Wednesday, August 26, 2015


Będzie to nietypowe wejście na moja stronę. Postanowiłem przynajmniej na jakiś czas zamknąć mój blog. Nie potrafię się zmobilizować do myślenia i potrzebuję czasu na poskładanie wszystkiego do kupy w moim życiu.
     Tym co wchodzili czasami na moja stronę i dzielili się ze mną opinią dziękuje serdecznie za wytrwałość i zrozumienie.

Tuesday, August 25, 2015

Powrót

       Krótko. Mój pracownik, Ralph, odebrał młodzież z lotniska. Nie dałem rady się wyrwać z pracy. Dowiózł ich do mnie i wróciliśmy do domu. Wszyscy głodni bo w tym samolocie nie dawali nic do jedzenia. Natychmiast zamówiłem kilka dań z włoskiej restauracji.  Widać że trochę zmęczeni. Wstawali o trzeciej nad ranem. Teraz poprzysypiali w pokojach.
      Jutro wyjadą na Manhattan sami. Chcą odwiedzić muzem WTC a później pospacerować sobie po Central Parku. Następne dni mamy już zaplanowane, ale to już opiszę, jak przejdziemy przez te dni.

Monday, August 24, 2015

Times Square




   Muszę się przyznać, że obawiałem się często o to co się teraz dzieje. Zbliżam się do końca kariery zawodowej i nie mogę się doczekać dni, kiedy nie będę musiał iść do pracy. Teraz nie wiadomo jak się to zakończy. Od kilku dni Wall Street traci olbrzymie pieniądze, co oczywiście oznacza, że ja też. Tam mam ulokowane wszystkie oszczędności. Nie wiem co przyniosą kolejne dni ale już w tej chwili straciłem 100,000.00.  Trzeba będzie zacisnąć pasa bo korzystałem też z tego na dodatkowe przyjemności. Jak się nie polepszy, to może będę zmuszony do opóźnienia emerytury. Z nadzieją, że kiedyś się poprawi, bo nie chcę być tym, którzy muszą pracować do końca życia.
    Dobrze pamiętam chwile poprzedniego krachu, kiedy mój znajomy miał odejść z pracy za rok. Stracił większość oszczędności i dalej pracuje.

      Bywałem na różnych imprezach na Manhattanie. Ciekawych i nieciekawych. Dzisiaj czytałem w gazetach, że przepuściłem jedną z ciekawszych.  Czemu nikt tego nie reklamował?
      Time Square od kilku lat zmieniany jest na olbrzymi plac, park dla turystów. Do tej chwili przechodziło przez niego kilka ulic. Prace te wykonuje moja firma.  Coraz więcej turystów, coraz więcej możliwości zarobku na nich. Pojawia się więc duża ilość postaci w kostiumach z którymi można robić sobie zdjęcia. Oczywiście wymagana jest jakaś zapłata.

                                   

   Nie tylko wymagana ale często wymuszana. Wielu turystów skarży się na agresywność tych poprzebieranych ludzi i dochodzi do ich aresztowań.



Pojawia się też bardzo dużo topless kobiet. I one właśnie zarabiają najwięcej.


Nasz burmistrz ogłosił, że musi się to skończyć i wyraził opinie, że jest plan powrotu do poprzedniego placu, czyli z ruchem samochodowym. Przebudowa trwa już wiele lat i wydane są miliony dolarów. Znaczyłoby to że teraz trzeba to powtórzyć ale w odwrotną stronę. Wielu to popiera ale inni jak zwykle protestują.
Tak właśnie było w niedzielę a ja to przepuściłem.





 Jutro w południe młodzi wracają z Meksyku i zostaje nam cztery dni do zwiedzenia reszty Nowego Jorku. Nie mam już żadnego dnia wakacji do wykorzystania, będę więc jechał zaraz po pracy i spotykać się będziemy na Manhattanie. Został nam do obejrzenia właśnie Time Square, Rockefeller Center, Chinatown, statek wokół wyspy Manhattan, Madison Square Garden i wiele innych miejsc. Zobaczę jak się to uda zaplanować. 

