Friday, November 29, 2013

Thanksgiving i Czarny Piątek




Już po świętach Thanksgiving. Zaczęły się małym problemem. Rano przy przygotowywaniu jedzenia, zepsuła się maszynka do mielenia mięsa. Wiesia była w połowie pracy przygotowania nadzienia do indyka. Dla nas indyk bez tego dodatku nie jest ten sam. Najpierw więc próbowałem czy można to naprawić, ale niestety, rozebrałem maszynkę do najmniejszych części i nic nie mogłem znaleźć. To nawet dobrze, bo gdybym naprawił, to nie potrafiłbym złożyć tego z powrotem. Następnie wyjechałem w okoliczne tereny w poszukiwaniu sklepu, w którym mógłbym ją kupić. Po 2 godzinach jazdy z przystankami, zrezygnowałem bo nie było jednego otwartego sklepu. Nie spodziewałem się nic znaleźć, ale musiałem udowodnić żonie, bo inaczej miałbym nieprzyjemny dzień.
    Dobrze, że trochę zmieliła przed śmiercią maszynki i na tym pozostało. Będzie trochę mniej. Dwudziesto-funtowego (czyli około 9 kilogramów) indyka wstawiłem o 12 godzinie. W tym roku przygotowywałem go trochę inaczej. Najpierw wstawiony do piekarnika, przykryty, siedział tam dwie godziny. Przed wstawieniem, wlewam wody do pojemnika z indykiem, tak, żeby nie moczył się w niej, bo ten ma metalowa podstawkę na której leży ptak i jest gdzieś 2.5 centymetra ponad dnem garnka. Po dwóch godzinach, zdejmuje przykrywę i od tego czasu, co dwadzieścia minut polewam go tą wodą. Dodam, że co roku do tej wody dodajemy kilka kostek rozpuszczonego masła. W tym roku tego nie zrobiłem, tylko zamiast polewania wodą, po prostu smarowałem go tym masłem. Trwało to około trzy godziny. Już dobrze zarumieniony i gotowy, został jeszcze raz przykryty i posiedział w piekarniku następne pół godziny.
 

 To chyba najlepszy indyk jakiego jedliśmy. Po prostu
 rozpływał się w ustach.
    Inne dania były typowymi dla naszego stołu. Czyli oprócz indyka i nadzienia były ziemniaki, słodkie ziemniaki pokryte orzechami, brukselka, gruszki na słodko, sos żurawinowy wymieszany z brzoskwiniami i oczywiście sos z pieczarkami do polewania ziemniaków i nadzienia.
 
Jak zwykle, przygotowania trwają cały dzień, a wystarczy kilkanaście minut i talerze są puste. Spędziliśmy chwile przy stole i przenieśliśmy się na wygodne kanapy, żeby wypić kawę, zjeść key lime pie, czyli ciasto którego nazwy nie jestem przetłumaczyć a robione jest z limy. Obejrzeliśmy film Behind the Candelabra o  Władziu, czyli pianiście Liberace, którego matka była polką a ojciec Włochem. 

Był jednym z najwięcej znanych pianistów i homoseksualistów. Zmarł na Aids. Ciekawy film. Główne role grane przez Michael Douglas i Matt Damon.

 Niestety ja musiałem udać się spać, bo muszę iść do pracy na drugi dzień.
       Przyjechałem do pracy z przyzwyczajenia bardzo wcześnie, choć nie musiałem, bo dzisiaj jest nas tylko kilku w biurze. Wszyscy inni mają wolne.
I tu niespodzianka. Prądnica zasilająca moje biuro przestała działać i nie było prądu. Kiedy wszedłem do biura, mój biedny kot (w środku było tylko kilka stopni Celsjusza) czekał na mnie i opowiadał mi przez kilka minut jak mu zimno. Nie przestawał miauczeć i natychmiast wskoczył mi na kolana i wszedł pod kurtkę. Tam zadowolony zaczął mruczeć. Po godzinie zdołaliśmy uruchomić prądnice i szybko nagrzaliśmy biuro.
     Kobiety mają plan udania się do Elaine kondominium i dekoracji jej mieszkania na Święta Bożego Narodzenia. Później chcą się udać na drobne zakupy, raczej dla miłego spędzenia czasu niż samych zakupów. Ja mam pojechać po pracy, żeby je na te zakupy zabrać. Już wczoraj tłumaczyłem im, że to nie ma sensu, bo to jest Czarny Piątek, ale oczywiście nie chciały słuchać. Jest to potoczna nazwa dnia po  Dniu Dziękczynienia   w USA,  rozpoczynającego sezon zakupów na Gwiazdkę. Wiele punktów sprzedaży oferuje w dodatkowych godzinach, niekiedy nawet całą dobę, jednodniowe okazje i zniżki. W Stanach Zjednoczonych jest to często najbardziej dochodowy dzień dla sprzedawców; w ten dzień od wielu lat zakupów dokonuje ponad 100 milionów Amerykanów. Dlaczego czarny? Bo jak dzień ten nie da oczekiwanych zysków, oznacza to, że sklepy i wszyscy inni nie będą mieli dobrych zysków w danym roku. Ludzie dostają dosłownie szału na tym punkcie. Rano ustawiają się olbrzymie kolejki. Szczególnie popularne są sklepy z zabawkami i sprzętem elektronicznym. Co roku dochodzi do bijatyk między kupującymi i wielokrotnie musi reagować policja. 


 
W tym roku, pierwszy raz w historii, Macy‘s na Manhattanie otworzył drzwi już w sam Thanksgiving. Przed drzwiami ustawiła się kolejka z 15000 tysiącami osób. Myślę, że trzeba by ich było wysłać do dawnej polski, kiedy trzeba było stać w kolejkach po chleb i wszystko inne. Kiedy rano podjeżdżałem pod biuro, przejeżdżałem obok centrum handlowego. Już o 6 rano wypełniony był samochodami. Jeszcze raz spróbowałem szczęścia z Wieśką, tłumacząc jej, że zakupy dzisiaj nie mają sensu. Zaproponowałem, że zabiorę je jutro, w sobotę i wreszcie się zgodziła.
    Pojadę je tylko odebrać z Forest Hills i pojedziemy do naszego domu.
Jutro będę mógł skończyć dekoracje świąteczne i oficjalnie włączyć światła.
Zaczął się najbardziej zajęty sezon roku. Czas Świat Bożego Narodzenia.
    Jeszcze jedno. Ponieważ zaczyna się zima, załaczam filmik, który dostałem od kolegi. Takie małe ostrzeżenie przed tym co może nas spotkać.
http://www.youtube.com/embed/xKy2lLNQYrI?rel=0
 
  

Wednesday, November 27, 2013

Nowojorskie wiadomości


     Kontynuacja tego co zacząłem poprzedniego dnia.
Pisałem już kilkakrotnie, że zasypywani jesteśmy nowymi przepisami i prawami, wymyślanymi przez tych których sami wybieramy, które dla mnie nie są niczym innym tylko ograniczaniem naszej wolności, pod płaszczykiem ulepszania świata. Ostatnio na stronach gazet pisze się o nowych pomysłach. W stanie New Jersey podane ma być pod głosowanie nowe prawo, które ma zapewnić nam bezpieczeństwo. Jeśli by to przeszło przez stanową biurokrację to kierowcy samochodów, nie tylko będą karani za wszelkie łamanie ruchu drogowego, nie zakładanie pasów bezpieczeństwa, rozmowy telefoniczne i tekstowanie, ale troszkę więcej. Kary maj być nałożone za palenie papierosów, robienie makijażu i wszelka konsumpcja pokarmów! 


