Monday, January 12, 2015

Urodzinowa niespodzianka


     W piątek wieczór, zaskoczył mnie telefon od kolegi.  Dzwonił z wakacji na Hawajach. Okazało się, że ich znajoma sprawdzała dom i znalazła wodę lejącą się z górnego piętra. To były bardzo zimne dni i prawdopodobnie pękła jakaś rurka. Woda dostała się do piwnicy i tam było już jej kilka centymetrów. Musiałem pojechać do niego i założyć pompę.  Załatwiłem to w ciągu godziny. Miał dużo szczęścia, że problem ten został szybko odkryty, bo zniszczenia mogły by być dużo większe.
   Sobotni wieczór spędziłem na imprezie urodzinowej.  Kilka dni przed Nowym Rokiem dostałem wiadomość od kolegi, Jacka, że organizuje urodzinową zabawę dla swojej żony. Ma być to niespodzianka. Zaskoczony, bo wiem że jej urodziny są latem, zacząłem się wypytywać o co tu chodzi. Jego logika była bardzo prosta. Mirka bardzo nie lubi niespodzianek i zastrzegła mu, żeby czasem tego jej nie zrobił. Postanowił więc zrobić to mimo wszystko, tylko pół roku wcześniej. Dla mnie to trochę głupi pomysł. Urodziny to urodziny i robienie ich 6 miesięcy wcześniej jest nielogiczne. Nie dał się przegadać i tak zostało. Może ja w tym roku zrobię sobie 60-te i 61-wsze urodziny w ten sam dzień. Będę miał wtedy z głowy następny rok.
     Wypadło też na mnie robienie zdjęć, wiec większość czasu latałem po kątach i cykałem fotki. To nawet mi nie przeszkadzało, bo po sylwestrze, tak naprawdę nie chciało mi się bawić i miałem wymówkę że nie mogę tańczyć. Wiesi nie było, bo pracowała.
      Ciekawy byłem reakcji Mirki. Stałem przy samym wejściu, oczywiście schowany. Troszkę się spóźnili. Wszyscy stali w dużej grupie w tyle restauracji. Kiedy Mirka i Jacek doszli prawie na koniec schodów (nasza sala była na pierwszym piętrze), Mirka nas zauważyła. Stanęła natychmiast, wyrzuciła z siebie potok słów (nie wiem dokładnie co, ale wyglądało na coś mocnego) i zaczęła schodzić. Jacek złapał ja za rękę i ciągnął w górę, ale przegrał by, gdyby nie wszystkie kobiety, które zeszły, żeby mu pomoc.



Wciągnęli ja na górę. Po chwili, nie miała wyjścia, doszła do siebie i zaczęła się witać z gośćmi. Nawet się ucieszyła, bo przyjechały jej koleżanki z Florydy i Chicago. Później już, szczególnie po kilku drinkach, dobrze się bawiła.



       Także wszyscy inni a ja do samego końca, czyli godziny pierwszej, w przerwach picia piwa, robiłem zdjęcia.