Friday, August 21, 2015

BHP





    Od dłuższego czasu, zasady bezpieczeństwa pracy ciągle się zmieniają i coraz trudniej prowadzić budowę. Jeśli by się chciało dostosować się do każdego szczegółu, każdego dnia 50 procent pracowników musiało by pracować tylko nad instalacjami BHP. Sytuacja więc zmusza, że nie dostosowujemy się do tych drobniejszych i głupich zaleceń.
    Dwa dni temu musiałem podejść do brzegu autostrady. Co powinienem zrobić, to ubrać się w specjalne pasy z szelkami do których przyczepiona jest stalowa linka a drugi koniec przymocowany do jakiegoś stałego punktu. Musiał bym spędzić 15 minut żeby się w to ubierać a zatrzymanie się na krawędzi zajęło by mi 15 sekund.
     Nie mam na to czasu. Podszedłem w wymienione miejsce i w tej sekundzie zauważyłem inspektora, który stał na ulicy poniżej. Jest on jedynym który robi nam problemy, bez wyraźnych powodów. Zaczął podskakiwać, wymachiwać rękoma, krzyczeć, że nie mogę tutaj stać. Oczywiście złapał aparat fotograficzny żeby zrobić zdjęcia. Trafił na odpowiedniego przeciwnika, bo nie tylko mu pozwoliłem zrobić sobie zdjęcie, ale pokazałem mu najładniejszą część mojego ciała, czyli tyłek.
      Wczoraj otrzymaliśmy list od szefa budowy ze strony miasta, w którym pisze że nie dostosowujemy się do przepisów i szczególnie nie jest to do zaakceptowania, kiedy robią to kierownicy budowy.
Oczywiście załączone było moje zdjęcie.


   Dzisiaj ja zrobiłem zdjęcie, które im przesłałem z wyjaśnieniem.
Zgadzam się że tak nie powinno być. Nie jestem pewien kim jest osoba na zdjęciu. Bardzo proszę o jego zidentyfikowanie. Zebrałem wszystkich którzy tam pracowali w tym dniu i przesyłam ich fotkę. Jeżeli go rozpoznają  to proszę o zawiadomienie a ja wyciągnę konsekwencje w stosunku do tej osoby.
   

Na razie nie mam odpowiedzi.

Thursday, August 20, 2015

Humor

   

Tak sobie pomyślałem, że to już trochę czasu upłynęło od zaczęcia pisania tego bloga. Nie raz chcę z tego zrezygnować i nie wiem czy warto to dalej ciągnąć. Może to robię więcej dla siebie niż innych. W różnych ciekawych i nieciekawych chwilach życia, mogę zrelaksować się i przemyśleć to co się wydarzyło lub uciec od tego pisząc o czymś niemającym nic wspólnego z aktualnymi zdarzeniami. Nieraz, to po prostu chwila do znalezienia własnego uśmiechu, kiedy wszystko wokół wydaje się szare i smutne.

Nazbierało się tego trochę i nie jestem pewien już czy o czymś wspominałem, czy się może powtarzam? Tak więc jeśli jakiś z tych humorów które umieszczę poniżej już wymieniłem to po prostu sorry!. Kiedy byłem w średniej szkole i na studiach, byłem od tego specjalistą. Mogłem opowiadać kawały godzinami. Teraz przypomienie ich sobie jest wysiłkiem. Chyba najdłuższym maratonem moich kawałów, było spotkanie w klubie studenckim w Poznaniu. Siedziałem tam z dużą grupą studentów (większości nawet nie znałem) i ciągnałem to do momentu, kiedy nie wysuszyłem do dna alkoholu, który mi podawano. Końcówki nie pamiętam, wiem jednak, że wszyscy się bardzo dobrze bawili.

No więc trochę z tego starszego i nowszego humoru.

Dozwolone od lat osiemnastu.


