Większość z nas przekonana była przez lata, że największym producentem tlanu są nasze lasy. Nie jest to prawdą. Mało tego, jest to kłamstwem, bo lasy te produkują około 20 % tlenu. Nie jest to dokładnie ustalone ale numer ten powtarza się w wielu badaniach.
Badanie wykazało, że poziom tlenu stale spadał między 1990 a 2008 rokiem o około 0,0317% ogółem. Jest to głównie związane ze spalaniem paliw kopalnych, które zużywają tlen podczas spalania. Spadek ten jest jednak mniejszy niż oczekiwano, biorąc pod uwagę ilość paliw kopalnych spalonych w tym okresie. Jedną z możliwości jest to, że podwyższony poziom dwutlenku węgla, ewentualnie w połączeniu ze stosowaniem nawozów, sprzyja szybszemu wzrostowi roślin i większej fotosyntezie, częściowo kompensując straty. Szacuje się, że nawet gdyby wszystkie światowe rezerwy paliw kopalnych zostały spalone, miałoby to bardzo niewielki bezpośredni wpływ na poziomy tlenu.
Wylesianie to kolejny popularny problem. Chociaż niszczenie dużych obszarów lasów deszczowych ma wiele innych poważnych skutków dla środowiska, uważa się za mało prawdopodobne, aby znacznie obniżyć poziom tlenu. Oprócz drzew i innych zielonych roślin lasy deszczowe wspierają cały szereg oddychających tlenem organizmów. Wydaje się, że lasy te w niewielkim stopniu przyczyniają się do atmosferycznego poziomu tlenu, ponieważ zużywają prawie tyle samo tlenu, ile wytwarzają.
Prawdą jest, że głównym producentem tlenu są nasze oceany, a raczej algi, planktony w nich żyjące. I tu zabawna rzecz. Ci “zieloni”, którzy ratują naszą planetę przed katastrofą globalnego ocieplenia, szkodzą jej więcej niż pomagają.
Próbują zmniejszyć lub całkowicie wyeliminować produkcje ropy, węgla, etc. Zamienić to na inne metody czystego paliwa. Jednym z nich jest naturalne, produkowane z roślin jak na przykład kukurydza. Wiadomo, że kukurydza i podobne rośliny zużywają tlen na produkcję cukru. Ale poważniejszy problem to jej produkcja. Wymagają dużego nawodnienia i dla wzrostu produkcji, używanie olbrzymich ilości nawozów.
Rośliny z natury nie zostały zaprojektowane do życia na nawozach syntetycznych. Nie są one skuteczne w absorpcji ich z gleby. Duża część nawozu trafia do strumieni, jezior, rzek, a ostatecznie do oceanu. Składniki odżywcze zaburzają równowagę ekologiczną naszych dróg wodnych i oceanu i prowadzą do rozprzestrzeniania się glonów na powierzchni wody. Glony te blokują światło docierające do rodzimych roślin żyjących pod powierzchnią wody, powodując śmierć roślin i drastyczne zmniejszenie natlenienia. Gdy rośliny i zwierzęta umierają, ich rozkład zużywa dostępnego tlenu i śmierć rozprzestrzenia się. Ten proces nazywa się eutrofizacją. Ponad połowa dróg wodnych w Azji i Europie jest uważana za eutroficzną. Słynne są tak zwane martwe strefy, gdzie wyginęły planktony i te części oceanu nie produkują tlenu.
Na razie nie jest to jakąś tragedią ale pokazuje to, że nieraz to co wymyślamy żeby pomóc naturze ma odwrotne działanie.
Co jeszcze jest omijane w naszej prasie na ten temat.
Całe oskarżenia o globalne ocieplenie rzucane są na nas samych i spalanie węgla i ropy. Przez te wszystkie lata ignorowane są a nawet oczerniane teorie o wpływie słońca. Mało było naukowych dowodów żeby to poprzeć a łatwo zrzucuć to na spalanie, bo wszyscy wiedzą, że powoduje to zużywania tlenu.
Dalej są ignorowane chociaż już są. Wspomnę tu naukowca z Danii Henryka Svennsmark. Gdyby ktoś się interesował to może odnaleźć artykuły na ten temat.
Ale pokazuje on calkowicie inne zagrożenie powodujące globalne ocieplenie.
Nie zamierzam tutaj dyskutować kto ma rację ale raczej ponownie wskazuję na manipulację mas przez prasę i polityków.
Głupota pcha do przodu, by być widoczną. Mądrość zostaje w tyle, by widzieć.