Wyjechaliśmy o dziewiątej rano i bez korków dobiliśmy na lotnisko. Zatrzymaliśmy się tylko w Dunkin Donuts po śniadanie i na stacji benzynowej.
Na lotnisku bez żadnych problemów. Było bardzo pusto, bo nie dużo ludzi wylatuje we wtorek w środku dnia. Oddanie walizek i dostanie miejscówek zajęło tylko kilkanaście minut. Potem się porzegnaliśmy i cała trójka przeszła przez odprawę celną. Też bez problemów.
Chociaż wracają za tydzień, jednak każde pożegnanie jest trochę smutne. Może nie dla nich bo czeka ich przygoda w tropikalnym kraju. A mnie może smutno, bo nie jadę z nimi? Niestety. W Stanach ma się coś za coś. Możemy sobie pozwolić na wiele rzeczy, ale kosztem ciężkiej pracy i braku wakacji.
W tej chwili śledzę ich lot. Przelatują w tym momencie nad stolicą kraju Washington DC.
Dolecą do miasta Cancun i tam odbierze ich przewodnik i dowiezie na miejsce wypoczynku. Załatwilem im hotel, który powinien się podobać. Ma bardzo dużo basenów, bary z drinkami w ich wodach, piękną plażę, no i najważniejsze, że wszystko jest wliczone, czyli mogą jeść i pić bez ograniczeń.
Będą bardzo blisko Cancun. Myślę, że wyskoczą tam na zwiedanie. W miejsce to przyjeżdża bardzo dużo młodych ludzi. Dlatego jest tam dużo różnych dyskotek. Wiele znanych ze zwariowanych pomysłów.
Najsłynniejszym jest Senior Frog.
Jest też bardzo dużo różnego rodzaju restauracji. Co oni będą tam robili i jak będą się bawić? Będziemy musieli poczekać na ich osobistą realcję.