Wczoraj
minęła 13 rocznica 11 września. Przez zrządzenie
losu i częściowo przez przypadek, zostałem świadkiem tych wydarzeń. Od
pierwszego dnia do ostatniego,
oficjalnego zaznaczonego jako zakończenie odgruzowywania terenów Strefy
Zero.
W czasie tych wszystkich minionych lat, zdecydowałem się tylko kilka
razy powrócić w to miejsce i to nie z osobistych względów. Kilka razy
oprowadzałem znajomych i rodzinę w tej okolicy i kilka razy z TVP w dniach
rocznicy tego wydarzenia. Nigdy jednak nie zaszedłem dalej niż ten otwarty
plac, na którym zbudowany jest park i muzeum WTC. Chociaż ciekawi mnie co
umieszczone jest wewnątrz budynku muzeum, które z wydobytych przeze mnie
pamiątek zostało tam umieszczonych, czy wiszą zdjęcia które robiłem w czasie
tych prac. Nie jestem jeszcze gotowy żeby tam zajrzeć. Wiem tylko z relacji
znajomych, że szyba z 82-go piętra, którą odnalazłem i uratowałem jest jednym z
eksponatów. Ale osobiście wydostałem dużo więcej ciekawych materiałów. Nie wiem
czy się tam znajdują.
Każdy z nas przeżył jakąś osobistą tragedię.
Nie ma możliwości porównywania ich do siebie. Strata jednej osoby, może
zostawić większy odcisk w psychice danej osoby, niż oglądanie śmierci wielu
przez kogoś innego. Ja zostawiłem to wszystko z daleka za sobą.
Potrafię o tym rozmawiać, choć w
większości tego unikam. Na co dzień, chwile te zamykane są w najgłębszych
zakamarkach mojej pamięci.
Pamiętam pierwsze dni, tygodnie, gdzie byłem dumny z Nowojorczyków za postawę
w tych chwilach. To się jednak zmieniło.
Dużo z nich wykorzystało to wydarzenie
na zrobieniu pieniędzy. Pojawiło się wielu oszustów. Większość zapomniała o tym
kto popełnił to przestępstwo i dalej po tylu latach nie są przygotowani na to,
że pewnego dnia stanie się coś podobnego. Może nie w NY, może nawet nie w
Stanach. Mam nadzieje, że się mylę.
Będąc z TVP w tym miejscu, oglądałem turystów rozciągających ręce, z
radosnym uśmiechem kiedy inny robił im zdjęcie wołając: uśmiechnij się! Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek zachowywał
się tak na cmentarzach. Ale niestety, miejsce to stało się największa atrakcją
Nowego Jorku i zwiedzający, w większości, nie wyobrażają sobie chwil i dni
jakie my tu przeżyliśmy.
Odchodziłem z tego miejsca, widząc czarne chmury pokrywające zburzone
budynki. W tym samym miejscu, którym stałem, 13-cie lat temu, szedłem pierwszy
raz i potykałem się o ludzkie szczątki.
Dawno temu, nasi rodzice, dziadkowie po przeżyciu
II-ej wojny światowej powtarzali słowa – „Nigdy więcej”. Dzisiaj chciałbym powiedzieć to samo.