rozpadł. Widać też jakieś części wbite w jego ciało. Nie możemy dojść do tego co to oznacza.