Wtorek 1 Styczeń 2013
Trzeba się znów będzie przyzwyczaić do pisania prawidłowego roku. Przeważnie zajmuje mi kilka miesięcy, kiedy bez zastanowienia napiszę 2013.
Minął Sylwester. Większość bawiła się na zabawach, spotkaniach w grupach przyjaciół, rodzin. My tym razem bardzo skromnie, w naszym domu i tylko nasza trójka. Trochę mi tego wyjścia brakowało, bo należę do tej grupy, która lubi się bawić przy każdej okazji. Tak jednak wypadło. Był to więc trochę inny Nowy Rok. Byłem na skypie z moimi kochanymi siostrami i rodziną w polsce w momencie wybicia dwunastej godziny i mogłem się cieszyć, widząc ich pijących szampana, składających sobie życzeń noworocznych. Byłem z moimi rodzicami. Mam nadzieję, że mnie słyszeli, kiedy wspominałem chwile spędzone w minione święta razem z nimi, kiedy byli jeszcze na tym świecie. Najważniejsze, byłem razem z moją rodziną i choć życie nie zawsze układa się tak jak byśmy sobie tego życzyli, cieszyliśmy się z tego co mamy i że możemy być razem.
Kilka kilometrów od nas odbywała się jedna z największych imprez sylwestrowych na świecie (jeśli nie największa).
Więcej niż połowa uczestników tej imprezy, a było ich w tym roku ponad milion, to turyści. Niektórzy czekali na Time Square od samego rana, żeby zająć dobre miejsce.
Ci, którzy przyszli później, stali daleko na Broadway albo bocznych uliczkach.
Nowy Jork już po raz 104 powitał Nowy Rok na Times Square. Jest tam zawsze dużo występów gwiazd muzyki, pojawia się wielu znanych aktorów i wybitnych osób. Każda zakochana para chce mieć zdjęcie, kopiując sławny pocałunek marynarza po zakończeniu drugiej wojny światowej.
No i najważniejsza kula, która spada przy obliczaniu ostatnich 10 sekund starego roku.
Na zakończenie, mam ostatnią część z wyprawy do afryki. Jest to trzeci przystanek w Victoria Falls.