Czy w to wlicza się picie kawy, nie wiem. Dodam, że zgadzam się z tym że wiele z tych czynności, szczególnie makijaż są ładnie mówiąc niepoważne. 
   Czyli sfrustrowany policjant po kłótni z żoną, wyjedzie na drogę i wlepi Ci mandat za dłubanie w oku (bo np. Coś Ci w nie wpadło), bo stwierdzi, że to było robienie makijażu. Śmieszne, że jeden z kierowców, jadąc samochodem programować będzie GPS, czy szukał dobrej muzyki w radiu i to będzie legalne, a drugi palił papierosa i dostanie mandat. Oczywiście do czasu, bo pewnego dnia wprowadzą dodatkowe przepisy i wtedy będzie prawo, że jak dwie ręce nie będą na kierownicy to natychmiast można kryminalistę ukarać. A jak chcesz się podrapać, bo coś Cię zaswędzi, to lepiej miej pasażera, który Ci w tym pomoże.
     W Nowym Jorku głosują nad prawem, żeby ograniczyć szybkość do 30 km na godzinę w każdym miejscu oprócz tych, które będą oznakowane i szybkość podwyższona. A to dlatego, że kilka lat temu jakiś kierowca zabił dziecko jadąc 40 kilometrów na godzinę. I znów nie ważne, że może ten dzieciak wyskoczył niespodziewanie na drogę, że może kierowca nie potrafi jeździć. Jeden przypadek głupoty, nieuwagi ma zmieniać całe nasze życie. Pytam się czy 30 kilometrów wystarczy? Czy może powinniśmy ustalić 20 na godzinę. A może po prostu zrezygnować z samochodów w miejscach publicznych? Czy ktoś zagwarantuje mi, że przy takich szybkościach nie będzie wypadków? A co z tymi, którzy je złamią i pojada szybciej. Czy wtedy trzeba karać cały naród? I znów wracamy do tego samego problemu karania wszystkich za kilku idiotów.  
     Następne prawo i tu niespodzianka, mogę się z nim zgodzić, to zabronienie podawania jedzenia na wynos, kawy w pojemnikach ze styropianu. 


Są podobno trudne do przerobienia ze śmieciami a co roku wyrzucamy ich w samym Nowym Jorku aż do 70,000 ton. Jeżeli to zanieczyszcza środowisko, nie powinno być dużego problemu z zastosowaniem papierowych kontenerów, które i tak używane są w wielu miejscach.
    Jeszcze jedna duża zmiana w naszym mieście. Żółte taksówki, którymi jeździłem prawie przez trzy lata, są najważniejszym środkiem transportu w NY. Niestety wszyscy kierowcy obsługują przeważnie sam Manhattan i lotniska, bo tam można zarobić. Pamiętam dobrze jak dostawałem pasażera, który chciał jechać do innej dzielnicy, byłem bardzo niezadowolony, bo znaczyło to długi powrót bez żadnego klienta, czyli strata pieniędzy.
Przez te wszystkie lata, inne dzielnice (Bronx, Queens, Brooklyn, Staten Island) obsługiwane były przez nielegalne tak zwane Gypsy Taxi, czyli cygańskie taksówki. Nie były one rejestrowane, czyli kierowcy nie płacili podatków a i pasażerowie nie byli pewni, kto ten samochód prowadzi. Może to być np. przestępca, który rabuje ludzi. Wreszcie po tylu latach, Bloomberg wydał 18000 nowych licencji na taksówki, które maja obsługiwać te tereny. Nie mogą one pracować na Manhattanie i lotniskach. Taksówki nie będą żółte, tylko jasno zielone. 

Miasto zarobi na tym pieniądze, bo kupno licencji kosztuje i kierowcy będą płacili podatki, tak jak każdy inny mieszkaniec tego miasta. Co jest też ważne, pasażer będzie czuł się bezpieczniej, bo wsiadać będzie do samochodu, który obsługiwany jest przez ludzi z kontraktami a nie jakimś przypadkowym nie wiadomo kim.
    I ostatnia wiadomość z Nowego Jorku. Powstała nowa gra i zdobywa coraz większa popularność: Knockout Game. Polega ona na tym, że grupa młodych ludzi, szuka ofiary ( w większości wypadków starsze osoby, kobiety) i jedni filmują całość a inny podchodzi znienacka do tej osoby i próbuje jednym ciosem zrobić jak najwięcej szkody i oczywiście najlepsi są Ci, którzy potrafią tak uderzyć, że osoba ta traci przytomność. Później film ten wkładają na Youtube i są bohaterami w swoim gronie.

     Oczywiście gra ta nie rozprzestrzeniła by się na cały kraj, gdyby nie prasa, która się rozpisuje nad tym ze szczegółami i inne grupy czytając to, dochodzą do wniosku, że to świetny pomysł. Jest już dziesiątki, setki takich przypadków. Jedna starsza kobieta jest dalej w komie. Na szczęście, reakcja władz, jest dość szybka. W Filadelfii, ustanowili prawo, że udowodnione przypadek takiej gry, kwalifikuje atakującego do oskarżenia o próbę popełnienia morderstwa, czyli wiele lat więzienia. Inne miasta też szybko reagują i mam nadzieje, że to się szybko skończy. Były już też dwa przypadki, że ofiary (mężczyźni) posiadali bron palną i po ataku postrzelili tych chuliganów (a jednak posiadanie broni, nie jest takim złym pomysłem). Mało tego, policja po przybyciu na miejsce wypadku i stwierdzeniu faktów aresztowała nie strzelającego ale tego od gry.
   To wszystkie najnowsze wiadomości z naszego Wielkiego Jabłka.

