Tuesday, March 5, 2019

Amazon



Wiadomości z Nowego Jorku.

Kilka miesięcy temu, firma Amazon ogłosiła, że negocjuje z Nowym Jorkiem pozwolenie na wybudowanie w dzielnicy Long Island City, nowej kwatery i budynków dystrybucji. Co to by znaczyło dla naszego miasta?

W czasie, kiedy bardzo dużo firm opuszcza nasze miasto i stan, chyba bardzo ważne. Wiele z nich ucieka z powodu wysokich podatków. A nasz demokratyczny rząd, mówi o ich jeszcze podwyższeniu. A Amazon, przez jej zbudowanie, stworzył by 25,000 miejsc do pracy. To jest naprawdę dużo, nawet na miasto jak Nowy Jork.

No i oczywiście natychmiast protesty. Bo nie może tak być, żeby wszyscy byli zadowoleni. Zabawniejsze jest to, że w Nowym Jorku prawie nie ma opozycji. W większości to Demokraci. Walka więc odbywa się między “normalnymi” a lewicowymi. I w tej grupie socjalistów i komunistów jest oczywiście nasza znajoma Alexandria Cortez. Do czego się przyczepili? Po pierwsze, że miasto i stan obiecali tej firmie 3 miliardy dolarów ulg podatkowych. Dla komunistów brzmi to bardzo groźnie. Przecież całe ich istnienie opiera się na hasłach opodatkować bogatych a dać biednym. A tutaj mają zwalniać z podatków? Więc pełny atak.

A to nie jest takie głupie. To tak jak w sklepie. Idziesz i kupujesz coś za sto złoty. A sklep, jak wydasz 100 daje Ci rabat na 10 złoty na przyszłe zakupy. Czy Ci dali pieniądze? Oczywiście że nie. Ściągnęli Cię tylko z powrotem do sklepu, żebyś wydał następne złotówki a oni wliczą w to 10 złoty, które i tak zostało gdzieś tam dopisane do cen produktów. Czyli nic Ci nie dali a wydałeś pieniądze dwukrotnie. I tak jest z tymi ulgami. Nie dali tej firmie żadnych, pozwolili im tylko przez jakiś czas nie płacić podatków. Teraz jak nie wybudują tej firmy to z podatków nie ma kogo zwalniać bo ich NIGDY nie będzie! A jakie to przyniesie zyski i straty?

Najpierw wspomnę, że Amazon po tych protestach, wycofała swoją propozycję. Już nie chce tu budować. Gdyby firma powstała, podskoczyła by wartość wszystkich posiadłości w tym miasteczku. Już teraz ludzie otrzymywali świetne oferty. Wszystkie małe przedsiębiorstwa i zakłady zwiększyły by swoje zyski. Może nawet podwoiły. Na przykład restauracje, okoliczne sklepy. A oczywiście jak by zwiększyli zyski to płacili by od tego podatek. To też już nie wpadnie do kasy miasta. Powstało by 25000 miejsc pracy. Ja tak sobie szybko przeliczyłem. Gdyby nawet te wszystkie miejsca były o najniższych zarobkach, co oczywiście nie jest prawdą, to podatki z tych zarobków przyniosły by zyski 3,750,000 dolarów tygodniowo!!!! To wszystko jest już teraz wspomnieniem. Dużą rolę w odwróceniu decyzji miały także związki zawodowe. One wzięły udział w niszczeniu tego kontraktu. 
Żądali
bowiem, żeby wszystkie stworzone prace należały do związków. Czyli płace musiały by być wielokrotnie wyższe. Oczywiście nie jest to możliwe w tej firmie. My możemy tam kupić rzeczy bardzo tanio. Gdyby wszyscy tam zarabiali takie sumy, to ceny by wzrosły tak, że nikt by już tam nie kupował i Amazon przestała by istnieć. Ale związki wolą taką sytuację, niż pozwolenie na prace bez ich kontroli czyli zysku dla nich.

Wróciliśmy więc do punktu zero. Nie ma firmy, nie ma nowych miejsc pracy i nie ma nowych podatków. Miasto i Stan Nowy Jork dalej pogrążają się w długach. Ale wielu dumnych i szczęśliwych demokratów, z podniesioną głową, chodzi na spotkania ogłaszając z dumą że to dzięki nim to wszystko upadło. Nie dadzą burżujom zarobić!

PS. Ciekawostka z naszego regionu. Jakaś pani ze Stanu Connecticut, w chwili kiedy była przerwa w dostawie prądu, zeszła do piwnicy budynku w którym miała mieszkanie i znalazła tam świeczkę. Po zapaleniu, strasznie się zdziwiła, kiedy świeczka wybuchła. Niestety, świeczka okazała się laską dynamitu. Bardzo ciężko poraniona, teraz sądzi właścicieli budynku o swoje szkody. Dla mnie to trochę scena z jakiejś dobrej komedii.