Dwa wydarzenia z wczorajszego dnia wzbudzają wiele dyskusji
i kontrowersji. Pierwsza historia zdarzyła się u nas w Nowym Jorku.
Po bloku mieszkalnym chodził mężczyzna i dzwonił do różnych
drzwi ale nikt mu nie otworzył. Aż do momentu kiedy kobieta, która była sama w
mieszkaniu, pozwoliła mu wejść. Prosił o szklankę wody. Okazało się to błędem.
Człowiek ten by tam tylko w jednym celu: gwałtu. Na szczęście kobieta zaczęła
krzyczeć i usłyszeli to sąsiedzi. Zawiadomili natychmiast męża, który był w tym
samym budynku. Dobiegł tam szybko i zabrał się do gwałciciela. Pobił go
strasznie a zakończył to metalowym prętem.
Facet znalazł się w karetce pogotowia i w szpitalu ogłoszono że nie
żyje.
Maż gwałconej
kobiety został aresztowany. Dzisiaj wyszedł na wolność, ale oskarżony jest
o morderstwo i czekać będzie na sprawę
sądową.
Oczywiście jak każda inna sprawa ma różnych zwolenników i
różne wyroki. Jedni uważają, że powinien iść do więzienia. Jako człowiek!
powinien przerwać bicie a nie doprowadzać do śmierci gwałciciela.
Inni, w której grupie ja się znajduję, widzą to całkowicie
inaczej. Może faktycznie powinien w pewnej chwil przestać bić. My jednak nie
wiemy dokładnie jak to wszystko się odbyło. Dla mnie, jak ktoś wejdzie do
mojego domu z jakąkolwiek próbą przestępstwa, włamania, kradzieży a szczególnie
gwałtu, musi być gotowy na tego konsekwencje. Jedna z nich jest przeniesienie
się do piekła z moją pomocą. Nie raz
słyszymy historię, kiedy właściciel nie zareagował szybko, lub był człowiekiem
i kryminalista wykorzystał tą słabość, pozbawiając go życia. Myślę, że był
on też w takim gniewie, wiedząc, że gwałcił on jego żonę, że nie kontrolował
swoich emocji i zrobił to co zrobił. Uważam też, że jak by takich wypadków było
więcej, a nie tych w których kryminaliści czują się chronieni przez nasze
prawa, wielu namyśliło by się drugi raz zanim zdecydowali by się na jakieś
przestępstwo!
Druga historia zdarzyła się w Cincinnati. Rodzina wybrała się do
Zoo. W miejscu gdzie znajdowały się goryle, w jakiś jeszcze niewyjaśniony
sposób, ich kilkuletni syn przedostał się prze metrowy mur i 1,5 metrowy płot z
krzewów do miejsca gdzie siedział srebrno grzbiety. Taki sam goryl, z którym
przebywałem w Ugandzie. W filmie
zrobionym przez jakiegoś turystę, widać wyraźnie, że początkowo goryl ochraniał
dziecko, później przeciągnął je za nogę przez płytkie wody basenu. Zatrzymał
się i ponownie swymi łapami zakrywał dziecko jakby je chronił. W tym czasie powstał
duży hałas z ludzkich okrzyków. Widocznie goryl się tym wystraszył, zdenerwował
i jeszcze raz przeciągnął chłopczyka w dalsze miejsce, niedostępne i
niewidoczne dla tłumu ludzi. Po krótkim czasie do miejsca tego weszli strażnicy
i zastrzelili goryla. Chłopcu nic się nie stało!
Byłem obok tych dzikich zwierząt i
to było dużo bezpieczniejsze spotkanie niż z każdą inną zwierzyną. Zachowanie goryla w klatce nie wyglądała na agresywne. Problem jest w tym, że teraz każdy
obawia się reakcji publicznej i wybierane jest mniejsze zło. Teraz ludzie są
oburzeni że zastrzelono goryla bez potrzeby ale gdyby zginęło dziecko wszyscy
by krzyczeli o braku szybkiej reakcji i zoo sądzone by było o morderstwo.
Przykro mi było oglądać to
wydarzenie. Szczególnie, że po mojej wyprawie bardzo polubiłem te stworzenia. Myślę,
że trzeba by było dobrze zwrócić uwagę na zachowanie rodziców a nie zaniedbań w
ZOO.
Prawdopodobnie za kilka dni, tygodni wyjdzie setki nowych zarządzeń
określających nowe przepisy bezpieczeństwa. Przykro, że przez głupotę jednych
wielu musi cierpieć. Pamiętam jak kilkanaście lat temu jeździliśmy na safari w
parku w New Jersey. Małpy wchodziły na samochody, wyjadały nam banany.
Podchodziły zebry, wielbłądy i wiele innych. Trzeba było uważać, bo niektóre
np. strusie wkładały głowy przez okna i szukały jedzenia. Park ten dalej
istnieje, ale wszystko już jest ogrodzone wielkimi płotami i lepiej jechać do
zoo bo można coś zobaczyć z bliska.