Tuesday, November 26, 2013

GRAFFITI


    Ostatnio pisałem o przyjemnych rzeczach, takich jak świętach, zabawy. Dzisiaj wrócę trochę do tych nieprzyjemnych, czyli polityce.
Nowy Jork codziennie się zmienia. Raz na dobre raz na złe. W wielu przypadkach jest to niezależne od nas, ale w większości jest to wpływ czyjegoś działania.
     Przez ostatnie kilkanaście lat, zwyciężyliśmy wojnę z graffiti, czyli tworzeniem obrazów, podpisów lub rysunków, które są umieszczane w przestrzeni publicznej lub prywatnej za pomocą różnych technik. Wspominam o tym, bo jest to moim problemem na budowach. Do momentu, kiedy miasto nie przejmie moich budów, czyli do ich ukończenia, my jesteśmy odpowiedzialni za te malowidła i jeśli ktoś coś namaluje to muszę to usuwać. Ostatnio pojawia się ich coraz więcej. Wojnę tą rozpoczął i wygrał burmistrz Giuliani a Bloomberg dobrze dał sobie radę z jej kontynuacją. Niestety powoli się to zmienia i uważam, że pogorszy się w najbliższym czasie. Pierwszym powodem jest nasza prasa. Zwróciliście chyba uwagę na psychikę  społeczeństwa obecnych czasów.
   Po pierwsze to uważanie, że demokracja, równość to jest coś co daje wszystkim równe prawa, bez różnicy jaki jest ich wkład w rozwój swojego miasta, kraju, cywilizacji. I nie daleko rożni się to od komunizmu i starego polskiego powiedzenia: „Czy się stoi, czy się leży dwa patyki się należy!”.
O tym już pisałem.
     Po drugie, szukanie w każdej sytuacji niefortunnych przypadków, czy nie można tego wykorzystać do sadzenia kogoś o coś.  Wielu normalnych obywateli nie robiło by tego, ale dochodzą do wniosku, że wszyscy inni to robią to czemu oni maja pozostać w tyle. Dawniej, ktoś idący na spacer, potknął się o nierówność na chodniku, przewrócił się i złamał nogę. Jedną z jego reakcji byłoby wyzwanie siebie samego o głupotę i nieuwagę. Poszedłby do lekarza, noga w gips i sprawa zakończona. Teraz oczywiście, pierwsza reakcja to rozejrzenie się wokół i wyszukanie wszystkich możliwych sprawców jego nieuwagi. Czyli właściciela domu obok chodnika, bo nie zadbał o jego naprawę, władze miasta bo oni też powinni to zrobić. Może producenta butów, bo mogły być więcej elastyczne, kontraktora który wybudował ten chodnik i tak dalej. W tej samej chwili zjawia się prawnik, który całkowicie zgadza się z pretensjami poszkodowanego i ta drobna usterka pozwala rozruszać ekonomie. Prawnicy, sędzia, poszkodowany zarabiają olbrzymie pieniądze. Także rząd, bo zbiera podatki od wygranych pieniędzy. Wszyscy są szczęśliwi, bo płaci za to ubezpieczenie! I nawet nikt nie pomyśli, ze ubezpieczenia na następny rok podskakują o 10 procent i że sami są tego powodem.
    Następny powód, (od czego zacząłem) czyli zafascynowanie sławnymi ludźmi, gwiazdami. Główna winę za to ponosi prasa, która rozdmuchuje każdą sprawę. Wszyscy czytają jak ubiera się Lady Gaga, gdzie jadł obiad Tusk, czy Kaczyński ostatnio urósł. Śledzą ich kamery i reporterzy i nikt nie chce czytać o poważniejszych rzeczach, tylko o tych tak mało istotnych rzeczach. Ta fascynacja doprowadza do tego, że każdy też chciałby być jednym z nich. Wszyscy posiadają teraz kamery, aparaty fotograficzne, bo są umieszczone w zwykłych telefonach komórkowych. Każde wydarzenie zostaje więc filmowane i natychmiast pokazywane na Youtube. Może spowodować to, że osoba która to sfilmowała, zostanie sławna. Mordercy, kryminaliści piszą książki w więzieniu i zarabiają na tym olbrzymie pieniądze.  Jeżeli jakiś pomyleniec, zboczeniec, wyjdzie na ulice, w szkołach, miejscach publicznych i zabije dziesiątki osób, to prasa robi z niego sławnego człowieka. Dla tych niezrównoważonych, staje się to nieraz bardzo atrakcyjnym powodem do powtórzenia tego aktu.
Tak też dzieje się tutaj ostatnio z graffiti. Banksy jest pseudonimem angielskiego artysty, politycznego aktywisty. Chociaż, nie może on sprzedawać swoich „dzieł”, to robi o tym filmy (jeden był nawet nominowany na Oskara za dokumentalny film) i stał się bardzo sławny. Rożni się od zwykłych artystów graffiti, bo jest naprawdę oryginalny i wielu ludzi zatrudnia go do namalowania czegoś na ich budynku.



 Inni próbują na tym zarabiać pieniądze i sprzedawać te dzieła na aukcji, nie martwiąc się o to jak ten co wygra przetarg zdejmie to dzieło ze ściany budynku. Ostatnio było pełno informacji w gazetach o jego dziele, które znajdowało się przy płocie ogradzającego teren naszej firmy. Nałożył on kilkanaście bloków cementowych na siebie, dorzucił trochę cementu i nazwał to Sfinks. 

Pewnego dnia, jakaś osoba zwinęła to z ulicy i ma być wystawiona na aukcji za kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
     Innym przypadkiem jest  opuszczony budynek w dzielnicy Queens, Long Island City. Budynek ten był miejscem, gdzie „artyści” graffiti z całego kraju, nawet świata umieszczali swoje malowidła. 

Ostatnio, ktoś wykupił ten teren i przygotowuje się do jego wyburzenia. Prace takie trwają pewien czas, doszedł on chyba do wniosku, że może mieć kłopoty z tymi ludźmi, broniącymi swoich dzieł i pewnej nocy, wynajął firmę, która zamalowała większość „dzieł” białą farbą. 

Już na drugi dzień, cała prasa pisała o tym co się stało. Artyści dawali wywiady i nawet płakali. Oburzeni, że ten wandal (właściciel) powinien być ukarany za takie zniszczenia. Jedna dziewczyna, wypowiadała się i nie mogła się nadziwić, jak można bez żadnego pozwolenia wymalować budynek? Parodia? Farsa?
     Do czego jednak dążę. Wszyscy o tym czytają na co dzień. Także „artyści”. Zdaja sobie coraz więcej sprawę, że wielu doszło do sławy dzięki tym dziełom, wiec może jemu też się uda. Zaczynają wychodzić z powrotem na ulice i uwieczniać swoje prace na budynkach, mostach, etc. Choć mogę się zgodzić z tym, że niektóre z tych prac są naprawdę interesujące,

 to większość jest po prostu wandalizmem i nie ma nic wspólnego ze sztuką. 




Nie mówiąc nawet o szkodach materialnych dla osób prywatnych jak i miasta. Wszystkie mosty, metro, budynki pokrywane są specjalną, przezroczystą farbą, która pozwala na łatwiejsze usunięcie tych malowideł i jest bardzo droga. Wszystko to oczywiście opłacane jest przez nas samych, bo pokryte z naszych podatków.




