Tuesday, August 14, 2012

              Virginia




   Każdego roku w czasie Elaine wakacji, wyjeżdżamy razem w różne miejsca. Odpocząć, zrelaksować się, pozwiedzać nasze okolice. Podróże są krótkie, jednodniowe albo na weekend. 
     Tym razem znaleźliśmy ciekawe miejsca w stanie Virginia, choć nie wiedzieliśmy do końca jak ciekawe. Nie zawiedliśmy się. Mieliśmy bardzo przyjemne dwa dni.
     Wyjechaliśmy o piątej rano w sobotę. Sama podróż nie była zbyt ciekawa, bo większość to drogi szybkiego ruchu. Dojechaliśmy na miejsce w ciągu 6 godzin. Pierwsze miejsce, które mieliśmy zamiar odwiedzić to jaskinie w miejscowości Luray. Ostatnie pół godziny jazdy było już na bocznych drogach i było można przyjrzeć się innemu światu. Mieszkając w Nowym Jorku nie zdajemy sobie sprawy jak inna jest Ameryka. 
    Najpierw pewne wyjaśnienie. Jest u nas nazwa potoczna na ludzi żyjących na terenach w głębi kraju. Nie można je dokładnie przetłumaczyć na polski, bo nie chodzi tylko o słowa, ale o znaczenie. Nazywamy tych ludzi „redneck„, czyli czerwone szyje. Redneck jest slangowym określeniem używanym w odniesieniu do ubogich, niewykształconych białych rolników, szczególnie z południowej części Stanów Zjednoczonych. W ostatnich dziesięcioleciach pojęcie rozszerzyło swoje znaczenie do bigoteryjnych i prostackich reakcjonistów, którzy przeciwstawiają sie nowoczesnemu sposobi życia i jest często wykorzystywana do atakowania południowych konserwatystów i rasistów. Myślicie,  że widzieliście Amerykę? Trzeba tam być. Wielu mężczyzn pytaliśmy się o drogę, czy sklepy. Mieli po dwa zęby, zapuszczeni, włosy długie i zatłuszczone. Nie chodzi też zawsze o ich wygląd, ale o sposób życia. Posiadanie różnego rodzaju broni, warunki, w jakich żyją. Mój kolega pojechał do znajomego rodziny w stanie Idaho i najpierw opowiadał, że się trochę przestraszył jak ich poznał a później pokazywali mu swoje okolice i np. strzelali do kaczek z karabinów maszynowych. Pokazywał mi zdjęcia.Trudne do uwierzenia, szczególnie dla nas z miasta. . 


    Te powyższe zdjęcia znalezione są na stronach internetu. Nie chcę oczywiście żebyście pomyśleli sobie, że tam są tylko tacy ludzie. Oczywiście większość to normalni amerykanie, żyjący w małych miasteczkach.
     Zejście pod ziemię było bardzo krótkie. Tylko kilkanaście metrów pod powierzchnią, zobaczyliśmy cuda natury. Tego nie da się opisać. Nawet zdjęcia tego nie przekażą. Jest to miejsce bardzo zadbane przez właścicieli i pięknie oświetlone. W połowie drogi znaleźliśmy się w części oświetlonej przez setki świec woskowych. Bajka. Nie było tam jezior czy rzeczek jak w innych jaskiniach, ale było kilka dużych, płytkich stawów, gdzie wiszące skały odbijały się jak w lustrze, co stwarzało przepiękny widok. Tym razem załączę tylko kilka zdjęć. Całość w późniejszym terminie, jak skończę film.









      Po wyjściu na zewnątrz zatrzymaliśmy się na papierosa i okazało się, że zaczął się występ dwóch muzyków z ameryki południowej. Tak nam się to spodopało, że kupiłem ich dysk i ta muzyka jest będzie podkładem do mojego filmu o tych jaskiniach.
    Załapaliśmy się jeszcze na muzeum starych samochodów.






     Tylko kilkanaście minut zajęło nam na dojazd do naszego hotelu. Był to dom, w którym była restauracja i cztery pokoje. Właściciel, który był recepcjonistą, także kelnerem i kucharzem, zaprowadził nas do naszego pokoju. Zaraz na początku ostrzegł nas, że obok jest linia kolejowa i przejazd pociągu może nas wybić ze snu. Później dodał: „ Obok, znajduje się straż pożarna. Oni tak często nie pracują, ale gdyby się to zdarzyło, to będzie brzmiało to jak atak na Pearl Harbor„.
     Pokój był do przyjęcia, ale to wszystko. Takiego małego telewizora nie widziałem w życiu. Oprócz tego, odbiór był jak w polsce w latach sześdziesiątych. Był też ekspres do kawy, ale nie było szklanego naczynia. Na zewnątrz ogród. Ha ha. Pokaże Wam to na zdjęciu.





          Postanowiliśmy coś przegryźć. Kilka ulic obok, znaleźliśmy bar, w którym można było zjeść, napić się sie a także w odróżnieniu do Nowego Jorku zapalić. Była też duża telewizja. Po chwili zdaliśmy sobie sprawę, że tytuł programu, który oglądaliśmy był „Bal maturalny rednecków„. W dolnym rogu wypisane były dwa następne programy, które miały być emitowane w późniejszym czasie. Następny to „Wakacje redneków„ i następny „Weekend redneków„. Naśmialiśmy się z Elaine i do końca musieliśmy to oglądać.
    Ponieważ było jeszcze dosyć wcześnie, przejechaliśmy się do pobliskiego parku narodowego. Tam jednak nie było nic ciekawego do zobaczenia. Po godzinnym spacerze, wróciliśmy do naszego hotelu. Pochodziliśmy trochę po tym miasteczku, ale tam też nie było nic ciekawego. Zakończyliśmy ten dzień w parku. Elaine karmiła kaczki a porobiłem zdjęcia różnych ptaków, które polowały na ryby.



    Po tym nie pozostało nam nic jak iść spać. Tak zakończyłby się nasz dzień, gdyby nie przygody z naszym hotelem. Chłodzenie było ustawione gdzieś na zewnątrz i nie można było nic zmienić. Muszę wspomnieć, że mieliśmy tylko jedno łóżko, a do przykrycia było tylko prześcieradło. Marzliśmy srogo. Pierwsza nie wytrzymała Elaine. Poszła do łazienki i przyniosła dwa duże ręczniki. Przykryła nas nimi. Po chwili ja wyskoczyłem i przyniosłem wszystkie jakie były. Wystarczyło to na przetrwanie nocy.
     Zrobiło się bardzo późno. Ja jeszcze muszę wziąć prysznic. Drugi dzień opiszę więc jutro.