Thursday, June 18, 2015

Diatryba


         Dzisiaj nic na mój temat.   Wiele lat temu, zamieściłem na blogu wierszyk – „Cyrk”, który bardzo mi się spodobał. Po krótkim czasie  został on skomentowany i niespodzianka, przez samego autora. Okazało się, że wysyłany przez ludzi, jak głuchy telefon został trochę przekręcony. Oczywiście przeprosiłem i natychmiast poprawiłem błędy. W ten właśnie sposób, „poznałem” tajemniczego pana, który ma też swój blog pod pseudonimem Diatryba. Co to słowo oznacza? Można dowiedzieć się na jego blogu http://diatryba.blogspot.com.  Mam nadzieje, że się nie pogniewa, że tak go reklamuję.
      Dlaczego o tym piszę? Od tamtego czasu, często znajduje jego komentarze na moim blogu i jest mi z tego powodu bardzo miło. Szczególnie, że moja strona jest nastawiona więcej w kierunku mojej rodziny i daleko mi do niego jeśli chodzi o zdolności pisania. Potrafi bardzo celnie, często żartobliwie, oceniać  i krytykować lub chwalić to co się dzieje w naszej kochanej Polsce. Także na temat wielu innych, nawet błahych  tematów.
    Załączę jeden z nich.  Nawet nie wybieram, bo ma ich bardzo dużo.


Tak długo ludziom wmawiać,
lukrować do mdłości,
aż uwierzą
i uśpią wszelkie wątpliwości
do "rzetelnych" sondaży,
co promując miernoty,
tkwią na władzy straży.
Wyprane, wybielone
i odprasowane,
jak nowe?
Wciąż te same!
Cuchnące i znane!
Marionetki,
kukiełki,
drobne pajacyki,
a kto sznurki pociąga?
Czerwone kacyki!
Od wojny nagrabionych
strzegą bogactw korców,
i mamią "wyborami"
naiwnych wyborców.
Sondaże preparując,
w twarze nam się śmieją,
to oni liczą głosy,
a głupcy z nadzieją
znów pójdą zagłosować
na własnych pasterzy,
bo baran, jak to baran,
ufnie władzy wierzy.

   Pisze też trochę w języku rosyjskim, więc domyślam się że albo powiazania rodzinne, albo wyksztalcenie zbliża go do tego kraju. Niestety, tego języka, chociaż zmuszani byliśmy do jego nauki, nie znam na tyle, żebym mógł czytać o czym pisze a tłumaczenie przez google nie jest najlepszym wyjściem.
     Polecam Wam wskoczenie nieraz na jego stronę. Nie zawsze trzeba się zgodzić z jego opinia (ją przeważnie się zgadzam), ale zawsze są ciekawe i często bardzo zabawne. Chociaż często trzeba trochę pomyśleć, bo nie są płytkie.