Przechodziłem przez budowę i sprawdzałem czy wszystko zakończone jest jak trzeba. Z przodu zauważyłem zamieszanie. Kilku stolarzy wyszło na autostradę, gdzie ruch został całkowicie zatrzymany. Wyglądało na jakiś wypadek. Podszedłem natychmiast i co się okazało.
Duży, czarny SUV zderzył się z mniejszym. Po wypadku z większego auta wyszedł potężny, czarny mężczyzna i podszedł do mniejszego. Po bardzo krótkiej kłótni, uderzył modą dziewczynę, pięścią w twarz. Także rozbił jej I-phone.
Kiedy podszedłem bliżej, dziewczyna była roztrzęsiona i płakała. Była przerażona. Nie tylko ją pobił, ale powiedział, że jest policjantem i postara się, żeby ją aresztowali. Moi ludzie wyszli na drogę, żeby ją ochronić. Victoria, tak jej było na imię, była ze cztery razy mniejsza od tego faceta. Nawet kiedy podeszliśmy, żeby ją chronić, ten butnie odpowiadał że nic mu nie zrobimy, bo jest policjantem. Trafiła kosa na kamień!!
Wiedząc, że może być groźnym rywalem, zadzwoniłem do swojego człowieka, który był policjantem na emeryturze. Zadzwoniliśmy na 911 (policję) i chcąc szybszej reakcji powiedziałem o pobiciu, ale dodałem, że dalej podskakuje i jest groźny.
W ciagu kilku minut zjawiło się kilka radiowozów. Po wysłuchaniu dziewczyny, widać, że są gotowi coś zrobić, ale tu ich kolega wyciągnął odznakę policjanta i po cichu zaczeły się negocjacje. Po chwili wrócili do nas i tłumaczyli dziewczynie, że nie ma co robić, lepiej tą sprawę zamknąć i wrócić do domu. Ona naprawdę przestraszona, powiedziała że się zgadza, tylko czy można jej zwrócić pieniądze za telefon, który kosztuje 600 dolarów. Nawet nie pozwoliłem jej skończyć.
Czy zgodzicie się ze mną panowie i panie (były tam też policjantki), że u nas w Nowym Jorku jest prawo, że jeśli w jakiejś sytuacji, zostaje uszkodzone mienie danej osoby w wysokości powyżej 450 (nie byłem pewny tej sumy, ale wiem że tak jest) dolarów, to sprawa przechodzi do kryminalnych i macie obowiązek aresztowania atakującego?
Małe poruszenie wśród cops. Wreszcie sierżant odpowiada mi, że tak, ale ona musi złożyć skargę. Wtedy ja: ona jest wystraszona przez wypadek i Was. Ale ja składam skargę i zaznaczam, że jeśli ten człowiek ma być natychmiast aresztowany, to mam zapisany jego numer policjanta (później moj kolega policjant odkrył, że był on strażnikiem w więzieniu), jego rejestracę samochodu, mam jego zdjęcie i poprosiłem o telefon Victorii (przy nich, żeby widzieli) do przyszłego kontaktu.
Jeżeli nie, to wszystkie te informacje przekarzę do gazet i instytucji kontrolujacych policję.
Znów zebrali się w kupkę i moja metoda zadziałała. Zaczęli spisywać protokół. Ja poradziłem dziewczynie co musi zrobić i zabierałem się do powrotu do biura. Rzuciła mi się na szyję i płacząc bardzo dziękowała, że ktoś stanął w jej obronie. Także uściskała moich pracowników.
Wracając już do domu, zadzwoniłem do niej, żeby upewnić się czy wszystko działa i powiedziała mi, że właśnie w kajdankach wsadzają go do samochodu.
Dalej jestem tym który wspiera policję. Wiem że nie zawsze jest łatwo reagować prawidłowo w momencie zagrożenia. Policja musi być, inaczej bylibyśmy bezbronni wśród odpadów społeczeństwa. Jednak sytuacja, kiedy wielki facet bije drobniutką dziewczynę jest nie do zaakceptowania. Szczególnie że jest to człowiek, który powinien nas ochraniać.
W tym wypadku sprawiedliwości stało się zadość.