Tuesday, January 22, 2013


    Wtorek 22 Styczeń 


 

     Skończyłem pracę nad filmami z Afryki. Zajęło mi to trochę czasu ale sprawiło też dużo przyjemności, bo jeszcze raz przeżywałem chwile, które tam spędziłem. Minęło tylko kilka miesięcy od naszych wakacji, a wszystko przesunęło się do formy wspomnień i trudno uwierzyć że tam byłem. Zdjęcia są jednak dowodem, że tam byłem. Poniżej druga i ostatnia część ze zdjęciami z naszego pobytu.

 

 

   Tak jak wspominałem, ostatnie tygodnie to praca zawodowa a w weekendy praca w domu. Różnica tylko taka, że w tygodniu pracuję dla innych, więc trzymamy się zasad cywilizowanego świata i trwa to tylko 8 godzin dziennie a w domu nie bronią mnie związki zawodowe, więc jak za czasów niewolnictwa, pracuję po 12 godzin i nawet nie ma czasu na przerwy na posiłki. Mało tego moja żona nawet mi nie płaci.Ha, ha. W tym miejscu może wrócę do moich kłótni małżeńskich, bo dawno nic nie pisałem.


- Zapytała mnie żona:
- Powiedz kochanie, czy jestem twoim skarbem?

 - A co, chciałabyś, żebym cię zakopał?
 - I znów była awantura!

 ***********************************************************

- Kochanie, czy Ty uważasz mnie za idiotkę? - spytała mnie żona
 - Absolutnie, nie! Ale Ty zawsze uważasz, że ja nie mam racji!
 - I znów była awantura!

 ***********************************************************
 Przyglądałem się żonie, jak ubierała się na imprezę.
 - Kochanie - pytam. Czy Ty nosiłabyś buty, jak byś nie miała stóp?
 - Oczywiście że nie. Co za idiotyczne pytanie.
 - No to po cholerę nosisz biustonosz?
 - I znów była awantura. Oczywiście nie poszliśmy na imprezę!




    Ponieważ nic ciekawego się u nas nie dzieje, to trochę na temat polityki i wydarzeniach.

    W Nowym Jorku odbywa się następny strajk. Tym razem kierowców szkolnych autobusów. W Polsce nie ma takiej instytucji (przynajmniej o tym nie wiem). Każdy musi martwić się o siebie. Tutaj w szkołach publicznych, miasto zapewnia transport do szkoły. Tak jak taksówki, te autobusiki są żółte. Kierowcy, oczywiście należą do związków zawodowych. Na początek zarabia on 14 dolarów na godzinę i około 40000.00 dolarów na rok. Nie są to największe zarobki, ale! Mój sąsiad w poprzednim miejscu zamieszkania, ma tą pracę. Jadą rano do pracy, zawożą dzieci do szkoły. Po 8 czy 9-tej są wolni. Wiem o tym dokładnie, bo sąsiad wracał do domu i parkował mi zawsze przed moją drogą wjazdową do garażu. Muszą wrócić autobusem pod szkołę pod koniec dnia, rozwożą dzieci do domu i to koniec pracy. We wszystkie święta, wolne w szkołach, wakacje, przerwy (a szkoły mają tego niesamowitą ilość) oni też mają wolne. Wielu z nich (tak jak mój znajomy), ma dodatkową pracę w tych okresach i ich zarobki rosną do przeciętnych w Nowym Jorku.

