Wednesday, June 1, 2016

Nowy Jork i Cincinnati


Dwa wydarzenia z wczorajszego dnia wzbudzają wiele dyskusji i kontrowersji. Pierwsza historia zdarzyła się u nas w Nowym Jorku.
Po bloku mieszkalnym chodził mężczyzna i dzwonił do różnych drzwi ale nikt mu nie otworzył. Aż do momentu kiedy kobieta, która była sama w mieszkaniu, pozwoliła mu wejść. Prosił o szklankę wody. Okazało się to błędem. Człowiek ten by tam tylko w jednym celu: gwałtu. Na szczęście kobieta zaczęła krzyczeć i usłyszeli to sąsiedzi. Zawiadomili natychmiast męża, który był w tym samym budynku. Dobiegł tam szybko i zabrał się do gwałciciela. Pobił go strasznie a zakończył to metalowym prętem.  Facet znalazł się w karetce pogotowia i w szpitalu ogłoszono że nie żyje.
     Maż gwałconej kobiety został aresztowany. Dzisiaj wyszedł na wolność, ale oskarżony jest o  morderstwo i czekać będzie na sprawę sądową.


Oczywiście jak każda inna sprawa ma różnych zwolenników i różne wyroki. Jedni uważają, że powinien iść do więzienia. Jako człowiek! powinien przerwać bicie a nie doprowadzać do śmierci gwałciciela.
Inni, w której grupie ja się znajduję, widzą to całkowicie inaczej. Może faktycznie powinien w pewnej chwil przestać bić. My jednak nie wiemy dokładnie jak to wszystko się odbyło. Dla mnie, jak ktoś wejdzie do mojego domu z jakąkolwiek próbą przestępstwa, włamania, kradzieży a szczególnie gwałtu, musi być gotowy na tego konsekwencje. Jedna z nich jest przeniesienie się do piekła z moją pomocą.  Nie raz słyszymy historię, kiedy właściciel nie zareagował szybko, lub był człowiekiem i kryminalista wykorzystał tą słabość, pozbawiając go życia. Myślę, że był on też w takim gniewie, wiedząc, że gwałcił on jego żonę, że nie kontrolował swoich emocji i zrobił to co zrobił. Uważam też, że jak by takich wypadków było więcej, a nie tych w których kryminaliści czują się chronieni przez nasze prawa, wielu namyśliło by się drugi raz zanim zdecydowali by się na jakieś przestępstwo!
     Druga historia zdarzyła się w Cincinnati. Rodzina wybrała się do Zoo. W miejscu gdzie znajdowały się goryle, w jakiś jeszcze niewyjaśniony sposób, ich kilkuletni syn przedostał się prze metrowy mur i 1,5 metrowy płot z krzewów do miejsca gdzie siedział srebrno grzbiety. Taki sam goryl, z którym przebywałem w Ugandzie.  W filmie zrobionym przez jakiegoś turystę, widać wyraźnie, że początkowo goryl ochraniał dziecko, później przeciągnął je za nogę przez płytkie wody basenu. Zatrzymał się i ponownie swymi łapami zakrywał dziecko jakby je chronił. W tym czasie powstał duży hałas z ludzkich okrzyków. Widocznie goryl się tym wystraszył, zdenerwował i jeszcze raz przeciągnął chłopczyka w dalsze miejsce, niedostępne i niewidoczne dla tłumu ludzi. Po krótkim czasie do miejsca tego weszli strażnicy i zastrzelili goryla. Chłopcu nic się nie stało!


Byłem obok tych dzikich zwierząt i to było dużo bezpieczniejsze spotkanie niż z każdą inną zwierzyną. Zachowanie goryla w klatce nie wyglądała na agresywne. Problem jest w tym, że teraz każdy obawia się reakcji publicznej i wybierane jest mniejsze zło. Teraz ludzie są oburzeni że zastrzelono goryla bez potrzeby ale gdyby zginęło dziecko wszyscy by krzyczeli o braku szybkiej reakcji i zoo sądzone by było o morderstwo.
Przykro mi było oglądać to wydarzenie. Szczególnie, że po mojej wyprawie bardzo polubiłem te stworzenia. Myślę, że trzeba by było dobrze zwrócić uwagę na zachowanie rodziców a nie zaniedbań w ZOO.
   Prawdopodobnie za kilka dni, tygodni wyjdzie setki nowych zarządzeń określających nowe przepisy bezpieczeństwa. Przykro, że przez głupotę jednych wielu musi cierpieć. Pamiętam jak kilkanaście lat temu jeździliśmy na safari w parku w New Jersey. Małpy wchodziły na samochody, wyjadały nam banany. Podchodziły zebry, wielbłądy i wiele innych. Trzeba było uważać, bo niektóre np. strusie wkładały głowy przez okna i szukały jedzenia. Park ten dalej istnieje, ale wszystko już jest ogrodzone wielkimi płotami i lepiej jechać do zoo bo można coś zobaczyć z bliska.