Byłem w wielu krajach biednych i ludzie niczego nie posiadający, wygladają dużo szczęśliwsi niż my. Nie mają wiele zmartwień. Bo nie mają niczego o co by sie martwić. Tylko żeby mieć co zjeść i gdzie spać. Siedzą przed swoimi chatkami, dzieciaki bawią się w okolicach. Nie marudzą jak nasze.
Jak nie maja zabawek, to same znajdą coś co im sprawi przyjemność.
U nas jak kupimy im kilka zabawek, to one w płacz bo chcą akurat tą, której nie dostały.
Nie muszą się martwić że ich wyrzucą z pracy bo jej nie mają. Nie stracą domu z powodu przestania spłaty pożyczki, bo jej nigdy nie mieli a chatka z gliny i drewna jest ich własnością. A jak sprytniejszy to sam zrobi sobie satelitę,
albo trochę bogatszy.
W domu nic się nie zepsuje, bo wszystko własnoręcznie zrobione i części samemu można dorobić.
My płacimy za siłownię, wykupujemy treningi w tenisa. Później znudzeni przestajemy na nie chodzić. Oni mają wszystko za darmo. Kilka gałęzi i gramy w piłkę
gałąź i kamień i jest siłownia.
Nawet na wesele można dojechać w wielkim stylu i nie trzeba wynajmować drogiego auta. A ile w tym uciechy!
Nie martwią sie o powymyślanych tysiącach przepisów. Każdy dba o siebie samego.
Trochę sprytu i każda rzecz jest do załatwienia. Nie trzeba rozpaczać, że zabrakło nam na coś pieniędzy, np. na dostawę zamowionego towaru.
Można nawet próbować żyć w większym luksusie. Podobnie do nas. Pograć sobie wieczorami w bilarda.
Połowić ryby
Czy skorzystać z jacuzzi.
No właśnie. Te cholerne jacuzzi. Prześladuje mnie od bardzo długiego czasu. Naprawiałem to kilka tygodni. W ostatni weekend, udało mi się. Wymieniłem pękniętą rurę. Wlałem wody, sprawdziłem i wszystko było w najlepszym porządku. Następnie wypuściłem kilkaset litrów wody i przesunąłem tego potwora w swoje miejsce. Jak skończyłem, byłem padnięty. Nalałem nowej wody. Dodałem chemikalii i włączyłem ogrzewanie. Szczęśliwy zacząłem sprzątać i wtedy zauważyłem z innej strony wypływający malutki strumyk wody. Otworzyłem drewnianą ściankę i wydłubałem piankę otaczającą rury. Wytrysnął duży strumień wody. Następna pęknięta rura. Nie wiem jak do tego doszło. Zimą miałem spuszczoną wodę. Myślę, że musiała dostać się w czasie deszczy i później zamarzła. Poddałem się. Położyłem się na leżaku i przeleżałem resztę dnia.
Nie jestem pewien co z tym zrobię.
W takim samym nastroju poszedłem do pracy w PONIEDZIAŁEK! I zaraz po przekroczeniu progu mojego biura, nastąpiła kontunuacje mojego pecha. Ktoś się do nas włamał . Trochę zniszczeń i kilka skradzionych rzeczy, jak komputery, etc. Na szczęście włączył się alarm i uciekł, uciekli, zostawiając resztę naszego sprzętu.
Jutro wypieprzam z pracy strazników. Prawdopodobnie spali.
Przyjechała policja, spisali protokół. Wzieli też oddciski palców i DNA, bo w jednym miejscu znaleźli chusteczkę ze śladami krwi. Oddciski palców były na butelce whiskey u jednego z moich inżynierów.
Sam zabawiłem się z policjantkami w pobieranie oddcisków palców.
Na budownie każda minuta przypominała mi, że to poniedziałek. O tym nie będę już pisał, bo większość to techniczne problemy i głupota moich ludzi.
Najgorsze, że nawet jak udowodniłem sobie, że tamci a Afryce są dużo szczęśliwsi od nas, to jestem uparty i nie poddam sie. Postanawiam dalej życ w tym nieprzyjaznym dla nas dobrobycie.