Pod koniec dnia odwiedzamy jescze jedną świątynię. Budowa jej trwała bardzo długo bo zaczęła się w roku 332 przed naszą erą a skończyła 395 naszej ery. Jest jedną z bardziej niezwykłych. Czciło się tam dóch bogów. Krokodyla Sobka i sokoła Horusa. Ponieważ między tymi bogami był konfliht, Egipcjanie uznali za konieczne oddzielenie przestrzeni świątynii na dwie. Ma ona dwa wejścia, dziedzińce, kolumnady i sanktuaria. Po jednej stronie dla każdego Boga.
Niewiele pozostało z pierwotnej konstrukcji. Niestety znaczna część świątyni została zniszczona przez trzęsienia ziemi, erozji oraz budowniczych, którzy kradli kamień na inne projekty.
Przy wejściu na dziedziniec główny, znajduje się 16 malowanych kolumn, po osiem z każdej strony dziedzińca.
Starożytni Egipcjanie wierzyli, że Horus był lekarzem. Świątynia Kom Ombo była znana ze swoich uzdrawiających mocy i ludzie pielgrzymowali do niej w celu uzdrowienia. Na tylnej ścianie znajdują się rysunki przedstawiające precyzyjne narzędzia chirurgiczne. Jak skalpele, piły do kości, narzędzia dentystyczne, butelki z lekami, krzesła porodowe.
W świątyni znaleziono ponad 300 mumii krokodyli, które obecnie znajdują się w pobliskim muzeum.
Zaczyna się szósty dzień w Egipcie. Dzisiaj mamy trzy loty samolotami. Pierwszy startuje o godzinie 7:40. Nerwowo, bo jest opóźniony o godzinę a w Abu Simbel, gdzie mamy lecieć mamy tylko trzy godziny na zwiedzanie. Trochę się uspakajam kiedy przewodnik wyjaśnia, że ten samolot to jak autobus. Lata w tą i w drugą stronę. Czyli jak się teraz się spóźnił to w drugą stronę też będzie godzine później.
Spokojnie już udalemy się do świątyni Abu Simbel. Potężna budowla poświęcona Ramzesowi II.
Jest naprawdę wspaniała, ale jej historia nawet ciekawsza. Powstała 3000 lat temu. Ramzes wybrał to miejsce, bo było ono poświęcone bogini macierzyństwa, radości i miłości, Hathor. Akt ten wzmocnił jego boskość w oczach Egipcjan. Zachęcało ich do wiary, że on też jest bogiem. Budowa trwał tylko 20 lat a światynia powstała przedewszystkim dla upamiętnienia zwycięstwa nad Nubijczykami. Napłaskorzeźbach widać wiele scen z tej wojny i gloryfikują one tego faraona. Jedna z nich przedstawia Ramzesa walczącego przeciwnika a pod jego nogą leży drugi już pokonany.
Stojąca po lewej, Wielka Świątynia jest 35 metrów długa i 30 metrów wysoka.
Wejście do niej zwieńczone jest rzeźbą Ramzesa oddającego cześć bogu sokoła, zwykle określanego jako Ra. Po obu stronach znajdują się cztery koosalne postacie, każda 20 metrów wysoka, przedstawiające samego Ramzesa. Przy kolanach stoją małe rzeźby. To niektóre z jego dzieci.
Wewnątrz światynia ma układ trójkatny, a pomieszczenia zmniejszają się w miarę wchodzenia do światyni.
Wybudowano ją z uwzględnieniem położenia słońca. 22 lutego i 22 października, światło słoneczne wnika na głębokość 55 metrów do ostatniej sali, sanktuarium, gdzie oświetla umieszczone tam posągi. Od prawej siedzi bóg Ra, Ramzes, inny bóg i od lewej bóg ciemności. Najpierw światło pada na Ra i Ramzesa, później oświetla Ramzesa i drugiego Boga a bóg ciemności nigdy nie dostaje słońca. Dlaczego wybrano te daty jest tajemnicą. Niektórzy uważają że były to daty jego urodzin i koronacji.
Po prawej, mniejsza światynia poświęcona jego głównej żonie Nefretari. Musiał ją naprawdę kochać bo jej posągi są takiej samej wielkości co jego samego. Przeważnie żony faraona sięgają mu do kolan. Pamiętajmy też, że Ramses żył około 95 lat i miał ponad 200 żon i 100 dzieci.
Z upływem czasu, świątynie zostały zasypane piaskiem. Odnaleziono je ponownie w 1987 roku. Budowle stały w pobliżu jeziora Nasser. W 1960 roku, rząd Egipski postanawia wybudownie tamy. Znaczy to całkowite zalanie świątyni wodami jeziora. Na szczęście zaregaował świat. Pod przewodnictwem UNESCO, przeprowadzono prace twrające 4 lata i przeniesiono budynki wraz z otaczajacymi ją wzgórzami na wyższy poziom, gdzie teraz stoją. Niewyobrażalne praca, szczególnie zdając sobie sprawę, żę posągi cięto piłą ręczną, żeby szczeliny po pile były jak najmniejsze. Wszystkie detale zostały zachowane, oprócz jednego. Po wielu próbach i najnowszych metodach i sprzęcie, nie udało mi się odtworzyć słońca wpadającego do świątyni w te dwie daty. Teraz są to już inne dni. Tym większy podziw dla starożytnych architektów, którzy potrafili to stworzyć.