     Zresztą, nie poszli oni na strajk z powodu pieniędzy. Miasto zdecydowało na nie odnowienie, podpisanego kilkadziesiąt lat temu porozumienia o gwarancji pracy. Wiadomo, że miasto i kraj walczy z recesją i trzeba zaciskać pasa. Nikt nikogo nie zwalnia z pracy, miasto tylko chce dać firmą autobusowym prawo do przebijania prac, tak zresztą, jak w każdej innej dziedzinie. Ten dostanie kontrakt, kto poda najniższą cenę. Kierowcy protestują, bo to kończy ich gwarantowane zatrudnienie. Jak nowa firma wygra, to zatrudni takich kierowców jakich wybierze a tak pracują Ci co zawsze i nieważne czy leniwy, czy się spóźnia etc. to ma gwarancję, ponieważ ma największy staż. I gdzie tu logika? Przestaje się liczyć pracowitość, zdolności. Oni uważają, że jak pracujesz raz to musisz mieć pracę do końca życia. Też tak bym chciał. Z moimi latami pracy! Wstawałbym później, do pracy w ostatniej chwili wydałbym kilka poleceń, rozsiadł w mym fotelu przy biurku, pograł na komputerze, podrzemał i pod koniec sprawdził, czy inni nie przespali swojego dnia i do domu, oczywiście troszeczkę wcześniej! Na razie nie wygląda na to, żeby miasto się ugięło i dzieci szukają drogi do szkoły tak jak te w Polsce. Rodzice, zwykłe autobusy a jak stać na to, to taksówki.

     Następna sprawa, która poruszyła całą Amerykę, to sprawa broni palnej.
Po tej strzelaninie w szkole w Connecticut, Ameryka rozbiła się na dwie. Jedna grupa to Ci co wierzą w drugą poprawkę do konstytucji i prawo do posiadania broni a druga to Ci co uważają, że powinno to być ograniczone albo całkowicie zakazane. Najpierw moja opinia. NIE MAM OPINII. Albo mam, tylko trochę to skomplikowane. Z jednej strony uważam, że nie ma potrzeby, żeby ludzie posiadali broń maszynową czy inną temu podobną. Z drugiej jednak strony nasza konstytucja tego nie zabrania i zgadzam się z tym, że jest to piękny początek na ograniczenie wolności w naszym kraju. Dzisiaj podpiszą prawo zabraniające broni szybkostrzelnej, bo taką strzelano w tej szkole i wielu innych. Za kilka lat, kiedy o tym zapomnimy, zdarzyć się może następny przypadek strzelaniny, gdzie jakiś wariat przyjdzie z pięcioma pistoletami i zastrzeli 20 osób. Do głosu dojdą Ci sprawiedliwi i dojdą do wniosku, że trzeba zabronić posiadania jakiejkolwiek broni. A co z nożami? Następnie zamkną wszystkie gazety, które będą protestowały przeciw tym regulacją! Dla dobra ludu. Widzicie gdzie się przesuwamy. Nie przypomina nam to tego, co przeżyliśmy w komunizmie. Zawsze było wytłumaczeni, że to dla dobra wszystkich. Wolność jest tylko jedna. Ludzie mają prawo do decydowania o swoich losach i prawach. Nie jeden prezydent, burmistrz, czy kilku wybranych przedstawicieli. Każdy Stan Ameryki, powinien oddać to do głosowania i jeśli większość ludzi tak zadecyduje, to niech tak będzie. Na razie to nie wygląda na wolny kraj.
    Zresztą! Sprawdźcie na internecie. W tych krajach, co broń jest zabroniona, lub poważnie ograniczona, przestęp i zabójstw jest dużo więcej niż w Stanach. Kryminaliści zawsze ją dostaną. Zawsze znajdzie się jakiś wariat, który kogoś zamorduje. Lepiej popatrzmy w nasze systemy karania i więzienia. Mordercy wychodzą na wolność za dobre sprawowanie i znów kogoś mordują. Wielu chorych psychicznie chodzi między nami i tylko kwestia czasu, kiedy jakiś z nich zepchnie kogoś pod pociąg. Problemów są tysiące. Myślę, że najmniejszym z nich jest ten, że ludzie chcą mieć broń w domu, żeby w razie potrzeby można było wsadzić kulkę w łeb temu kto włamał się do domu i zagroził bezpieczeństwu Waszej rodzinie. Ale to tylko moja opinia i z tego co się dzieje nie jest ona już ważna. Mądrzejsi ode mnie zadecydują o moich prawach i losach. Wrócimy do czasów prohibicji. Tylko że wtedy więcej się piło i strzelało niż w czasach wolności.