Strach –
jedna z podstawowych cech pierwotnych (nie tylko ludzka) mających swe źródło w
instynkcie przetrwania. Stan silnego emocjonalnego napięcia,
pojawiający się w sytuacjach realnego zagrożenia.
Strach może mieć skutek pozytywny, gdy efektem jest ochrona nas lub naszego
interesu, albo negatywny, gdy powstrzymuje nas przed konsekwentnym dążeniem do
celu.
Strach jest
cechą, która ogranicza nasze życie. Najlepiej widać to
na przykładzie dzieci. Spowodowany jest zdolnością
zapamiętywania i kojarzenia podobnych sytuacji (podobna sytuacja w przeszłości
miała groźny skutek) oraz w przypadku ludzi umiejętnością abstrakcyjnego
myślenia (z mojej decyzji wyniknie sytuacja która spowoduje groźny
skutek). Dzieci nie zdobyły jeszcze
takiego doświadczenia. Przyglądałem się nieraz
kilkulatkom zjeżdżających na nartach. Pokryte śniegiem, co
chwile upadające, wstają i ponownie bez
strachu kontynuują zabawę na nartach. Jest to
też powód szybkiej nauki. My, w starszym wieku, stajemy na stromym
zboczu i oczy podwajają swoja wielkość.
Natychmiast rozważania. Co sie może stać.
Upadniemy, złamiemy nogę albo gorzej. Co wtedy z praca, a
czy będzie bolało i wielokrotnie rezygnujemy z jazdy bo po
co ryzykować.
Ostatnio strach kompletnie zmienił nasze życie.
Media, rządy wszystkich krajów, nawkładało nam
w umysły podstawy do tej cechy. Corona wirus nas zabije. Jedyne wyjście to zamknąć się
w domu, nie wychodzić, nie podróżować, nie spotykać się z
rodzina. Dzięki tym cudownym poradom, może jakoś przetrwamy.
Początkowo tylko ziarna strachu zostały zasiane
ale po długim czasie można zbierać ich plony.
Podstawa naszego człowieczeństwa jest kontakt z
innymi, przekazywanie informacji i doświadczeń, wspólnej zabawy
i korzystanie z przyjemności naszego życia. Kiedy to nam jest
zabrane to zostajemy upośledzeni.
Bez radości nie ma życia. Dzieci
pozbawione zostały dostępu do szkół, czyli kontaktów z
innymi dziećmi.
Nie zastąpimy ich Internetem, Facebookiem.
Prawdopodobnie początkowo były szczęśliwe, że nie
muszą iść do szkoły, ale to tylko chwilowe nadzieje na zdobycie
“wolności”. Trudno powiedzieć jakie to przyniesie psychologiczne
szkody. Jak zmieni to ich życie.
One nie mają jednak na
to wpływu ale my mamy. A poddajemy się temu
bez żadnej walki. Przecież to dla naszego dobra! Strach!
Nikt nie patrzy na statystyki. Możliwe, prawdopodobne uratowanie wielu
przed tą chorobą, niszczy życie tysięcy innych. Pracowali
całe życie, żeby do czegoś dojść.
Otworzyli własne interesy, restauracje, przedsiębiorstwa. Teraz
mieli zbierać owoce tej ciężkiej pracy
a okazało się że decyzje państwowe powodujące ich
zamknięcie, zrujnowały ich. Nie mają nic.
Bankructwo. Oglądamy na codzień dawne
miejsca huczące życiem z napisami: zamknięte,
na sprzedaż, bankructwo. Ale to się nie liczy! Ważne jest że nie
umarli oni na corona wirusa. Ale on popełnił samobójstwo z
tego powodu. To jego decyzja, ale my uratowaliśmy go
od śmierci na ta chorobę.
Nie zamierzam poddać się
strachowi. Nie będzie on kierował moim życiem.
Na szczęście wielu z moich znajomych podchodzi do tego w
podobny sposób. Nadal spotykamy sie w dużych grupach i bawimy
się jak za dawnych czasów, mimo wszystkich ograniczeń.
Niestety, niewiele innych rzeczy pozostało do kontunuowania
normalnego życia. Pozmykane hotele, restauracje, agencje
turystyczne, uniemożliwiają nam z korzystania z podroży. Zostajemy zamknięci w
swoich okolicach.
Już rok temu pisałem, że
najgorsze oczekiwać nas będzie nie w chwili pandemii ale po
jej zakończenie, kiedy wszyscy obudzą się z tego koszmarnego snu
orientując się że są zrujnowany.
Tak się dzieje. Hawaje podwyższają drastycznie podatki bo starty z
braku turystyki są dewastujące. Nowy Jork rząda, nie błaga, o
zwariowane sumy dofinansowania z powodu braku dochodów. Sami do
tego doprowadzając. A rząd? Nie ma problemu,
drukuje pieniądze i pokazuje jaki jest wspaniały, kochający nas
wszystkich, rozdając w lewo i w prawo miliardy dolarów. Nawet
krajom w Afryce. To wszystko nasze podatki i oszczędności.
Media grzmią statystykami
ile to milionów zmarło na Covid. Na pewno ale...?
Statystyki są dalej ukrywane,
przekręcane. Jeśli to jest prawda, to dlaczego domy pogrzebowe
twierdzą, że nie mają więcej pracy niż zwykle a nawet
mniej niż w innych latach? Dlaczego
statystyki porównujące ten rok i poprzednie
nie pokazują dużego wzrostu śmiertelnych wypadkach? Przykład?
W 2018 roku zmarło w Stanach 2,839,205 osób, w 2019 2,855,00 a w
2020 (tylko do września, bo nie ma jeszcze najnowszych) 2,033,736! Czyli
procentowo mniej niż w poprzednich. Dlaczego w poprzednim
roku zniknęły śmiertelne przypadki na grypę, które co
roku sięgały do liczb setek tysięcy? Dlaczego
supermarkety są otwarte a miejsca do których przychodzi
kilku klientów pozamykane?
Mówi sie: strach ma wielkie oczy ale w obecnej chwili nie zmieni to mojego życia. Przynajmniej w
w wypadkach o których sam mogę decydować.