Matka przyprowadziła swoją osiemnastoletnią córkę do lekarza, informując go, że córka nieustannie cierpi na mdłości. Lekarz po zbadaniu córki stwierdził, że jest ona mniej więcej w czwartym miesiącu ciąży. - Co też pan mówi, panie doktorze, moja córka nigdy nie miała do czynienia z żadnym mężczyzną ! Prawda, córeczko? - Prawda, nawet się nigdy nie całowałam - zapewniła córeczka. Lekarz bez słowa podszedł do okna i zaczął się intensywnie wypatrywać w dal. - Panie doktorze, czy coś nie tak?- pyta po pięciu minutach zaniepokojona mamuśka. - Nie, nie! Po prostu w takich wypadkach zazwyczaj na wschodzie ukazuje się jasna gwiazda i przybywa trzech króli. I za nic kurwa nie chcę tego przegapić.

 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przychodzi facet do lekarza:
- Panie doktorze, od kilku dni mam zatwardzenie, nic mi nie pomaga.
- Będziemy musieli panu zaaplikować czopki. Proszę się odwrócić, ściągnąć spodnie i pochylić się. Ja panu pokażę jak to się robi. Facet ściągnął gacie, pochylił się i poczuł jak doktor wsuwa mu coś do tyłka.
- OK, gotowe. Proszę to samo powtarzać samemu w domu, co 12 godzin przez najbliższe trzy dni. Wieczorem gościu próbował samemu sobie poradzić, ale jakoś mu się nie udawało. Poprosił, więc żonę o pomoc. Odwrócił się, ściągnął spodnie i wypiął dupsko. Żona jedną rękę położyła na jego ramieniu, drugą natomiast zaczęła wkładać mu czopek.
- O kurwa! - Wrzasnął w pewnej chwili facet.
- Co się stało kochanie, zabolało cię?
- Nie, ale właśnie sobie uświadomiłem, że ten lekarz trzymał obie ręce na moich ramionach!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Staje nagi facet przed lustrem. Długo ogląda wymiętą, nieogoloną twarz, spogląda na zarośnięty jak u małpy tors, patrzy w swoje czerwone oczy, obwisły brzuch... Potem kieruje wzrok w bok lustra, gdzie widać odbicie leżącej w łóżku pięknej dziewczyny.

Facet jeszcze raz spogląda na siebie i mruczy:

- Kurwa, jak można do tego stopnia kochać pieniądze...

-----------------------------------------------------------------------------------------------


   Dwóm przyjaciółkom po długich namowach, udało się wreszcie przekonać mężów, żeby zostali w domu i same wychodzą na kolację do knajpy, żeby przypomnieć sobie "dawne czasy". Po zabawnie spędzonym wieczorze, dwóch butelkach białego wina, szampanie i buteleczce wódki opuszczają restaurację całkowicie pijane! W drodze powrotnej obie nachodzi "nagła potrzeba", może dlatego, że dużo wypiły. Nie wiedząc gdzie iść się wysikać, bo było już bardzo późno, jedna wpada na pomysł i mówi do drugiej: - Wejdzmy na ten cmentarz, tutaj na pewno nikogo nie będzie. Wchodzą na cmentarz, najpierw jedna ściąga majtki, sika, wyciera się tymi majtkami i oczywiście je wyrzuca... Widząc to, druga od razu sobie przypomina, że ma na sobie drogą, markową bieliznę i szkoda by ja było tak wyrzucić, ściąga więc majtki, wkłada je do kieszeni, sika i zrywa kokardę z pierwszego lepszego wieńca, żeby się "podetrzeć".

Na drugi dzień mąż pierwszej, dzwoni do męża drugiej: - Jurek, nawet sobie nie wyobrażasz co się stało! To koniec mojego małżeństwa! - Dlaczego? - Moja żona wróciła o 5-tej rano kompletnie pijana i na dodatek bez majtek. Od razu wywaliłem ją z domu. Na to drugi: - Marek, to jeszcze nic, wiesz co to wykombinowała moja? Nie tylko przyszła pijana i bez majtek, ale miała włożoną w tyłek czerwoną kokardę z napisem: "Nigdy Cię nie zapomnimy. Łukasz, Ignac, Staszek i pozostali przyjaciele z siłowni".