Sunday, November 24, 2013

„Obecność”



            Jest godzina 23-cia a ja siadam przed komputerem. Powód jest dość prosty. Nie chcę się położyć spać, bo się boję. Może trochę przesadzam, ale nie za bardzo. 
     Skończyłem oglądać nowy horror „The Conjuring”, w polskim przetłumaczeniu „Obecność”.

W 1971 roku, Roger i Carolyn przenieśli się do zrujnowanej farmy w Harrisville, Rhode Island z ich pięcioma córkami. Już następnego ranka Carolyn budzi się z tajemniczymi siniakami i znajduje swojego psa, martwego na zewnątrz domu. W ciągu najbliższych kilku dni, występują różne przypadki paranormalnych zakłóceń. Jednym z nich jest zatrzymanie wszystkich zegarów o dokładnie 03:07. Nie będę opisywał całego filmu, dodam tylko że jest to oparte na faktycznych wydarzeniach. Spodziewam się oczywiście, że film trochę dodał i podkolorował wszystkie zdarzenia, mimo wszystko to się podobno wydarzyło. 
    Każdy odbiera filmy inaczej. Jednemu się spodobają a inny uważa to za najgorszy zrobiony film. Myślę, że i ten wzbudza różne reakcje. Dla mnie był to jeden z lepszych horrorów jakie widziałem. Jeżeli ktoś się lubi straszyć, to radzę obejrzeć. Jeśli ktoś ma problemy z „Egzorystą”, to lepiej nie. 
     Zastanawiam się jednak nad samym tematem demonów i egzorcyzmu. Oczywiście sceptycy to wszystko wyśmieją i także tych co w to wierzą. A Ci drudzy wierzą w każdy drobiazg. 
Prawda jak zwykle jest gdzieś po środku. Ja jestem bliżej tych co się wyśmiewają, jednak nieraz mam pewne wątpliwości. Przypadki paranormalnych wydarzeń się zdarzają, choć większość to pomyłki, lub specjalnie spreparowane sztuczki, żeby stać się sławnym. 
     Polecam ten film, dla tych co szukają emocji. Na mnie zrobił wrażenie.
     Ostatnim razem pisałem o dzięciole, który niszczy mi dom. Na razie (trzymam kciuki) przestał się pojawiać. Nie mam pojęcia, która z moich akcji podziałała, ale coś go przestraszyło. Mam nadzieję, że na stałe. Codziennie obserwuję okolicę. 
    Ten aparat, który gra głosy ptaków działa. Nie wiem czy dzięcioł się tego boi, ale zauważyliśmy na drzewie (tam zawsze siedział dzięcioł) dużego jastrzębia. Prawdopodobnie szukał partnerki, która śpiewa cały dzień z mojego aparatu. To dobry znak, bo tego na pewno przestraszy się mój dzięcioł.
     Dzisiaj skończyłem ubierać choinki. Jak zwykle dwie. Jedna w kolorze złotym w naszym pokoju gościnnym

a druga w kolorze burgundy na dole w bibliotece.

Nie mam pojęcia jak przetłumaczyć na polski ten kolor. Może w kolorze buraczkowym. Ha, ha. W tym roku pozmieniałem część światełek na LED. Niestety one są jeszcze bardzo drogie, więc wymieniam  co roku pewną część. Jest jednak duża zaleta w ich wymianie. Zużywają bardzo mało prądu w porównaniu z tradycyjnymi. Także dużo mniej się wypalają. Oszczędności są duże, bo lampek jest duża ilość. Tylko jedno drzewko ma ich 600. Często więc w tym czasie, kiedy ktoś włączył suszarkę i jeszcze coś większego, siadały korki.
     Teraz zostało nam udekorowanie domu na sylwetra. 
W następny czwartek obchodzimy Thanksgiving a zaraz po tym, trzeciego grudnia idziemy na przyjęcie urodzinowe gubernatora stanu Nowego Jorku, Andrew Cuomo. Chciałbym napisać, że jest to mój znajomy, który przychodzi do mnie na kawę, ale oczywiście że nie. Idziem razem z kilkoma osobami z Wiesi firmy. Na przyjęciu będzie wiele ważych osobistości politycznego świata a zabawiał nas będzie Billy Joel.

Monday, November 18, 2013

Dzięcioł


         Bardzo pracowity weekend.

    I to częściowo wcale nie planowany. Powód bardzo niespotykany. Wojna z dzięciołem.  Mój znajomy z poprzednich lat, powrócił i utrudnia mi życie.
Już od kilku tygodni pracuje ciężko nad upiększeniem mojego domu i wydzióbuje ładne, rożnego rozmiaru dziury w moim tunku, stiuk. Tym razem uparł się na kolumnie z przodu domu. Zanim się zorientowałem, miałem 6 otworów. Oprócz tego że niszczy mi fasadę domu to wszystko jest pokryte styropianem, który wydłubuje z wewnątrz ścian. Wszedłem na Internet i zacząłem wyszukiwać jak inni rozwiązują ten problem. Najlepszym wyjściem, byłoby ścięcie drzewa w pobliżu domu. Wielu pisało, ze usunięcie takiego drzewa pomaga, bo nie przylatuje on już w te okolice. Niestety tego nie mogę zrobić, bo miasto zabrania wycinania drzew, szczególnie tych z przodu domu, które były przez nich sadzone. Następna metoda to podłączenie specjalnego aparatu, który przez głośnik wysyła głosy ptaków, których dzięcioły się boją. Natychmiast to kupiłem (150 dolarów), 

i czekałem na dostawę. Także zawieszenie straszaka, w tym wypadku coś podobnego do piłki plażowej z namalowanymi obiektami wyglądającymi jak oczy.

