Thursday, September 2, 2010



    Następna impreza. Tym razem u znajomych Joli i Krzysia Hasek. Przyjęcie odbyło się u nich w domu a okazja - Joli urodziny. Cała impreza została przygotowana jako niespodzianka. Jola miała wykupione godziny w salonie piękności (masaże, maseczki, gimnastyka, etc) i jak wróciła my już tam czekaliśmy. Udało się i była naprawdę mile zaskoczona. Z drugiej strony to ją podziwiam, bo większość kobiet prawdopodobnie (mimo włożonego serca przez męża w zorganozowanie tej zabawy), trochę by się pogniewało. Wszyscy ubrani, wyszykowani. Kobiety w makijażach a ona wraca po ćwiczeniach i choć może zrelaksowana i wypoczęta, na pewno chciała by też popracować nad swoim wyglądem. Ona jednak nic się tym nie przejęła i potraktowała to wszystko jako najwspanialszy prezent. Podoba mi się to.

     Mimo że ( jak całe lato ) było bardzo gorąco, impreza była na zewnątrz. Jak widać na zdjęciach, mają oni bardzo duży dom i z tyłu przepiękny basen. Trochę się pociliśmy, ale zawsze można było wskoczyć do wychłodzonego domu czy w końcowej fazie do basenu.
    Pierwsza część imprezy to duet na gitarach, który nam umilał czas przez kilka godzin. Zdążyliśmy się dobrze najeść i zniszczyć naszą powagę i prawidłowe wychowanie znaczną ilością alkoholu. Kiedy zaczęła się normalna muzyka, byliśmy już w wieku dwudziestolatków i zabawa kończyła się częściowo w basenie a tańce w kostiumach kąpielowych. Bawiliśmy się do rana. Niestety ja jak zwykle byłem jednym z tych, którzy wychodzili ostatni. Na drugi dzień musiałem więc ograniczać ruchy ciała, żeby nie podrażniać głowy, którą znalazłem rano przyczepioną do szyi, bo myślałem, że to nie jest moja.
    Wczoraj skończyłem filmik ze zdjęć wykonanych w tym dniu, który załączam poniżej.