-------------------------------------------------------------------------------------------------

 Eutanazja to nie fikcja ! ! !

 Wczoraj wieczorem dyskutowaliśmy jak zwykle z żoną o tym i o tamtym... Dochodząc do jakże delikatnego tematu eutanazji, o wyborze między życiem i śmiercią, powiedziałem: - Nie pozwól mi żyć w takim stanie, bym był zależny od jakichkolwiek urządzeń i karmiony przez rurkę z jakiejś butelki. Jeśli przyjdzie mi znaleźć Się w takiej sytuacji, lepiej odłącz mnie od urządzeń, które trzymają mnie przy życiu'. A ona wstała, wyłączyła telewizor i peceta, a piwo wylała do zlewu... Głupia dupa...

---------------------------------------------------------------


Przychodzi baba do apteki i pyta:

Pani! a te chłopy to kupują te takie niebieskie tabletki. To na co one są?
A aptekarka:
hm, no wie pani, te takie niebieskie to Viagra
- no może być i Viagra, ale na co one właściwie są? - dopytuje się baba.
- Na jebanie - odpowiada aptekarka.
- Aaaa! no to proszę szesć tabletek - mówi baba.
Aptekarka robi wielkie oczy i pyta: ale na co pani aż sześć?! A baba pokazując kolejno na kolano, łokieć, kręgosłup i korzonki mówi:
no, bo tu mnie jebie i tu i tu....

---------------------------------------------------------------------------------


Dziwne pytania i odpowiedzi 


 Wróbelek na gałęzi siedzi czy kuca?
Kuca, bo jakby siedział to by mu nóżki zwisały.

Jaka jest różnica miedzy narzeczeństwem a małżeństwem?
Jak między polowaniem, a świniobiciem.

Czym się różni początek XX od początku XXI wieku?
Tym mianowicie, ze na początku XX trzeba było rozchylić pantalony, żeby zobaczyć pośladki, a na początku XXI trzeba rozchylić pośladki żeby zobaczyć majtki

Co to jest: białe i, jak spadnie na głowę, to boli?
Sufit

Jak Królewna Śnieżka budzi krasnoludki?
Seven Up!

Co to znaczy, gdy ktoś znajdzie cztery podkowy?
To znaczy, że gdzieś koń biega na bosaka

Jak się nazywa rosół z wielu kur?
Rosół skurwielu!

Jaka jest największa anomalia fizjologiczno-polityczna?
Członek z ramienia wysunięty na czoło

Co oznacza skrót mgr inż.?
Można Gówno Robić I Nieźle Żyć

Czym się rożni Teściowa od Fiata 126p?
Tez niczym. Jak nie trzaśniesz, to się nie zamknie

Jak się nazywa mały Rosjanin?
Mikrusek

Czym się różni węgiel kamienny od kamienia węgielnego..?
Tym samym co picie w Szczawnicy od szczania w piwnicy

Co to jest: wisi u sufitu i grozi?
Żarówka firmy OSRAM!

Co to jest apatia?
Stosunek do stosunku po stosunku

Skąd wyjeżdża czołg ?
Czołg wyjeżdża znienacka

Jak długo można patrzeć na teściowa z przymrużeniem oka?
Dopóki się nie pociągnie za spust
------------------------------------------------------------------------

Tuesday, August 18, 2015

Wyjazd do Meksyku

    Jestem „wreszcie„ sam.  Wziąłem ostatni dzień swoich rocznych wakacji, żebym mógł odwieźć ich na lotnisko.
Wyjechaliśmy o dziewiątej rano i bez korków dobiliśmy na lotnisko. Zatrzymaliśmy się tylko w Dunkin Donuts po śniadanie i na stacji benzynowej.
      Na lotnisku bez żadnych problemów. Było bardzo pusto, bo nie dużo ludzi wylatuje we wtorek w środku dnia. Oddanie walizek i dostanie miejscówek zajęło tylko kilkanaście minut. Potem się porzegnaliśmy i cała trójka przeszła przez odprawę celną. Też bez problemów.