Też natychmiast zamówiłem. Jeszcze jedna metoda. Wieszanie taśmy wykonanej z materiału podobnego do folii, która ruszając się na wietrze, odbija promienie słońca i to ma je wystraszyć. Wszystko to przyszło w piątek.
    Jeszcze przed dostawą, postanowiłem naprawić szkody. W czwartek zalepiłem dziury cementem i po odczekaniu kilku godzin zacząłem pokrywać to stiuk. W tym momencie zauważyłem, że francowaty ptaszek, siedzi na drzewie i mnie obserwuje. Krzyki nic nie pomogły. Zakończyłem prace i poszedłem odnieść drabinę. Kiedy wróciłem, ten już siedział na kolumnie i rozdziobywał świeży cement. Rzuciłem w niego znalezionym obok kawałkiem gałęzi i odleciał. Znów naprawiłem szkodę i szukałem czy gdzieś nie siedzi, ale ten się wyprowadził.
     W pracy, zdesperowany załatwiłem dużą wiatrówkę. Teraz to już wojna.
Kiedy dojechałem do domu, podchodząc pod drzwi, wiedziałem już że wrócił, bo na ziemi było pełno styropianu. Tym razem były tylko dwie dziury. Ale jedna jak się później okazało, głęboka na  3 centymetry. W domu zastałem też wszystkie moje zamówione materiały na walkę z bydlakiem.
Nic już nie mogłem zrobić, bo się ściemniało, więc odłożyłem prace na sobotę.
      Od samego ranka, zamontowałem cały sprzęt. Najpierw ten głośnik. Włączyłem wszystkie cztery głosy. Każdy z nich był śpiewaniem jakiegoś ptaka ( nie mam pojęcia jakiego. Myślę że musi być to sowa, może jastrząb?). Mam nadzieję, że sąsiedzi się nie wyprowadzą. Niestety po godzinie dzięcioł się pojawił na moim drzewie. Wygląda na to, że mu to w cale nie przeszkadza. Następnie powiesiłem tą piłkę. Gdzieś zniknął.
Natychmiast zabrałem się do naprawy dziur. Po godzinie było gotowe.
Zobaczymy czy długo to wytrzyma.
     Była piękna pogoda, prawie jak wiosna i pracowałem w krótkim rękawie. Postanowiłem to wykorzystać i ubrać dom na Święta Bożego Narodzenia. Chociaż wcześniej niż zwykle, ale po co robić to później w zimnie i deszczu. Po jakiejś godzinie dekorowania, coś przeleciało mi przed nosem. Spojrzałem na kolumnę i zauważyłem, że dzięcioł wrócił. Była mała dziurka. Zaraz po tym znalazłem go na drzewie, zajętego stukaniem w jego konary.
Tego już za wiele. Natychmiast wpadłem do domu i wróciłem z wiatrówką. 

Nie zależy mi na tym, że ktoś mnie zgłosi, bo nie wiem czy on jest pod ochroną. Kilka strzałów i ten przestraszył się i odleciał. Nie myślę, że jestem w stanie go trafić, tym malutkim śrutem z takiej odległości , ale śrut uderza w drzewo i to go wypłoszyło. Więcej go nie widziałem, ale karabin stał w krzakach cały dzień na wszelki wypadek.
    Resztę dnia spędziłem na zakładaniu światełek na drzewkach.
W niedzielę pogoda się utrzymała, choć nieraz spadał drobny deszczyk. Nie przeszkodziło mi to w kontynuacji przystrajania domu i późno wieczorem wszystko miałem skończone. Nie wystawiłem tylko jeleni, bałwanka i drzewek z lampkami, bo nie chce żeby sąsiedzi pomyśleli, że jestem wariat, bo tak szybko przygotowuję święta. Zresztą wszystkie światła zostały wyłączone. Resztę skończę w tydzień Thanksgiving i wtedy oficjalnie zapalę całą dekorację.
    Dzięcioł pojawił się raz. Znów strzał z wiatrówki i zniknął. Teraz tylko wyczekiwanie i zobaczymy co zastanę w poniedziałek po pracy.
Jeżeli dalej będzie niszczył to muszę iść do zarządu miasta i spróbować dostać pozwolenie na usunięcie drzewa.
Kilka ogólnie bezużytecznych informacji.

****Egipski Rabin z dwunastego wieku był pierwszym, który przepisał zupę z tłuszczu kury na przeziębienie.
****Miód jest jedynym pokarmem, który się nie psują. Znaleziony w grobowcach egipskich faraonów został spróbowany przez archeologów i okazał się jadalny.
**** Mrożonki powstały w połowie 1920 roku i wprowadzone przez Clarence Birdseye. Podczas wykonywania prac badawczych dla rządu USA w Labradorze w 1912 roku, zauważył tubylców przechowujących ich ryby w lodzie i rozszerzył ten pomysł na masową produkcję.
**** W Zanzibar (Tanzania) przysmakiem jest ciasto z mrówek. Białe termity są połączone z cukrem i mąką bananów, wymieszanych na pastę.
****Dwie z najbardziej niezwykłe i popularne potrawy w Ekwadorze to pieczona  świnka morska, i tronguito, czyli zupa z penisa byka.
**** Haggis, tradycyjne Szkockie danie, składa się z płuc, serca i wątroby owiec, posiekane z cebulą, przyprawami i płatkami owsianymi, a następnie opiekane w torbie wykonanej z owczego żołądka.
****Osoba, która zgubi się w lesie i głoduje może uzyskać pokarm przez żucie swoich butów. Skóra ma wystarczająco dużo wartości odżywczych do podtrzymania życia na krótki czas.
****Pierwsza Dama Eleonora Roosevelt zjadała codziennie trzy główki czosnku pokrytej czekoladą. Lekarz zalecał to dla poprawy jej pamięci.
****Mleczna czekolada zawiera kofeinę, ale białe nie.
****Czekolada może być śmiertelna dla psów. Teobromina, składnik, który pobudza mięsień sercowy i ośrodkowy układ nerwowy, powoduje toksyczność czekolady. Zaledwie 2 uncje czekolady mlecznej mogą być trujące dla 3 kilowego szczeniaka.
****W Turcji, w szesnastym i siedemnastym wieku, każdy złapany na piciu kawy, zostawał skazywany na karę śmierci.
****Pęcherzyki w kawie mogą wywróżyć, jaka będzie pogoda. Spójrz na kawę przed dodaniem mleka. Jeśli pęcherzyki unoszą się ku krawędzi kubka, ciśnienie jest niskie, i można się spodziewać chmury sztormowej pogody. Jednak jeśli pęcherzyki  unoszą się do środka, ciśnienie jest wysokie, i  można się spodziewać pięknej pogody.
****Pochodzenie kawy sięgają do Afryki Wschodniej. Legenda głosi, że etiopski pasterz zauważył, że jego owce nie spiął całą noc po wypasie na ziarnach kawy. Kiedy sam je zjadł, miało ten sam wpływ na niego.
****Jabłka są członkiem rodziny róży, a także gruszki.
****Salata jest członkiem rodziny słoneczników.
****Botanicznie mówiąc, prawdziwi członkowie rodziny jagód są winogrona, pomidory i bakłażan, ale nie maliny i jeżyny.
****Pomidor to owoc, ale jest prawnie uznany jako warzywo. W roku 1893, był przypadek, sprawy w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych o imporcie pomidorów z Indii Zachodnich. Owoce mogły być przywożone i zwolnione z podatku, ale warzywa nie. Ponieważ pomidory były spożywane z daniem głównym, a nie z deserem, sąd orzekł ze są warzywami.
****Ciało nie absorbuje wapnia z mleka, jeśli je pijesz przy tym samym posiłku co mięso. Musi być co najmniej 2 godziny między spożyciem mleka i mięsa.
****Tyle samo czasu zajmuje dojrzewanie wina jak i wieku cygara.
****Piwo nie był sprzedawane w butelkach do 1850 roku. Przedtem człowiek szedł do miejscowej tawerny z wiadrem, napełnił je i wracał do domu.
****Wiek rejestrowania wieku na butelkach z whisky odnosi się do lat przed ich rozlaniem. Gdy jest w butelce, jakość whisky się nie poprawi.
****Lody wynaleziono w Chinach około 2000 pne, kiedy Chińczycy wkładali pełne mleko i miękka mieszanina ryżu w śnieg.
****W 1945 Percy Spencer odkrył, że gdy popcorn został umieszczony w energii mikrofalowej, to podskakiwał i puchnął. Doprowadziło to do wielu doświadczeń z innymi pokarmami, a ostatecznie do narodzin kuchenki mikrofalowej.
****Mageiricophobia jest to intensywny i paraliżujący strach na myśl o gotowaniu.
****Nazwa pumpernikiel powstała od niemieckich słów oznaczających pierdnięcie diabla. W niemieckim pumpern oznacza pierdnąć i niklu oznacza diabeł, demon. Podobno chleb powoduje gazu tak potężne, jak to, które może puścić diabeł.
****Zielona herbata ma 50 procent więcej witaminy C niż czarna herbata.

