Po zakończeniu świątecznego
sezonu, zaczynam planowanie następnych wakacji. Tym razem Wiesia nie może
jechać. Po zmianie pracy nie może wsiąść dni wolnych. Rozmawiałem z moimi
znajomymi i okazało się że znalazł się chętny. Pojedzie ze mną Marian Oses. A
kierunek – Peru.
Kraj ten
natychmiast kojarzy się ze sławnym Machu Picchu, ruiny miasta Inków. Nie tam się jednak udajemy.
Miejsce to zostawiam na inny czas. To będzie wycieczka z Wiesią i Elaine.
Nie wiem
dokładnie gdzie wylądujemy. Dalej szukam miejsca, które mi się spodoba. Ale
plan już jest. Już jako dzieciak
czytałem dużo książek podróżniczych i zawsze chciałem zobaczyć Jezioro Titicaca.
Jest olbrzymie bo ma powierzchnie 8372 km kwadratowych a znajduje się na
wysokości 3812 metrów powyżej morza. Oczywiście powodem że tam jadę nie jest
jego wielkość. Jezioro to posiada kilka
wysepek, ale najciekawsze są sztuczne wyspy zwane Uros, zamieszkane przez
Indian ze szczepu Uro.
Główna wysepka
w tym miejscu to Wyspa Słońca (Isla del Sol). Miejsce gdzie narodziła się cala
historia Inków. Tam urodził się ich bóg Wirakocza oraz pierwsi Inkowie.
Ta część byłaby
więcej relaksowa. Trochę historii, trochę folkloru. Druga, lub pierwsza połowa
to dzicz, czyli to co ja lubię robić. Szukam odpowiedniego parku. Będzie to w
okolicy Amazonki lub dopływających do niej rzek. Informacji jest dużo, ale nie
mogę się zdecydować. Wszędzie mi czegoś brakuje. W tej chwili przyglądam się Narodowemu Parkowi Manu.
Mamy jednak problemy ze znalezieniem kontaktu i dobrego
miejsca. Czekam cały czas na odpowiedź a czasu coraz mniej, bo mamy plan na
koniec Lutego lub początek Marca.
Są tam
zwierzęta, które bardzo bym chciał zobaczyć.
Różowe delfiny. Po polsku nazwane Inia, które żyją w
słodkich wodach.
Leniwce i mrówkojady, które zawsze chciałem zobaczyć a tam się znajdują.
Duża ilość przeróżnych małp ale mnie najwięcej interesują
Pigmejki.
Można zdecydować się na zabawę w łowienie ryb a
szczególnie sławnych Piranii. Fajnie by było złowić taką i przy tym nie stracić
jakiegoś palca u ręki.
W miejscu tym
jest bardzo dużo gatunków żab drzewnych.
A szczególnie Żaby Drzewołazowate, które mają w sobie
trucizny używane przez Indian do zatruwania strzał.
No i nie można
zapomnieć o tamtejszym wężu Boa.
Naturalnie trudno nie wspomnieć o ptakach. Szczególnie o
kolorowych Arach, których jest tam bardzo dużo.
Jest tego dużo
więcej ale poczekam, jeśli się uda, do chwil kiedy tam będę i wtedy będzie
można o tym więcej pisać. Jak mi się uda coś zobaczyć. Plany są wielkie, ale
zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie czekam na odpowiedzi z agencji a jak
wszystko się ułoży z niecierpliwością oczekiwać będę wyjazdu w tamte strony.
Jedynej rzeczy której się jak zwykle obawiam, może więcej brzydzę, to te ich
wszystkie robactwo. Jeszcze teraz ciarki mi przechodzą po plecach, kiedy widzę
te płaskie pająki łażące po moim pokoju w Brazylijskiej dżungli.