     Chociaż wracają za tydzień, jednak każde pożegnanie jest trochę smutne. Może nie dla nich bo czeka ich przygoda w tropikalnym kraju. A mnie może smutno, bo nie jadę z nimi? Niestety. W Stanach ma się coś za coś. Możemy sobie pozwolić na wiele rzeczy, ale kosztem ciężkiej pracy i braku wakacji.
     W tej chwili śledzę ich lot. Przelatują w tym momencie nad stolicą kraju Washington DC.
   Dolecą do miasta Cancun i tam odbierze ich przewodnik i dowiezie na miejsce wypoczynku. Załatwilem im hotel, który powinien się podobać. Ma bardzo dużo basenów, bary z drinkami w ich wodach, piękną plażę, no i najważniejsze, że wszystko jest wliczone, czyli mogą jeść i pić bez ograniczeń.
 




   Będą bardzo blisko Cancun. Myślę, że wyskoczą tam na zwiedanie.  W miejsce to przyjeżdża bardzo dużo młodych ludzi. Dlatego jest tam dużo różnych dyskotek. Wiele znanych ze zwariowanych pomysłów.
 

 
Najsłynniejszym jest Senior Frog.
 


  Jest też bardzo dużo różnego rodzaju restauracji. Co oni będą tam robili i jak będą się bawić?  Będziemy musieli poczekać na ich osobistą realcję. 

Yankees

 

    Niedzielę zakończyliśmy o północy. Pięć godzin snu i powrót do rzeczywistości. Jestem trochę zdenerwowany, bo dzisiaj zacząłem oddzielanie głównej autostrady od części, która będzie rozebrana. Przecinamy beton specjalną piłą. W chwili kiedy piła dotrze od kolumny do kolumny, cały ruch samochodowy znajdzie się na drodze wspartej na tymczasowych wspornikach. Trochę mnie to przeraża, bo jak jedna z tych rzeczy zawiedzie, to droga po prostu runie na dół i samochody znajdą się 10 metrów niżej.
     Oprócz tego, kilkadziesiąt metrów dalej mam inną operację . Ściągnąłem z drogi asfalt i pod spodem powinien znajdować się beton. Niestety, jest on tak zniszczony, że pierwsze pięć centymetrów to piasek. W tym leży cześć zbrojenia drogi. Dziwne nawet, że ta droga utrzymuje cały ruch. Ja wyobraziłem sobie, że podobna sytuacja może być w tym miejscu gdzie przecinam drogę i strach mnie objął, bo nie wiem czy to wytrzyma. I to nie wszystko. Założyłem to wszystko według zatwierdzonych planów a dzisiaj znalazłem, że inni maja ostatnią zmianę w której wsporniki pod drogą umieszczone są co 1.5 metra a nie jak podano mi w poprzednich co 2 metry.
    Może Was trochę nudzę ale w tym wypadku przygotowuję, że jak przez jakiś czas się nic nie pojawi na mojej stronie, to znaczy że siedzę w więzieniu. Ha,ha. Przynajmniej szybciej zacznę emeryturę i będę miał za darmo ubezpieczenie medyczne.
       Iza i Kamil odpoczywają i pakują się do jutrzejszej podroży do Meksyku. Nawet dobrze, bo jest bardzo gorąco. Dochodzi do 40 stopni Celsjusza. Myślę że spacery po Manhattanie, byłyby zbyt uciążliwe.
      Wreszcie koniec dzisiejszej pracy. Nie wszystko zostało rozwiązane. Na razie zatrzymałem dalsze przecinanie drogi.
  Po powrocie z pracy zamawiamy jedzenie. Dzisiaj przysmaki z kuchni Chińskiej i Tajskiej. Były krewetki w sosie mango z orzechami, scallops (chyba po polsku przegrzebki czy skalopki), wołowina w sosie pomarańczowym i chiński makaron z krewetkami i kurczakiem. Izie najbardziej smakowała potrawa z makaronem a Kamilowi krewetki z orzechami. Później chwila odpoczynku. Trochę dużo tych emocji i ruchu w ostatnie dni. Teraz wychodzimy na mecz baseball. Mamy bilety na Yankees. Wiem, że nie znają tej gry i nie bardzo się tym interesują, ale chodzi mi o pokazanie jak amerykanie potrafią bawić się na imprezach sportowych, bez bójek i wybryków.