Thursday, November 14, 2013

Boże Narodzenie




Ponieważ pisałem o najważniejszych amerykańskich świętach, to dodam też  najważniejsze dla nas wszystkich.

Boże Narodzenie, Narodzenie Pańskie
Fakty które znamy i te które są mniej lub w ogóle nieznane.
W tradycji chrześcijańskiej - święto upamiętniające narodziny Jezusa Chrystusa. Jest to stała uroczystość liturgiczna przypadająca na 25 Grudnia. Boże Narodzenie poprzedzone jest okresem trzytygodniowego oczekiwania (dokładnie czterech niedziel), zwanego adwentem.
Wigilia Bożego Narodzenia
    W niektórych Kościołach chrześcijańskich święta Bożego Narodzenia zaczynają się od dnia poprzedzającego rocznicę narodzin Jezusa – Wigilii, zwanej w Polsce regionalnie Gwiazdką. W dniu tym tradycją w Polsce jest post (bezmięsny, w pewnych regionach kraju jest to post ścisły). Punktem kulminacyjnym dnia jest uroczysta kolacja, do której tradycja nakazywała zasiadać po pojawieniu się na niebie pierwszej gwiazdki, na pamiątkę gwiazdy prowadzącej Trzech Króli do Stajenki.
Świętowanie Wigilii, ani tradycyjny post w tym dniu nie są wspólne wszystkim chrześcijanom, np. protestanci nie zachowali specjalnych przepisów odnośnie do jedzenia lub niejedzenia mięsa. Chrześcijan prawosławnych obowiązuje w tym dniu ścisły post, aż do kolacji wigilijnej.    
Polska literatura kulinarna podaje, że liczba gości w czasie wieczerzy wigilijnej powinna być parzysta (plus jeden talerz dla nieobecnych/zmarłych/niespodziewanych przybyszów/Dzieciątka). Natomiast nie ma zgodności co do liczby potraw: według niektórych źródeł powinna ona wynosić 12, zaś w innych podkreśla się, że winna być nieparzysta, generalnie 13 u magnatów, 11 u szlachty, 9 u mieszczaństwa. Te 13 potraw jest górną granicą. Ale według księcia J. O. Radziwiłła, można spróbować wszystkich ryb, które są liczone jako jedno danie.
Pasterka
W nocy, najczęściej o północy, w kościołach rzymskokatolickich rozpoczyna się uroczysta msza zwana Pasterką. Następny dzień (25 grudnia) jest nazywany Bożym Narodzeniem, a 26 Grudnia to w Polsce drugi dzień świąt obchodzony na pamiątkę Św. Szczepana pierwszego męczennika za wiarę chrześcijańską.
Opłatek
   Bardzo cienki biały płatek chlebowy, przaśny (czyli niekwaszony i niesolony), wypiekany z białej mąki i wody bez dodatku drożdży, którym dzielą się chrześcijanie, zgromadzeni przy stole wigilijnym, składając sobie życzenia.
Nie jest to zwyczaj wyłącznie polski, spotykany też na Słowacji, Litwie, Białorusi, Ukrainie, Czechach i Włoszech. Zwyczaj łamania cienkiego opłatka z mąki pszennej i wody pojawił się w Polsce pod koniec XVIII w. i tutaj przetrwał. Szczególnego znaczenia nabierał w niektórych okresach historycznych, np. podczas zaborów.
Opłatek wigilijny jest symbolem pojednania i przebaczenia, znakiem przyjaźni i miłości. Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem, bo przecież ludzie skłóceni nie zasiadają do wspólnego stołu.  
   Tradycja łamania się opłatkiem swoje korzenie ma w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Nie miała początkowo związku z Bożym Narodzeniem, była symbolem komunii duchowej członków wspólnoty. Z czasem na wigilijną mszę przynoszono chleb, który błogosławiono i którym się dzielono. Zabierano go też do domów dla chorych, czy tych, którzy z różnych powodów nie byli w kościele, przesyłano krewnym i znajomym.

