Wednesday, October 23, 2019

Tongli

29 Wrzesień
    Wow. Ostatni cały dzień w Chinach. Jutro wyjazd. Ma być to spokojny dzień, bez wspinania się po schodach czy górach. Nawet wstajemy później niż zwykle.
     Do następnego celu jest tylko godzina jazdy samochodem. Jest to miasteczko Tongli. Tereny gdzie zbudowany jest Shangai to olbrzymie rozlewiska, rzeczki i strumyki. Tam gdzie stoi wielkie miasto, dużo zostało zasypane i uregulowane. Pobliskie, mniejsze miasteczka, zbudowane zostały wzdłuż kanałów wodnych. Jedno z nich to właśnie Tongli. Istnieje już powyżej tysiąca lat. Tutaj można znaleźć wiele orginalnych budynków w przeciwieństwie do miejsc w których bywaliśmy. Wiele z nich niestety jest zaniedbana i w kiepskim stanie. Było to miejsce odwiedzane często przez malarzy, poetów. 
      Jak zwykle, wejście do miasteczka jest przez orginalną, dużą bramę.
                                                                     

 Pierwsza część to nie przy kanałach. Tutaj jest czystko, ładnie i większość budynków odnowiona, zamieniona w sklepy i restauracje. Widać, że miasto przyjmuje wielu turystów z poza Chin, bo mają nawet kawiarnie. Na głównym placu stoi scena, na której odbywają się ich operetki, lub lokalne występy.
                                                                     
     Kilka ulic i dochodzimy do rzeczek. 
                                                             
Miasto słynne jest z wielu starych mostów. Przy jednym z nich znajdujemy przystań łodzi dla turystów. 
                                                              
                                                             



Wynajmujemy jedną z nich i opływamy miasteczko. Oczywiście, z takich atrakcji powinno się korzystać z kobietą, romantycznie. Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi to co ma!
                                                             



    Mijamy dziesiątki restauracji nad wodą. Jest wielu turystów ale nie tłumy tak jak w wielu miejscach. Przepływamy obok łódki lokalnego rybaka. Tutaj mają orginalną metodę połowów. Oglądałem to kiedyś w telewizji. Na łódce siedzą kormorany. Ptaki przywiązane są do łódki. Kiedy udają się na połów, pozwalają im pływać i kiedy ptak złapie rybę, wyciągają go za linkę do łodzi i odbierają zdobycz. Biedne ptaki muszą się nieźle napracować, zanim dostaną jedną ze złowionych ryb.
                                                     

    Teraz spacer uliczkami. Wchodzimy do kilku z budynków. Wewnątrz ich oglądać można ich tak zwane ogrody. Nie zawsze jest to jednak ogród podobny do naszych. Oznacza to kilka mieszkań i trochę otwartej przestrzeni. Pierwszy pokój jest do przyjmowania gości. W każdym domu podobnie, bo to jest ich ważny rytuał.
                                                                 

 Mała przestrzeń bez dachu i następne pomieszczenie dla właściciela z wyjściem na następną otwartą przestrzeń gdzie ma być ogród. Im zamożniejszy właściciel tym bogatszy, urozmaicony. Ale w tych mniejszych to nieraz tylko plac z kilkoma orginalnymi drzewami.
                                                        

      Odwiedzamy kilka sklepów i idziemy do jednej z tych restauracji na posiłek. Najważniejsze jednak, że mają cappuccino i można się rozkoszować tym, czego nam brakowało przez te dni pobytu w Chinach.
    Wracamy do miasta. Krótki relaks w pokoju hotelu i idziemy sami w miasto.
      Z daleka widać sławną wieżę jednego z pierwszych wieżowców. Idziemy w jego kierunku. Udaje się i dochodzimy do brzegu rzeki. To jest jedno z miejsc, gdzie można się zachwycać obecną architekturą i nowoczesnym budownictwem. Po naszej stronie jest olbrzymi deptak. Dużo ludzi ale miejsce jest olbrzymie, więc łatwo znaleźć miejsce do robienia zdjęć. A jest co złapać na filmie, bo po drugiej stronie znajduje się ich centrum handlowe i większość z wieżowców. Najwyższy to Shanghai Tower, który ma 623 metry wysokości. Na zdjęciu łatwo rozpoznać najwyższy budynek w Chinach a drugi na świecie. Następnie taki z “oknem” na górze to World Financial Center i ma 492 metry wysokości. Jest wiele innych ale sławna jest wieża w której kierunku szliśmy. Pierwszy z ich najwyższych budynków i ma 470 metrów. Poszczególne budynki są imponujące ale dopiero całość tworzy niesamowity widok.
                                                     



   Wracamy tą główną ulicą, gdzie znajdują się banki i hotele. Znajdujemy tam także podobnego byka jak u nas na Manhattanie. 
                                                           


    Dzisiaj decydujemy się zjeść na zewnątrz od lokalnego sprzedawcy w malutkim, sklepiku na zewnątrz budynku. Wszystko jest wyłożone na 
zewnątrz, więc widzimy co kupujemy. Siadamy na schodach budynku i jemy smaczne nie wiadomo co.
    Niestety. To koniec. Mamy jeszcze w planie coś na jutro ale to będzie z myślami lotu do Stanów.