 
 

                                       


Dostałem cztery bilety, więc idzie z nami moja koleżanka Beata. Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko. Zaparkowałem na swojej budowie, która jest zaraz obok stadionu. Kiedy doszlśsmy na miejsce byłem już bardzo spocony. Jest bardzo gorąco. Niestety nie chcieli mnie wpuścić z kamerą filmową. Idioci, bo aparat fotograficzny można wnieść a z niego też można robić filmy. Także z telefonow. Musiałem wracać, żeby zostawić ją w samochodzie. Oni poszli szukać naszych miejsc na stadionie.
Kawałek drogi w tą i z powrotem, więc jak dosiadłem się do nich to już byłem duszony we własnym sosie.
Mecz już trwał od pewnego czasu. Kamil od razu złapał bakcyla na ten sport. Iza niestety nie tak bardzo.
Muszę tu jednak od razu zaznaczyć, że mam wielką przyjemność oprowadzać ich po naszym mieście. Już wielokrotnie wspominałem, że najwiekszą przyjemnoscią dla mnie jest dawanie. Oczywiście daje to satysfakcję, jak widzisz, że komuś sprawia to radość. A u nich to widać w każdej chwili. Uśmiechnięte twarze, interesują się każdą rzeczą, codziennie dziekują za mile spędzony czas. Jest to największa dla nas nagroda.
Nie wspomniałem, że staram się zrobić jak najwięcej filmów, więc zdjęć jest dużo mniej. Ale oni też robią swoje.
Nie będę tłumaczył zasad tej gry. Najkrótszy opis. Jeden rzuca piłkę

                                      


drugi odbija

                                        

                   
a reszta biega po stadionie i ją łapie.
Wypiliśmy po kilka piw. Oczywiście nie możemy gdzieś być, żeby nie spróbować czegoś nowego do zjedzenia. Tym razem były to Buffalo Wings, czyli skrzydełka i nóżki kurczaka w bardzo, bardzo pikantnej przyprawie.




 
 Po spróbowaniu tych kurczaków przez kilka minut mogli lepiej wszystko widzieć, bo oczy im wyszły na wierzch. Ale piwo trochę to złagodziło. Najedzeni i przy piwku już spokojnie przyglądaliśmy się meczowi.

                                 


                                  

                                     

    Wyszliśmy trochę wcześniej, żeby nie pchać się w całym tłumie.



 
 Po drodze zaczepili nas marynarze. Iza trzymała się jednak wiernie Kamila, więc zostawili nas w spokoju.

                                


Powrót do domu też bardzo szybki. Najpierw piwo (Grażynka, nie bądź złośliwa i nie obliczaj ile tego wypiliśmy)
i jeszcze sprobówalismy następnego smakołyka. Były to donuts z firmy Kryspy Krem. Przepyszne.
Jest druga w nocy i zaraz kładę się spać. Jutro wyjazd do Meksyku. Niestety nie mój.


Sunday, August 16, 2015

Dół Manhattanu

       No więc muszę stwierdzić jedną rzecz. Nie wiem czy będą zadowoleni z całej wycieczki, nie wiem jak się to wszystko zakończy. Wiem na pewno że będę musiał kupić sobie większe ciuchy. Próbujemy cay czas nowych smakołyków, jemy w różnych restauracjach. Ja zawsze jem bardzo mało i dalej tyję. Teraz to na pewno bedzie problem.
     Zaczęliśmy od śniadania w domu. Wyskoczyłem rano do pobliskiego sklepu i kupiłem swieże bagels, bialys i muffins. Podjedlismy sobie dobrze i okolo 11-tej wyruszylismy na Manhattan. Zaparkowałem samochód w płatnym garażu. W tej okolicy nie ma szans na znalezienie parkingu na ulicy. Od razu podeszliśmy pod Freedom Tower, czyli najwyzszy budynek w Nowym Jorku. Tam tez wykupiliśmy bilety na wjazd do obserwatorium na szczycie tej wieży, ale dopiero na godzinę 15-tą. 
 