Na początku XIX wieku popularne stały się, znane tylko w Polsce, ozdoby z opłatka, które zawieszano nad stołem wigilijnym. Miały zapewnić szczęście i powodzenie w nadchodzącym roku. Również tzw. światy, którymi dekorowane były zawieszane u sufitu podłażniczki, wykonane były z kolorowego ciasta opłatkowego.
Oprócz białego opłatka, przeznaczonego na komunikanty i do łamania się podczas wigilii, wypieka się również kolorowy, przeznaczony dla zwierząt domowych i bydła. Na Śląsku znany jest tzw. "radośnik", czyli opłatek posmarowany miodem, dawany dzieciom.
Gwiazdor
    Postać rozdająca prezenty w Wigilie Bożego Narodzenia występująca w Poznańskim na Ziemi Lubuskiej, Kujawach oraz na Warmii (a konkretnie tych ich części, które były pod zaborem pruskim) i Kaszub.
Wywodzi się z dawnych grup kolędników, zaś nazwa od noszonej przez nich gwiazdy. Była to postać ubrana w baranicę i futrzaną czapę, z twarzą ukrytą pod maską lub umazaną sadzą. Gwiazdor nosił ze sobą wór z podarkami i rózgę. Odpytywał on dzieci z pacierza, znał dobre i złe uczynki i w zależności od wyniku wręczał prezent lub bił rózgą. Obecnie postać Gwiazdora upodobniła się do Sw. Mikołaja, zaś z dawnych atrybutów pozostała mu rózga, którą wymierza karę niegrzecznym dzieciom. Nadal jednak częsty jest zwyczaj obchodzenia domów przez osoby przebrane za Gwiazdora, które za opłatą wręczają prezenty i pytają domowników, przeważnie dzieci, o zachowanie w ciągu roku, znajomość modlitw, wierszy, bądź kolęd. 
Jezus raczej nie urodził się zimą
    Biblia nie podaje dokładnej daty urodzin Jezusa Chrystusa. Wielu historyków jest zgodnych, że narodziny Syna Bożego prawdopodobnie miały miejsce wiosną. Stąd wzięły się w Biblii opisy pastuszków pasących swoje trzody. Data 25 grudnia została ustalona w IV w n.e., kiedy papież Juliusz I postanowił uznać urodziny Jezusa jako oficjalne święto. - Nie tylko dokładny dzień i miesiąc budzą wątpliwości. Niektórzy badacze obliczyli, że Jezus mógł się de facto urodzić nawet pięć lat wcześniej, niż jest to przyjęte.
Śpiewając z wrogiem
Pięć miesięcy od wybuchu I Wojny Światowej na zachodnim froncie doszło do niespotykanego wcześniej zjawiska. W Wigilię Bożego Narodzenia żołnierze zawiesili walkę i śpiewali kolędy. Gdy 25 grudnia niemieccy żołnierze wyszli z okopów i zaczęli zbliżać się do aliantów krzycząc po angielsku "Wesołych Świąt", ci pomyśleli że to fortel. Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne. Dziesiątki brytyjskich żołnierzy opuściło pozycje obronne i powitało Niemców życzeniami i uściskami dłoni. Niektórzy nawet wymieniali się z wrogami papierosami, co symbolizowało tradycję wręczania świątecznych podarków. Wydarzenie to zostało później nazwane Bożonarodzeniowym Rozejmem 1914 roku. Było też jednym z ostatnich przykładów rycerskości w czasach wojny.

Święty Mikołaj

To jeszcze jeden z symboli świąt. Kojarzony jest również z Mikołajkami, które obchodzimy 6 grudnia. Wszyscy znamy go jako starszego pana z brodą, w czerwonym kubraczku, czapce. Wokół postaci św. Mikołaja powstała cała otoczka – dzieci wierzą, że Mikołaj podróżuje w latających saniach zaprzężonych w renifery, w jedną noc potrafi obdarować wszystkie maluchy na świecie, a do domu wchodzi najczęściej przez komin. Pierwowzorem dzisiejszego, niejako już bajkowego Mikołaja, był biskup Miry (dzisiejsza Turcja), który żył w III w. Całym swoim dorobkiem i majątkiem podzielił się z biednymi. Odpowiednikiem naszego św. Mikołaja w Rosji (wersja komunistyczna) jest Dziadek Mróz. Niestety wiele krajów od lat walczy z wizerunkiem św. Mikołaja.
Powszechnie znany wizerunek Świętego Mikołaja mknącego po niebie zaprzężonymi w renifery saniami został stworzony przez autora, który wymyślił postać jeźdźca bez głowy (The Headless Horseman). Washington Irving wydał w 1819 roku zbiór opowiadań pt. The Sketch Book of Geoffrey Crayon. W jednym z nich autor opisał sen, w którym Święty Mikołaj przemierza niebo w latających saniach. Opowiadania stały się tak popularne, że ponoć sam Karol Dickens przyznał, że to praca Irvinga zainspirowała go do napisania Opowieści Wigilijnej
Rudolf z centrum handlowego
Rudolf Czerwononosy Renifer został powołany do życia w celach marketingowych. Amerykański copywriter Robert L. May wymyślił tę postać aby przyciągnąć klientów do domu handlowego Montgomery Warda. Również Bałwanek Frosty nie zdołał uciec przed zakusami marketingowców. Jego wizerunek został wykorzystany w roku 1890 przez producentów whisky do reklamowania ich produktów. Z kolei po zakończeniu prohibicji w USA w 1933 roku, Bałwanek z plakatów zachęcał do kupowania produktów alkoholowych takich marek jak Miller, Jack Daniel‘s, czy Ballantine ‘s

Choinka starsza od Jezusa
    Ludy germańskie zaczęły przystrajać wiecznie zielone drzewka jeszcze przed pojawieniem się chrześcijaństwa. Dekoracje służyły rozświetlaniu ciemnych i ponurych zimowych dni. Pierwsze „choinki” pojawiły się w Strasburgu w XVII wieku. Zwyczaj ten został przeniesiony przez niemieckich imigrantów do Pensylwanii w USA w latach 1820. Z kolei w Anglii pojawił się w roku 1840, czyli po ślubie angielskiej królowej Wiktorii z niemieckim księciem Albertem. Osiem lat później w pierwszej amerykańskiej gazecie pojawiła się fotografia królewskiej choinki.
Do Polski zwyczaj dekorowania świerku albo jodły dotarł z Niemiec. Obrzęd rozpropagował Marcin Luter, reformator religijny żyjący na przełomie XV i XVI wieku. Wcześniej dekorowaliśmy dom gałązkami lub zbiorami (fasolą, makiem, konopią). zwyczaj ten dotarł do Polski za sprawą niemieckich protestantów. Datuje się, że pierwsze udekorowane drzewka zaczęły pojawiać się w polskich miastach już pod koniec XVIII wieku. Następnie zwyczaj ten przyjął się na wsiach i wyparł obrzęd ozdabiania snopku zboża. Warto dodać, że choinka, która jest symbolem biblijnego drzewa życia, wyparła polskie „podłaźniczki”, czyli gałązki ozdabiane ciastkami, kolorowymi świeczkami czy orzechami. 

Szopka służyła edukacji
    Święty Franciszek z Asyżu jako pierwszy odtworzył urodziny Jezusa Chrystusa. To dzięki niemu w roku 1224 powstała pierwsza żywa szopka bożonarodzeniowa. Dzięki niej św. Franciszek mógł wytłumaczyć wiernym, co jest istotą tego święta. Żłobek, który użyty był w pierwszej w historii szopce służył również za ołtarz do odprawienia mszy w Boże Narodzenie.
Święta w świecie
   Świąteczne tradycje nie są wszędzie jednakowe. – Chrześcijaństwo nakłada się na wierzenia ludów pierwotnych przez co dochodzi do pewnego rodzaju fuzji, gry idei między tym, co tradycyjne, a tym co chrześcijańskie.  Na przykład Finowie często odwiedzają w Wigilię sauny. Z kolei Portugalczycy urządzają wieczerzę wigilijną również dla zmarłych. Oznacza to, że na stole pojawiają się dodatkowe nakrycia dla dusz osób nieżyjących. Niektórzy Grecy wierzą, że gobliny zwane kallikantzeri buszują na wolności w okresie od Wigilii do święta Trzech Króli. Co interesujące, Grecy nie wymieniają się podarkami w Wigilię, tylko dopiero 1 stycznia. Mieszkańcy Australii i Nowej Zelandii, z racji położenia geograficznego, często spędzają święta grillując na plażach. Hiszpanie natomiast organizują najstarszą loterię świata. Do tej pory suma wygranych wyniosła prawie 11 miliardów złotych. Japończycy obchodzą chrześcijańskie Boże Narodzenie – nazywa się u nich Gambatte mimo, iż są wyznawcami buddyzmu i shintoizmu. Wigilia jest tam jednak zwykłym dniem, nie wolnym od pracy czy świątecznym. Od zwykłego dnia różni się kupowanym tego dnia „ kurismasu keeki” (świątecznym ciastem) składającym się z wielkiej ilości kremu i czekolady. Dzieci dostają drobne upominki.

