Thursday, February 23, 2017

Powerball

   Powinienem dzisiaj zacząć od jakiekoś strasznego przekleństwa. I to z wykrzyknikami.
Wczoraj po zakupach zobaczyłem że w jednym totolotków wygrana jest 400 milionów dolarów. Można zaryzykować, pomyślałem i kupiłem kilka kuponów.
    Losowanie odbyło się wczoraj, ale nie sprawdzałem. Dopiero dzisiaj w pracy zdecydowałem się na to spojrzeć. Mamy tu różne gry. Ta moja nazywa się PowerBall. Trzeba skreślić pięć numerów z siedemdziesięciu oraz dodatkowy szósty z 26-ciu.
Trafiając wszystkie można wygrać główną nagrodę.
      Przeszedłem przez pierwszy kupon i nie miałem nawet jednego numeru. Pomyślałem sobie, jak mało mam szczęścia, żeby nie trafić nawet jednego numeru. Przejrzałem drugi i miałem dwa pojedyncze numerki. No i doszedłem do trzeciego. W środkowej linii sprawdzam pierwszy i trafiłem, drugi - trafiłem, trzeci - trafiłem, czwarty - trafiłem. Już strasznie podniecony patrzę na piąty ale niestety nie. Także ten dodatkowy. Ale mam czwórkę.


 To dużo. Wszedłem szybko na internet poszukując wysokości wygranej. Po przeczytaniu, zacząłem przeklinać. W Stanach, w odróżnieniu do totolotków Europejskich, nie dzielą pięniedzy na wszystkich. Za moją czwórkę, dostanę tylko sto dolarów. Gdybym mial jeden numer więcej, byłby równy milion dolarów. Nawet nie chcę myśleć, jak by to ułatwilo moją decyzję o odejściu na emeryturę. Ile problemów zakończyłoby się tego dnia. Niejeden by chciał trafić w to najlepsze, czyli 400 milionów, ale wierzcie mi, wcale by mi na tym nie zależało. Takie coś, mogłoby nawet skomplikowa życie. Ale ten jeden cholerny numerek, mógłby pomóc. Niestety. Trzeba było szybko wrócić na ziemię i iść do pracy!