     Następnie zwiedziliśmy okolice. Tereny na których stały budynki WTC. 
 

Idąc w tym samym kierunku, dobiliśmy do najdłuższej ulicy na świecie, czyli Broadway. Tylko kilka ulic dalej znajduje się Wall Street i tam doszlismy do miejsca, gdzie setki ludzi obraca papierami wartościowymi. W cudowny sposób zarabiają miliony dolarów a my tracimy.

    I znów spacer w kierunku Battery Park, czyli końca Manhattanu. jeszcze przed tym zatrzymaliśmy się przy sławnym byku.
 


      W Parku pierwszy przystanek to przy Sferze, którą uratowałem z gruzów WTC.
 

Następnie porobiliśmy zdjęcia z widokiem na ocean i Statuę Wolności. Niestety bilety na dojazd tam wykupione były na trzy tygodnie.
 



    Spacer po promenadzie doprowadził nas do Winter Garden, czyli Zimowego Ogrodu.
 

     W ten sposób dobiliśmy do trzeciej godziny, czyli czas na wejście na wieżę. Zdążyliśmy jeszcze zjeść Nowojorskiego hot doga. Iza i Kamil poszli sami. Ja dalej nie potrafię wejść na wieżę lub muzeum WTC. Coś się ze mną dzieje i powracają obrazy z tych chwil.
 

 
      Wyszli bardzo zadowoleni. Nie traciliśmy czasu i natychmiast przeszliśmy na wschodnią stronę wyspy. Sea Port. Niestety, jest on w dalszym ciągu w przebudowie. Jednak jak to wszędzie w Nowym Jorku, gdziekolwiek coś się przebudowuje, trzeba dostarczyć mieszkańcom coś w zastępie. Zbudowano dużą platformę z której można obejrzeć część Manhattanu. I znów sesja filmowa.
 


 
Zaraz po tym mieliśmy wrócić do samochodu, ale według naszej tradycji trzeba zatrzymać, żeby coś zjeść lub wypić. Tym razem poszliśmy na piwo. 
 

Potem grzecznie wróciliśmy do samochodu. To nie był powrót do domu, ale do następnego przystanku czyli East Village. Tam przejście przez ulicę punków. Obejrzenie kilku tranwestytów, bo to jest ich dzielnica. Zajrzenie do najstarszego baru w NY. Otworziny on był w okolicach lat 1870. 
I znów trzeba było coś zjeść. Dzisiejsza decyzja to jedzenie hinduskie. Poszedłem do znajomego miejsca, gdzie trzy podobne restauracje mają drzwi obok siebie i przy każdej stoi hindus próbujący wciągnąć Cię do swojej. Wyglądają bardzo podobnie, więc weszliśmy do pierwszej lepszej. Wszystkie udekorowane są jak choinka świąteczna bez gustu. Tysiące mrugających światełek i mase innych drobiazgów, nie wiadomo dla czego.
Jest to tak przesadzone, że ma swój urok.
 


   Nie jestem ekspertem w ich kuchni, więc pozwoliłem kelnerowi wybrać coś dla nas. Iza miała kurczaka, Kamil wołowinę a ja owcę. Wszystko jednak według hinduskich przepisów i z ich przyprawami. Mieliśmy także kilka przystawek. Było tego dużo, więc Iza i Kamil nie mogli wszystkiego zjeść. Ale to nie ja. Nauczony dobrze przez ojca, ze jedzenia nie powinno się marnować, wylizałem talerz.
  Cazs na powrót do domu. Po drodze zatrzymaliśmy się tylko na minutę w miejscu gdzie widać Manhattan na jeszcze jedno zdjęcie.
 

   Teraz w domu pijemy piwko. Oni rozmawiają z moimi kobietami a ja... Domyślcie się.