Stół  – 12 potraw, opłatek i miejsce dla nieznajomego

    Nie ulega wątpliwościom, że stół to centralne miejsce w Boże Narodzenie. Wiele osób złośliwie twierdzi nawet, iż święta są po to, żeby się najeść oraz opić. I rzeczywiście coś w tym jest, zwłaszcza w Polsce, gdzie do jedzenia oraz wyglądu stołu przywiązuje się ogromną uwagę. Stół bożonarodzeniowy jest zawsze pięknie zastawiony i przystrojony. Na stole według tradycji powinno znaleźć się 12 potraw – ich ilość równa jest liczbie apostołów Jezusa Chrystusa.  Dziś tej tradycji raczej już się nie praktykuje. Dominować powinny potrawy z ryb, grzyby, kapusty. Do niedawna w Wigilię obowiązywał post. Ostatnio kościół odszedł od tego obyczaju, jednak w wielu domach ta tradycja nadal jest zachowana. 

Ciekawostki  

Wiktoriańskie kartki świąteczne często pokazywały ptaka dostarczającego poczty świąteczne.

Pierwszy Świąteczny znaczek został wydany w Kanadzie w 1898 roku.

Kolędy są to specjalne pieśni, które są śpiewane w okresie Bożego Narodzenia. Piosenki są przeważnie o Jezusie, i czasów w których się urodził.
Co to jest Kolędowanie?
Kolędowanie lub (u nas Caroling), oryginalnie było śpiewaniem kolęd na ulicy lub w miejscach publicznych. Jest to jeden z najstarszych zwyczajów w Wielkiej Brytanii, wraca do średniowiecza, kiedy żebracy, szukając jedzenia, pieniędzy, ani picia, by wędrować po ulicach śpiewając kolędy.
Dzisiaj ludzie nadal to robią. Chodzą od domu do domu z kolędami i zbierają pieniądze na cele charytatywne.



Tradycyjny okres śpiewania kolęd jest od dnia Św. Tomasza (21 grudnia) do rana dzień Bożego Narodzenia.
Święty Franciszek z Asyżu wprowadził kolędy do formalnych nabożeństw.

Świąteczne Krakers (w Stanach i Anglii) są bardzo popularne i rozdawane są w czasie posiłków w okresie Bożego Narodzenia, zwłaszcza w dzień Bożego Narodzenia.
Świąteczny Cracker są to jaskrawo kolorowe rurki papieru, skręcone na obu końcach. Osoba otrzymująca ten podarek, rozciąga dwa końce crackera i kiedy przerwie umieszczony wewnątrz mały pasek z chemicznym materiałem, ten wydaje dzwięk "Pop", i wypada z niego zawartość, czyli jakiś podarunek.


    W Polsce w większości rodzin jest obchodzone jako święto gromadzące wielu krewnych. Typowymi daniami stołu wigilijnego są:
Chyba o tym nie napiszę, bo wiecie lepiej niż ja. Ale w każdym regionie Polski je się inne rzeczy i nigdy nie mogłem zrozumieć, że dla Wiesi najważniejsze danie to kluski z makiem, co u nas to nie do pomyślenia.




Różnice między Polską i Stanami.

    Większość obrządków jest bardzo podobna. W Polsce jednak Święta te maja dużo większy charakter religijny w przeciwieństwie do komercjalnego charakteru amerykańskich Świąt. Każde miasto amerykańskie zostaje przystrojone w przeróżne dekoracje. Światła, ozdoby, choinki. 





W Nowym Jorku stoi co roku choinka w Rockefeller Center, która jest chyba największa ze wszystkich wystawianych na całym świecie. 


Jest to najbardziej odwiedzane miejsce w NY w czasie okresu świątecznego. W Polsce też się to pojawia, lecz w bardzo małym stopniu. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu w każdym mieście zobaczyć można było szopki ale ponieważ Ameryka głupieje pod względem tolerancji, ten zwyczaj i wiele innych jest usuwany z publicznego życia. Np. Żydzi obrażali się, czemu szopka a nie ich ozdoby. Oczywiście także ateiści walczą z tymi tradycjami. Doszło nawet do tego, że oficjalnie nie powinno się mówić Merry Christmas, co w Polsce by znaczyło Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, tylko trzeba używać krótkiego Wesołych Świąt lub podobnych życzeń, bez wskazywania jakich świąt.
Ja z własnego doświadczenia, też miałem taki przypadek. W roku 2001 w Strefie Zero, po tragicznym wrześniu ustawiłem bardzo duża choinkę i pięknie ja ubraliśmy. Ponieważ nasze tereny odgrodzone były od ulic, gdzie chodzili regularni mieszkańcy, postawiłem ją na dachu mojego biura. Widoczna więc była dla wszystkich. Oprócz tego przywiozłem swój sprzęt i puszczałem kolędy a raczej amerykańskie piosenki świąteczne. Po kilku dniach, na ulicy po przeciwnej stronie, żydzi zbudowali podium, na którym wieczorami śpiewali swoje pieśni i to bardzo głośno, zagłuszając moje. Oczywiście nastawiłem stereo na cały glos ale oni też podgłośnili. Jak dobrze wiecie, ja jestem bardzo uparty, zakupiłem nowy sprzęt o dużej mocy i walnąłem jeszcze głośniej. Siedzieli tam przez dwa dni i wreszcie się poddali i wynieśli. Już do samych Świat nie miałem problemu. Czekałem też, czy ktoś z miasta nie zjawi się z pretensjami, ale na szczęście nie, bo byłaby wojna.
     Najważniejsza tradycja to ubieranie własnych domów. Niektóre są tak oryginalne, że ludzie zjeżdżają się z całej okolicy, żeby je oglądać.





    Druga duża różnica to kolędy. W Polsce są to utwory powiązane z naszą religią, kościołem. Tutaj oprócz wielu starszych kolęd, pochodzących z dawnej Europy jak na przykład Cicha Noc, większość to nowe piosenki, wykonywane przez najsławniejsze zespoły i piosenkarzy i jest ich duży wybór.
    Reszta jest bardzo podobna i różnice są tylko między poszczególnymi rodzinami i ich prywatnymi tradycjami.