Ja od początków średniej szkoły, fascynowałem się muzyką, teraz znaną jako classic rock.
Taki wybuch talentów już się nie powtórzy. Myślę, że jednym z powodów jest to, że oni tym żyli, kochali. Wielu z nich tworzyło nie mając z tego wielkich zysków. W przeciwieństwie do obecnych czasów, kiedy po zaśpiewaniu jedenego dobrego przebóju, zarabiają fortuny. Potem znikają. Znaleźliśmy się w czasach, kiedy muzyka nie jest już zależna od indywidualnych talentów. Jest to olbrzymia fabryka pieniędzy i nie tylko od artystów zależy co pojawi się na rynku ale od przemysłowców, którzy tą fabryką kierują.
Lata siedemdziesiąte, to setki godzin przesiedzianych przy radiu i wyszukiwaniu nowej muzyki. Wtedy nie było to łatwe. W polskich programach, było tylko kilka dobrych audycji z taką muzyką. Nagrywałem to wszystko na magnetofon. Nawet z bardzo kiepskiej jakości Radia Luksemburg. Jedynej zachodniej stacji muzycznej, która dochodziła do naszej komunistycznej polski. Od znajomych pożyczało się płyty gramofonowe i one też kopiowane były na nasze taśmy. Moim stałym partnerem w tej miłości do tej samej kochanki, był mój serdeczny przyjaciel Grzegorz Wasilewski.
Później, przy każdej możliwej chwili siedzieliśmy i wsłuchiwaliśmy się w muzykę Led Zeppelin, Pink Floyd, Black Sabbath, David Bowie. Czuliśmy się wolni, tak jak nasi rówieśnicy na zachodzie. Może jedyną różnicą (na szczęście) było to, że nie mieliśmy dostępu do narkotyków.
No właśnie. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że zmarł David Bowie. Podobno chorował na raka.
Nie jestem żadnym krytykiem muzycznym, nie potrafię dyskutować nad wielkością muzycznych utworów, ich jakością. Jestem tylko jednym z tysięcy, setek tysięcy wielbicieli, którzy kochają tą muzykę. Bez niej bylibyśmy innymi ludźmi. Nuty, słowa, melodia każdej z tych piosenek, przenosi mnie w najpiękniejsze czasy mojej młodości. Dzisiaj jeszcze raz, jak za dawnych czasów przy przyćmionym świetle, słucham tej muzyki.
Dziękujemy Ci, David Bowie.